55. Kinhon

Hao otworzył oczy. Za oknem świtało i pierwsze blade promienie słońca padały na jego zaspaną twarz. Usiadł na posłaniu, po czym przeciągnął się. Jego kości skrzypnęły jakby miał co najmniej osiemdziesiąt lat. Starość nie radość... Uśmiechnął się niepewnie. Wstał z tatami i podszedł do szafy. Wyciągnął pierwsze lepsze ubranie w postaci dżinsów, bluzki z krótkim rękawem oraz bluzy. Nałożył je na siebie. Skierował się ku drzwiom. Jakież było jego zdziwienie, kiedy klamka poruszyła się, mimo iż szatyn nie dotknął owego przedmiotu. Drzwi nagle otworzyły się uderzając Bogu Ducha winnego Asakurę w czoło. Szaman jęknął żałośnie.
- Przepraszam! - Osoba, która była sprawcą bólu czarnookiego przysunęła się do niego.
- Aya! - Krzyknął. Całkowicie zapominając o pulsującym czole, mocno objął brunetkę. Tak dawno nie trzymał jej w ramionach. - Tak tęskniłem...
- Ja też Hao. - Uśmiechnęła się smutno, po czym odwzajemniła uścisk. Było to dość trudne, ponieważ ręce Asakury oplatały ją bardzo mocno. Młoda Morri schowała swój nos w obojczyk szatyna.
- Wybacz. Nie zdołałem ci pomóc. - Szepnął prosto w jej ucho. Dziewczyna nic nie powiedziała tylko przejechała nosem na szyję szatyna pełną piersią wdychając jego zapach. Z cisnęła mocno materiał bluzy szatyna.
- To tak bardzo boli... - Szepnęła. Długowłosy był trochę skołowany. Aya była taka smutna. Mimo, że powinna się cieszyć że wróciła, ona wręcz emitowała negatywnymi emocjami.
Długowłosy przesunął jedną rękę na włosy młodej Morri. Zaczął ją głaskać uspokajająco. Nie dziwił się jej w sumie. Ostatnio wiele się zmieniło. Znaczy zmieniło... Wyjaśniło - To chyba odpowiedniejsze słowo. No i ten atak Soul'a.. Najgorsze w tym wszystkim był atak duchów przodków Ayi. Hao miał przed oczami obraz wyginającej się z bólu błękitnookiej.
- Przepraszam Hao. - Powiedziała cichutko, trochę odsuwając się od długowłosego. Wytarła wierzchem dłoni zaszklone oczy. - Powinnam się cieszyć, że znowu cię widzę.. Nie powinnam psuć.. psuć ci humoru.. ja...
- Ayeńko... - Szepnął czarnooki. ujął jej twarz w dłonie. Uśmiechnął się ciepło.
- Nie Hao, nic nie mów. - Powiedziała znowu wyrywając się spod jego dotyku - Zawiodłam. Doprowadziłam do tego wszystkiego. Soul i Shi i...
- Co do znaczy doprowadziłam? Aya to przecież nie twoja wina!  
- Ale ja miałam pomóc demonom i zostać królem szamanów i wspierać ciebie i przyjaciół i... I poległam już na starciu z Shi..!. - Mówiąc to coraz mocniej zaciskała pięści.
- A.... - Hao już otworzył usta, aby coś powiedzieć, jednak brunetka go zagłuszyła.
- Dzisiaj zapoznam się z Kinhon. I zrobię to, a wtedy już naprawdę wezmę się ostro do roboty i..!
- AYA MORRI!! - Krzyknął młody Asakura. Złapał dziewczynę za nadgarstki. Podniósł jej ręce do góry. Zaczął iść do przodu zmuszając brunetkę, aby się cofała. Po kilu chwilach plecy dziewczyny oparły się o ścianę. Groźny wzrok długowłosego momentalnie uciszył błękitnooką. Znów stała się niepewna, za to Asakura nabrał a sile. - Aya wiesz co właśnie robisz?
Dziewczyna spuściła wzrok. Doskonale wiedziała o co mu chodzi. Szatyn poluźnił swój uścisk.
- Znowu zaczynasz Ayeńko. Za dużo bierzesz sobie na głowę, za dużo rzeczy chcesz zrobić... Proszę uspokój się. Myślałem, że już zrozumiałaś, że nie musisz robić tego wszystkiego na raz. Czy ty się w ogóle nie uczysz na błędach? - Asakura puścił jej ręce, jakie opadły wzdłuż ciała brunetki. Hao oparł swoje dłonie po obu stronach głowy błękitnookiej, nachylając się mocno nad nią. Dziewczyna unikała jego wzroku jak ognia.
- Ayka spójrz na mnie. - Rozkazał. Nie podnosząc głowy, brunetka skierowała swoje gałki oczne ku górze. Zapadła głucha niezręczna cisza. Żadne z nich nie chciało się odezwać. Znaczy Asakura z milą chęcią wyłożyłby dziewczynie łopatologicznie, że nie może robić tego wszystkiego na raz, ale tak bardzo za nią tęsknił... Nie chciał teraz wszczynać jeszcze większej kłótni.
- Muszę to zrobić zanim wróci Shi. - Szepnęła błękitnooka bardzo cichutko. Szatyn musiał wytężyć słych aby usłyszeć jej słowa. - Boję się że nie zdążę...
- W takim razie obierzmy sobie jeden cel, dobrze? - Zapytał spokojnie Hao. - Najpierw wykurzymy z twojego ciała Shi, a potem pozwolę ci zbawić świat, zgadzasz się?
Błękitnooka tym razem odważniej podniosła głowę do góry. Niepewnie kiwnęła łebkiem.
Długowłosy uśmiechnął się leciutko. Ponownie objął dziewczynę.
- Razem przez to przejdziemy. Cokolwiek się stanie będę przy tobie i cię nie zostawię. - Powiedział spokojnie, głaszcząc brunetkę.
- Wiem Hao. Jesteś wspaniały. Nie mogłam trafić na lepszą osobę niż ty. Jak ty ze mną wytrzymujesz? - Młoda Morri stanęła na palcach i cmoknęła czarnookiego w nos. - Dziękuję, że się mną tak troskliwie zajmowałeś.
- To akurat była najprzyjemniejsza czynność w całej tej sytuacji. - Uśmiechnął się zawadiacko. Rozmowę, która ze sprzeczki przemieniła się w miłą pogawędkę, przerwało burczenie w brzuchu Asakury. Chłopak zarumienił się automatycznie. Czuł się zażenowany aktywnością swojego żołądka.
Aya zaczęła rechotać - nie tyle z głodu szatyna co z jego różowych policzków.
- Przestań się śmiać. - Poprosił czarnooki. Przestał ściskać Ayę. Rozejrzał się po po pomieszczeniu. Niestety budzik był rozwalony.
- Ósma trzydzieści. - Powiedziała młoda Morri. - Chodź na dół zrobimy ci coś jeść. Mi zresztą też, głodna jestem... Obudziłam się przed chwilą i przyszłam do ciebie...
- No to chodź na śniadanie... - Złapał dziewczynę mocno za rękę. Pociągnął w stronę wyjścia. Zeszli na dół. W kuchni zobaczyli Annę spokojnie pijącą herbatkę. Kiedy ich zobaczyła uśmiechnęła się przyjaźnie. Wstała i rzuciła się na szyję Ayi.
- Jak dobrze cię widzieć. - Szepnęła do ucha brunetki.
Szatyn nie chcąc przeszkadzać dziewczynom w powitaniu podszedł do czajnika i nalał do środka wody.
- Bo oczywiście ze mną to już nikt się nie wita, a po co.. - Westchnął z lekką urazą. Nagle poczuł że coś go ciągnie w dół. To Anna powiesiła mu się na szyję i cmoknęła w policzek. Hao nie przewidział takiego zachowania u blondynki. Przecież Anna... Ona.. Nie wyznaje uczuć i w ogóle. A tu?
Doszedł do niego głośny śmiech dziewczyn. Spojrzał oburzony na przyjaciółki.
- Jakbyś widział swoją minę.. - Prychnęła brunetka. Przy Annie zachowywała się w ogóle inaczej niż jak byli tylko we dwoje. Tutaj udawała, że nic ją nie trapi, że wszystko jest w porządku.
Szatyn pokręcił z politowaniem głową.
- Anno wiesz jak otworzyć wnętrze Kinhon? - Zapytała młoda Morri. Jej głos nie był poważny. Po prostu zadała zwykłe pytanie jak normalni nastolatkowie.
- Myślę, że tak... Portal jest pewnie podobny jak w Księdze Szamanów. Nie będzie problemu. - Wyjawiła blondynka. - A co chcesz tam pójść?
- Tak. - Krótko odpowiedziała błękitnooka.
- Martwię się, co cię tam może zastać... - Westchnęła Anna.
- Ej ej ej.. Nie "cię" tylko "was". Idę z Ayą. - Wytłumaczył długowłosy jaki był w trakcie robienia kanapek. Widząc, że błękitnooka otwiera już buzię szybko dokończył swoją wypowiedź. - Nie słyszę od ciebie żadnych sprzeciwów. Ty wiesz co ja sądzę na ten temat i uszanuj moje zdanie. Nie obchodzi mnie czy to jest niebezpieczne czy nie. Idę z tobą  i już.
Brunetka westchnęła tylko głośno.
- Zgadzam się z Hao nie puszczę cię samą! - Obok brunetki zmaterializowała się Eve. Wyglądała na zadowoloną.
- Miło że chociaż jedna z was mnie popiera. - Uśmiechnął się czarnooki, wsuwając na stół talerz z kanapkami. - W końcu jesteś z nami...
Hao uśmiechnął się uroczo. Wszyscy usiedli do stołu - nawet starsza Morri, która i tak przecież nie mogła jeść. Temat szybko zszedł na wyprawę do Kinhon.
- Tak w ogóle wiesz co tam zastaniesz? - Dopytywał się Asakura.
- Tak... Gumisiowego potwora... Skąd mam niby wiedzieć takie rzeczy? Wiem tyle co ty, przecież byłeś ze mną u Masami, kiedy dostałam Kinhon. - Zauważyła z nutą ironii moda Morri.
- Hao ty pamiętasz co było zawarte w Księdze Szamanów? - Zapytała Anna.
- Nie... W ogóle mało co pamiętam z tych czasów, kiedy to Zik nade mną panował... Może to i lepiej. - Uśmiechnął się krzywo sięgając po przygotowane wcześniej jedzenie. Nie chciał pamiętać tych wszystkich szkód jakich narobił swoimi rękoma.
- Nie martw się! - Na jego plecy usiadła Eve. - Nie gniewam się na ciebie, że mnie spaliłeś, razem z całą rodziną i zostawiłeś osamotnioną Ayę na pastwę losu...
- EVE! - Wrzasnęła młodsza Morri uderzając ręką w stół.
- Spokojnie Aya nie gorączkuj się tak.. Żartowałam.. - Blodynka zeszła z Asakury i wcisnęła się w kąt. Przeraził ją wzrok Ayi. Jeszcze nigdy nie widziała w jej oczach takich rozwścieczonych punktów.
- Milo słyszeć, że się na mnie nie gniewasz... - Westchnął szatyn, wkładając do ust kanapkę.
Dla brunetki jej przeszłość to bardzo drażliwy temat szczególnie od kiedy dowiedziała się o Shi. Także lepiej uważać kiedy mówi się o czymś co było... No cóż w sumie nie dziwne. Jej całe życie przemieszało się i poplątało jeszcze bardziej. Może dla postronnych obserwatorów wydawało się to błahym problemem. Ale cały dotychczasowy światopogląd brunetki runął i rozbił się na miliony kawałeczków.
- Aya.. Wszystko dobrze? - Poczuła na ramieniu ciepłą dłoń Hao. Błękitnooka uśmiechnęła się tylko. - Na pewno chcesz iść do Kinhon?
- Tak Hao CHCĘ. Ile mogę ci to powtarzać?! Nie denerwuj mnie już tym. - Warknęła brunetka. - Ja nie zrezygnuję z Kinhon i wejdę tam choćby to była ostatnia rzecz w moim życiu!
- Wypluj to! - Rozkazał. Już on jej da ostatnią rzecz w życiu >_<
- Hao taka jest prawda, że moje życie już jest skończone jeśli czegoś nie zrobi. - Powiedziała patrząc z iskierkami w oczach na długowłosego. - Nie wiem kiedy będzie następna okazja żeby uwolnić się od Shi.
- Rozumiem, ale... - Hao ciężko westchnął.
Anna przypatrywała się uważnie całej scenie. Ona też nie chciała, żeby Aya gdziekolwiek szła. Chciała żeby było tak jak jakieś 5 minut temu. Wszyscy razem.. Szczęśliwi i uśmiechnięci. Ale chyba nie było im dane.
- Myślę że im szybciej tym lepiej. - Powiedziała brunetka. Dosłownie trzema kęsami wchłonęła kanapkę. - Poradziłam sobie z tyloma rzeczami to i z Kinhon poradzę.
- Nie wiem czy wiesz ale my też idziemy. - Zakomunikowała młoda Hida.
Do kuchni wpakowali się wszyscy przyjaciele Ayi. Brakowało jedynie Fausta, jaki był nieobecny z powodu pomocy w szpitalu. Po ostatnich wydarzeniach było wielu rannych szamanó, a dużo medyków wyjechało z Dobie. Blondyn nie miał za dużo czasu. Aczolwiek nie nażekał. Razem z Elizą byli w swoim żywiole. Naoko i Kumiko od razu podbiegły do przyjaciółki i ją mocno przytuliły. Po chwili przyłączyły się nie nich Jun, Tamao i Pilica. Chłopaki również nie zapomnieli czule przywitać się z młodą Morri. Też cieszyli się, że wróciła. Wszystkim spadł kamień z serca.
- A wy w ogóle wiecie gdzie chcę iść? - Zapytała brunetka z uśmiechem. W kręgu przyjaciół czuła się trochę bezpieczniej. Jednak rozśmieszała ją beztroskość z jaką podchodzą do tej sprawy. Nie wszystko jest takie łatwe nawet jak jest się z najlepszymi przyjaciółmi.
- Nie ale pewnie będzie fajnie! - Zarechotał Horo, zarzucając dziewczynie rękę na ramie. Hao mimo tego, iż się uśmiechał miał smutne oczy. Dosięgały go złe przeczucia co do tego co ma się stać. Spojrzał na Yoh, jaki przybył z całą resztą. Bliźniak chyba wyczuł jego nastrój. Podszedł i położył bratu rękę na ramieniu. Hao spojrzał na brunetkę, która własnie wstawała od stołu.
- Chcę się wybrać do Kinhon - Księgi Demonów. To wszystko. Hao zbyt panikuje. nikt nie musi ze mną iść. - Powiedziała podnosząc jakby z wyższością głowę.
- No tak, ty będziesz się kształcić w księdze, a my zostaniemy na tym samym poziomie tak? - Zapytał Ren.
- Ciebie i tak mogę pokonać jedną ręką. - Aya wstała. Spojrzała wyzywająco na złotookiego.
- Ale ty masz bujną wyobraźnię. - Zakpił młody Tao. Stanął dumnie naprzeciwko dziewczyny. - Może i umiesz kilka sztuczek, ale to nie wystarczy aby pokonać mnie. Może z Horo to przejdzie ale nie ze mną...
- Ej co to znaczy że z Horo?! - Krzyną młody Usui. - Pokonałbym waszą dwójkę bez problemu!
- Jasne.. - Ironicznie kiwnęli głowami Ren i Aya. Młoda Morri wyszczerzyła się od ucha do ucha. Już od dawna chciała zmierzyć się z fioletowowłosym. Ale nigdy nie było ku temu okazji.. Może i dobrze? W końcu nie wiadomo jak młody Tao zniósłby porażkę.
- Dobra miło mi, ale mam pewne obowiązki. - Brunetka podeszła do Anny. - Chodź, Otworzysz mi to przejście nim Hao nie dostał jeszcze apopleksji...
Aya uśmiechnęła się przymilnie w stronę długowłosego. Ten jednak nie wyglądał jakby chciał żartować. Spojrzał surowo na brunetkę. Westchnął ciężko. Wstał od stołu podobnie jak młoda Kyoyama.
Cała gromada szamanów zdecydowała, że pójdzie razem z młodą Morri.
Postanowili wyjść trochę za miasto, żeby nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Chociaż w okół nich ostatnio było tyle szumu, że nie sposób było nie zwracać na nich uwagi. Wiele osób kłaniało się Hao, jaki podczas akcji ratowniczej zjednał sobie wielu sprzymierzeńców. Jednak Asakurze nie takie rzeczy były w głowie. Patrzył zmartwionym wzrokiem na plecy Ayi, która szła przed nim i rozmawiała wesoło z Kumiko i Naoko. Jak ona może być tak spokojna!? W ogóle nie okazuje tego co naprawdę czuje. Przecież długowłosy wiedział, że brunetka jest jednym wielkim kłębkiem nerwów. Ale rozmowa z przyjaciółkami chyba ją odprężała...
Czarnooki uśmiechnął się lekko sam do siebie. Nie pozostało mu nic jak tylko ją wspierać. Zaraz wejdą do Kinhon, Aya pozna tajemnice demonów, uwolni się od Shi i wszystko będzie jak za starych dobrych czasów...
Długowłosy zamyślił się i nawet nie zauważył że reszta stanęła. Wpadł z rozmachem na brunetę, która upadła na piach.
- Hao, ja wiem że chcesz mnie powstrzymać, ale łamanie mi nóg to może nie jest najlepszy sposób? - Zapytała bruneta.
- Ty to w sumie... - Starszy Asakura błyskawicznie usiadł na plecach błękitnookiej, przodem do jej nóg. Złapał za jedną i pociągnął ją. - ..nie jest zły pomysł...
- Chyba sobie żartujesz?! >_<" - Zbulwersowała się Aya.
- Troszeczkę ^^" - Przyznał długowłosy. Wstał z dziewczyny i podniósł ją. - Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać. - Uśmiechnęła się błękitnooka. Chłopak na chwilkę zagapił się na jej jasne oczy...
- Ej gołąbeczki.. - Zaśmiała się Anna. - Teraz lepiej uważajcie. I odsuńcie się...
Przyjaciele grzecznie zrobili krok w tył. Hao wziął Ayę za rękę i lekko z cisnął.
Anna wzięła do ręki Kinhon. Wykonała na okładce księgi kilka znaków ręką. Powiał silny wiatr. Oczy dziewczyny zaświeciły się dziwnym blaskiem. Rzuciła przed siebie księgę, jaka otworzyła się. Blondynka sięgnęła po korale zawieszone na szyi. Cisnęła nimi w stronę Kinhon. Złoty blask wypełnił dusze przodów Asakórów. "Perły” zostały wchłonięte przez stronice księgi. Po chwili zabłysło ostre białe światło. Wszyscy przymknęli oczy.
Kiedy je otworzyli przed nimi stała ogromna brama, mieniąca się na złoto. Jej wrota były otwarte, a środek wypełniała szkarłatna poświata.
Szamanom zaparło dech w piersiach. Żadne z nich nie wyobrażało sobie aż takiego widowiskowego przejścia.
Pierwsza otrząsnęła się Aya. Szybkim krokiem ruszyła w stronę wrót. Jednak drogę zagrodził jej Hao.
- Wiem, że damy przodem i tak dalej, ale wybacz, pójdę pierwszy. - Powiedział szybko. Ruszył przed siebie. Chociaż wewnątrz był rozdygotany stawiał pewne kroki. Będąc tuż przed bramą wyciągnął rękę. Dotknął środka przejścia. Jego dłoń przeszedł nieprzyjemny prąd. Odepchnęło go na kilka metrów. Długowłosy wpadł na brata. Razem z upadli na ziemię.
Wrota zabłysły czerwonym blaskiem.
- Nie zostajesz przyjęty. - Rozległ się donośny kobiecy głos. Szamani spojrzeli na siebie zdziwieni.
- Widzisz nie jesteś godzien. - Zaśmiała się nerwowo Naoko. Nie była pewna czy chce iść do Kinhon...
- Bardzo śmieszne. - Westchnął Długowłosy schodząc z brata i pomagając mu wstać. Spojrzał na Ayę, która nie mrugając patrzyła na złote przejście.
- Hao nic ci nie jest? - Zapytał Yoh, biorąc bliźniaka za rękę. Kończyna starszego była lekko czerwona.
- Nie. - Tak naprawdę nie potrafił w tej chwili poruszać palcami. Ale nie przeszkadzało mu to. W ogóle wszystko przestało go obchodzić. Nie może pójść z Ayą do Kinhon... To już koniec. A co jak jej się coś tam stanie? Przecież we dwóję byłoby bezpieczniej!
Tym razem to Ren bez słowa ostrzeżenia spróbował przejść przez bramę. Postanowił po prostu wbiec. Okazało się to jednym z najgorszych pomysłów w życiu młodego szamana.
- Nie zostajesz przyjęty. - Oznajmił im głos dochodzący z bramy. Młody Tao został odepchnięty o wiele dalej niż Hao. Skulił się na piasku trzymając za twarz, jaka była czerwona podobnie jak ręka długowłosego.
Fioletowowłosy jęknął żałośnie.
- Ren! - Do chłopaka podbiegła Jun. Dziewczyna zaniepokoiła się stanem zdrowia brata.
- Wygląda na to że nikt ze mną nie pójdzie. - Powiedziała głośno Aya. Stała z samego przodu tyłem do przyjaciół - Mam do was wielką prośbę. Kiedy będę w środku nie pozwólcie nikomu dostać się do Kinhon. To wasze zadanie. Niedługo wrócę.
Niebieskooka nie czekając na odpowiedź wbiegła we wrota, jakie błysnęły srebrną poświatą.
- Jesteś przyjęta. - Znów rozniósł się donośny głos kobiety. Po tych słowach środek bramy znów zapłoną czerwienią.
- Szlag by to! - Wrzasnął Hao. Nawet nie zdążył się z nią pokłócić, o to że chce iść tam sama! Mała wredota! Długowłosy odruchowo złapał się zdrową ręką za pierścionek jaki dalej wisiał na jego szyi. - Powodzenia Kotku...
Szepnął patrząc tępo na przejście.
- Tak właściwie dlaczego tylko ona mogła wejść? - Zapytał lekko zirytowany Joco. - Leźliśmy tu żeby popatrzeć?
- Jeśli chcesz możesz spróbować tam wejść. - Powiedziała oschle Naoko. Spojrzała znacząco na leżącego Ren'a.
- Jednak zrezygnuję, dzięki. - Zrezygnował widząc twarz fioletowowłosego. Usiadł na piasku. Reszta wzięła z niego przykład. Nie będą stali jak jakieś debile... Posiedzą.  

*** Tymczasem u Ayi... ***
Brunetka z ciężkim sercem zrobiła krok w przód. Trochę żałowała tego jak pożegnała się z Hao. Bynajmniej nie miło... A może już stąd nie wrócić. Nawet nie powiedziała tego ostatniego "kocham cię".  Postąpiła tak, bo myślała, że bez typowego pożegnania będzie jej łatwiej. Ale wcale nie było...
- Witaj. - Młoda Morri usłyszała melodyjny kobiecy głos. Podniosła wzrok. Dopiero teraz rozejrzała się dookoła. Była w dziwnej kamiennej sali przypominającą pomieszczenia w średniowiecznych zamkach. Nie było w niej okien tylko palące się świece. Na ścianach wisiało pełno równych luster o rozmaitych rozmiarach i kształtach. Mosiężne kolumny przedstawiające demony i demonice podtrzymywały sufit poryty kaszmirowym płótnem. Kiedy brunetka spojrzała przed siebie zobaczyła po drugiej stronie duże, zamknięte na kłódkę złote drzwi. Przed nimi stała postać w długim płaszczu z kapturem. Można było jej nie zauważyć, ponieważ ubranie było tego samego kolor u co wrota.
- Trafiłaś do przedsionka Kinhon. Stąd nie ma już powrotu do twojego świata. Z tego miejsca masz dwa wyjścia. Albo umrzesz, albo przejdziesz dalej i podejmiesz się naukom, - Wyjaśniła postać.
- Mam walczyć z tobą? - Zapytała Aya. Nie chciała przedłużać. Chciała już dostać się do właściwego wnętrza Kinhon. Zrozumiała że to będzie test czy jest na tyle silna aby przejść dalej.
- Nie. - Osobnik na przeciwko Ayi odsunął się w bok. Za nią stała czarnowłosa dziewczyna. Błękitnooka przejrzała się uważnie nastolatce. Nie można było ukryć, że był to sobowtór młodej Morri. - Będziesz walczyć ze swoim najgorszym wrogiem.
Kobieta w złocie wyciągnęła przed siebie rękę a przed Ayą jak i jej klonem pojawiły się miecze. Obie dziewczyny wzięły je w dłonie. Stanęły naprzeciwko siebie. Osoba w płaszczu klasnęła w dłonie.
- Jedna z was musi umrzeć. Tylko śmierć zakończy pojedynek. Zaczynajcie. - Powiedziała po czym zniknęła zamieniając się w złoty pył.
Sobowtór Ayi odskoczył do tyłu. Szybo obiegł półkolem młodą Morri i chciał uderzyć od tyłu. Aczkolwiek brunetka przewidziała ten ruch. Zablokowała atak swoim mieczem. Cofnęła się do tyłu po czym spróbowała wymierzyć cios, ale jej przeciwnik odskoczył.
- Po co to robisz? - Zapytał nagle klon. Zrobił parę obrotów po czym wycelował mieczem, ale błękitnooka bez problemu zatrzymała atak.
- Że niby co robię? - Zainteresowała się Aya. Jej miecz blokował natarcie przeciwnika. Młoda Morri podskoczyła dość wysoko, po czym uderzyła stopą w twarz przeciwnika. Klon jęknął żałośnie. Cofnął się. Przykucnął, łapiąc brunetkę za drugą stopę. Przeciwniczka Ayi cisnęła nią o podłogę. Miecz młodej Morri wypadł jej z rąk i poleciał w kąt sali. Stojąca dziewczyna chciała już wymierzyć śmiertelną ranę w klatkę piersiową Ayi. Ta jednak złapała ostrze w obie ręce, po czym go wykręciła. Odrzuciła przedmiot za siebie. Uderzyła stopą w piszczel przeciwniczki. Ta zachwiała się. To był moment w którym Aya zdołała wstać.
- Po co walczysz. Nawet nie jesteś człowiekiem. Dlaczego nie możesz po prostu wypełnić swojego przeznaczenia? - Uśmiechnął się sobowtór brunetki. Podbiegł do błękitnookiej. Dziewczyny zaczęły walkę kręcz. Szanse były dość wyrównane. Cios za ciosem. Rywalki obrywały za każdym razem od siebie. Aya ciężko dyszała, miała obolałe ciało, lecz po jej przeciwniczce nie było widać żadnych oznak zmęczenia. - Wiem, że tak naprawdę nie chcesz tego robić. Nawet nie chciałaś tutaj wejść. Powinnaś oddać się Shi. to twój jedyny cel w życiu. Przecież zdajesz sobie sprawę, że gdyby nie ty to wszystko by się nie stało.
Klon podbiegł szybko do Ayi. Kopnął ją w brzuch tak że brunetka odleciała na parę metrów. Błękitnooka jęknęła przeciągle. Przypomniało jej się poranne śniadanie... Spojrzała niepewnie na swojego przeciwnika.
- Myślisz że mnie zmylisz swoim gadaniem? - Zapytała Aya. Podeszła do klona. Wymierzyła cios pięścią w brzuch dziewczyny. Ta uniknęła uderzenia. Młoda Morri podniosła wysoko nogę i uderzyła łydką w swojego przeciwnika.
- Jestem tobą znam cię najlepiej. Tak naprawdę masz dość wszystkiego. Bardzo chciałabyś mieć już spokój. Uwolnić się od tego bólu. - Dziewczyna mówiła nie przerywając wymiany ciosów. - Gdyby twoja dusza się nie narodziła, a Shi przejęła twoje ciało, nikt by nie zginął. Twoi rodzice zmarli tylko i wyłącznie dlatego, że ratowali ciebie. gdyby nie ty wszystko byłoby idealne. Po za tym nie dość, że to ty jesteś odpowiedzialna za śmierć swojej rodziny to jeszcze zadajesz się z ich oprawcą. W głębi duszy wiesz, że Hao jest winny. Ale nie martw się nie jest bardziej winny niż ty. Pasujecie do siebie... Zawsze sprowadzasz kłopoty na ludzi wokół siebie. Każdy tylko przez ciebie cierpi. Jakbyś zniknęła byliby szczęśliwsi...
Aya przysłuchiwała się uważnie wypowiedzi przeciwniczki. Uśmiechnęła się lekko. Odepchnęła ją z całą swoją siłą, która jej została. Kucnęła, wymierzyła silne uderzenie w brzuch klona. Moc kopnięcia wyrzuciła przeciwniczkę Ayi do góry. Młoda Morri podskoczyła. Pięścią walnęła w klatkę piersiową "bliźniaczki". Ta upadła na ziemię z głośnym hukiem. W miejscu gdzie spadła zrobił się ogromny dół. Brunetka kucnęła nad klonem, po czym wymierzała silne ciosy w twarz. Ostatnie uderzenie wcelowała w brodę. Przeciwniczka brunetki posunęła się pod ścianę.
- Śmieszna jesteś jeśli myślałaś, że dam się złamać twoimi słowami. - Powiedziała błękitnooka, podchodząc do wcześniej zgubionego miecza. Wzięła go i zaczęła podchodzić do sobowtóra. - To prawda że mam dosyć walki, ale to nie znaczy że się poddam. Liczę na to, że właśnie tutaj zdobędę wiedzę, która mi pomoże. Na pewno nie obwiniam Hao za to co się stało, a przyjaciele martwią się o mnie i to jest zrozumiałe, ale kiedyś im to wszystko wynagrodzę. A co do mnie i do mojego poczucia winy... Kiedyś dowiem się całej prawdy. Tego jaki zik miał cel w zniszczeniu wioski. Dopóki nie wiem tego nie mogę obwiniać nikogo. A teraz wybacz, ale muszę cię zabić. Śpieszy mi się trochę. Na Ziemi czeka ktoś kto się bardzo martwi...
Aya uśmiechnęła się przyjaźnie po czym wbiła ostrze w serce rywalki. To było dziwne patrzeć jak sobowtór brunetki umiera. Młodą Morri przeszedł dreszcz.
- Fuj. - Skomentowała patrząc uważnie na pobitą, martwą już towarzyszkę. Jej ciało po chwili zamieniło się w złoty pył i rozprysło. Aya usłyszała ciche klaskanie dobiegające zza jej pleców. Stała tam postać w płaszczu, która wcześniej przywitała błękitnooką.
- To był wyśmienity pojedynek tylko pogratulować. - Powiedziała kobieta. - Od dawna nikt tu u mnie nie gościł, a jak już przegrywali w tej próbie. Jesteś pierwszą osobą od czasu Shi... To była wyśmienita uczennica... Nazywam się Koegin i jestem strażniczką, nauczycielką oraz opiekunką Kinhon.
- Bardzo mi miło panią poznać. - Aya ukłoniła się. - Uniżenie proszę aby pani przyjęła mnie pod swoją opiekę.
- Wiem czego chcesz. - Uśmiechnęła się postać. Osobnik w złocie zaczął powoli odchodzić, kierując się w stronę drzwi - Przyjmuję cię. Mam co do ciebie wielkie plany. Jesteś pierwszą osobą, która nie jest demonem, dzięki czemu... Mniejsza.  Przekonamy się o tym później. Jeśli oczywiście dasz rady przejść mój trening...
- Czy.. - Zaczęła Aya,ale Koegin nie pozwoliła jej skończyć.
- Jeśli wszystko powiedzie się dobrze, damy nowe życie tobie jak i Shi. Chodź teraz ze mną. - Kobieta otworzyła wrota i przeszła przez nie.
Młoda Morri chwilę nie reagowała. Spojrzała pustym wzrokiem po ścianach. Przypatrywała się swoim odbiciom w lustrach. Westchnęła ciężko. Teraz już nie ma wyjścia, musi pójść za Koegin. Nie ma już odwrotu. Ruszyła do przodu. Niedługo już będzie wolna...

*** U szamanów... ***
- Wygrałam! - Krzyknęła uradowana Naoko. - Już 246 raz z rzędu!
- Masz farta. - Prychnęła urażona Kumiko. Dziewczyny od godziny grały w „kamień papier nożyce”. Księżyc wisiał już wysoko na niebie, a jego pełnia oświetlała czarną teraz pustynię. Tak właściwie niedługo srebrna tarcza się schowa, ustępując miejsca Słońcu...
Blondynka przetarła zmęczone oczy. Cały dzień przesiedzieli pod wielką bramą pilnując czy nikt niepożądany się nią nie interesuje. Oczywiście przy okazji czekając na wyjście brunetki.
- Dziewczyny nie musicie tutaj siedzieć, poradzimy sobie. - Uśmiechnął się przyjaźnie Yoh. Lekko syknął. Już jakieś trzy godziny temu Anna zasnęła na jego kolanach. Tyle że młodszy Asakura siedział na swoich nogach, a te zdrętwiały mu już ostatecznie.
- Może odsuniesz ją ostrożnie i je wyprostujesz? - Zaproponował Amidamaru, jakiemu szkoda było szamana. - Jeszcze trochę a krew ci przestanie dopływać...
- Nie, niech śpi. Jakoś sobie poradzę. - Chłopak w słuchawkach wyszczerzył ząbki. Po chwili jednak ciężko westchnął. Jego wzrok przeniósł się na Hao, Jaki cały ten czas siedział przed bramą i gapił się w nią jak zaczarowany.  
- Ile my byliśmy w księdze szamanów? - Zapytał nagle Horo. Leżał na piasku z Pilicą, która zasnęła i miała głowę na jego brzuchu.
- Z tego co pamiętam kilka godzin to trwało... - Odpowiedział Morty. Spojrzał na Hao. Wtedy to Zik nawiedził ich i chłopak niewielkich rozmiarów miał okazję porozmawiać z nim w cztery oczy. Do dziś na samo wspomnienie miał lekkie ciarki.
- Za niedługo będzie już czwarta... - Oznajmił Ren. Rany na jego twarzy jak i na ręce starszego Asakury zagoiły się, z czego złotooki był niezmiernie zadowolony. Na drugi raz musi lepiej przemyśleć wbieganie do innych wymiarów. Tak swoją drogą był zły, że nie mógł wybrać się  razem z młodą Morri. Teraz będzie musiał jeszcze więcej trenować, żeby ją pokonać!
- Nie ma co się martwić, ona się zawsze spóźnia. - Powiedział z wyszczerzem Horo.
- A jak w Kinhon czas działa jak w Roisei? - Zapytała Naoko. - To Aya może wrócić za sto lat!
- CICHO! - Zganiła przyjaciółkę Kumiko. Głową kiwnęła w stronę długowłosego.
- Ups... Nie to znaczy no.. Hehe... - Krótkowłosa podrapała się po głowie z zakłopotaniem.
Nagle tuż obok siedzącego Hao zmaterializował się Saison.
- A co ty tutaj robisz?! - Wrzasnęli wszyscy nieśpiący. Jak on śmiał pokazywać im się  na oczy?
- Co...? - Nagle z objęć Morfeusza wyrwała się Anna. Usiadła obok Yoh. Spojrzała zamglonymi oczyma dookoła. Jej umysł nie odbierał jeszcze wszystkich bodźców ze świata zewnętrznego.
Młodszy Asaura zaczął prostować nogi. Musiał sobie pomóc rękoma, ponieważ dolnych kończyn w ogóle nie czuł.
- Zaraz wróci. - Powiedział krótko szarowłosy. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Ten jednak skupił się na ogromnych wrotach. Niecałą chwilę później brama zaświeciła się złotym światłem. Szamani musieli przymknąć oczy, aby nie oślepnąć. Z przejścia wiał silny wiatr, jaki był w stanie zdmuchnął przyjaciół na kilka metrów dalej. Hao jęknął głośnio. Jedynie on utrzymał się na swojej pozycji. Wstał i spojrzał na Saisona. Skoro on stoi to Asakura nie będzie gorszy!
Z wrót zaczęła się wyłaniać jakaś postać. Była to kobieta o długich, czarnych włosach. Jej czerwone oczy lśniły. Była naga, co nie ukrywając speszyło długowłosego. Hao zaczął się zastanawiać czy to możliwe, że to Aya wydoroślała będą z Kinhon... W sumie nic nie wiadomo...
Jego obawy szybko się rozwiały. Brama zaczęły się zmniejszać aż w końcu zniknęła złota poświata. Na piasku został jedynie Kinhon i korale.
Zza stojącej kobiety wyłoniła się druga osoba. Asakura rozpoznał ją bez problemu. Młoda Morri niepewnie wychylała się zza pleców nieznanego dla czarnookiego osobnika.  
- Shi! - Krzyknął uradowany Saison. Podbiegł szybko do kobiety. Zdjął swój płaszcz i okrył ją. Wziął jej twarz w dłonie. Lekko pogładził po policzkach kciukami. Robił to z taką troskliwością i uwielbieniem, jakby kobieta miała za chwilę zniknąć. Musnął jej wargi swoimi ustami.
- Tak kochanie to ja. - Uśmiechnęła się Shi ze łzami w oczach. Ostatnio taka szczęśliwa była dawno temu. Mocno wtuliła się w tors szarowłosego. Spojrzała na starszego Asakurę. Hao skupił wzrok na postać stojącą za parą. Nie myśląc długo zdjął z siebie bluzę.
Aya miała na sobie tylko bandaże owinięte wokół rąk i od pasa w dół. Oprócz tego nie miała na sobie nic. Cóż, w takiej sytuacji mogła być speszona...
Starszy podszedł do niej i chciał jej dać ubranie aby je nałożyła, ale młoda Morri odeszła krok do tyłu. Pisnęła przerażona, a w jej oczach można było zobaczyć łzy. Zdziwiony Hao nie poddał się.
- Aya.. - Szepnął. Dziewczyna rozejrzała się spłoszona. Wyminęła czarnookiego  i przytuliła się do pleców Shi. Kobieta uśmiechnęła się. Puściła Saisona. Pogłaskała   młodą Morri  pieszczotliwie po włosach.
- Daj. - Powiedziała wyciągając rękę w stronę Hao. Ten miał sieczkę w głowie. Odruchowo oddał bluzę czarnowłosej. Ta bez większych problemów nałożyła dziewczynie ubranie. Długowłosy otrząsnął się z szoku.
- Chwila moment! Coście jej zrobili?! - Krzyknął.
Aya popatrzyła się na niego i rozpłakała się głośno. Shi od razu mocno ją przytuliła.
- Nie krzycz debilu, boi się! - Zganiła Asakurę.
- Przepraszam. - Tym razem szepnął czarnooki. Spojrzał na przyjaciół. Już nit nie spał. Patrzyli się na to całe widowisko z szeroko otwartymi oczyma. Na chwilę zapadła cisza, którą przerywało tylko łaknie Ayi. Hao z zakłopotaniem podrapał się po głowie. Podszedł powoli do dziewczyny, która momentalnie schowała się za plecami towarzyszki.
- Jest w szoku. - Wyjaśniła spokojnie czerwonooka. - Chyba należą się wam wszystkim wyjaśnienia.
- Nie po co, oczywiście my wszystko rozumiemy... - Ironia aż kapała ze słów wypowiedzianych przez Ren'a.
Kobieta uśmiechnęła się lekko. Położyła rękę na ramieniu Ayi. Drugą dłonią pogłaskała ją po głowie. Młoda Morri oparta o czarnowłosą z lubością poddawała się tej pieszczocie.
- Nazywam się Shi i to ja jestem tą demonicą przez która ostatnio mieliście tyle kłopotów, za co swoją droga chciałam was bardzo przeprosić. A to jest wasza Aya. Tyle że podczas swoich nauk przeszła pewną zmianę.. Jak widać trochę się jej w główce poprzestawiało...
- Co to znaczy w główce poprzestawiało? - Zapytał Ren. Hao stał z niewyraźną miną jakby dostał młotkiem w głowę.
- To znaczy, że ma umysł dziecka... Nie bardzo was kojarzy, także jeśli kogoś z was nie lubiła to najodpowiedniejszy czas, żeby to zmienić. Ale nie martwcie się. Pamięć jej wróci tylko musi się przyzwyczaić do nowych mocy. Znaczy w teorii powinna wrócić... - Powiedziała z uśmiechem czerwonooka.
- A co z tobą.. Jak się czujesz? - Zapytał Saison.
- Jak widać świetnie. - Kobieta po chwili posmutniała.. - Niestety jestem teraz tylko człowiekiem, nie mam swoich demońskich mocy...
- Nieważne. - Powiedział Saison. Objął ukochaną ramieniem. - Ważne, że w ogóle jesteś.
- Tak tyle że teraz to ona jest odpowiedzialna za Roisei... - Shi pokazała na Ayę, jaka zaciekawiona nowymi ludźmi chciała zrobić krok do przodu, ale potknęła się o własną nogę i upadła na piach. - A to w tej chwili nie jest pocieszające...
Hao nie zastanawiając się ani chwili przykucnął obok Ayi. Pomógł jej usiąść. Dziewczyna patrzyła na niego swoimi błękitnymi ślepiami z zaciekawieniem i nutką strachu. Asakura uśmiechnął się przyjaźnie. Pogładził ją wierzchem dłoni po policzku. Brunetka przechyliła lekko głowę w bok.
- Nya~~ - Miałknęła błękitnooka.
- Jaka ona słodka! - Krzyknęły razem Kumiko i Naoko.
- Nie wiem co tu się do końca dzieje, ale taka Aya jest przerażająca... - Powiedział Horo chowając się za plecami Ren'a.
- Możesz się za mną nie chować.? - Zapytał młody Tao.
- Jak na razie nie musicie się jej bać. - Poinformowała Shi.
- Co to znaczy jak na razie? - Zapytał zdziwiony Yoh, który dalej siedział na piasku nie mogąc się podnieść.
- Zobaczymy potem. Nie wiem jak wpłynął na nią Kinhon. Być może stanie się naszym wrogiem... - Powiedziała smutno Shi. - Ale nie należy patrzeć negatywnie! Zaopiekujcie się nią najlepiej jak potraficie.
Poprosiła. Podeszła do Ayi. Pocałowała ją w czoło.
- Czy się stało to co myślę...? - Zapytał Saison swojej dziewczyny.
- Tak. - Przytaknęła kobieta. Szarowłosy przez chwilę zamilkł. Podszedł do Hao po czym wyciągnął w jego stronę rękę. - Mam nadzieję, że nam wybaczysz. Naprawdę nie chciałem źle.
Hao wstał. Odwzajemnił uścisk dłoni.
- Powiedzmy, że wierzę. Coś czuję, że się jeszcze nie raz spotkamy więc chyba nie ma sensu się kłócić. Dzięki że jest cała... - Ostatnie zdanie skierował w stronę Shi, wskazując na Ayę.
- Nie ma za co, szczególnie że nie jest w pełni sobą..  Po za tym sama doszła do wszystkiego, więc jedyną osobą której możesz dziękować jest Aya. - Uśmiechnęła się kobieta. Podeszła do ukochanego po czym wzięła go za rękę. -  Chcę odwiedzić Roisei, więc muszę ją opuścić. Bądź co bądź jest tak jakby moją córką. Niedługo ją odwiedzę. Do zobaczenia.   
Para pomachała przyjaciołom po czym znikęli. Zdziwieni szamani popatrzyli po sobie.
- Nyaa~~! - Krzyknęła młoda Morri w stronę gdzie przed chwilą stała Shi. W jej oczach znowu pojawiły się łzy. Hao podniósł ją do pozycji stojącej.
- Ona umie tylko miałczeć? - Zapytała Pilica z iskierkami podniecenia w oczach.
- Nie uważacie, że to było co najmniej dziwne? - Zapytał Morty pokazują na miejsce gdzie niedawno stały demony.
- Może i było. - Powiedział uśmiechnięty Yoh. Obserwował Hao, jaki powoli prowadził Ayę. Ta lekko się chwiała stawiając kolejne kroki na piasku. Starszy Asakura mimo tego, że Morri była trochę.. Eee... "Uszkodzona", cieszył się że wróciła. Nawet jeśli dawny umysł jej nie wróci, nauczy ją wszystkiego od nowa. Najważniejsze że jest.
- To chyba możemy się już położyć? - Zapytała Kumiko ziewając.
- Tak, możemy. - Uśmiechnęła się Anna. Poszła po Kinhon i swoje korale. Spomiędzy stron księgi wyleciał czarny kryształ Ayi. Blondyna nałożyła go na szyję żeby nie zgubić w trakcie powrotu do domu.
Każdy zaczął iść w stronę Dobie do upragnionych łóżek. Jedynie Yoh dalej siedział na piasku.
- Chłopaki pomóżcie Q_Q - Jęknął żałośnie. Przyjaciele zaśmiali się głośno. Aya słysząc głośny śmiech schowała się na plecami długowłosego.
- Spokojnie. - Hao pogłaskał ją po włosach. Spojrzał na młodą Morri błyszczącymi oczami. - Przy mnie nic ci nie grozi...
Pocałował brunetkę w czoło. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko.
Szamani postanowili jak na razie nie "rzucać" się na szamankę. Tak więc zostawili oswajanie błękitnookiej dla starszego Asakury.
- Chodź kaleko. - Ren oraz Horo podnieśli Yoh i pomogli mu stawiać kroki. Mieli z tego nieurywany ubaw. Ich śmiech zdusiła Anna, która zażądała szacunku do młodszego Asakury, ponieważ to przez nią nie może chodzić.
Wszyscy udali się do swoich domów. Chłopak w słuchawkach już w połowie drogi odzyskał czucie w nogach. Na jego miejsce bezwładność straciła Aya, jaka po prostu zasnęła. No cóż, naprawdę zachowywała się ja mały dzidziuś.
Kiedy Hao uświadomił sobie że jeszcze kilkanaście godzin temu kłóciła się z nim o to czy iść do Kinhon, nie był pewny czy się śmiać czy płakać. Bądź co bądź wolałby aby jego dziewczyna była nie tylko zdrowa ciałem ale i duchem..
Kiedy byli już w mieszkaniu położył dziewczynę na jej posłaniu.
- Dobra ja ją przebiorę. - Zaoferowała pomoc Kyoyama. Zdrzemnęła się na trochę na pustyni i nie była tak zmęczona jak bliźniacy i Morty.
- Dzięki Anno, dobranoc. - Hao uśmiechnął się do dziewczyny. Był dosłownie padnięty. Było go stać tylko na zdjęcie bluzki i rzucenia jej w kąt. Upadł na posłanie i momentalnie zasnął.

Ohayo!
Gomenasai wiem że dawno nic nie dodawałam na żadnym blogu, ale ostatnio w ogóle się mało udzielam. Jest to spowodowane moim debilstwem i wybraniem profilu biolo-chemia >_< A do tego biorę udział w kółku teatralnym, a już w następnym tygodniu przedstawiamy 1,5 godzinnego "Świętoszka" i mam prób po dziurki w nosie... Plus ukochane święta. Znaczy Wielkanoc jak Wielkanoc, lubię. Ale niestety moja mama ma paranoję na punkcie sprzątania przed każdym większym świętem... Przynajmniej mam sterylne warunki ^^" Sama je stworzyła. Mogę wziąć pod swój dach ludzi o niskiej odporności, u mnie nie ma już żadnych bakterii =^o^=
Następną notkę zapowiadam od razu mówię na bloga o Kati i Len'ie o którą już dawno, dawno temu prosił mnie Patryk. Przepraszam, że jeszcze jej nie ma Q_Q Znaczy jest połowa... O właśnie! Tak przy okazji pamięta ktoś jak się nazywa koń Len'a? XD Bo mi się nie chce oglądać tego odcinka ^^"
Cóż jeszcze.. Przepraszam każdego u którego mam znowu zaległości...
Prosiłabym bardzo aby każdy kto chce abym go informowała o notkach napisał w komentarzach. Bo już się pogubiłam i nie wiem gdzie do kogo pisać Q_Q Jeśli ktoś nie ma bloga, a czyta moje opowiadanie i chce być informowany - możecie podawać numery gg.
Cóż jeszcze mogę powiedzieć... Jeśli nie odpowiedziałam na jakiś komentarz na moim blogu uprzejmie proszę o upomnienie się o moją uwagę. Ale to zabrzmiało o.O Znaczy głównie chodzi mi o to, że ostatnio nie miałam naprawdę czasu na zajmowanie się blogami, dlatego martwię się, że kogoś przeoczyłam Q_Q
Pozdrawiam was serdecznie ;*
I bardzo przepraszam za wszelkie błędy i niedociągnięcia. U mnie na zegarku aktualnie jest 02.02 i mój mózg nie funkcjonuje tak jak trzeba. Informacje powysyłam jutro więc jakby ktoś przeczytał za w czasu proszę się nie obrażać, że nie powiadomiłam ^^” Chociaż ze względu na częstotliwość dodawania notek i reagowania na wasze komentarze, myślę, że takich osób będzie niewielu ^^”
Dobranoc ^^

Komentarze

  1. Notka świetna jak zawsze . Aya dzieckiem mam nadzieje że pamięć jej wróci bo tak to hao zamiast chodzić z Ayą będzie ją wychowywał .... A koń Len'a wabi się Feniks.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Kenami, nie martw się nieobecnością. Ja też mam mały strajk^^ Tzn, ja się tam nie buntuję, ale notek nie było od 2-3 tygodni, więc chyba wezmę się do roboty.Co do błędów. Tak, wyłapałam kilka, ale po co cię męczyć zaraz po powrocie, więc dam ci spokój z przecinkami, literówkami etc.Notka mi się podobała. Czemu ja miałam przeczucie, że coś się stanie w Kinhon? A, no tak! Wszystko związane z demonami etc. na twoim blogu ostatnio nie dało nic dobrego. Wymienić? ^^ No to tak: Shi, Soul, Saison, Rosei. Ale Aya dzieckiem, dobrze, że tylko duszą, bo Hao zostałby posądzony o molestowanie nieletniej. Tsa... Ale scenariusze -.-Czekam na next :)A koń Lena nazywa się w oryginale Hakouh (pl.: Biały Feniks).Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. dobra, to póki pamiętam^^": koń Rena to Hakuoh, a ja chcę być powiadamiana^^ gg 6364924. Tak, jak widzisz olałam wirusyXDkurczak... cały czas nie mogę ochłonąć po tym rozdziale...*-* nie spodziewałam się takiego rozwiązania sprawy... no i proszę, dało się! Shi mogła od razu pomyśleć o takim rozwiązaniu, a nie kraść ciało Ayi== jej, strasznie się cieszę, że Aya już jest wolna:) mam tylko nadzieję, że pamięć szybko jej wróci... nawet, jeśli jest teraz rozkosznym kociakiem, który przeraża HoroXD ale nie, skoro zostawiłaś w jej rękach tak poważne zadanie jak świat demonów, to na pewno ją z tego wyciągniesz;D ja jestem nastawiona optymistycznie^^ i generalnie jestem zdania, że skoro udało mi się zdać przedtermin z bakteriologii z mikroskopijnym stanem wiedzy, to wszystko jest możliwe!:Drozdział się bardzo podobał:) buziaczki i z wielką niecierpliwością czekam na next:))i łączę się z Tobą w bólu, też przeżyłam biochema... aczkolwiek ostatnio doszłam do wniosku, że teraz na co po niektóre kolokwia czy egzaminy mam więcej do nauki niż na wszystkie moje matury razem wzięte...T-T ale i tak uważam weterynarię za wspaniały kierunek:Dbuziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. eee... Feniks...? od kiedy...?^^''

    OdpowiedzUsuń
  5. Yay, nareszcie Shi i Aya są osobnymi osobami! Tylko dalczego Aya teraz ma umysł dziecka? Mam nadzieję, że szybko jej to minie, inaczej nasi szamani, a najbardziej Hao, będą mieli ciężkie życie... Renowi z pewnością przydałaby się lekcja wbiegania do portali, bo inaczej sobie zrobi coś poważnego (mówi to osoba, która nieraz potknęła się o własne nogi, o burtnik, zaplątała się w bramkę na w-fie, taa... -.-) Bardzo mi się podobało:)Przy okazji zapraszam do mnie (shaman-travel.blogspot.com), ponieważ pojawiła się tam nowa notka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może to uściśle. Koń Lena ma dwa imiona jedno z mangi a drugie z anime. Ja podałem imie z anime. Ja rozumiem zdziwienie Spokoyoh bo ona używa imion z mangi. Kon Lena w mandze nazywa się Hakuoh, a w anime Feniks... I z tąd ten mały problemPozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. to ja uściślę uściślenieXD koń Rena w anime też nazywa się Hakuoh, ale w tym oryginalnym anime; tylko że polską wersję widziałam lata temu i już nie pamiętam, jakiego tam imiona użyli^^' możliwe, że Feniks, nie upieram się, że nie;) kurczak, trza by znowu posłuchać naszego polskiego dubbingu, całkiem zresztą dobrze zrobionego;) i nawet wiem, do kogo się zwrócić;Drównież pozdrawiam:)*na miejscu Rena nazwałabym go PimpuśXD

    OdpowiedzUsuń
  8. li_anahi@onet.pl12 maja 2012 12:24

    Notka na swiat-li-anahi.blog.onet.plNotka informacyjno-wyjaśniająca...mam nadzieję, że przeczytasz.^^'

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja myśle że Aya znowu będzie sobą, ale co racja to racja, to jest dość słodkie :).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

62. Przyszłość... (Zakończenie)

42. Niepokój

43. Przeczucia