10. Iluzja i pierwsze spotkanie.
Pomimo, iż słońce grzało niemiłosiernie i każdy powinien być czerwony, pewien szatyn był blady, a jego czarne oczy strasznie kontrastowały się z jego cerą. Aya już dawno go puściła i teraz szedł pomiędzy Yoh i Lenem. Właśnie wchodzili do Dobie. Obok nich przechodzili szamani, jednak nikt specjalnie nie zwrócił na nich uwagi. - Dlaczego oni nie atakują?! - Zapytał Hao. Już nie wiedział co myśleć. - Drzyj się głośniej! To może ktoś Cię w końcu zabije! - Wrzasnęła młoda Morri. Każdy na nią spojrzał ze zdziwieniem. - Toż chyba nie myśleliście, że ja go tu tak wprowadzę na pewną śmierć?! Na razie nikt go nie widzi... - Jak to? - Zapytał młodszy Asakura. W ogóle nic nie rozumiał z tego co mówiła brunetka. - Tworzę dookoła Hao iluzję. Inni patrzą na niego, ale go nie widzą. Będzie tak dopóki foryjoku mi się nie skończy. - Powiedziała uśmiechając się. - Dzięki! - Krzyknął starszy Asakura i dosłownie rzucił się na Ayę. - Hao, puść mnie! Wiesz, że to trochę dziwnie wygląda, jak powietrze mnie ob