10. Iluzja i pierwsze spotkanie.
Pomimo, iż słońce grzało niemiłosiernie i każdy powinien być czerwony, pewien szatyn był blady, a jego czarne oczy strasznie kontrastowały się z jego cerą. Aya już dawno go puściła i teraz szedł pomiędzy Yoh i Lenem. Właśnie wchodzili do Dobie. Obok nich przechodzili szamani, jednak nikt specjalnie nie zwrócił na nich uwagi.
- Dlaczego oni nie atakują?! - Zapytał Hao. Już nie wiedział co myśleć.
- Drzyj się głośniej! To może ktoś Cię w końcu zabije! - Wrzasnęła młoda Morri. Każdy na nią spojrzał ze zdziwieniem. - Toż chyba nie myśleliście, że ja go tu tak wprowadzę na pewną śmierć?! Na razie nikt go nie widzi...
- Jak to? - Zapytał młodszy Asakura. W ogóle nic nie rozumiał z tego co mówiła brunetka.
- Tworzę dookoła Hao iluzję. Inni patrzą na niego, ale go nie widzą. Będzie tak dopóki foryjoku mi się nie skończy. - Powiedziała uśmiechając się.
- Dzięki! - Krzyknął starszy Asakura i dosłownie rzucił się na Ayę.
- Hao, puść mnie! Wiesz, że to trochę dziwnie wygląda, jak powietrze mnie obściskuje? - Zapytała. Chłopak tylko się uśmiechnął i puścił dziewczynę. Szedł już cały happy obok brata. Nie wierzył w swoje szczęście! Pomimo tego, że nikt go tu nie lubi może normalnie iść po ulicy! No to znaczy nie normalnie, bo pod osłoną iluzji. Ale lepsze to niż walka z setkami szamanów. Życie jest pięknie...
- Tylko jest jeden problem. - Powiedziała brunetka.
- Jaki? - Wtrącił się Horo.
- Nocleg! Przecież Hao musi gdzieś spać. - Powiedziała Anna.
- Mogę spać z Ayą. Mi to bynajmniej nie przeszkadza... - Powiedział długowłosy szatyn z chytrym uśmieszkiem.
- Ale mi przeszkadza!
- No wiesz! - Hao udał obrażonego. Niebiesko oka popatrzyła na niego. Ile można spać w jednym łóżku z chłopakiem?! Szczególnie, że ON zmusza Cię do mruczenia! - Dobrze by było, gdybyśmy mieli wtyczkę w radzie. - Zauważyła.
- Jaką wtyczkę? - Zapytał się Rio.
- Matko, czy wam wszystko trzeba tłumaczyć?! Jakiegoś członka rady, którego dobrze się zna i który by nie wsypał! Poprosilibyśmy o taki dom.. To znaczy domy, bo w jednym to się nie zmieścimy, żeby było w jednym łóżko więcej.
- Haha..! A my mamy takiego. - Zaśmiał się Yoh.
- Kogo? - Zapytał się Lyserg.
- Silva! On pary z ust nie puści! - Uśmiechnął się młody Asakura.
- To go trzeba tylko znaleźć i po kłopocie. - Również wyszczerzyła swoje ząbki Aya.
- O Yoh! Jak miło cię widzieć! - Zna przeciwka z tłumu wyszedł długowłosy brunet w szacie Rady Szamanów (co za przypadek xD).
- Silva! - Ucieszył się krótkowłosy szatyn. - Wiesz co... Mamy do ciebie interes. Ale to nie tutaj.
- Hm... Jaki wy możecie mieć interes? Ale dobrze, to może chodźcie do.. No teraz to wszędzie jest dużo ludzi.. Widzę, że macie nową koleżankę.
- Aya Morri. - Przedstawiła się brunetka. - A ta sprawa to on. - Spojrzała Silve na krótką chwilę w oczy. Mężczyzna popatrzył na szamanów i zobaczył coś, czego się całkowicie nie spodziewał.
- ZI...!! - Nie zdążył wszystkiego wykrzyczeć, bo Aya skutecznie zatkała mu usta.
- Ja nie po to foryjoku marnuję, żeby mi jakiś Członek Rady wrzeszczał na całą wioskę, kogo kryję!!! - Dziewczyna się trochę wnerwiła. - Musimy Ci coś wytłumaczyć na temat Hao. Więc choć w jakieś miejsce, gdzie można o tym pogadać, okey? - Silva nic już nie powiedział, tylko ruszył w jakimś tylko sobie znanym kierunku. Ruchem ręki pokazał, żeby inni podążyli za nim. Kiedy przeszli na drugi koniec miasta, weszli do lasu. Nie było tam nikogo, więc szamani usadowili się na niewielkiej polanie. Aya zerwała swoją kontrolę ducha.
- No dobrze. Więc co tu robi Zik? - Zapytał się Silva.
- Po pierwsze nie Zik, a Hao. - Wytłumaczył spokojnie Yoh.
- Ja myślałam, że mówienie tego to moja działka. - Zaśmiała się Aya. Reszta poszła w jej ślady.
- No dobrze, ale co on tu robi?! - Brunet spojrzał oskarżają co na starszego Asakurę.
- Powtarzasz się Silva. - Stwierdziła młoda Morri.
- Yoh i Aya uparli się, żebym tu przyszedł, to jestem. Więc wszystkie zażalenia do nich. - Powiedział Hao.
- No wiesz co?! To my się tu produkujemy, żebyś tylko miał gdzie mieszkać i żeby Cię nie zaatakowano, a ty się tak odwdzięczasz?! Wiesz co? FOCH! Sam się tłumacz! - "Wyjaśniła" brunetka długowłosemu i odwróciła się do niego plecami.
- Ej no... Aya... Aya... - Zaczął ją szturchać. - Aya...
Dziewczyna nie odzywała się. Kiedy poczuła, że coś jest niebezpiecznie blisko jej ucha, szybko się odsunęła. - Hao!
- No co?! Czy ja coś Ci robię..
- Ale chcesz! Przestań! O właśnie Silva! Potrzebny nam jest dom, żeby było jedno łóżko więcej dla Hao.
- Właśnie! Ja nie chcę, żeby mój brat za gwałt do więzienia poszedł. - Powiedział Yoh. Wszyscy zaczęli się śmiać. Tylko Aya i Hao siedzieli naburmuszeni.
- Chwila moment! I to jest Zi... Znaczy się Hao?! - Dobra mówmy szczerze... W tym przypadku Silva nie popisał się inteligencją.
- Tak. Zik jest naszym przodkiem, a Hao to mój brat bliźniak, który był opętany przez Zik'a. Wiem, że to trochę pokręcone Silva, ale on jest teraz jednym z nas.. Pomożesz nam z tym domem? - Wytłumaczył Yoh i spojrzał błagalnym wzrokiem na kuzyna.
- Skoro tak mówicie... Załatwię coś dla was. Poczekajcie tu. - Powiedział i zniknął. Szamani położyli się na trawie w oczekiwaniu na "wybawcę" i jedynie Aya musiała się bronić przed łapkami Hao ^^"
*** 2 godziny później ***
Nasi szamani podzielili się na dwie drużyny, które zamieszkają w dwóch innych domach. W jednym zamieszkają Ren, Horo, Joco, Lyserg, Jun, Tamara i Pilica, a w drugim Yoh, Hao, Morty, Ryu, Faust, Anna i Aya. Ta druga grupa właśnie zwiedzała swój dom. Miał on dwa pokoje. W jednym miały spać dziewczyny, a w drugim chłopaki (ten był znacznie większy, nawiasem mówiąc ^^). Oprócz tego dwie łazienki (dobra.. siedem osób i dwie łazienki...), kuchnia połączona z jadalnią i salon. Nie było tam rzeczy luksusowych, ale grunt, że można przeżyć. Utrzymując wszystko w czystości (pozdrowienia dla Ryu ^^"), dom stawał się nawet przytulny. Dziewczyny zaczęły się rozpakowywać. Aya, zrobiła to bardzo szybko. Nie miała zbyt wielu rzeczy.
- Aya to wszystko co masz? - Zapytała Anna. Ona może nie miała wielu ubrań, ale to był już szczyt.
- No. - Uśmiechnęła się młoda Morri.
- Musimy iść na zakupy! Masz za mało ubrań. Trzeba Ci coś kupić.
- Anna, naprawdę nie trzeba. Mam kilka bluzek i spodnie długie i krótkie i starczy! - Wr... Najgorsze co mogło spotkać brunetkę to zakupy. Jako dziewczyna powinna spędzać godziny w sklepach z ciuchami. W ogóle kto to wymyślił?! Ona się czuła dobrze w tym co miała, a chodziła na zakupy w ostateczności. Nie chodzi o to, że chodziła jak jakaś żebraczka. Wręcz przeciwnie. Wszystko było czyste i w ogóle. Ale..
- Dlaczego nie chcesz iść na zakupy? Przecież masz pieniądze.
- Bo nie lubię. - Powiedziała młoda Morri i wyszła jak najszybciej do łazienki. Stanęła przed lustrem.
"Anna nigdy mnie nie zrozumie! Ona jako medium i nie stawała z przeciwnikiem oko w oko. W ogóle, znam mało dziewczyn, które walczą wręcz. Najczęściej są medium tak jak Anna, albo doshi. A ja?! Walczę mieczem! A moi przeciwnicy najczęściej też mają tę broń. Na moim ciele są tysiące ran! Ona też by nie chodziła do sklepu, alby oglądać w lustrach swoje oszpecone ciało. To chyba jakiś koszmar! Dobra spokojnie. Wdech.. Wydech.. Wdech.. Okey. Najpierw trzeba za klimatyzować Hao. Tylko jak? Przecież ja nie chcę dla niego źle. Chcę tylko, aby żył jak inni, nie ukrywając się. Nie można przecież ciągle być w ukryciu. Prędzej czy później szamani dowiedzieliby się. Jeśli teraz się z nim oswoją, będzie lepiej. Chyba..." - Myśląc o takich rzeczach, obmyła twarz zimną wodą i westchnęła głośno. Wyszła z łazienki. Swoje kroki udała do salonu, gdzie siedziała cała reszta(czyt. Yoh, Hao, Morty, Ryu, Faust, Anna).
- Dobra trzeba zrobić jakieś zakupy. SPOŻYWCZE! - Na ostatnie słowo dała szczególny nacisk patrząc na Annę. Ta chyba nie wzięła sobie tego do serca...
- A po co? - Wypalił Ryu. Ta.. Ciekawe jakie ma IQ?
- A co będziesz jadł? Ziemię z ogródka? - Zirytowała się Morri.
- Tu nawet ogródka nie ma. - Zauważył Hao.
- Więc idziemy. Tylko trzeba będzie zajść po... - Zaczęła mówić Anna.
- Po nas nie trzeba. - Powiedział wesoło Horo.
- Tak. Sami się wprosicie. - Zażartował Yoh.
- No wiesz! - Oburzył się Usui.
- On ma rację Śnieżynko. Ty wszędzie umiesz wejść. - Ren spojrzał na przyjaciela.
- Ja Ci..
- CISZA!! Idziemy do sklepu po pożywienie. Po drodze zajdziemy do baru Silvy, aby zjeść, bo dzisiaj dam ci Ryu wolne. Idziecie z nami. - Bardziej stwierdziła niż powiedziała blondynka. Wszyscy posłusznie wyszli przed dom. Aya zrobiła kontrolę ducha i "ukryła" Hao.
*** Około 19.30 przy barze Silvy ***
- Boże z wami chodzić na zakupy to jak za karę! - Powiedziała młoda Morri. Nie wiedziała dlaczego zakupy aż tyle im zajęły. Przecież to jest jakieś chore! Ponad 2 godziny w spożywczaku?! Jakaś masakra...
- A co my takiego robimy? - Zapytał się Hao. W tym samym momencie, Yoh zaczął wcierać w głowę brata piasek. To kara za to, że go wrzucił do fontanny ^^" W tym samym czasie też Ren i Horo ganiali za Joco, który "TYLKO" opowiedział swój dowcip. Faus i Eliza wpatrywali się tylko w siebie. Ryu śpiewał jakąś swoją piosenkę. Jun i Pilicka, żwawo o czymś dyskutowały, a Anna zamawiała jedzenie u Silvy.
- Hao, sam sobie odpowiedz. - Starszy Asakura nie mógł już tego zrobić, ponieważ biegł za swoim bliźniakiem z piaskiem w ręku. - Jak w Zoo... - Podsumowała. Ludzie przechodzący obok baru strasznie dziwnie się patrzyli na Yoh. Może dlatego, że uciekał przed powietrzem? W końcu Hao był "niewidzialny"...
Kiedy Silva podał jedzenie bliźniacy się na moment uspokoili. W spokoju jedli ryż (Anna im nie podarowała. Nie wiem z kąt Silva wytrzasną w tej swojej budzie ryż xD Ja bynajmniej jadłam hamburgera^^" dop.Aya). Po jakże smacznej (Dla Ayi to na pewno było smaczne... dop.Hao) i pożywnej kolacji szamani zaczęli iść w stronę swoich domów. Przechodzili koło jakiegoś baru (nie będziemy rozwalać firmy Kalima xD), w którym najwyraźniej panowała bójka. Nagle przez szubę wyleciała butelka, która trafiła w Ayę. Dziewczyna nieprzytomna upadła na ziemię. Problem polegał na tym, że razem z jej świadomością, prysła kontrola ducha. Prościej mówiąc Hao był widoczny. Wszyscy automatycznie zwrócili wzrok z brunetki na niego.
- Ups... - Szepnął cicho Horo, kiedy zrozumiał o co wszystkim chodzi (WoW! Zajarzył o.O). Szamani zgromadzeni na około chyba nie mieli przyjaznych zamiarów. Trzymali w dłoniach swoją broń, a ich duchy były już przygotowane do kontroli. Starszy Asakura był blady, jak jeszcze nigdy. Jednak nie stracił rozumu (bo żeby go stracić trzeba go mieć dop.Yoh). Podszedł do Ayi, żeby sprawdzić czy żyje ^^".
- Co tu robi ZIK! - Wrzasnął ktoś z tłumu.
- On nie jest Zik'iem! - W obronie brata stanął Yoh.
- I ty jesteś za nim!
- On nie powinien brać udziału w turnieju!
- Obaj nie powinni!
- Są niebezpieczni!
- Oni wszyscy! - Wszyscy po prostu oszaleli. Zamiast dać się wytłumaczyć, czy coś, zaczęli wrzeszczeć jeden przez drugiego. Poniosły ich emocje. Bojąc się o swoje życie, a niektórzy chcąc się zemścić zapomnieli o jakichkolwiek zasadach. Wszyscy byli już gotowi do walki, kiedy pojawił się Silva.
- Stop! - Krzyknął. Nie mógł pozwolić, żeby wszyscy się tu pozabijali! A szczególnie, żeby zabili jego kuzynów ^^" Przekonał się już, że Hao nie jest zły. Nie musieli mu dużo tłumaczyć. Po jego zachowaniu (czyt. jak co chwila darł się z Yoh o głupoty, a potem razem się śmiali ^^") wiedział, że się zmienił. To znaczy że Zik go opuścił. Tak przynajmniej zrozumiał z opowieści Asakórów. Chociaż więcej zrozumiał z tego co mówiła Morri, bo dogadanie się z bliźniakami graniczy z cudem, szczególnie jak stoją obok siebie.
- Nie przeszkadzaj nam Silva! - Wrzasnął jakiś facet.
- Hao ma pełne prawo tutaj być. Król Duchów wpuścił go do Dobie Village.
- Ale jeśli on wygra to... - Ktoś z tłumu coś zaczął mówić, ale Yoh mu przerwał.
- Mój brat nie może wygrać turnieju! On nie bierze w nim udziału! Jest tu, bo ja go do tego na mówiłem. Hao nie jest groźny! Jego drużyna została zabita, więc nawet jeśli jest, chociaż nie jest (to zdanie jest zabójcze) zły, to nie ma już sojuszników!
- A wy?!
- JAK KTOŚ ZADA JESZCZE JEDNO GŁUPIE PYTANIE, KTÓRE MNIE JESZCZE BARDZIEJ WNERWI POZNA SIĘ Z NAPRAWDĘ ZŁYMI DUCHAMI ! ! ! - Wrzasnęła Anna. Każdy na nią spojrzał przerażonym wzrokiem i szybko rozłączył się ze swoim duchem. - Rozejść się!!
O dziwo każdy się posłuchał. Jednak Anna ma wtyki ^^" I dobrze, bo Silvy jakoś nikt się nie chce słuchać...
Hao nic nie mówił. Wziął tylko bezwładne ciało Morri i zaczął iść w kierunku domu. Myślał o tym, że szamani źle na niego zareagują, ale... To jednak bolało. Okropnie bolało. Nie znali go, a osądzali. To znaczy nie.. Oni go znali ze złej strony, ale nie próbowali poznać tej dobrej. Ciągle myślą, że to Yoh przeszedł na "zło". A to przecież nie prawda! W ogóle.. Nic nie jest ani dobre ani złe. Zik niszcząc ludzi chciał uratować planetę. I to też nie było złe...
Przycisnął do siebie jeszcze bardziej Ayę. Poczuł na swoim ramieniu ciepłą dłoń brata, który uśmiechał się przyjaźnie. O tak.. Hao wiedział że zawsze może na niego liczyć. Na niego i resztę. Chociaż czy na pewno na całą resztę...???
Mam nadzieję, że notka wam się podoba. Długo ją pisałam. I długa wyszła ^^" No nic. Kurcze.. Znowy to "no nic" mi się to głowy nosunęło.. Mam tyle pomysłów, że sama nie wiem co pisać. Masakra. W dobrym znaczeniu tego słowa xD Przepraszam, że czasem długo nie czytam i nie zostawiam komentarzy na Waszych bogach, ale jakoś tak.. One są strasznie długie ^^" Ale mi to nie przeszkadza! Zupełnie :) Niedługo nowy rozdzialik.
Pozdrawiam ;*
- Dlaczego oni nie atakują?! - Zapytał Hao. Już nie wiedział co myśleć.
- Drzyj się głośniej! To może ktoś Cię w końcu zabije! - Wrzasnęła młoda Morri. Każdy na nią spojrzał ze zdziwieniem. - Toż chyba nie myśleliście, że ja go tu tak wprowadzę na pewną śmierć?! Na razie nikt go nie widzi...
- Jak to? - Zapytał młodszy Asakura. W ogóle nic nie rozumiał z tego co mówiła brunetka.
- Tworzę dookoła Hao iluzję. Inni patrzą na niego, ale go nie widzą. Będzie tak dopóki foryjoku mi się nie skończy. - Powiedziała uśmiechając się.
- Dzięki! - Krzyknął starszy Asakura i dosłownie rzucił się na Ayę.
- Hao, puść mnie! Wiesz, że to trochę dziwnie wygląda, jak powietrze mnie obściskuje? - Zapytała. Chłopak tylko się uśmiechnął i puścił dziewczynę. Szedł już cały happy obok brata. Nie wierzył w swoje szczęście! Pomimo tego, że nikt go tu nie lubi może normalnie iść po ulicy! No to znaczy nie normalnie, bo pod osłoną iluzji. Ale lepsze to niż walka z setkami szamanów. Życie jest pięknie...
- Tylko jest jeden problem. - Powiedziała brunetka.
- Jaki? - Wtrącił się Horo.
- Nocleg! Przecież Hao musi gdzieś spać. - Powiedziała Anna.
- Mogę spać z Ayą. Mi to bynajmniej nie przeszkadza... - Powiedział długowłosy szatyn z chytrym uśmieszkiem.
- Ale mi przeszkadza!
- No wiesz! - Hao udał obrażonego. Niebiesko oka popatrzyła na niego. Ile można spać w jednym łóżku z chłopakiem?! Szczególnie, że ON zmusza Cię do mruczenia! - Dobrze by było, gdybyśmy mieli wtyczkę w radzie. - Zauważyła.
- Jaką wtyczkę? - Zapytał się Rio.
- Matko, czy wam wszystko trzeba tłumaczyć?! Jakiegoś członka rady, którego dobrze się zna i który by nie wsypał! Poprosilibyśmy o taki dom.. To znaczy domy, bo w jednym to się nie zmieścimy, żeby było w jednym łóżko więcej.
- Haha..! A my mamy takiego. - Zaśmiał się Yoh.
- Kogo? - Zapytał się Lyserg.
- Silva! On pary z ust nie puści! - Uśmiechnął się młody Asakura.
- To go trzeba tylko znaleźć i po kłopocie. - Również wyszczerzyła swoje ząbki Aya.
- O Yoh! Jak miło cię widzieć! - Zna przeciwka z tłumu wyszedł długowłosy brunet w szacie Rady Szamanów (co za przypadek xD).
- Silva! - Ucieszył się krótkowłosy szatyn. - Wiesz co... Mamy do ciebie interes. Ale to nie tutaj.
- Hm... Jaki wy możecie mieć interes? Ale dobrze, to może chodźcie do.. No teraz to wszędzie jest dużo ludzi.. Widzę, że macie nową koleżankę.
- Aya Morri. - Przedstawiła się brunetka. - A ta sprawa to on. - Spojrzała Silve na krótką chwilę w oczy. Mężczyzna popatrzył na szamanów i zobaczył coś, czego się całkowicie nie spodziewał.
- ZI...!! - Nie zdążył wszystkiego wykrzyczeć, bo Aya skutecznie zatkała mu usta.
- Ja nie po to foryjoku marnuję, żeby mi jakiś Członek Rady wrzeszczał na całą wioskę, kogo kryję!!! - Dziewczyna się trochę wnerwiła. - Musimy Ci coś wytłumaczyć na temat Hao. Więc choć w jakieś miejsce, gdzie można o tym pogadać, okey? - Silva nic już nie powiedział, tylko ruszył w jakimś tylko sobie znanym kierunku. Ruchem ręki pokazał, żeby inni podążyli za nim. Kiedy przeszli na drugi koniec miasta, weszli do lasu. Nie było tam nikogo, więc szamani usadowili się na niewielkiej polanie. Aya zerwała swoją kontrolę ducha.
- No dobrze. Więc co tu robi Zik? - Zapytał się Silva.
- Po pierwsze nie Zik, a Hao. - Wytłumaczył spokojnie Yoh.
- Ja myślałam, że mówienie tego to moja działka. - Zaśmiała się Aya. Reszta poszła w jej ślady.
- No dobrze, ale co on tu robi?! - Brunet spojrzał oskarżają co na starszego Asakurę.
- Powtarzasz się Silva. - Stwierdziła młoda Morri.
- Yoh i Aya uparli się, żebym tu przyszedł, to jestem. Więc wszystkie zażalenia do nich. - Powiedział Hao.
- No wiesz co?! To my się tu produkujemy, żebyś tylko miał gdzie mieszkać i żeby Cię nie zaatakowano, a ty się tak odwdzięczasz?! Wiesz co? FOCH! Sam się tłumacz! - "Wyjaśniła" brunetka długowłosemu i odwróciła się do niego plecami.
- Ej no... Aya... Aya... - Zaczął ją szturchać. - Aya...
Dziewczyna nie odzywała się. Kiedy poczuła, że coś jest niebezpiecznie blisko jej ucha, szybko się odsunęła. - Hao!
- No co?! Czy ja coś Ci robię..
- Ale chcesz! Przestań! O właśnie Silva! Potrzebny nam jest dom, żeby było jedno łóżko więcej dla Hao.
- Właśnie! Ja nie chcę, żeby mój brat za gwałt do więzienia poszedł. - Powiedział Yoh. Wszyscy zaczęli się śmiać. Tylko Aya i Hao siedzieli naburmuszeni.
- Chwila moment! I to jest Zi... Znaczy się Hao?! - Dobra mówmy szczerze... W tym przypadku Silva nie popisał się inteligencją.
- Tak. Zik jest naszym przodkiem, a Hao to mój brat bliźniak, który był opętany przez Zik'a. Wiem, że to trochę pokręcone Silva, ale on jest teraz jednym z nas.. Pomożesz nam z tym domem? - Wytłumaczył Yoh i spojrzał błagalnym wzrokiem na kuzyna.
- Skoro tak mówicie... Załatwię coś dla was. Poczekajcie tu. - Powiedział i zniknął. Szamani położyli się na trawie w oczekiwaniu na "wybawcę" i jedynie Aya musiała się bronić przed łapkami Hao ^^"
*** 2 godziny później ***
Nasi szamani podzielili się na dwie drużyny, które zamieszkają w dwóch innych domach. W jednym zamieszkają Ren, Horo, Joco, Lyserg, Jun, Tamara i Pilica, a w drugim Yoh, Hao, Morty, Ryu, Faust, Anna i Aya. Ta druga grupa właśnie zwiedzała swój dom. Miał on dwa pokoje. W jednym miały spać dziewczyny, a w drugim chłopaki (ten był znacznie większy, nawiasem mówiąc ^^). Oprócz tego dwie łazienki (dobra.. siedem osób i dwie łazienki...), kuchnia połączona z jadalnią i salon. Nie było tam rzeczy luksusowych, ale grunt, że można przeżyć. Utrzymując wszystko w czystości (pozdrowienia dla Ryu ^^"), dom stawał się nawet przytulny. Dziewczyny zaczęły się rozpakowywać. Aya, zrobiła to bardzo szybko. Nie miała zbyt wielu rzeczy.
- Aya to wszystko co masz? - Zapytała Anna. Ona może nie miała wielu ubrań, ale to był już szczyt.
- No. - Uśmiechnęła się młoda Morri.
- Musimy iść na zakupy! Masz za mało ubrań. Trzeba Ci coś kupić.
- Anna, naprawdę nie trzeba. Mam kilka bluzek i spodnie długie i krótkie i starczy! - Wr... Najgorsze co mogło spotkać brunetkę to zakupy. Jako dziewczyna powinna spędzać godziny w sklepach z ciuchami. W ogóle kto to wymyślił?! Ona się czuła dobrze w tym co miała, a chodziła na zakupy w ostateczności. Nie chodzi o to, że chodziła jak jakaś żebraczka. Wręcz przeciwnie. Wszystko było czyste i w ogóle. Ale..
- Dlaczego nie chcesz iść na zakupy? Przecież masz pieniądze.
- Bo nie lubię. - Powiedziała młoda Morri i wyszła jak najszybciej do łazienki. Stanęła przed lustrem.
"Anna nigdy mnie nie zrozumie! Ona jako medium i nie stawała z przeciwnikiem oko w oko. W ogóle, znam mało dziewczyn, które walczą wręcz. Najczęściej są medium tak jak Anna, albo doshi. A ja?! Walczę mieczem! A moi przeciwnicy najczęściej też mają tę broń. Na moim ciele są tysiące ran! Ona też by nie chodziła do sklepu, alby oglądać w lustrach swoje oszpecone ciało. To chyba jakiś koszmar! Dobra spokojnie. Wdech.. Wydech.. Wdech.. Okey. Najpierw trzeba za klimatyzować Hao. Tylko jak? Przecież ja nie chcę dla niego źle. Chcę tylko, aby żył jak inni, nie ukrywając się. Nie można przecież ciągle być w ukryciu. Prędzej czy później szamani dowiedzieliby się. Jeśli teraz się z nim oswoją, będzie lepiej. Chyba..." - Myśląc o takich rzeczach, obmyła twarz zimną wodą i westchnęła głośno. Wyszła z łazienki. Swoje kroki udała do salonu, gdzie siedziała cała reszta(czyt. Yoh, Hao, Morty, Ryu, Faust, Anna).
- Dobra trzeba zrobić jakieś zakupy. SPOŻYWCZE! - Na ostatnie słowo dała szczególny nacisk patrząc na Annę. Ta chyba nie wzięła sobie tego do serca...
- A po co? - Wypalił Ryu. Ta.. Ciekawe jakie ma IQ?
- A co będziesz jadł? Ziemię z ogródka? - Zirytowała się Morri.
- Tu nawet ogródka nie ma. - Zauważył Hao.
- Więc idziemy. Tylko trzeba będzie zajść po... - Zaczęła mówić Anna.
- Po nas nie trzeba. - Powiedział wesoło Horo.
- Tak. Sami się wprosicie. - Zażartował Yoh.
- No wiesz! - Oburzył się Usui.
- On ma rację Śnieżynko. Ty wszędzie umiesz wejść. - Ren spojrzał na przyjaciela.
- Ja Ci..
- CISZA!! Idziemy do sklepu po pożywienie. Po drodze zajdziemy do baru Silvy, aby zjeść, bo dzisiaj dam ci Ryu wolne. Idziecie z nami. - Bardziej stwierdziła niż powiedziała blondynka. Wszyscy posłusznie wyszli przed dom. Aya zrobiła kontrolę ducha i "ukryła" Hao.
*** Około 19.30 przy barze Silvy ***
- Boże z wami chodzić na zakupy to jak za karę! - Powiedziała młoda Morri. Nie wiedziała dlaczego zakupy aż tyle im zajęły. Przecież to jest jakieś chore! Ponad 2 godziny w spożywczaku?! Jakaś masakra...
- A co my takiego robimy? - Zapytał się Hao. W tym samym momencie, Yoh zaczął wcierać w głowę brata piasek. To kara za to, że go wrzucił do fontanny ^^" W tym samym czasie też Ren i Horo ganiali za Joco, który "TYLKO" opowiedział swój dowcip. Faus i Eliza wpatrywali się tylko w siebie. Ryu śpiewał jakąś swoją piosenkę. Jun i Pilicka, żwawo o czymś dyskutowały, a Anna zamawiała jedzenie u Silvy.
- Hao, sam sobie odpowiedz. - Starszy Asakura nie mógł już tego zrobić, ponieważ biegł za swoim bliźniakiem z piaskiem w ręku. - Jak w Zoo... - Podsumowała. Ludzie przechodzący obok baru strasznie dziwnie się patrzyli na Yoh. Może dlatego, że uciekał przed powietrzem? W końcu Hao był "niewidzialny"...
Kiedy Silva podał jedzenie bliźniacy się na moment uspokoili. W spokoju jedli ryż (Anna im nie podarowała. Nie wiem z kąt Silva wytrzasną w tej swojej budzie ryż xD Ja bynajmniej jadłam hamburgera^^" dop.Aya). Po jakże smacznej (Dla Ayi to na pewno było smaczne... dop.Hao) i pożywnej kolacji szamani zaczęli iść w stronę swoich domów. Przechodzili koło jakiegoś baru (nie będziemy rozwalać firmy Kalima xD), w którym najwyraźniej panowała bójka. Nagle przez szubę wyleciała butelka, która trafiła w Ayę. Dziewczyna nieprzytomna upadła na ziemię. Problem polegał na tym, że razem z jej świadomością, prysła kontrola ducha. Prościej mówiąc Hao był widoczny. Wszyscy automatycznie zwrócili wzrok z brunetki na niego.
- Ups... - Szepnął cicho Horo, kiedy zrozumiał o co wszystkim chodzi (WoW! Zajarzył o.O). Szamani zgromadzeni na około chyba nie mieli przyjaznych zamiarów. Trzymali w dłoniach swoją broń, a ich duchy były już przygotowane do kontroli. Starszy Asakura był blady, jak jeszcze nigdy. Jednak nie stracił rozumu (bo żeby go stracić trzeba go mieć dop.Yoh). Podszedł do Ayi, żeby sprawdzić czy żyje ^^".
- Co tu robi ZIK! - Wrzasnął ktoś z tłumu.
- On nie jest Zik'iem! - W obronie brata stanął Yoh.
- I ty jesteś za nim!
- On nie powinien brać udziału w turnieju!
- Obaj nie powinni!
- Są niebezpieczni!
- Oni wszyscy! - Wszyscy po prostu oszaleli. Zamiast dać się wytłumaczyć, czy coś, zaczęli wrzeszczeć jeden przez drugiego. Poniosły ich emocje. Bojąc się o swoje życie, a niektórzy chcąc się zemścić zapomnieli o jakichkolwiek zasadach. Wszyscy byli już gotowi do walki, kiedy pojawił się Silva.
- Stop! - Krzyknął. Nie mógł pozwolić, żeby wszyscy się tu pozabijali! A szczególnie, żeby zabili jego kuzynów ^^" Przekonał się już, że Hao nie jest zły. Nie musieli mu dużo tłumaczyć. Po jego zachowaniu (czyt. jak co chwila darł się z Yoh o głupoty, a potem razem się śmiali ^^") wiedział, że się zmienił. To znaczy że Zik go opuścił. Tak przynajmniej zrozumiał z opowieści Asakórów. Chociaż więcej zrozumiał z tego co mówiła Morri, bo dogadanie się z bliźniakami graniczy z cudem, szczególnie jak stoją obok siebie.
- Nie przeszkadzaj nam Silva! - Wrzasnął jakiś facet.
- Hao ma pełne prawo tutaj być. Król Duchów wpuścił go do Dobie Village.
- Ale jeśli on wygra to... - Ktoś z tłumu coś zaczął mówić, ale Yoh mu przerwał.
- Mój brat nie może wygrać turnieju! On nie bierze w nim udziału! Jest tu, bo ja go do tego na mówiłem. Hao nie jest groźny! Jego drużyna została zabita, więc nawet jeśli jest, chociaż nie jest (to zdanie jest zabójcze) zły, to nie ma już sojuszników!
- A wy?!
- JAK KTOŚ ZADA JESZCZE JEDNO GŁUPIE PYTANIE, KTÓRE MNIE JESZCZE BARDZIEJ WNERWI POZNA SIĘ Z NAPRAWDĘ ZŁYMI DUCHAMI ! ! ! - Wrzasnęła Anna. Każdy na nią spojrzał przerażonym wzrokiem i szybko rozłączył się ze swoim duchem. - Rozejść się!!
O dziwo każdy się posłuchał. Jednak Anna ma wtyki ^^" I dobrze, bo Silvy jakoś nikt się nie chce słuchać...
Hao nic nie mówił. Wziął tylko bezwładne ciało Morri i zaczął iść w kierunku domu. Myślał o tym, że szamani źle na niego zareagują, ale... To jednak bolało. Okropnie bolało. Nie znali go, a osądzali. To znaczy nie.. Oni go znali ze złej strony, ale nie próbowali poznać tej dobrej. Ciągle myślą, że to Yoh przeszedł na "zło". A to przecież nie prawda! W ogóle.. Nic nie jest ani dobre ani złe. Zik niszcząc ludzi chciał uratować planetę. I to też nie było złe...
Przycisnął do siebie jeszcze bardziej Ayę. Poczuł na swoim ramieniu ciepłą dłoń brata, który uśmiechał się przyjaźnie. O tak.. Hao wiedział że zawsze może na niego liczyć. Na niego i resztę. Chociaż czy na pewno na całą resztę...???
Mam nadzieję, że notka wam się podoba. Długo ją pisałam. I długa wyszła ^^" No nic. Kurcze.. Znowy to "no nic" mi się to głowy nosunęło.. Mam tyle pomysłów, że sama nie wiem co pisać. Masakra. W dobrym znaczeniu tego słowa xD Przepraszam, że czasem długo nie czytam i nie zostawiam komentarzy na Waszych bogach, ale jakoś tak.. One są strasznie długie ^^" Ale mi to nie przeszkadza! Zupełnie :) Niedługo nowy rozdzialik.
Pozdrawiam ;*
Cieszy nas, że jednak jakoś logicznie wyjaśniłaś, dalczego Aya nalegała, by Hao udał się z nimi do wioski. Miała plan! xD Aczkolwiek nie był to jakiś szczególnie wybitny pomysł, bo i tak prędzej, czy później musiało się wydać, że Hao-sama istnieje. ^^'' Szamani nie zareagowali spokojnie, ale naszym zdaniem i tak powinni byli podjąć bardziej radykalne działania! Przecież uważali go za mordercę i zło wcielone, sądzili, żę jeśli on zwycięży, to zniszcvzy świat (chociaż to oczywiście był pogląd najbardziej paradoksalny z możliwych -_-), a po paru mglistych tłumaczeniach i wrzaskach żałosnej Ani się rozeszli... == Coś nam w tym niezbyt pasuje. ^^'' Aczkolwiek nie krytykujemy zbyt bardzo, bo ładnie opisałaś całe zajście i starałaś się nawet mniej więcej nakreślić stan emocjonalny szamanów. Po prostu, naszym zdaniem to wszystko poszło za łatwo.Bardzo zapunktowałaś u nas stwierdzeniem, że plany Zeeke'a wcale nie były złe, ale to jest z naszej storny uwaga skrajnie subiektywna, więc pozostawimy tę kwestię bez dalszych rozważań. ^^''Czekamy na next ^^Pozdrófka ;*
OdpowiedzUsuńByło tak tak pięknie! A tu!? Jak z bicza strzelił butelka wylatuje i trafia Ayę! No i po wspaniałym planie zwanym iluzja...Ehh...ten Hao to ma pecha...już było spokojnie, a tu taki wybryk i od razu pojawia się na scenie...tylko, że w tym przypadku fani nie chcą go słuchać tylko zabić...hehe...biedactwo...ale większym biedactwem jest Aya...dostać twardą butelką to wcale nie miłe uczucie...mam nadzieję, że szybko się obudziTotalnie mnie powalił tekst Yoh! Myślałam, że umrę ze śmiechu! "Ja nie chcę, żeby mój brat za gwałt do więzienia poszedł" to genialne!!!! Czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że morri nic nie będzie. Dobrze że hao już jast widzialny.xD Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńNowa notka na:www.shaman-king-yoh-story.blog.onet.plNatachi
OdpowiedzUsuńNowa nota na http://skremuje-was-wszystkich.blog.onet.pl/Czuj się zaproszona xD
OdpowiedzUsuńkomentarze za ostrożne materializowanie się^^
OdpowiedzUsuńkomentarze za ostrożne materializowanie się^^
OdpowiedzUsuńNowa notka na:www.shaman-king-yoh-story.blog.onet.plNatachi
OdpowiedzUsuńMy, Autorowie i wy, czytelnikowie, doczekalim w końcu tej jakże podniosłej chwili, gdy ty, uniżony kmieciu Hao-samy masz zaszczyt przeczytać ostatni rozdział opowieści spisanej przez Nas – Wiernych Rycerzów Jego Wysokości. Takeśmy rzekły.czyli ostatnia nota u nas ^^
OdpowiedzUsuń