8. Prawdziwa burza, czyli Aya vs. Lyserg!

Chociaż było wcześnie/późno, bo o 1.00 nikt w obozie nie spał. Wszyscy przyjaciele (oprócz Ayi i Hao) zebrali się w namiocie Yoh (który nawiasem mówiąc był bardzo pojemny ^^').
- Jestem za. No, bo przecież Hao już nie chce uratować Ziemi, niszcząc przy tym całą ludzkość i 3/4 szamanów. Wiecie, co do pierwszej części planu to się zgadzam, bo niedługo Ziemia zostanie zniszczona, ale... No wiecie wybić ludzkość? To trochę nie fair. - powiedział Horo.
- Pierwszy raz się z tobą zgadzam Śnieżynko. - Wtrącił Ren.
- Ja Ci dam Śnie... - Dalszej części wypowiedzi Usui'ego nikt nie słyszał, bo razem z Tao ganiali się po podwórku. 
- Ja też się z nimi zgadzam. - Westchnął Rio.
- Joco? - Yoh patrzył na niego oczkami kota wrzuconego do wody (Nie radzę tego robić! Jak ja wrzuciłam swojego kota do wody to jeszcze mam ślady po jego pazurkach ^^").
- No dobra. A słyszeliście już t...
- ALE JA SIĘ NIE ZGADZAM!!! - Wyraził swoją opinię Lyserg.
- Ale dlaczego?
- Yoh, to nie Tobie zabił rodzinę!
- Ale przecież to nie on zrobił! Był pod wpływem Zik'a! Layserg co Ci szkodzi? - Zapytał błagalnym głosem młody Asakura.
- I co? Mam z nim normalnie się zaprzyjaźnić?
- No...
- Wybij to sobie z głowy! Jak tak bardzo chcecie, to ON może zostać, ale nie liczcie, że będę dla niego miły, czy coś! Idę do siebie. - To powiedziawszy młody Diethel i wyszedł.
- No to załatwione! - Ucieszył się Yoh. Był bardzo szczęśliwy. W końcu będzie mógł poznać brata. Nie będzie musiał walczyć z nim, tylko obok niego. Razem będą mogli osiągnąć wszystko! O tak młody Asakura pogrążył się w marzeniach. Nie słuchając już wywodów przyjaciół. Nie wiedział, że w tej samej chwili jego bliźniak myśli o tym samym...

- Aya, śpisz? - Zapytał się długowłosy szaman, który nie mógł usnąć.
- Nie mogę spać, skoro ty się mnie ciągle pytasz czy śpię! - Dziewczyna była strasznie zła. Rana okropnie ją bolała, a do tego Hao nie dawał jej spać. Do tego wiedziała, że jutro cały dzień będzie musiała iść. Piękna perspektywa odpoczynku po nieprzespanej nocy...
- Przepraszam, ale jestem tak podekscytowany i zdenerwowany, że nie wiem co ze sobą zrobić. - Wyznał.
- Widać... Jak jutro nie będę mogła iść ze zmęczenia to mnie poniesiesz. A tak w ogóle czemu ze mną śpisz?
- Bo nie mam swojego namiotu, a chyba nie będę spać na dworze?
- A no fakt! - Powiedziała inteligentnie Aya. - Hao błagam śpij...
- Ale jak ja mogę spać! A jeśli oni nie będę chcieli, żebym został? Jeśli będę musiał odejść?
- Boże, to się z tym pogodzisz! 
- I będę żył sam?
- Ej... Za kogo ty mnie masz? Przecież bym Cię nie zostawiła!
- Naprawdę?
- Idiota z Ciebie.. Pewnie, że poszłabym z Tobą.
- I zostawiłabyś przyjaciół? 
- Tyle lat żyłam bez nich, to i teraz bym się obeszła. - Powiedziała to i pocałowała lekko szatyna. - A teraz jak chcesz, ja idę spać. Dobranoc. - Odwróciła się do niego plecami. Hao zrozumiał, że już z nią raczej nie pogada...

*** Ranek 6.00 ***
- WSTAWAĆ LENIE!!! - Ciszę jaka panowała na polanie przerwał krzyk młodej Kyoyamy. Wszyscy nie chcąc stracić swoich stróżów, zaczęli się ubierać i składać namioty. Tylko Rio zajął się jedzeniem. Hao czuł się dziwnie, bo nikt nie zwracał na niego uwagi. Myślał, że każdy będzie się na niego gapił, czy coś, a tu? Zachowują się tak, jakby znali go od lat. Z zamyślenia wyrwał go głos Ayi.
- Hao złóż nasz namiot. Mi jest trochę niewygodnie z tą ręką. Mam tylko nadzieję, że się z tego wyliżę do turnieju.
- Na pewno. Z tego co wiem kocia ślina ma właściwości lecznicze, kotku. - Uśmiechnął się do dziewczyny. Ta walnęła go w tył głowy.
- Nie w tym sensie wyliże! Za kogo ty mnie nasz?
- Za kota. - Chłopak miał dziś wyjątkowo dobry humor. Pocałował dziewczynę w policzek i zajął się składaniem namiotu. Kiedy już wykonał swoje zadanie usłyszeli krzyk.
- Aya! Hao!  - Młoda Morri usłyszała, że Anna ich woła. Śląc uśmiech do starszego Asakury ruszyła do blondynki. Chłopak niepewnie podszedł do grupki szamanów.
- Siadaj stary! - Przywitał go z uśmiechem na ustach Horo. Wszystkie obawy Hao rozpłynęły się. No może oprócz tej o Lysergu. On siedział zły i naburmuszony, od czasu do czasu śląc mu nienawistne spojrzenia. Ta... No, ale cóż, nagrodą pocieszenia był zabójczy uśmiech Yoh, który szczerzył się jak nigdy. Cały happy siedział i żartował nie zwracając uwagi na Annę, która ciągle mu przypominała o jakichkolwiek manierach. Cóż, nikomu rozumu łyżką nie nakładziesz ^^" Po śniadanku, cała grupa ludu ruszyła w drogę. Aya była jeszcze bardziej happy od Yoh, bo cały swój bagaż oddała Hao. Co się ma przemęczać xD Tak naprawdę nawet chciała coś ponieść (Nie lubię być bezużyteczna dop.Aya), ale kiedy tylko Hao o tym usłyszał nawrzeszczał na nią, że jest ranna i nie może się przemęczać. To tylko rozbawiło resztę grupy. Ta, ale wszystko co dobre szybko się kończy. Mina szamanom z żędła, kiedy wyszli z lasu i zobaczyli bezkresną pustynię.
- Matko dlaczego tu tyle piachu? - Zapytał inteligentnie Hao.
- Bo to jest pustynia. -.-" - odp. Aya.
- Hm... Tak w ogóle to ciekawe dlaczego Dobie jest akurat na pustyni? - Zauważył Yoh.
- A co wolałbyś, żeby Dobie znajdowało się na Antarktydzie?
- No... nie.
- A ja bym wolał! Ten upał mnie doprowadza do szału! - Powiedział Horo.
- I byłaby z ciebie prawdziwa śnieżynka. - Do dyskusji wtrącił się Ren.
- Lepiej być Śnieżynką, niż Krótkomajtkiem!
- A słysze...!
- Zamknij się Joco! - Wrzasnęli oboje i ruszyli w pogoń za murzynem. Cała reszta szła śmiejąc się i żartując. Tylko jedna osoba szła ze spuszczoną głową - Lyserg.

*** Około 14.00 ***
- Wiecie co, nie che was martwić, ale zbliża się burz piaskowa. - Zauważył Hao.
- Skąd to wiesz? - Zapytał Yoh.
- Bo wiatr się zrywa idioto! - Odp. bliźniak.
- Sam jesteś idiotą! To nie znaczy, że jak jest wiatr to od razu ma być burza! Jak pada deszcz, to inna sprawa!
- Matko Yoh! Na pustyni to się inaczej odbywa! Tu są burze piaskowe nie deszczowe!
- Uspokójcie się! - Przywołała ich do porządku Aya.
- Ale to on zaczął! - Krzyknęli oboje i zaczęli się szarpać.
- Jak z dziećmi. - Westchnęła Anna.
- Ale Hao ma rację. Zbliża się burza. - Powiedział Ren.
- Musimy poszukać jakiegoś schronienia. - Wtrąciła Pilica.
- Amidamaru, poszukaj jakiejś jaskini czy coś. - Rozkazał Yoh.
- Czyś ty oszalał? Gdzie ty widziałeś na środku pustyni jakąś jaskinię? - Zapytał starszy Asakura.
- A coś się nie podoba?
- Nie, bo przecież na pustyniach nie ma jaskiń! A ogóle nie ma żadnego schronienia!... - Asakurowie kłócili się jeszcze długo. Aż nie przyleciał Amidamaru.
- I co?
- Nie znalazłem żadnej jaskini... - Tu triumfalny uśmiech Hao - Ale znalazłem, ogromnie zwalone drzewo, w którym może się pomieścicie. - Powiedział duch z nadzieją. Każdy szaman czym prędzej zmierzał za samurajem. Na niebie nie było już słońca tylko same ciemne chmury.
- Nie dojdziemy przed burzą, nie ma szans! - Zauważył Horo.
- Ale dolecimy! - Powiedział Hao. W tym samym momencie duch ognia wrócił do swojej "normalnej", a nie ludzkiej postaci. Wszyscy uśmiechnęli się, tylko Lyserg miał z czymś problem.
- Jeny, nie rób scen! Albo lecisz, albo giniesz od niedotlenienia w burzy piaskowej! - Przypomniała Aya. Młody Dithel z rezygnacją wsiadł na ducha stróża Hao. Kiedy w końcu byli przy "kryjówce", było tam tak mało miejsca, że wszyscy byli do siebie przytuleni. Kiedy przyjaciele mościli się w pustym pniu drzewa, na pustyni rozszalało się prawdziwe piekło. Tony piasku wirowały w powietrzu uniemożliwiając oddychanie wszystkiemu co żywe. Nawet szamanom, którzy i tak się schowali. Nie byli pewni, czy dożyją ranka...

*** Godzina 4.00 ***
- O matko! Wszystko mnie boli! Hao, jaki ty jesteś niewygodny! - Powiedziała Aya. Z braku miejsca całą noc przespała na starszym Asakurze.
- Bo ja nie mam być wygodny. - Powiedział i pocałował ją w policzek, kiedy tylko wyszli.
- Byłoby więcej miejsca, gdybyśmy nie przyjęli pewnej osoby. - Powiedział z pogardą Lyserg.
- Co to miało znaczyć? - Zapytała brunetka.
- Dobrze wiesz co Morri. - Powiedział z sarkazmem. Brunetka zmarszczyła brwi.
- Lyserg daj spokój. - Poprosił Yoh.
- NIE! Nie dam spokoju. Nie mogę patrzeć, jak on jest jednym z nas! Jak jest normalnym szamanem! - Wywrzeszczał.
- A co ty masz przeciwko temu?! - Powiedział Ren. Zdążył już polubić Hao.
- No właśnie?! - Przytaknął mu Horo. Starszy Asakura aż się wzruszył. Znali się dopiero dzień, a oni już stawali w jego obronie. - Chłopaki, nie trzeba... - Wyszeptał. Wiedział, że Lyserg go nie zaakceptuje. Bolało go to, ale cóż mógł zrobić? To przecież prawda, że zabić całą jego rodzinę.
- Jak to co ja mam przeciwko niemu?! On przecie...
- DOŚĆ! - Wrzasnęła Aya. Każdy gapił się na nią ze strachem. - Lyserg nie mogę tego znieść! Więc zróbmy taki mały.. Hm... Układ. Wyzywam Cię do walki!
- Będziesz walczyć o niego? - Zapytał młody Diethel.
- Tak. Jeśli wygram Hao zostaje, a ty nie będziesz już mu dokuczał. A jeśli przegram, Hao odejdzie.
- Zgoda. Hm... Tylko jak chcesz ze mną wygrać z tą raną, zadaną z resztą przeze mnie? - Był bardzo pewny siebie.
- Normalnie. - Powiedziała z chytrym uśmieszkiem.

*** Kilka minut później ***
Każdy usiadł na piachu chcąc nieć jak najlepszy widok na walkę. Wszyscy się dziwili dlaczego Hao jest taki szczęśliwy skoro tu waży się jego los?
- HAO JA JUŻ NIE MOGĘ WYTRZYMAĆ ZE ZDENERWOWANIA A TY JESTEŚ SPOKOJNY JAKBY NIE CHODZIŁO O CIEBIE! - "Powiedział" Yoh. Chyba pierwszy raz nie wytrzymał swoich emocji.
- Bo wierzę w Ayę. To znaczy nie wierzę. Ja wiem, że ona wygra. - Powiedział spokojnie, z uśmiechem na ustach Hao.
- Jak to? - Zapytał Horo. - Wiesz, Lyserg może nie wygląda na silnego, ale to tylko wygląd.
- Hm... Aya też nie wygląda na siłaczkę. Ale wy jeszcze nie widzieliście jak ona walczy. To jest coś niesamowitego. A szczególnie jej wygląd. - Tu uśmiechnął się jeszcze szerzej. Jak on kocha jej uszka ^^" (Paranoja -.-" dop.Aya).
- Cloe do wahadła!
- Houkou do pierścienia! Nekomata do naszyjnika! - Rozbłysło czarne i białe światło. I.... Każdemu opadła szczęka. Aya tylko z poirytowaniem patrzyła na przyjaciół.
- Kontroli ducha nie widzieliście?!
- No takiej to jeszcze nie... - Powiedział Horo. Młoda Morri spojrzała na niego nienawistny wzrokiem, kiedy poczuła, że w jej kierunku coś leci. Nie myliła się. Szybko zablokowała atak wahadełka mieczem. Pomimo iż walczyła lewą ręką, jej ruchy były zwinne i szybkie.
- Jak to możliwe? Powinna choć trochę się wahać! Przecież jest praworęczna! - Dziwił się Rio.  
- To proste. To przez ten ogon. Koty właśnie dzięki niemu mogą chodzić po płotach i w ogóle. - Wyjaśnił mu Ren. Nie chciał za bardzo się rozgadywać. Walka była tak imponująca, że nie mógł oderwać wzroku. Ta... A on się z nią założył. Teraz wie, że popełnił duży błąd. Ta dziewczyna na pewno nie była słaba... Nagle wszystko ustało. Lyserg przerwał atak w samum środku stając na ziemi, a Aya znajdowała się na przeciwko jego, patrząc mu w oczy. Młody Diether wyglądał na pół żywego. Nikt nie wiedział co się dzieje. Nikt z wyjątkiem młodej Morri. Ona dokładnie wiedziała co tu się dzieje. Po prostu zamknęła Lyserga w świecie iluzji. W świecie, w którym ona rządzi. Tak będzie najlepiej. Pokona Diether'a nie robiąc mu krzywdy. Tymczasem w umyśle zielonowłosego rozgrywał się prawdziwy dramat...
- Witaj Lyserg! - Powiedział kobiecy głos. W około była przerażająca pustka. Ciemno, głucho i zimno. Chłopak był przerażony. - Lyserg, od szóstego roku życia nic nie robisz, tylko użalasz się nad sobą! Śmierć Twoich rodziców wywołała na Ciebie ogromną presję! Jednak musisz uświadomić sobie, że są gorsze rzeczy na świecie. Spójrz sam... - To powiedziawszy głos umilkł, a dookoła młodego Diethel'a zapłoną śmiertelny ogień. Chłopak zauważył miasto, które płonęło. Nie byłoby chaty, która byłaby cała. Po czerwonych ulicach chodzili płonący ludzie, którzy niedługo potem umierali w okropnych męczarniach. Lyserg nie mógł na to patrzeć. Zamknął oczy i wrzasnął:
- Czemu mi to pokazujesz?! Dlaczego...?!!
- Bo chcę, żebyś zrozumiał, że twój przypadek, jest tylko malusieńką cząstką bólu, którzy znosili inni. Nie ty jeden dostałeś w kość od Zik'a jednak inni nie szukają tak zemsty. Wybaczają. Dla Ciebie to jest chyba nieosiągalne. Nieprawdaż...? Teraz wracaj, idź do swojego świata, w którym tylko nienawidzisz. Możesz również wybaczyć i żyć z godnością.... Wracaj już! - Lyserg wybudził się z transu. Spojrzał na przyjaciół. Wszyscy wpatrywali się w niego, a on? Leżał na piachu bez grama foryoku. Aya wyciągnęła w jego stronę rękę.
- Mam nadzieję, że pogodzisz się z tym, że Hao zostaje. - Uśmiechnęła się. O tak, teraz będzie musiał się z tym pogodzić. Przyjął pomoc od młodej Morri. Po około 10 minutach cała paczka ruszyła w dalszą drogę przez bezkres pustyni...


O matko! Tą notkę pisałam chyba z 4 godziny! Masakra.. No, ale cóż, tak to jest. Co do notki moim skromnym zdaniem jest średnia. Chciałam dzisiaj dodać moje obrazki, ale niestety kopiarka (czy jakto tam sięzwie) mi się zpiździła -.-" Ta... Złośliwość rzeczy martwych ^^" Ale jak pójdędo koleżanki to u niej skorzystam z tego jakże urzytecznego urządzenia. Ale żeby nie było, że po prostu nie chcę niczego wstawiać dodam dwie rzeczy:

 
Taka kocia Aya ^^

 
Taki Avek xD

Dooobranoc ;*

            
          

Komentarze

  1. Hej ^^"Miło mi, że zainteresowałaś się moim blogiem :) Ciszę się, że Ci się podoba, bo właśnie o to mi chodziło. Aby ludzie lubili tam zaglądac ;) Oczywiście nadrobię za jakiś czas notki i postaram się byc na bierząco, więc prosiłabym, abyś informowała mnie o nowościach u Ciebie :) Ja również dodam Cię do linków ^^"A na razie, jeśli jesteś zainteresowana u mnie, na www.sk-future.blog.onet.pl pojawiła się nowa notka ;)Zapraszam i pozdrawiam ^^"

    OdpowiedzUsuń
  2. ha! Aya skopała Lysergowi tyłek;P nie, żebym żywiła do zielonego jakąś szczególną niechęć, ale Haosia obrażać nie dam;P ech... bliźniacy to jednak zawsze bliźniacy... ledwo się poznali, a już co chwila się sprzeczają... jak dzieci...XD ale za to ich właśnie tak kocham;D notka super:):):) buziaczki i czekam na next:):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~XimsaM- Walcząca Marzycielka20 marca 2009 08:53

    Noo ^^ Pochwalę tę notkę za dłuuuugość. Było co poczytać ^.^ Jednak muszę, no po prostu MUSZĘ się przyczepić do kilku rzeczy.Ren- typowa nieufna duszyczka, święcie przekonana o tym, że jest najlepsza. Zastanawiam się dlaczego tak szybko polubił, zaufał Hao. Pomijam, iż reszta przekonała się do niego w ekspresowym tempie i nawe Anna nie stawiała oporu, choć to też jest do niej dość niepodobne. ^^' Tao należy do osób nieufających innym (a szczególnie wrogom), i dziwię się dlaczego tak prędziutko zmienił zdanie.Opisy, opisy, opisy i jeszcze raz opisy. Masz ich tu malutko. Postaraj się wyrazić słowami myśli, uczucia bohaterów, atmosferę. jest tyle rzeczy, które można pięknie przedstawic. Wykorzystaj je. ^.^ Moment, w którym Aya wyzwała Lyserga do walki. Ta chwila powinna być przepełniona np. opisami złowrogich myśli Dithela, pewności siebie Morri i zdziwienia pozostałych. Nadaj wszystkiemu atmosfery, aby czytelnicy mogli poczuć na własnej skórze niepokój, czy strach panujący w opo. ^^ Podobał mi się za to opis walki x] Aya sprytnie załatwiła zielonowłosego, nie robiąc mu przy tym krzywdy. Dobrze to pokazałaś, choć mogłaś lepiej. ^.^Napisałam Ci to wszystko, bo uważam, że potrafisz napisać lepiej niż lepiej x]. Wyciągnij z siebie to ,,coś'' i pokaż na co Cię stać, a wiem, że na dużo. >)A co do obrazków, to cierpliwie na nie poczekam >)Gomen za krótki koment ^^' Następnym razem postaram się napisać dłuższy ^^''Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tu się dziewczyno rozpisałaś. Ale to na plusa. Ja niestety nie umiem, amoże niechce pisać takich długich opo. Dobrze że Haoś zostanie w dróżynie w końcu bliźniacy to bliźniacy. Cały czas Morri pokazuje swoje nowe zdolności. Dodaj jeszcze jedną notkę romanczyczną plose. I znajdź dla reszty też jakieś dziewczyny lub chłopaków. Szkoda tylko że haoś niema już swojej dróżynki. Zeby chociaż Opaczo przeżył i zobaczył ich na pustyni. xD Rany no chyba najdłuższy komentarz.Co tam! Czekam na nexta. Pisz szybko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha! Super! Ten były wypłosz ma za swoje! Należało mu się!...Haoś uważa Ayę za kotka! Super! Jak przeczytałam tę ich rozmowę o wylizywaniu to umierałam ze śmiechu przez 5 minut!Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nocia całkiem niezła. ^^Nie powiemy, że cieszy nas fakt, iż Lyserg będzie zmuszony do pogodzenia się z szarą rzeczywistością, gdyż wolałybyśmy, by ktoś go po prostu zabił. == Ten niedojrzały, zgorzkniały gnojek straaaaasznie nas irytuje! >< Jak można przez tyle lat żyć nienawiścią i kurczowo trzymać się traumatycznych przeżyć z dzieciństwa?! == Nienawidzimy, gdy ktoś na siłę robi z siebie ofiarę! ><Czekamy na next ^^Pozdrófka ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. ~XimsaM- Walcząca Marzycielka20 marca 2009 14:01

    Zgadzam się z B&C ^^ No i masz jeszcze jednego komenta, ponieważ zapomniałam napisać w poprzednim, iż podoba mi się avatar ^^Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. kwiatuszek153@poczta.onet.pl21 marca 2009 13:40

    Nowa notka na:www.shaman-king-yoh-story.blog.onet.plNatachi

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowa nota na http://skremuje-was-wszystkich.blog.onet.pl/Zapraszamy gorąco xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowa nocia na http://rin-pamietnik.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

62. Przyszłość... (Zakończenie)

42. Niepokój

43. Przeczucia