53. Demon dusz
Asaura otworzył szerokooczy. Usiadł na posłaniu i przeciągnął się leniwie. Spojrzał na zegarek, poczym przeniósł wzrok na brata. Yoh spał smacznie wtulony w poduszkę. Długowłosypokręcił głową. Podszedł do komody i spojrzał na zdjęcie, które tam stało. Uśmiechnąłsię lekko. Poszedł do łazienki, aby odświeżyć się trochę. Dziś potrenuje zeswoim braciszkiem. Ostatnio trochę zaniedbał swoje ciało. Kiedy wyszedł nakorytarz minął się z Anną.
- Wstałeś już? -Zapytała zdziwiona. Zazwyczaj kiedy się kąpała to wszyscy jeszcze spali... - Cotak wcześnie?
- Sam nie wiem. -Wzruszył ramionami. - Ale jeśli pozwolisz dziś wyręczę cię w robieniuśniadania.
- Pozwalam. -Uśmiechnęła się. Asakura zszedł na dół, a ona ruszyła do łazienki. Umyła się,uczesała i ogarnęła twarz. Nałożyła swoją czarną sukienkę. Wyszła z pomieszczenia,mając na celu obudzenie przyjaciół. Oczywiście nie tak drastycznie jak kiedyś. Dającim chwile na ogarnięcie się, zbiegła na dół. Z kuchni było czuć wspaniałyzapach.
- Dobry z ciebiekucharz. - Zauważyła blodynka widząc chłopaka krzątającego się po kuchni. Haopodskoczył. Nie wyczuł że ktoś się zbliża.
- Nie strasz mnie… -Westchnął. - I dzięki. Ale daleko mi do Rio…
- Przestań, każdemudaleko go Rio.. To mistrz nad mistrzami. Brakuje mi jego kuchni... - Jęknęła. -Pewnie dobrze się bawi z Koken.
- Ciekawe czy są razem.- Zamyślił się Hao.
- Pewnie tak. W każdymrazie dobrze im życzę. - Zaśmiała się.
- Wiesz trudno się dosiebie nie zbliżyć, kiedy dwie osoby są skazane tylko na siebie.
- No, ty już w tym maszdoświadczenie. - Zarechotała.
- Idiotka. - Westchnąłczarnooki. - Ty się śmiejesz, ale wiesz że to tylko dzięki Ayi nauczyłem się gotować?
- Nie dziwię się. Jejdania są niejadalne... Nie wiem jak ona taki okres czasu przeżyła tylko i wyłączniena tym co sama ugotowała... - Młoda Kyoyama wyobraziła sobie całą kuchnię wdymie i Ayę biegającą wokół z płonącą patelnią...
- Kto przeżył? - ZapytałMorty wchodzący właśnie do pomieszczenia.
- Część Morty. A nicgadamy o kuchni Ayi. - Wyjaśnił długowłosy.
- Ktoś to przeżył? -Maluch nie ukrywał zdziwienia.
- Ej no już nie przesadzajcie..Ona mi będzie gotować do końca życia, więc aż tak nie narzekajcie, Pewnie jestcoś, co potrafi ugotować! - W obronie Ayi stanął starszy Asakura.
- Spoko brat, kiedybędziesz już u kresu wytrzymałości, wygłodniały i nie dający rady nawetchodzić, wtedy przyjdę i nakarmię cię chodźmy częścią swojego jedzenia! -Zapewnił Yoh rzucając się bliźniakowi na szyję z udawanym tragizmem.
- Nie wyolbrzymiaj=.=" - Jęknął długowłosy. Do kuchni weszły Naoko i Kumiko.
- Ohayo! - Krzyknęły równocześnie.
- Jej zapomniałem, że tujesteście o.O - Przyznał Hao drapiąc się po włosach.
- Ty ignorancie!! - Krzyknęłaoburzona Naoko, gotowa pobić chłopaka.
- Zapomniałeś o nas T^T- Kumiko skuliła się w kącie kuchni.
- Nie, nie zapomniałem!- Zapewnił, czując że sytuacja wymyka się spod kontroli. - Nie chciałem wasurazić...
- Jak dasz nam jeść to sięnie będziemy gniewać :3
- Dam. - Zaśmiał sięstarszy Asakura. Wszyscy usiedli przy stole i zaczęli szamać śniadanko. Mielinaprawdę dobre humory. Zaraz po tym jak zjedli bliźniacy postanowili udać sięna trening. Pogoda była ładna, słonko wesoło świeciło. Aż żyć się chciało.Niestety... Jak to w ich życiu bywa nie wszystko poszło tak gładko...
Kiedy biegli starszy Asakuraczuł na sobie wzrok innych szamanów. Przenikliwy, sprawiający iż na skórzedługowłosego pojawiła się gęsia skórka.
Bracia po skończonymtreningu udali się do restauracji Kalima. Hao był podenerwowany. Co się działo?Myślał, że już ta cała paranoja pod tytułem "Ten chłopak jest zły bo mazwiązek z Zik'iem" już minął! A tu? Ludzie patrzą na niego jakby pozabijałim matki!
Otworzył drzwi do restauracji.Kilkoro ludzi spojrzało na niego z morderczymi iskrami w oczach..
- Czy ja jestem trędowaty?- Szepnął Hao do brata.
- Jak śmiesz się tupokazywać, po tym co zrobiłeś mojej córce?! - Wrzasnął białowłosy mężczyzna.Ten sam, który wczoraj pobił Hao. Starszy Asakura nie chciał znów dostać wżołądek, jednak nie będzie uciekać, przecież tchórzem nie jest.
- Przepraszam, nie znampana, a tym bardziej pańskiej córki! - Bronił się długowłosy.
- A nazwisko Young cości mówi!? - Wrzasnął mężczyzna.
Mina Hao była nie doopisania. Brew mu zaczęła drgać z nerwów.
- No tak znamy TessamiYoung, ale co to ma...? - W imię honoru brata stanął Yoh. Co ma piernik dowiatraka? Jego pytanie jednak nie mogło być dokończone gdyż nieznajomy muprzerwał.
- CZYLI JEDNAK TY TOZROBIŁEŚ! - Popchnął długowłosego. Ten odepchnął mężczyznę od siebie dość mocno.
- Nawet nie wiem o copan mnie oskarża. Zapewniam że nic nie zrobiłem pańskiej córce! - Powiedziałdługowłosy, jaki był zszokowany. Przecież jak się z nią ostatnio widział tobardziej Asakura był wściekły.
Napastnik wypchnął go zlokalu. Wziął za kołnierz i przygwoździł do ściany.
- ZGWAŁCIŁEŚ JĄ IMÓWISZ, ŻE TO JEST NIC?! - Wrzasnął prosto w twarz Hao.
Chłopak na chwilęzamarł. Z początku miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Że co on zrobił? Przecież tożart! Ale widząc gniew w oczach mężczyzny, postanowił wziąć to napoważnie.
Mocno popchnąłnapastnika i staną na piasku poprawiając kołnierz.
- Z całym szacunkiempanie Young, ale naprawdę nic nie zrobiłem pańskiej córce. Nie wiem dlaczegoskłamała. - Starał się zachować pozory spokoju. Był wściekły na dziewczynę.
- Niby dlaczego mamwierzyć mordercy takiemu jak ty, a nie swojej własnej córce?!
- Mój brat nie jestmordercą. - Yoh stanął obok Starszego Asakury.
- Ale gwałcicielem napewno! - Wrzasnął białowłosy.
- Na jakiej podstawietak o mnie mówisz? Nie masz żadnych dowodów! To że Tessami tak powiedziała tonie dowód! Mam szacunek do kobiet i nigdy nie zrobiłbym żadnej krzywdy. -Zapewnił. No nie no oskarżać go o takie coś?! On naprawdę nigdy nie byłby wstanie nikogo zgwałcić! Nie był jakimś napalonym zboczeńcem! No może wobecAyi... No ale to nie o nią chodzi! Zresztą... Młodej Morri też nie był w staniezrobić krzywdy! Był wzburzony całą tą sytuacją!
- Mi wystarczą jej słowai stan w jakim się znalazła!
- Rzeczywiście, niechpan coś zrobi z jej stanem psychicznym, bo musi być nieźle porąbana, skorowymyśliła coś takiego! - Wrzasnął długowłosy. - Niech pan przestanie mnieoczerniać, bo naprawdę nie jestem niczemu winien!
- Zamknij się dzieciaku,bo zaraz...! - Mężczyzna podniósł rękę, jednak Hao złapał ją.
- Nie moja wina, żeTessami jest rozpieszczonym bachorem! Niech pan lepiej ją wychowa, a nie namnie się wyżywa! - Wrzasnął. Mężczyzna chciał go walnąć drugą ręką, ale Asakurabył na to przygotowany. Chwilę szamotali się. Hao miał przewagę nad białowłosym.Tą walkę przerwał Silva, jaki zjawił się między walczącymi.
- Ty jesteś Asakura Hao?- Zapytał długowłosego. Tak zwany facepalm, jaki zaliczył starszy bliźniakodbił się echem po Dobie.
- Nie. - Warknąłironicznie. Silva się chyba takiej odpowiedzi nie spodziewał, bo zrobiłzdziwioną minę.
- Eee... - Wydukał wkońcu członek Rady. - Rozpoznałem cię Asakura!
- Łał... Po prostu,jesteś wspaniałym detektywem... - Jęknął zażenowany szatyn.
- W każdym bądź raziedotarły do nas skargi, że krzywdzisz młode dziewczęta.
- Silva, jak ty takmożesz mówić! - Wrzasnął Hao. Nawet jego przyjaciel jest przeciwko niemu?Paranoja!
- Z rozkazu Goldvy muszęcię zabrać do Siedziby Rady. - Wyjaśnił. Złapał długowłosego za rękę. Po chwilizniknęli w kłębie dymu.
Yoh stał z rozdziawionąbuzią. Jego umysł dopiero trybił co się wydarzyło. Odzyskał trzeźwość myślenia.Przyjął pozycję obronną.
- Panie Young, naprawdęproszę porozmawiać na spokojnie z córą i po pierwsze nie rozpowiadać takichrzeczy o moim bracie. - Powiedział bardzo stanowczym głosem. Miał dośćoskarżania jego bliźniaka! Kocha go i nie pozwoli aby był w taki chamski sposóbraniony!
- Lepiej pilnuj tegomordercę! - Warknął białowłosy i wszedł z powrotem do loalu.
- Mój brat nie jestmordercą! – Wrzasnął do zamkniętych już drzwi Yoh. Westchnął. Porwano mubliźniaka… Zupełnie odechciało mu się pić i jeść. Co się dzieje w Dobie? Co sięstało z Tess?! Była ich przyjaciółką! Młodszy Asaura właśnie dostał kopa wtyłek od losu… Zupełnie jak po stracie Lyserga...
*** W Siedzibie WielkiejRady ***
Hao został zaprowadzonyprzez Silvę do ogromnego pomieszczenia. Na środku jednej ze ścian wisiałogromny telewizor, a po bokach były ustawione kolumny. Na środku pomieszczeniastało biurko, a za nim siedziała Goldva.
Starszy Asakura zezdenerwowania zacisą pięści. Jego nerwy były w strzępkach. Oskarżać go o takiecoś? To był wielki cios w jego dumę. Zarzucane mu morderstwa były przynajmniejw połowie prawdziwe, ale na pewno nie skrzywdzenie jakiejkolwiek dziewczyny wtaki sposób! Do tego to pierwszy raz kiedy ma rozmawiać z Przewodniczącą Radyod kiedy nie był pod władzą Zik'a.
Silva wprowadził godalej jednak nie poszedł za długowłosym. Wyszedł zamykając za sobą ogromnedrzwi.
- Podejdź tu Hao. -Usłyszał chrypiący głos starszej kobiety. Czarnooki niepewnie ruszył z miejsca.Jego ciałem wstrząsnął dreszcz, a żołądek skurczył się do niemalżemikroskopijnych rozmiarów. Kiedy był już blisko ukłonił się przed Gildvą.
- BARDZO PRZEPRASZAM ZAZIK'A! - Wrzasnął zaciskając mocno oczy. Jedyne co usłyszał w zamian to cichychichiot kobiety.
- Dobrze spokojnie, usiądź.- Goldva wskazała ręką na krzesło, jakie znajdywało się na przeciwko szamanki.Długowłosy mechanicznie wykonał rozkaz. Kobieta uśmiechnęła się, a zmarszczkina jej twarzy pogłębiły się.
- Głównym powodemtwojego przybycia nie jest ta sprawa z tą młodą Tessami Young. Z wywiaduśrodowiskowego wiem, że to tylko plotki i niepomówienia i mam nadzieję, że samrozwiążesz tą sprawę bez rozlewu krwi. – Zapewniła. Długowłosy odetchnął zlekką ulgą, jednak potem ponownie spiął się.
- W takim razie o czymchce pani rozmawiać? - Zapytał. Uważnie spoglądał na Goldvę.
- Król Duchów zamilkł. -Wyjaśniła. Długowłosy westchnął ciężko. Czyżby znowu był o coś oskarżany? -Myślę, ze ma to coś wspólnego ze znikaniem innych duchów... Z demonami jak iAyą.
Hao nagle wyprostowałsię. Z Ayą? Znaczy teraz z Shi? Czyżby to demonica kradła "umarłych"?Ale to nie ma sensu. Znikania zaczęły się przed uwolnieniem demonicy...
- Co ma pani na myśli? -Zapytał patrząc na siwowłosą.
- Wiem że Aya jest jużświadoma bycia Wyrocznią i tym, że coś takiego jak świat demonów istnieje. Dotego, stała się dość silna, a to przyciąga wrogów... - Wyjaśniła. - Myślę, żeto jeden z demonów jest przyczyną tego co się dzieje... Z tego co wiem jesteśnajbliżej Morri także... Co wiesz na ten temat?
- Myślę, że to może byćSoul. Od dawna się kręcił przy Ayi. Ale od jakiegoś czasu jest z jego strony cisza.Porwał Eve, więc być może inne duchy też porywa. Niestety nawet jak terazzaatakuje nie spotka się z Ayą.
- Właśnie słyszałam, żewyjechała. Czy to prawda..? - Goldva rozsiadła się wygodnie w swoim fotelu.
- Nie do końca. Wcalenie wyjechała. Jej ciało przejęła demonica i teraz jest w świecie demonów. Totak w skrócie. Tak właściwie ile duchów zniknęło?
- Większość. Tylkokilkadziesiąt duchów zostało. Nawet nasze stróże zniknęły... Miałam nadzieję,na szybkie wyjaśnienie tej sprawy. Ale widzę, że ty też wiesz niewiele. - Hao kiwnąłpotakująco główą.
- Martwię się. JeśliSoul będzie chciał wykorzystać duchy do Walki to może narobić wielkich szkód.Przecież jeśli użyje Ducha Ognia to...
- To jest możliwość żespali wszystkich szamanów. - Dokończyła staruszka. Długowłosy smutno kiwnął głową.
Noż cholera jakby byłomu mało problemów! Aya znika, Saoul się uaktywnia, a Tessami posądza go ogwałt! Nienawidził jej z całego swojego serca…
- Cóż, dziękuję ci.Jesteś już wolny, Silva zabierze cię do domu. - Powiedziała Goldva. Po chwiliuśmiechnęła się lekko. - Radzę ci szybko wyjaśnić sprawę z Tessami... Oby nieprzerodziło się to w gorszy konflikt.
- Tak, zajmę się tym.Jeszcze nie wiem jak ale zajmę. - Zatwierdził. Chciał zapytać czy toprzypadkiem nie Goldva jest tutaj od zacierania takich sporów, no ale... Ugryzłsię w język. - Dziękuję i do widzenia.
- Do widzenia. - Haowstał, ukłonił się i udał do wyjścia. Wyszedł przez ogromne drzwi. Wszedł dociemności. Pomieszczenia gdzie nic nie było widać. Ktoś go złapał za rękę. Pochwili Hao był już przed swoim domem. Spojrzał w bok i zobaczył Silvę. Spojrzałna niego uważnie.
- Przypomniałeś jużsobie jak się nazywam? - Zakpił szatyn zakładając ręce na piersi. Członek rady spojrzał na niego z lekkim wyrzutem.
- Przestań się dąsać...- Burknął brunet. - To była procedura, nie mogłem cię zabrać jako mojegoprzyjaciela, bo wtedy wszyscy mielibyśmy przechlapane. - Wyjaśnił.
- No dobra.. Chodźzapraszam cię na herbatę. - Uśmiechnął się lekko Hao. Podszedł i otworzyłdrzwi. Chwilę potem leżał przygnieciony ciężarem swojego najukochańszego bliźniaka.
- Braciszku!! - Wrzasnąłzamartwiony Yoh. Wtulił się w długowłosego. - Martwiłem się!
Starszy Asakura miał chwilowe trudności z oddychaniem. Zaśmiał się lekko.
- Spokojnie, jużjestem... - Powiedział głaszcząc brata po włosach. - ...ale zaraz odejdę z tegoświata, jak nie przestaniesz dusić moich żeber...
- No wiesz co... -Młodszy Asaura usiadł na brzuchu brata z diabelskim uśmiechem. Po czym zwróciłsię do Silvy. - Gdzie go porwałeś?
- Do siedziby rady, miałpogawędkę z Goldvą. - Wyjaśnił mężczyzna. Wyminął braci i wszedł do środka. Yohwyszczerzył się do leżącego pod nim chłopaka.
- Widzę, że żyjesz....To dobrze. Martwiłem się bardzo. - Przyznał. - Myślałem, że cię zamkną w jakiejściasnej celi za to co rozpowiada Tessami...
- Nie Goldva była bardzomiła. Tak właściwie to nie wiem po co mnie wezwała. Ani ja nie się za wiele niedowiedziałem ani ona... No ale dobrze ze mnie odciągnęła od tego psychopaty. -Zauważył. - I wiesz braciszku... Mimo tego że cię bardzo kocham i w ogóle... Tomógłbyś już zejść? Nie ważysz kilo... - Zaśmiał się widząc naburmuszoną buźkębrata.
- No dobra. - Po chwilinamysłu Yoh wstał i pomógł podnieść się drugiemu Asakurze. Oboje weszli dodomu. Usiedli w kuchni. Anna z uśmiechem zaparzyła wszystkim herbaty. Przyjacielejuż wiedzieli o tragicznym kłamstwie Tessami. Razem zastanowili się co bypocząć z tym faktem...
*** Dwa dni później...***
Hao nerwowo bawił sięswoimi palcami. Siedział razem z bratem w restauracji Kalima i napełniali płynypo treningu.
Wszystko straszniedoskwierało starszemu Asakurze. Już tydzień nie widział Ayi. Tęsknił za niącholernie. A to miejsce go dodatkowo przybijało. Do tego dochodziła niepewnośćco tak naprawdę się z nią dzieje... Druga sprawa to to, że wszyscy szamani bylibardzo niepewni. Po Dobie przestały kręcić się jakiekolwiek duchy. To było conajmniej dziwne. Żaden szaman nie posiadał już stróża, przez co wieluwyjechało, niektórzy burzyli się pod siedzibą rady, inni po prostu spokojnieczekali. Nawet tak wierne duchy jak Amidamaru czy Eliza zniknęły. Trzeciąsprawą nękającą długowłosego była nierozwikłany konflikt z Tess...
Chłopak westchnął głośnoi położył łepetynkę na stole.
- Nie martw się Hao... -Yoh pogłaskał go po włosach. - Zobaczysz, niedługo na pewno zdarzy się cośpozytywnego...
Hao przekręcił głowę wstronę brata. Już otworzył usta aby coś powiedzieć, jednak nie było mu dane.Jego głos zagłuszył wybuch dość niedaleko. Starszy Asakura spojrzałrozwścieczony na brata.
- Ty mnie już niepocieszaj... - Westchnął. Obaj bliźniacy nie czekając na nic zostawili pieniądzena blacie baru i wybiegli z restauracji. Przerazili się. Po ulicy biegliprzerażeni szamani, uciekający... No właśnie. Przed duchami, którerozwścieczone rzucały i niszczyły wszystkim co popadło.
- Co tu się dzieje... -Szepnął przerażony Yoh.
Hao rozejrzał siędookoła. Nagłe zauważył że jeden z rozjuszonych duchów uwziął się na małąrudowłosą dziewczynkę. Asakura rozpoznał, iż jest to mała Black, córkaprzyjaciół Ayi. Nie myśląc długo z gołymi rękoma rzucił się jej na pomoc. Podbiegłdo Violett i złapał ją mocno. Hao dopiero teraz zauważył, że ciało duchaoplatają grube łańcuchy. Dzierżył on w swoich rękach ogromną kosę. Zamachnąłsię. Hao zdołał ochronić przerażone dziecko, ale sam nie uchronił się przedciosem. Rana znajdująca się na prawym ramieniu chłopaka nie było głęboka,jednak obficie krwawiła. Asakura przytulił lewą ręką dziewczynkę do siebie. Różowookazłapała chłopaka za szyję.
- Hao! - Krzyknąłmłodszy Asakura.
- Nie teraz Yoh. - Długowłosyzłapał brata za rękę. Razem zaczęli uciekać. To co wyczyniało się na ulicachDobie było nie do opisania. Szamani uciekali przed swoimi własnymi stróżami,którzy opętani dziwnym amokiem niszczyli wszystko na swojej drodze.
Bracia wraz z dziewczynkąstanęli w jednej z ciemnych uliczek.
- Hao pokaż mi to... -Poprosił młodszy.
- Nie teraz, najpierwtrzeba zaprowadzić Violett do rodziców... Znasz drogę? - Zapytał dosyćprzerażonej dziewczynki.
- Tak. - Powiedziałacicho ze łzami w oczach. Hao zaczął się zastanawiać co takie dziecko w ogólerobi w turnieju? Jej rodzice są dość nieodpowiedzialni..
- To dobrze,odprowadzimy cię, zgoda? I nie bój się przy nas ci nic nie grozi, - Uśmiechnąłsię głaszcząc ją lekko po włosach.
- Zaopiekujemy się tobą.- Wyszczerzył się chłopak w słuchawkach. Dziewczynka kiwnęła głową.Wytłumaczyła chłopakom gdzie mieszka. Tym razem młodszy Asakura wziął maleńkąBlack na ręce, aby nie obciążać rannego Hao (długowłosy oczywiście zarzekał sięże nic mu nie jest, ale bliźniak nie brał sobie tego do serca). Szybko bieglido domu dziecka unikając po drodze walczących szamanów z duchami. Starszyzauważył, że biegnie ku nim fioletowowłosy mężczyzna. Uśmiechnął się widzącbraci ze swoją córeczką. Szamani stanęli.
Dziewczynka zbiegła zramion Yoh. Teraz wziął ją na ręce tata. Czuła się naprawdę bezpieczna ispokojna.
- Dziękuję chłopaki, żesię nią zajęliście. wiecie co tu się dzieje? - Zapytał zaszokowany.
- Wybacz, ale nie mamypojęcia. - Westchnął Hao.
- W przeciągu ułamka sekundypojawiły się te duchy i zaczęły atakować… - Zauważył Alex. - Wybaczcie, alemuszę już iść. Żona się niepokoi...
- My też lecimy... -Powiedział długowłosy.
- Trzymajcie siębezpiecznie! - Krzynął Yoh, który razem z bliźniakiem zaczęli już biec w stronędomu. Ciekawe co się tam dzieje. Bardzo martwił się o Annę. W końcu zostałatylko z Mortym. W najgorszym wypadku będzie rzucać malcem w duchy ^^" Conie uśmiechało się zbytnio bliźniakom, nie chcieli aby ich przyjaciel sie zbytpoturbował...
Wpadli do domu jakburza. Na szczęście nic niepokojącego w domu nie zastali. Jednak to nieoznaczało zupełnego spokoju. Anna stała na środku pokoju z koralami w dłoni.
- Dobrze, że jesteście,martwiłam się. - Powiedziała podchodząc i przytulając Yoh. Ten objął ją mocno.
- Wiesz Aniu co tu siędzieje? - Zapytał.
- Wydaje mi się że ktośkontroluje te wszystkie duchy. - Wyjawiła swoje przypuszczenia.
- To raczej oczywiste,przecież same z siebie tego nie robią... - Westchnął Hao.
- Trzeba jakoś zobaczyćsię z resztą. - Wtrącił nie mniej zdziwiony niż reszta Morty.
- Wypadałoby.. -Uśmiechnął się Yoh, szczęśliwy, że ma już przy sobie Annę.
Hao nic nie mówiącpobiegł na górę. Wziął katanę brata i torbę młodej Morri, po czym wróciłdo reszty. Dał bliźniakowi miecz.
- Na niewiele ci się onzada, ale przynajmniej będziemy czuli się bezpieczniej... - Zaśmiał się nerwowostarszy Asakura. Po chwili spoważniał. Wyjął sztylet należący do Ayi. - Mamyjeszcze to... Ale wolałbym tego nie używać...
- Bo...? - Zapytał Morty.
- Tą bronią można zabićdemony jak i duchy. W sensie, że zabić tak na śmierć. Dusza przestaje istnieć.Nie chciałbym tego uzywać przeciwko duchom, to niesprawiedliwe... Ale jeślitrzeba będzie, to trzeba. - Powiedział pewnie. Chociaż tak naprawdę niewiedział czy nawet w przypadku zagrożenia życia byłby w stanie zabić DuchaOgnia czy Amidamaru. Tym bardziej Eve, która zapewne też gdzieś się tu krząta.
- To co idziemy? -Zapytała Anna. wszyscy kiwnęli zgodnie głowami. Wybiegli z domu. biegliomijając uciekających szamanów i atakujące duchy. Nie zdziwili się zbytnio,kiedy zobaczyli przyjaciół biegnącym im naprzeciw. Pewnie wpadli na ten sampomysł ^^"
- Wiecie co się dzieje?- Zapytał Ren.
- Wiemy tyle co wy. -Zapewnił Morty.
- Czyli nic... -Westchnął Horo Horo.
Nagle Jun krzyknęła.Wszyscy spojrzeli na nią zszokowani. Ren klęknął przy siostrze. Młoda Taojednak wcale nie chciała pomocy. Odepchnęła brata od siebie. Wstała, po czymzaatakowała zdezorientowanego złotookiego. Ten odskoczył. Nie mógł przecieżużyć guan-dao przeciwko swojej siostrzyczce!
- Co jej się stało? -Jęknęła Pilica.
- Nie wiem ale lepiejchodź tu! - Młody Usui złapał siostrę i postawił przed sobą. Nie pozwoli żebyktoś skrzywdził niebieskowłosą!
Asaurowie spojrzeli nasiebie porozumiewawczo. Podbiegli do młodej Tao i złapali ją za ręce. Używalipraktycznie całą siłę swoich mięśni, aby utrzymać zielonowłosą.
- Puszczajcie mnie! -Warknęła rozwścieczona, jednak nie swoim normalnym głosem, a bardziej męskim.
- Jakiś duch ja opętał.- Krzyknęła biegnąca w ich stronę Naoko. Za nią trochę wolniej dreptała Kumiko.- To się dzieje w całym Dobie! Duchy atakują ale nie tylko bronią. Opętująszamanów!
Zdała sprawozdanieszatynka.
- To już nie jestzabawne... - Westchnął ciężko Joco.
- A KIEDY BYŁO? -Warknął rozwścieczony Ren. Jego kochana siostrzyczka jest w rękach jakiegośgłupiego, obleśnego ducha?! No to niedorzeczne!
- Ale przecież każdyszaman potrafi oprzeć się duchowi! - Krzyknął murzyn.
- Nie każdy. - ZauważyłHao. Czarnoskóry ugryzł się w język. No tak jego przyjaciel przez 14 lat niemógł uwolnić się spod władzy Zik'a... No ale w końcu Zik jest najsilniejszymszamanem na Ziemi.
Niespodziewanie Jun obróciłagłowę i ugryzła długowłosego w szyję.
- Ała!! - Wrzasnąłszaman. Automatycznie puścił dziewczynę i odszedł krok w tył. Młoda Tao rzuciłasię teraz na młodszego Asakurę. Ten nie chciał dziewczyny skrzywdzić, wieczaczęli się szamotać. Ren wkroczył do akcji, żeby pomóc przyjacielowi jak isiostrze.
Anna krzyknęła głośno,po czym rzuciła się na przerażoną Tamao. Joco i Horo próbowali jerozdzielić.
- Odsuńcie się! -Usłyszeli znany krzyk dochodzący z góry. Ich głowy podążyły za głosem. Nabudynku stał nie kto inny jak Aya. Albo raczej jej ciało... Bo w środku tonadal była Shi.
Szamani odeszli odzaatakowanych dziewczyn. Młoda demonica zeskoczyła z dachu. Będąc jeszcze wpowietrzu rzuciła w stronę zaatakowanych talizmany. Wykonała kilka pieczęci, poczym opadła zgrabnie na jedno kolano.
Jun jak i Anna upadły naziemię, a z ich ciał wyszły duchy. Już bez łańcuchów. Były wolne. Przepraszającza całe zajście udały się szukać swoich szamanów.
Yoh podbiegł do Anny,jaka bezwładnie leżała na ziemi, a Ren zajął się Jun. Hao mimo rany stał oszołomiony.Patrzył tępo na przybysza, aż w końcu coś w nim pękło.
- COŚ TY Z NIĄZROBIŁA??!! - Wrzasnął wściekły. Brunetka spojrzała na niego zdziwiona. Asakuraaż fuczał z wściekłości.
Dziewczyna miałaprzeczesaną na bok grzywkę, włosy zwisały luźno na jej ramiona. Ubrana była wczerwoną „opaskę” na piersi, bo zdaniem Hao tego bluzką się nazwać nie dało.Czarne spodenki zakrywające jej jedynie pośladki, do których był przywiązanybrązowy pasek z torebką z boku. Do tego długie, ciężkie glany.
- Nie rozumiem o co cichodzi. – Wzruszyła ramionami.
- Jak o co mi chodzi! Tyjesteś prawie naga! – Wrzasnął. Nie podobało mu się to, że tak paradowała przedinnymi. No jak byli na basenie była w bikini, no ale tam wszystkie dziewczynychodzą roznegliżowane!! >_<
- Powinieneś byćwdzięczny, że uratowałam twoich przyjaciół. – Oburzyła się demonica.
- Skoro jesteś takadobra, to może jeszcze oddaj Ayę? – Zaproponował starszy Asakura.
- Aż tak to się z tądobrocią nie rozpędziłam… - Zaśmiała się wrednie.
Anna i Jun ocknęły się,siedziały zdziwione na piasku. Na szczęście powoli dochodziły do siebie. Yoh iRen odetchnęli z ulgą. Niestety odetchnąć nie mógł Hao, którego koszula była wekrwi.
- Hao, trzeba cię opatrzyć…- Naoko spojrzała lekko przerażona na przyjaciela.
- Nic mi nie jest, Junnie zbyt mocno mnie zraniła. To tylko tak strasznie wygląda. – Zaśmiał sięchłopak. Zdjął swoją koszulę i przyłożył ją do rany.
- Naoko ma rację, a jakcoś ci się tam zaroi!? – Zaniepokoił się Yoh, któremu choroba brata była nie narękę.
- Uważacie że Jun możego czymś zarazić?? >_< - Zapytał Ren. Nie podobało mu się, że ubliżająjego siostrze.
- Przecież nie o to michodzi! – Westchnął młodszy Asakura. Zostawił już otrząśniętą z szoku Annę ipodszedł do bliźniaka.
- Nie rozczulajcie sięnad sobą. – Powiedziała Shi, jaka obserwowała całe zajście. – Szukam Soul’awidzieliście go gdzieś?
- Niestety nie. Z miłąchęcią zabiłbym go własnymi rękoma! – Zapewnił chłopak w słuchawkach. – Jak onmoże tak męczyć duchy!
- Normalnie. Soul jest demonem dusz. Może sterować duchami, jak mu się tyko podoba.– Całkowicie spokojnie wyjaśniła demonica.
- Dlaczego tu jesteś? –Zapytał młody Tao, jaki pomagał siostrze wstać.
- Cóż, Soul jest demonemi robi niezłą rozróbę, czuję się zobowiązania do pomocy wam. Do tego stoi postronie Datenshi, a przez wasze duchy rośnie w siłę. – Shi uśmiechnęła się. –Po za tym Aya przeczuwała, że coś się stanie. Jest strasznie niespokojna.
- Czy ona.. Jestświadoma? – Zapytał Hao.
- Prawdę mówiąc nie mampojęcia. Przez długi czas zbierałam siły, aby uwolnić się spod jej władzy. Wkońcu mi się udało. Nie przewidziałam tylko, że będzie walczyć o swoje ciało..Niestety tak jest, jeśli to was pocieszy. – Westchnęła ciężko. – Wybaczcie, alenie mam teraz czasu na pogaduchy z wami, muszę znaleźć Soul’a.
Obróciła się i chciałaodejść. Coś jej jednak przerwało. Niedaleko ich na obrzeżach Dobie pojawił siędobrze im znany ognisty duch. Hao westchną ciężko. Znowu będzie o coś osądzany.
Na ramieniu stróżaAsakury siedział jak najspokojniej Soul. Długowłosy zaklną cicho.
- Idziemy tam! –Zarządziła Shi.
- A jej kto dałpozwolenie na przywództwo? – Zapytał Joco. Demonica błyskawicznie znalazła się przynim. Wzięła go za kołnierz i podniosła do góry.
- Dzieciaku jestem odciebie tysiąc razy silniejsza, mądrzejsza i mam większe doświadczenie niż ty!Po za tym, zamknij dupę, bo to nie tylko Soul’a wina ,ale też i wasza, że niedaliście razy ochronić swoich duchów przed tak strasznym losem!
- Ale Ayę to możeszwięzić tak?! – Wrzasną rozwścieczony długowłosy.
Jego krzyk przerwał DuchOgnia, który zionął płomieniem na miasto.
- Trzeba go powstrzymać!– Zarządził Ren.
- Chłopaki wy lećcie, myukryjemy się w domu. – Powiedziała stanowczo Anna.
- Ale nie zostawimy wassamych! – Sprzeciwił się dziewczynie Yoh.
- W takim razie idziemyz wami. – Młoda Kyoyama wyraziła swoim tonem głosu, że nie przyjmuje sprzeciwu.
Razem z Shi pobiegli wstronę ogromnego ducha, jaki pod wpływem Soul’a atakował niewinnych ludzi.
Hao był niepewny.
Niby patrzył na Ayę, alewidział Shi.
Niby widział przed sobąswojego Ducha Ognia, ale nie miał żadnego wpływu na jego potworne zachowanie.
Miał jedynie nadzieję,że wszystko się dobrze skończy…
Tum turum tum tum!!*dźingiel XD*
I w ten oto pięknysposób mój kochany blog kończy 3 latka! ^o^ Moje dziecko dorasta… *wzruszenie*
Ale te 3 latka szybkozleciały..
Od razu przepraszam,notka miała być dłuższa i wprowadzone do niej jeszcze inne wątki, ale… No cóż..Jest wtorek na jutro mam trochę lekcji i nie mam czasu więcej napisać ^^”Gomenasai~
No ale w ten ważny dzieńchciałam coś dodać. I tak notka dość spora, a przynajmniej tak mi się wydaję…
Chciałam podziękowaćwszystkim czytaczom zarówno starym jak i zupełnie nowym, tym znanym ianonimowym ^o^
Cieszę się, że to corobię sprawia przyjemność nie tylko mnie, ale i innym ^^
Dziękuję też żewytrzymujecie ze mną i moim lenistwem…
W ogóle wszyscyjesteście kochani ^-^
Etto… Mam wrażenie, że oczymś bardzo ważnym zapomniałam jednak… Nie przypomnę teraz T^T
Myślę, że wielu z waszaszokuje mój pomysł z Tess ^^” Ale to wszystko przez nałogowe oglądanieTrudnych Spraw i Dlaczego Ja! >_< Jestem już uzależniona!
Dziękuje też Minikeiti,która już dążyła złożyć życzenia pod poprzednią notką! ^-^ Arigato~
Pozdrawiam was gorąco itrzymajcie się ciepło!
Bo zima na dworze.
W sumie dobrze.
Lubię zimę ^-^
JEJ 3 LATKA!!! Kupa czasu, ach...Wracają wspomnienia.... (Och nie, ona zaczyna myśleć, to się źle skończy!!!-Hao) Shut up, Asakura.O czym ja?...A już wiem.Nocia boska!!!Ale mnie ten gościu wkurzył...Że niby Hao zgwałcił jakąś zawszoną dziewuchę?! No to już jest porąbane...Ach, do czego ten świat zmierza...Czekam na next.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSto lat i w ogóle ... Notka świetna jak zawsze .... A dalej co napisać może jeszcze raz sto lat...
OdpowiedzUsuńOi! Uh biedny Hao ; _ ; żeby o coś tak okropnego go oskarżyć. Mordestwo jedno, a g...gwałt?! Tess ty zołzo - -' niech ją tylko dorwę a kłaki jej powyrywam >.<. Tylko dlatego że Hao ją odrzucił i w taki sposób się zemściła. Nie ma co, prawdziwe oblicze Tess się odezwało. Hmm? Tak czy siak czekam na nn. Buziaki ;***
OdpowiedzUsuńA jeszcze jedno: Sto lat, sto lat! Niech żyje nam...opowiadanie Kenami ^^! Oby przetrwało dłużej, nie to co moje - -'.
OdpowiedzUsuńTrzy latka! Rajciu mój pierwszy blog nie dotrzymał nawet roku, a ty trzy latka XD Sto lat, sto lat, niechaj żyje nam! Długie kata, długie lata, niechaj żyje nam! Kto? Blog Kemi XDA teraz treść notki. Tess -.- Nie lubię jej jeszcze bardziej niż Shi. Jak ta białowłosa su** śmie wrabiać Haosia w jakieś gwałty -.-'' I nie martw się ja też jestem uzależniona od Trudnych Spraw i Dlaczego Ja^^" Shi też nie jest jakaś święta. Mówi, że to nie fair więzić duchy, a sama więzi Ayę.Przerwałaś w ciekawym momencie, wiesz? No bo tu wkracza Soul na Duchu Ognia, a tu przerywasz T^T Ale z tego co wiem masz sporo na głowie, więc wybaczam. Czekam na next. (Chyba czekamy - Hao) Już się nie fochasz? (Za co? - Hao) Za Fileasa Fogga z książki "W 80 Dni Dookoła Świata". (No coś ty - Hao) To podejrzane...Tak czy inaczej, czekamy na tego nexta XDPaa~!
OdpowiedzUsuńjej, już 3 latka!:D wszystkiego naj i kolejnych 3 latek:) i jeszcze kolejnych, i jeszcze...;D 53 rozdziały w 3 lata to naprawdę osiągnięcie;)propo Tess... szczerze? po niej można się było tego spodziewać. rozpuszczona, zadufana w sobie idiotka== musiało ją nieźle zaboleć, że Hao ma ją głęboko gdzieś. i słusznie, sama sobie na to zapracowała. mam nadzieję, że ta sprawa zostanie wyjaśniona i to Tess stanie się obiektem pogardy szamanów w Patch, a nie niewinny Hao.kurczak, znowu ten Soul...== znudziło mu się w świecie demonów?== dobrze, że zjawiła się Shi, ale... naprawdę mogłaby oddać Ayę... mało ma potencjalnych ciał wśród demonów? jej też by to na dobre wyszło, bo prędzej czy później Aya da jej w kość i wykopie ją ze swojego ciała;Prozdział jak zwykle świetny:) buziaczki i czekam na next:)
OdpowiedzUsuńGratuluję trzecich urodzin bloga :) *zaczyna nucić "sto lat"*Jestem pewna, że w nidługim czasie wszystko wyjdzie na jaw i jedyne, o czym ludzie będą mówili to nie to, co Hao rzekomo uczynił, ale to, że Tess brakuje piątej klepki w mózgu, aby móc normalnie myśleć, skoro tylko jakieś fałszywe oskarżenia potrafi wymyśleć.Dobrze, że Aya pokazuje, iż tak całkowicie nie zniknęła i próbuje walczyć. Jestem pewna, że Shi niedługo z nią przegra i przeniesie się gdzieś indziej... Mogłaby w sumie do ciała Tess, jakoś nie płakałabym za nią :DNo nic, pozdrawiam serdecznie i czekam już na następną notkę :)A jeśli chciałabyś kiedyś odwiedzić mojego bloga, również w klimatach Króla Szamanów, to serdecznie zapraszam na: shaman-travel.blog.onet.pl :)
OdpowiedzUsuńTrochę spóźnione, ale 100 lat ^^'. Postanowiłam, ze w końcu czas nadrobić zaległości i szczerze mówiąc, jak zobaczyłam długość tej notki to w pierwszej chwili się przeraziłam, ale jak zaczęłam czytać to tak bardzo chciałam, żeby była jeszcze dłuższa! ^^Mnie to się w sumie podoba to opętanie duchów, a następnie opętanie szamanów przez opętane duchy (masło maślane...). Soul jest bardzo pomysłowy, to taki cudowny czarny charakter. Jestem pewna, że z małą pomocą Hao i przyjaciół, Aya znowu odzyska nad sobą kontrolę. W momencie opętania Jun myślałam, że teraz Pai Long bawi się w doshi ;d. W poprzednim rozdziale pytałaś o pary, tak więc, jeśli to nie byłby problem, mogłabyś z kimś Trey`a zeswatać ^^. Z kim? Nie ważne, grunt żeby z kimś fajnym ;p. Tylko nie z Tamarą - to nie jest ktoś fajny...^^'I zanim skończę komentarz - wygląd bloga jest super. Sama robiłaś? Jak tak to naprawdę zdolna jesteś ^^
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział ;). Inoue
OdpowiedzUsuń100 lat!!! :D Spóźnione ale szczere. Zaczęłam czytać Twój blog już dawno temu ale jakoś sobie potem o tym zapomniałam. Biedny Hao. Dlaczego? To moja ulubiona postać :( Zapraszam do siebie na nocnemary666.blog.onet.pl Mam nadzieję, że Ci się spodoba
OdpowiedzUsuńty to https://www.youtube.com/channel/UCISGOZJeVONASqshdIy1kQQ
OdpowiedzUsuńfilm o sailor merkury był genialny <3