9. Dobie! ! !
Od walki Ayi z Lyserg'iem minął już tydzień. Krajobraz na pustyni jest straaasznie urozmaicony. Kamienie brązowe, pomarańczowe, mandarynkowe (pozdrowienia Spokoyoh), czerwone, żółte i kukurydziane (Po prostu szał xD) były wszędzie. Słońce grzało jak szalone, a na horyzoncie nie było żadnych chmur. Powietrze dosłownie falowało, pod wpływem temperatury...
- Nie! Nie wytrzymam! Jeszcze jeden dzień na tej cholernej pustyni i zwariuję! Ja potrzebuję zimna!!! - Jęczał Horo.
- Wyjątkowo zgadzam się z Śnieżynką. W tym upale mózg się może ugotować. Rzecz jasna jeśli ktoś mózg posiada... - Powiedział Ren.
- Co to miało znaczyć Mlekopiju(xD) ?! - Usui niebezpiecznie patrzył się na Tao. Chwilę potem oboje ganiali się po piachu, padając i szamocząc się.
- Chłopaki mają racje. Jak dobrze byłoby być w Dobie. - Zauważył Hao. On tak jak reszta wybierał się tam. Pomimo tego iż nie ma drużyny i nie ma zamiaru brać udziału w turnieju, a na każdym kroku będą się czaić jacyś szamani, który tylko czekają na jego śmierć, on tam idzie. A to z powodu takich dwóch istot: braciszka i dziewczyny. Kiedy tylko im powiedział, że nie idzie do Miasta Szamanów, zaczęli się tak drzeć, że Anna musiała ich przywoływać do porządku. Uśmiechną się na samą myśl o tym. Oni go musieli naprawdę kochać.
- Może bylibyśmy już w Dobie, gdyby Yoh się nie uparł, żeby iść na skróty. - Powiedział.
- Odczep się. - Wyszeptał młodszy Asakura. Takie są skutki, jak się nie hamuje głosu, bo się wrzeszczy na brata. Yoh prawie stracił głos xD.
- Nie odczepię się! Sam mówiłeś, że znasz drogę! Że ją pamiętasz!
- Matko! Jak można pamiętać drogę na pustyni?! Zastanów się! Przecież tu nie ma żadnych szlaków, dróg, nie mówiąc już o miastach czy drogowskazach! Niby jak on ma rozpoznać drogę? Na zachodzie jest piach czerwony, a na wschodzie żółty? Albo idziesz do czwartku, a w piątek w lewo? - Powiedziała Aya.
- HAHAHAHAHAHA!!! Ale to było śmieszne! Ej chwilka! Ja tu jestem od opowiadania kawałów! - Powiedział Joco. Każdy tylko na niego spojrzał z poirytowaniem, a potem zajął się dalszym brnięciu w piach.
- No dobra... Przepraszam. Starczy? - Zapytał z rezygnacją Yoh.
- Nie! Na kolana i błagaj o przebaczenie! - Powiedział Hao. Chwilę potem tego żałował...
- Nikt nie będzie tak mówił do MOJEGO Yoh! Oprócz mnie, rzecz jasna! - Wrzasnęła blondynka, a na głowie starszego Asakury wylądował but Kyoyamy. Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Ta.. Wielki Hao Asakura znokautowany przez dziewczynę swojego brata. - Zachichotała młoda Morri.
- Ale śmieszne! No pewnie, a że mnie będzie głowa bolała to nikt się nie martwi. - Oburzył się długowłosy szatyn.
- Oj, nie obrażaj się już. - Powiedziawszy to i wzięła chłopaka za rękę. Ten się tylko uśmiechnął.
- I widzicie dziewczyny są lepsze. - Zauważyła brunetka.
- CO chcesz przez to powiedzieć?
- Że mężczyźni są gorsi.
- Tak? A od kiedy to jesteś feministką, co?
- Od zawsze. - Wyszczerzyła swoje ząbki.
- Zobaczymy, jaką będziesz feministką, kiedy będziemy sami... - Szepnął jej na ucho Hao lekko przejeżdżając po nim językiem. Ta tylko pisnęła, powstrzymując się z trudem od mruczenia. Co by było, gdy to się przed wszystkimi wydało? Przecież nie daliby jej spokoju! Tak bardzo chciała wziąć zimny prysznic i położyć się do łóżka w czystą pościel. O tak, jak dobrze byłoby teraz być w Dobie Village, wraz z przyjaciółmi i nie przejmować się, że jakiś jadowity wąż (pozdrowienia dla Makarego ;*) ugryzie ją i już nigdy nie wstanie. Hm... Ciekawe kiedy to marzenie się spełni? Czy się spełni...
Szli tak nie wiadomo ile, kiedy nagle zobaczyli mury jakiegoś miasta. A raczej miasteczka. Wszyscy totalnie happy ruszyli w stronę nieznanych budynków. Były one małe i skromnie. Domy były wykonane z żółtego kamienia, nie specjalnie szlachetnego. Trawy nie byłó tu wcale. Kiatów, ani żadnych zwierząt też nie było widać. Ludzi było tu tylke co kot na płakał. Szamanów to dziwiło. Tylko jedna osoba była spokojna. Mianowicie Aya. Ona wiedziała co to jest. To była iluzja. Jednak nie powiedziała nic reszcie. Niech sobie sami radzą, mondzioły ;P
Zmierzali uliczki w poszukiwaniu schronienia i nagle zobaczyli dość duży budynek z napisem "Gospoda z duchami".
- To coś dla nas! - Ucieszył się Horo. Jego uśmiech jeszcze bardziej się rozpromienił,kiedy dla wszystkich znalazło się miejsce. Fatk, że hotelarka xD nie była zbyt rozmowna wcale im nie przeszkadzał. Ayi trafił się pokój jednoosobowy. I była z tego powodu zadowolona. Bardzo fajnie było mieć przyjaciół i w ogóle, ale jej dusza potrzebowała spokoju. W końcu 10 lat żyła sama, bez nikogo... Teraz również nie lubiła tłumu, więc szybko wzięła swój bagaż i pomknęła do swojego pokoju. Zostawiła swoje rzeczy i czym prędzej weszła do łazienki. Popełniła tylko jeden, jedyny błąd. Nie zamknęła drzwi na klucz (tych wejściowych nie od łazienki ^^"). Zdjęła ubranie i weszła pod prysznic. Odkręciła wodę, ciesząc się jej chłodem. Ta... Tego jej brakowało. Ale wszystko ma swoje granice. Po około 15 minutach wyszła spod prysznica, owinęła się ręcznikiem i powędrowała po jakieś ubranie. Jakie było jej zdziwienie, kiedy wychodząc z łazienki "coś" ją schwytało i przycisnęło do ściany, namiętnie całując.
- Hao, co ty robisz...? - Pisnęła. Taki atak ją trochę przeraził i zaskoczył. - Puść mnie..!
- Wielka Aya Morri, pokona przez swojego chłopaka. Ta wersja mi się bardziej podoba. - Szepnął jej prosto do ucha. Brunetka zrobiła się cała czerwona przypominając sobie, że jej NAGIE ciało owija TYLKO ręcznik, który i tak już się zsuwał. Instynktownie złapała za koniec materiału przytrzymując go na sobie.
- Hao, daj mi się ubrać...
- A po co? Przecież i tak zaraz się będziesz rozbierać...
- HAO!!!
- Co..?
- Idź sobie głowę umyj, bo masz brudne myśli xD !!!
- Mrrr...
- Odejdź ode mnie szatanie!! - Pisnęła kiedy chłopak zaczął robić jej malinki na szyi, a ręką macać moje nagie biodro. - Hao... Prrrrroszę... - I wtedy do pokoju wszedł Yoh.
- O przepraszam... - Szepnął i z szatańskim uśmieszkiem zniknął znów za drzwiami. Aya wykorzystała chwilę nieuwagi starszego Asakury. Odepchnęła go od siebie i uciekła do łazienki. Hao próbował ją złapać, ale mu się to nie udało.
- Aya, wyjdź... - Powiedział proszącym i przymilnym głosikiem. Miał nadzieję, że młoda Morri otworzy drzwi. No cóż.. Nadzieja matką głupich ^^"
- TAK!!! Żebyś mnie zgwałcił?! Wypchaj się Asakura!! - Wrzasnęła przez drzwi. Nie miała zamiaru wychodzić dopóki Hao tam jest. Niezadowolony chłopak powlókł się do wyjścia z zamiarem zabicia swojego kofffanego braciszka. Kiedy dziewczyna upewniła się, że w pokoju nikogo nie ma, wyszła aby się w końcu ubrać.
- Wrrr... CO ON SOBIE MYŚLI?! Ma on szczęście, że musiałam trzymać ten ręcznik! Byłoby z nim krucho! I co ja teraz nałożę?! Nie dość, że mam te szwy na ramieniu, to teraz jeszcze malinki! Ech... Nałożyłabym golf, ale w taki upał?! Przecież jest 40*C! Masakra... - Żaliła się sama do siebie. Była ściekła. W końcu nałożyła czarną bluzkę (wiecie, taką podkoszulkową ^^) i krótkie spodenki tego samego koloru. Zeszła na podwórko, gdzie znajdowała się cała reszta grupy. Wszyscy się na nią patrzyli takim... "Rozbawionym" wzrokiem.
- Jezu! Przestańcie się tak na mnie gapić, bo komuś krzywdę zrobię!! - Wrzasnęła zirytowana zachowanie przyjaciół. Była zła i cała czerwona na twarzy.
- Nie denerwuj się tak... - Powiedział długowłosy Asakura i podszedł do brunetki.
- A TY METR ODE MNIE, GADZINO!!! - Wrzasnęła.
- To skoro macie chwilkę czasu, zaczniecie trenować. - Powiedziała Anna. - Na początku 20 okrążeń tej wsi!
- Chętnie! - Powiedziała uszczęśliwiona Aya i zaczęła robić pierwsze okrążenie. Wszystkim szczęki poopadały.
- Ja chyba nie muszę biegać. - Powiedział Hao.
- A czemu to?
- Bo ja nie będę brał udziału w turnieju.
- Ale musisz wesprzeć chłopaków, a w szczególności swojego brata. Teraz nie gadać, tylko biegać, bo jeszcze 5 dodam!!! - Wrzasnęła blondynka. Już teraz nikt się nie prze ciwiał. Biegli tak przez tą pustynię, dookoła miasta, w 40*C w niesamowitej spiekocie. Nikt nie wiedział, czy to co widzi przed sobą to omamy, czy jawa. Nagle zauważyli, że przed nimi stoi dziesięć zamaskowanych duchów. Mieli na sobie długie szaty z kapturami,które zasłaniały im twarz. W rękach trzymali kosy.
- Co to jest? - Zapytał Horo.
- To wy się jeszcze nie skapnęliście? To jest nasz test! - Wytłumaczyła Morri.
- Jaki test? - Morty dalej nic nie rozumiał.
- Test do przejścia do Dobie! - Powiedziała Aya. - To zaczynamy zabawę! - Zrobiła kontrolę ducha i ruszyła na jednego z przybyszy. Reszta nie czekając długo zrobiła to samo. Walczyli długo i zawzięcie. Po kolei duchy znikały zostawiając po sobie tylko rany na ciałach szamanów. Ostatni cios zadał Morty "swojemu" duchowi. I wtedy zabłysło jasne światło, które kompletnie oślepiło szamaów. Kiedy już odzyskali wzrok, zobaczyli przed sobą, nie małe miasteczko, ale ogromne DOBIE VILLAGE!!!
- W końcu! - Ucieszył się Ren.
- No, Dobie.. jak dobrze tu być! - Uśmiechnął się Horo. Wszyscy.. Nie, nie wszyscy. Hao miał strasznie niewyraźną minę (bo nie brał rutinoskorbinu xD). Bał się w ogóle tam wejść. Nie mówiąc już o mieszkaniu! Ciekawe ile pożyje? Dziesięciu szamanów vs. cała wioska. Nie, nie dziesięciu. Dziewięciu. Bo Lyserg się za nim raczej nie wstawi. Ta.. Życie jest piękne... Aya od razu zauważyła, a raczej poczuła wątpliwości chłopaka. Podeszła do niego pewnym krokiem, chwyciła za rękę i pociągnęła w stronę miasta.
- Choć Hao. Teraz musimy Cię przedstawić innym. Na pewno Cię polubią. - Powiedziała z optymizmem w głosie.
"Ta.. A w szczególności ich broń i kontrola ducha..." - Pomyślał starszy Asakura, który był ciągnięty przez brunetkę do Dobie Village...
Uf... Czy mi się zdaje, czy znowu ta notka jest dłuuga? No nic. Jakoś prze żyjecie xD Jak na mój gust to ta notka jest taka sobie.. Ale nic na to nie poradzę... Mam tylko nadzieję, że wam się spodoba. Obiecuje, że w następnej będzie więcej akcji xD I na proźbę Miry dałam wątek AyaxHao. Wiem, że krótki, ale mam już super pomysły na następne notki, w których tego będzie więcej. Ta... Ten blog się rozwija, a mój drugi cofa >< No nic. To też na razie przeżyjecie xD Czy ja coś na to poradzę, że moja wena jest zbyt wybredna i pisze to co myśli, a nie to co ja chcę? Ta.. To zdanie jest powalające ^^" No nic. Powtażam się. To też nic xD Pozdrawiam wszystkich, przepraszam za błędy i dziękuję za liczne komentarze ;* ;* ;*
- Nie! Nie wytrzymam! Jeszcze jeden dzień na tej cholernej pustyni i zwariuję! Ja potrzebuję zimna!!! - Jęczał Horo.
- Wyjątkowo zgadzam się z Śnieżynką. W tym upale mózg się może ugotować. Rzecz jasna jeśli ktoś mózg posiada... - Powiedział Ren.
- Co to miało znaczyć Mlekopiju(xD) ?! - Usui niebezpiecznie patrzył się na Tao. Chwilę potem oboje ganiali się po piachu, padając i szamocząc się.
- Chłopaki mają racje. Jak dobrze byłoby być w Dobie. - Zauważył Hao. On tak jak reszta wybierał się tam. Pomimo tego iż nie ma drużyny i nie ma zamiaru brać udziału w turnieju, a na każdym kroku będą się czaić jacyś szamani, który tylko czekają na jego śmierć, on tam idzie. A to z powodu takich dwóch istot: braciszka i dziewczyny. Kiedy tylko im powiedział, że nie idzie do Miasta Szamanów, zaczęli się tak drzeć, że Anna musiała ich przywoływać do porządku. Uśmiechną się na samą myśl o tym. Oni go musieli naprawdę kochać.
- Może bylibyśmy już w Dobie, gdyby Yoh się nie uparł, żeby iść na skróty. - Powiedział.
- Odczep się. - Wyszeptał młodszy Asakura. Takie są skutki, jak się nie hamuje głosu, bo się wrzeszczy na brata. Yoh prawie stracił głos xD.
- Nie odczepię się! Sam mówiłeś, że znasz drogę! Że ją pamiętasz!
- Matko! Jak można pamiętać drogę na pustyni?! Zastanów się! Przecież tu nie ma żadnych szlaków, dróg, nie mówiąc już o miastach czy drogowskazach! Niby jak on ma rozpoznać drogę? Na zachodzie jest piach czerwony, a na wschodzie żółty? Albo idziesz do czwartku, a w piątek w lewo? - Powiedziała Aya.
- HAHAHAHAHAHA!!! Ale to było śmieszne! Ej chwilka! Ja tu jestem od opowiadania kawałów! - Powiedział Joco. Każdy tylko na niego spojrzał z poirytowaniem, a potem zajął się dalszym brnięciu w piach.
- No dobra... Przepraszam. Starczy? - Zapytał z rezygnacją Yoh.
- Nie! Na kolana i błagaj o przebaczenie! - Powiedział Hao. Chwilę potem tego żałował...
- Nikt nie będzie tak mówił do MOJEGO Yoh! Oprócz mnie, rzecz jasna! - Wrzasnęła blondynka, a na głowie starszego Asakury wylądował but Kyoyamy. Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Ta.. Wielki Hao Asakura znokautowany przez dziewczynę swojego brata. - Zachichotała młoda Morri.
- Ale śmieszne! No pewnie, a że mnie będzie głowa bolała to nikt się nie martwi. - Oburzył się długowłosy szatyn.
- Oj, nie obrażaj się już. - Powiedziawszy to i wzięła chłopaka za rękę. Ten się tylko uśmiechnął.
- I widzicie dziewczyny są lepsze. - Zauważyła brunetka.
- CO chcesz przez to powiedzieć?
- Że mężczyźni są gorsi.
- Tak? A od kiedy to jesteś feministką, co?
- Od zawsze. - Wyszczerzyła swoje ząbki.
- Zobaczymy, jaką będziesz feministką, kiedy będziemy sami... - Szepnął jej na ucho Hao lekko przejeżdżając po nim językiem. Ta tylko pisnęła, powstrzymując się z trudem od mruczenia. Co by było, gdy to się przed wszystkimi wydało? Przecież nie daliby jej spokoju! Tak bardzo chciała wziąć zimny prysznic i położyć się do łóżka w czystą pościel. O tak, jak dobrze byłoby teraz być w Dobie Village, wraz z przyjaciółmi i nie przejmować się, że jakiś jadowity wąż (pozdrowienia dla Makarego ;*) ugryzie ją i już nigdy nie wstanie. Hm... Ciekawe kiedy to marzenie się spełni? Czy się spełni...
Szli tak nie wiadomo ile, kiedy nagle zobaczyli mury jakiegoś miasta. A raczej miasteczka. Wszyscy totalnie happy ruszyli w stronę nieznanych budynków. Były one małe i skromnie. Domy były wykonane z żółtego kamienia, nie specjalnie szlachetnego. Trawy nie byłó tu wcale. Kiatów, ani żadnych zwierząt też nie było widać. Ludzi było tu tylke co kot na płakał. Szamanów to dziwiło. Tylko jedna osoba była spokojna. Mianowicie Aya. Ona wiedziała co to jest. To była iluzja. Jednak nie powiedziała nic reszcie. Niech sobie sami radzą, mondzioły ;P
Zmierzali uliczki w poszukiwaniu schronienia i nagle zobaczyli dość duży budynek z napisem "Gospoda z duchami".
- To coś dla nas! - Ucieszył się Horo. Jego uśmiech jeszcze bardziej się rozpromienił,kiedy dla wszystkich znalazło się miejsce. Fatk, że hotelarka xD nie była zbyt rozmowna wcale im nie przeszkadzał. Ayi trafił się pokój jednoosobowy. I była z tego powodu zadowolona. Bardzo fajnie było mieć przyjaciół i w ogóle, ale jej dusza potrzebowała spokoju. W końcu 10 lat żyła sama, bez nikogo... Teraz również nie lubiła tłumu, więc szybko wzięła swój bagaż i pomknęła do swojego pokoju. Zostawiła swoje rzeczy i czym prędzej weszła do łazienki. Popełniła tylko jeden, jedyny błąd. Nie zamknęła drzwi na klucz (tych wejściowych nie od łazienki ^^"). Zdjęła ubranie i weszła pod prysznic. Odkręciła wodę, ciesząc się jej chłodem. Ta... Tego jej brakowało. Ale wszystko ma swoje granice. Po około 15 minutach wyszła spod prysznica, owinęła się ręcznikiem i powędrowała po jakieś ubranie. Jakie było jej zdziwienie, kiedy wychodząc z łazienki "coś" ją schwytało i przycisnęło do ściany, namiętnie całując.
- Hao, co ty robisz...? - Pisnęła. Taki atak ją trochę przeraził i zaskoczył. - Puść mnie..!
- Wielka Aya Morri, pokona przez swojego chłopaka. Ta wersja mi się bardziej podoba. - Szepnął jej prosto do ucha. Brunetka zrobiła się cała czerwona przypominając sobie, że jej NAGIE ciało owija TYLKO ręcznik, który i tak już się zsuwał. Instynktownie złapała za koniec materiału przytrzymując go na sobie.
- Hao, daj mi się ubrać...
- A po co? Przecież i tak zaraz się będziesz rozbierać...
- HAO!!!
- Co..?
- Idź sobie głowę umyj, bo masz brudne myśli xD !!!
- Mrrr...
- Odejdź ode mnie szatanie!! - Pisnęła kiedy chłopak zaczął robić jej malinki na szyi, a ręką macać moje nagie biodro. - Hao... Prrrrroszę... - I wtedy do pokoju wszedł Yoh.
- O przepraszam... - Szepnął i z szatańskim uśmieszkiem zniknął znów za drzwiami. Aya wykorzystała chwilę nieuwagi starszego Asakury. Odepchnęła go od siebie i uciekła do łazienki. Hao próbował ją złapać, ale mu się to nie udało.
- Aya, wyjdź... - Powiedział proszącym i przymilnym głosikiem. Miał nadzieję, że młoda Morri otworzy drzwi. No cóż.. Nadzieja matką głupich ^^"
- TAK!!! Żebyś mnie zgwałcił?! Wypchaj się Asakura!! - Wrzasnęła przez drzwi. Nie miała zamiaru wychodzić dopóki Hao tam jest. Niezadowolony chłopak powlókł się do wyjścia z zamiarem zabicia swojego kofffanego braciszka. Kiedy dziewczyna upewniła się, że w pokoju nikogo nie ma, wyszła aby się w końcu ubrać.
- Wrrr... CO ON SOBIE MYŚLI?! Ma on szczęście, że musiałam trzymać ten ręcznik! Byłoby z nim krucho! I co ja teraz nałożę?! Nie dość, że mam te szwy na ramieniu, to teraz jeszcze malinki! Ech... Nałożyłabym golf, ale w taki upał?! Przecież jest 40*C! Masakra... - Żaliła się sama do siebie. Była ściekła. W końcu nałożyła czarną bluzkę (wiecie, taką podkoszulkową ^^) i krótkie spodenki tego samego koloru. Zeszła na podwórko, gdzie znajdowała się cała reszta grupy. Wszyscy się na nią patrzyli takim... "Rozbawionym" wzrokiem.
- Jezu! Przestańcie się tak na mnie gapić, bo komuś krzywdę zrobię!! - Wrzasnęła zirytowana zachowanie przyjaciół. Była zła i cała czerwona na twarzy.
- Nie denerwuj się tak... - Powiedział długowłosy Asakura i podszedł do brunetki.
- A TY METR ODE MNIE, GADZINO!!! - Wrzasnęła.
- To skoro macie chwilkę czasu, zaczniecie trenować. - Powiedziała Anna. - Na początku 20 okrążeń tej wsi!
- Chętnie! - Powiedziała uszczęśliwiona Aya i zaczęła robić pierwsze okrążenie. Wszystkim szczęki poopadały.
- Ja chyba nie muszę biegać. - Powiedział Hao.
- A czemu to?
- Bo ja nie będę brał udziału w turnieju.
- Ale musisz wesprzeć chłopaków, a w szczególności swojego brata. Teraz nie gadać, tylko biegać, bo jeszcze 5 dodam!!! - Wrzasnęła blondynka. Już teraz nikt się nie prze ciwiał. Biegli tak przez tą pustynię, dookoła miasta, w 40*C w niesamowitej spiekocie. Nikt nie wiedział, czy to co widzi przed sobą to omamy, czy jawa. Nagle zauważyli, że przed nimi stoi dziesięć zamaskowanych duchów. Mieli na sobie długie szaty z kapturami,które zasłaniały im twarz. W rękach trzymali kosy.
- Co to jest? - Zapytał Horo.
- To wy się jeszcze nie skapnęliście? To jest nasz test! - Wytłumaczyła Morri.
- Jaki test? - Morty dalej nic nie rozumiał.
- Test do przejścia do Dobie! - Powiedziała Aya. - To zaczynamy zabawę! - Zrobiła kontrolę ducha i ruszyła na jednego z przybyszy. Reszta nie czekając długo zrobiła to samo. Walczyli długo i zawzięcie. Po kolei duchy znikały zostawiając po sobie tylko rany na ciałach szamanów. Ostatni cios zadał Morty "swojemu" duchowi. I wtedy zabłysło jasne światło, które kompletnie oślepiło szamaów. Kiedy już odzyskali wzrok, zobaczyli przed sobą, nie małe miasteczko, ale ogromne DOBIE VILLAGE!!!
- W końcu! - Ucieszył się Ren.
- No, Dobie.. jak dobrze tu być! - Uśmiechnął się Horo. Wszyscy.. Nie, nie wszyscy. Hao miał strasznie niewyraźną minę (bo nie brał rutinoskorbinu xD). Bał się w ogóle tam wejść. Nie mówiąc już o mieszkaniu! Ciekawe ile pożyje? Dziesięciu szamanów vs. cała wioska. Nie, nie dziesięciu. Dziewięciu. Bo Lyserg się za nim raczej nie wstawi. Ta.. Życie jest piękne... Aya od razu zauważyła, a raczej poczuła wątpliwości chłopaka. Podeszła do niego pewnym krokiem, chwyciła za rękę i pociągnęła w stronę miasta.
- Choć Hao. Teraz musimy Cię przedstawić innym. Na pewno Cię polubią. - Powiedziała z optymizmem w głosie.
"Ta.. A w szczególności ich broń i kontrola ducha..." - Pomyślał starszy Asakura, który był ciągnięty przez brunetkę do Dobie Village...
Uf... Czy mi się zdaje, czy znowu ta notka jest dłuuga? No nic. Jakoś prze żyjecie xD Jak na mój gust to ta notka jest taka sobie.. Ale nic na to nie poradzę... Mam tylko nadzieję, że wam się spodoba. Obiecuje, że w następnej będzie więcej akcji xD I na proźbę Miry dałam wątek AyaxHao. Wiem, że krótki, ale mam już super pomysły na następne notki, w których tego będzie więcej. Ta... Ten blog się rozwija, a mój drugi cofa >< No nic. To też na razie przeżyjecie xD Czy ja coś na to poradzę, że moja wena jest zbyt wybredna i pisze to co myśli, a nie to co ja chcę? Ta.. To zdanie jest powalające ^^" No nic. Powtażam się. To też nic xD Pozdrawiam wszystkich, przepraszam za błędy i dziękuję za liczne komentarze ;* ;* ;*
Bomba ubranie na pustynię xD Mam nadzieję że wszyscy polubią Haosia. Z niego to faktycznie debil. CZekam na nexta
OdpowiedzUsuńO święta naiwności! == I oni go niby KOCHAJĄ?!?!?! My zdajemy sobie sprawę, żę to jest opowiadanie i pewnie wszyscy szamani z mniejszymi, bądź większymi oporami polubią Hao, ale przecież tak obiektywnie rzecz biorąc to oni na pewno najpierw by zaatakowali, zabijając biednego Asakurę, a potem dopiero pytali, czy to aby na pewno jest Zeeke! >< Jak Aya i Yoh mogą być tak nieodpowiedzialni, przecież Hao powinien trzymać się jak najdalej od miejsca, gdzie są setki, ba! nawet tysiące szamanów pragnących jego śmierci!!! To ma być miłość?! Na ich miejscu za żadne skarby nie pozwoliłybyśmy mu się aż tak narażać! To jest posunięcie na pograniczu skrajnej głupoty i egoizmu! Pewnie, niech idzie z nimi, bo przecież by tęsknili, co z tego, że może to przepłacić życiem?! >< Już nie chodzi o to, że jak zwykle panoszy się, jakby nie wiadomo kim była, ale trochę wyobraźni mieć by mogła! >< Przecież bieganie okrążeń przy takiej temperaturze mogło co najwyżej doprowadzić do odwodnienia i udaru słonecznego, a na pewno nie do poprawy formy chłopaków. == Już prędzej by ich to zabiło! ><Czekamy na next ^^Pozdrófka ;*
OdpowiedzUsuńja i Makary dziękujemy za pozdrowienia^^ i nie możemy zrozumieć, co Ci się w tej notce nie podoba... Twoja życzyć sobie słabych notek? no to zapraszam do mnie^^' mnie się bardzo podobało^^ heh, aż dziw, że Yoh to przeżył...XD XD XD i że Hao przeżył gniew Ayi...^^''' ale o pobyt Hao w Patch to bym się nie martwiła, już Aya i Yoh dadzą mu zrobić krzywdę...^^' trochę więcej optymizmu, B&C;D bardzo mi się ta notka podobała:) jeśli mi się dzisiaj uda (czytaj: jeśli się zmogę do zalogowania na moje długaśne hasło...) to przeniosę Twojego bloga w liście do ulubionych-^^- buziaczki i czekam na next:):):)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie było komenta, ale ja go napisałam tylko, że sie nie pojawił, więc go zapisałam na komputerze, a przed chwilą zapomniałam, że on był w dokumencie i go skasowałam, a napisałam jakąś "dewizę miłości". Jaka ja jestem głupia! A taki super komentarz był!Nowa notka na:www.shaman-king-yoh-story.blog.onet.plNatachi
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie było komenta, ale ja go napisałam tylko, że się nie pojawił, więc go zapisałam na komputerze, a przed chwilą zapomniałam, że on był w dokumencie i go skasowałam, a napisałam jakąś "dewizę miłości". Jaka ja jestem głupia! A taki super komentarz był!Nowa notka na:www.shaman-king-yoh-story.blog.onet.plNatachi
OdpowiedzUsuńGomene, ale dzisiaj bedzie krótko... Mam jeszcze do zrobienia parę rzeczy, a chciałabym już zniwelowac zaległości na waszych blogach ==" Wątek Aya and Hao był świetny xD Hao pasuje do roli zawodowego uwodziciela ^^" Zresztą jakby Yoh się postarał, to on też xD Taa... Nie ma to jak ternig w 40 stopniach celcjusza ^^" Anna jak zawsze ma genialne pomysły ;)Pozdrawiam i czekam już na nexta ^^"
OdpowiedzUsuńnowa notka na www.asakura-twins-forever.blog.onet.pl :)zapraszam:)
OdpowiedzUsuń