51. Danse Macabre

Hao nachylił się nad zlewem. Nabrał wody w dłonie i obmył swoją twarz. Aya przed chwilą zasnęła. Młoda Morri od kilku godzin leżała na swoim posłaniu, wiła się z bólu i tylko chwilami przestawała krzyczeć. Faust wyjaśnił Asakurze, że to dlatego, że bruneta ma straszliwe skurcze mięśni. 

Gdyby tylko Hao mógł wziąć ten ból na siebie, zrobiłby to bez wahania. 
Wyprostował się i spojrzał w lustro. Za nim stała postać kobiety o bardzo długich granatowych włosach, ciągnących się po ziemi. Jej oczy błyszczały czernią.Miała na sobie długą czarną sukienkę. Uśmiechała się.
Asakura przez chwilę czuł strach w sercu, ale potem przemieniło się to w gniew.Obrócił się napięcie i z ogniem w dłoni ruszył na kobietę. Ta jednak złapała jego nadgarstek i dmuchnęła w dłoń. Płomień zgasł. 
- Spokojnie. - Powiedziała dźwięcznym głosem, który obił się po ścianach. -Jestem tu w celach pokojowych, że tak się wyrażę. 
- Czego tu szukasz!? - Warknął gniewnie. - Jeśli chcesz coś od Ayi, wiedz,że...!
- Jaki z ciebie waleczny lew... Nie chcę nic od twojej Ayi. Wręcz przeciwnie.Chcę wam pomóc. - Wyjaśniła. Puściła nadgarstek Asakury. Ten stanął dumnie naprzeciwko. 
- A jaki masz interes w pomaganiu nam? - Warknął. 
- A taki, że jestem wrogiem Shi i Saisona, i działanie im na przekór jest w mojej idei. - Wzięła do ręki jabłko leżące na stole. Zaczęła je dokładnie oglądać. 
- Więc twierdzisz, że za to co dzieje się z Ayą jest odpowiedzialny Saison? I kto to jest ta cała Shi?
- Shi jest demonicą. I chce właśnie przejąć ciało twojej kochanej Ayi. Saison jej w tym pomaga. - Powiedziała kobieta. - W każdym bądź razie spytaj się go o szczegóły. Chcę ci przekazać tylko jedną wiadomość. Przemianę Ayi w Shi przyśpieszy odbicie. Nie ważne czy to lustro czy tafla wody. Bez tego nie ma szans na przemianę. 
- Ale Aya teraz nie patrzy w lustro, a cierpi! - Krzyknął Asakura.
- Teraz walczy z Shi. Jej dusza toczy wojnę o ciało. - Wyjaśniła. - To właściwie wszytko co chciałam ci przekazać. Będę zadowolona, jeśli nie dopuścisz do przemiany Ayi . Liczę na ciebie. 
Zaśmiała się, po czym pstryknęła palcami.
- Zaczekaj! - Krzyknął Asakura, ale było za późno. Przez chwilę układał sobie to w głowie. Więc Saison się do nich zbliżył, nadużył ich zaufania, a teraz chce ukraść ciało Ayi? Niedoczekanie! Nie pozwoli na to! Sam był więziony we własnym ciele przez ponad 14 lat! Nie pozwoli, żeby osoba, którą kocha tak cierpiała! 
Złapał pierwszą rzecz jaką miał pod ręką. W szaleństwie zaczął rozbijać każde lustro w domu. Ostatnie było w łazience na górze. Ono również nie uchroniło się przed gniewem Hao. 
- Hao, co robisz? - Usłyszał cichy głos młodej Morri. Przerażony spojrzał w stronę drzwi. Brunetka stała oparta o framugę. Była ubrana w piżamę. Blada i zmęczona. 
- Nic kochanie, nic. Przepraszam, że cię obudziłem. - Podszedł szybko do dziewczyny. Odgarnął grzywkę z jej czoła. Było ono rozpalone - błękitnooka miała wysoką temperaturę. 
- Dlaczego rozbiłeś lustro? - Zapytała. Oparła się o chłopaka. - Niedawno je wymienialiśmy, bo ja je rozbiłam.
- Ayeńko, nie możesz zobaczyć swojego odbicia. - Wyjaśnił obejmując ją.
- Aż tak źle wyglądam? - Zaśmiała się cicho. 
- Nie, wyglądasz prześlicznie. - Uśmiechnął się. Pogłaskał ją czule po włosach.
- Przestraszyłam się. 
- Przepraszam. Coś mi odbiło. - Cmokną ją w czubek nosa. 
- Chyba pójdę się położę. - Poinformowała. Zrobiła krok w tył. Zachwiała się i gdyby nie Hao, upadłaby. Bez słowa wziął ją na ręce i udał się do pokoju dziewczyn. Położył brunetkę na posłaniu i przykrył kołdrą. Wziął ją za rękę. 
- Beznadziejna jestem. - Zaśmiała się. Chciała pocieszyć Asakurę, jego smutna twarz ją przybijała.
- Ayeńko, kocham cię. - Powiedział szatyn. Pocałował dłoń błękitnookiej. Ta uśmiechnęła się. Przekrzywiła głowę i chwilę potem zasnęła.
Hao puścił jej rękę. Pokręcił lekko głową.
- Duchu Ognia. - Zawołał swojego stróża. Ten zmaterializował się obok niego. 
- Tak? 
- Pilnuj jej. - Rozkazał. Sam wyszedł z pokoju i zaczął sprzątać rozbite szkło.Czuł się teraz rozładowany. Za dużo negatywnych emocji w nim było, ale po tym napadzie agresji trochę mu przeszło. Dobrze, że nie było nikogo innego w domu,bo jeszcze zrobiłby komuś krzywdę. Co teraz myśli o nim Aya? Pewnie, że jest wariatem. Ta kobieta.. Ciekaw czy miała rację? Wyglądała poważnie... Więc może jeśli Aya nie będzie oglądać swojego odbicia, to ta cała Shi ją zostawi?Asakura miał taką nadzieję...

*** Nazajutrz... ***
Młoda Morri siedziała na posłaniu w swoim pokoju z Kinhon w ręku. Czuła się zbyt słabo aby cokolwiek robić, dlatego z nudów przeglądała księgę demonów.Mimo nadziei Hao, Aya nie wyzdrowiała. Godzinę miała napad, potem dwie spała cicho pojękując, budziła się zmęczona, przez pół godziny było dość normalnie, apotem zaczynało się od nowa.
W ciągu jednego dnia młoda Morri bardzo zbladła. Wydawało się, że schudła i po prostu mizerniała w oczach.
- Co robisz? - Zapytał Hao z uśmiechem, wycierając dłonie o ścierkę. Przed chwilą zmywał. 
- Czytam. Wiesz, Kinhon to bardzo ciekawa lektura. Żałuję, że nie mogę wykorzystać tego co jest tu napisane w praktyce. - Bruneta naprawdę była podekscytowana czytając księgę.
- No, no, no. Najpierw wyzdrowiej, a potem będziemy trenować co tylko chcesz. -Zapewnił. - Głodna jesteś? 
Zapytał. Cóż, było już po obiedzie, a kiedy oni jedli dziewczyna spała. 
- Nie bardzo... - Westchnęła bruneta. 
- Kochanie, musisz jeść. Cokolwiek. Na co masz ochotę? - Był w stanie polecieć na Duchu Ognia w dowolne miejsce na ziemi, aby tylko zaspokoić potrzeby młodej Morri.
- Ale ja naprawdę nie mam na nic ochoty... - Westchnęła. Widząc jednak zmartwiony wzrok Asakury skapitulowała. - No dobra.. Zjem płatki, może być? 
- Pewnie. - Uśmiechnął się.
- A mogę zjeść na dole mamo? Czy muszę leżeć w łóżku? - Zapytała. Asakura stanął w drzwiach podpierając ręce na biodrach. Pokręcił głową z dezaprobatą.Podszedł do dziewczyny i pomógł jej wstać. Brunetka wtuliła się w rękę chłopaka. Powoli zeszli na dół do kuchni. Tam siedzieli Yoh, Morty i Anna.
- Cześć. - Uśmiechnęła się blondynka. - Jak się spało? 
- Nawet dobrze. - Uśmiechnęła się. - Na tyle, że mamusia pozwoliła mi zejść na dół ^^
- Przestań z tą mamą, bo się czuję jak kazirodca >_< - Oburzył się Hao,przygotowując dziewczynie jedzenie. 
- Nie dąsaj się.. Tatusiu... - Poprawiła się Aya.
- Już lepiej... - Westchnął Asaura. - Przynajmniej płeć jest prawidłowa... 
- A co na mieście? - Zapytała brunetka. 
- Po staremu. Wszystko jeszcze stoi. - Wyjaśnił Yoh, szczerząc się jak głupi. 
- Silva jest pewnie na mnie wściekły. - Westchnęła ciężko błękitnooka. Położyła łebek na stole. 
- Nie martw się Aya. - Pocieszył ją Morty. - Silva zrozumiał, że naprawdę się źle czujesz. Martwi się.
- Bez żartów... - Prychnęła młoda Morri.
- Ale on nie żartuje. Naprawdę się przejął. - Przytaknął Małemu Yoh.
- Naprawdę? *_*
- No przecież byśmy cię nie okłamywali. - Zaśmiał się młodszy Asakura. - Znowu rada zajęła się restauracją ^^
- I też chodzą w moim stroju ? ^^ - Młoda Morri nie kryła radości ze swoich wyobrażeń. Reszta wdając się w ten klimat zachichotała, aby potem już całkowicie wybuchnąć śmiechem. 
- Nie. I tak by nie wyglądał tak ślicznie jak ty. - Starszy Asakura przechodząc obok Ayi pocałował ją w czubek głowy. Postawił przed jej nosem miskę zjedzeniem. - Smacznego Kocurku. 
- Smacznego - Powiedziała cała reszta, która cieszyła się, że Aya wygląda już lepiej. 
- Dziękuje. - Uśmiechnęła się. Wzięła do ręki plastikową łyżkę (Hao dokładnie zbadał co w domu wywołuje odbicie, i pozbył się lub dokładnie ochronił owe przedmioty ) i zaczęła jeść. Ciężko szły jej te płatki.. No ale wiedziała, że jakby nic nie zjadła to Hao chodziłby po domu mówiąc coś w stylu:"OLABOGA!".
Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Hao poszedł otworzyć. Nie zdziwił się zbyt,kiedy za drzwiami zobaczył Naoko i Kumiko. 
- Cześć. Możemy wejść? - Zapytała blondynka.
- Wy zawsze. - Zaśmiał się chłopa i wpuścił dziewczyny do środka. 
- Jak się czuje Aya? - Szatynka weszła w głąb domu do kuchni. - O widzę, że dobrze! Cześć kochanie!
Z uśmiechem podeszła i przytuliła lekko przyjaciółkę. 
Asakura odciągnął młodą Anzai od brunetki. 
- Za bardzo się do niej zbliżasz! - Powiedział długowłosy. Reszta pokręciła głowami z niedowierzaniem. Naoko tylko się uśmiechnęła. Powiesiła się Aaskurze na szyję.
- Jesteś o nią zazdrosny kochanie? - Zapytała. Szatyn zrobił się lekko czerwony. Wszyscy zaczęli się śmiać, a w szczególności Aya. Hao zresztą też.Widząc uśmiech na buźce brunetki sam był bardzo szczęśliwy. Miał wrażenie, że zaraz wstanie i z krzykiem na ustach, że jest już spóźniona, pobiegnie do pracy lub na trening. Tak się jednak nie stało. Młodej Morri coraz bardziej opadała głowa, przysypiała. Coraz częściej zaczynała mieć drgawki. 
- Cześć! - Usłyszeli niezbyt wesoły głos Horo, który to nie brudził rąk pukaniem, po prostu wpił im do domu. - O Aya? 
- Jam ci. - Uśmiechnęła się dziewczyna. Do wnętrza wtoczyli się również Ren,Joco, Tamao, Pilica i Jun. Złotooki podszedł do szamana z północy i trzepnął go w łeb.
- Pukaj Śnieżynko na drugi raz! - Pouczył go. Niebieskowłosy nic nie powiedział, tylko pogłaskał się po bolącym miejscu. 
- Co tam? - Zapytała brunetka. Miała wrażenie, że szamani przybyli tu w jakiś określonym celu. Przyjaciele spojrzeli po sobie. W końcu Pilica uśmiechnęła się.
- Po staremu! A ty, czujesz się już lepiej? - Zapytała błękitnowłosa.
- Taaak... Powiedzmy. - Zaśmiała się.
- To dobrze, że się lepiej czujesz, bo wyglądasz okropnie. - Wypalił Joco, zaco równo dostał po głowie od Hao, Rena, Anny  i Pilicy. Młoda Morri jednak poszerzyła swój uśmiech. 
- Jedyna osoba, która potrafi mówić prawdę... - Zauważyła. 
- I kto to mówi? - Westchnęła Naoko patrząc oskarżycielsko na brunetkę. Ta podrapała się z zakłopotaniem po głowie. - Już w dniu festiwalu źle się czułaś,prawda? 
- Oj tam od razu źle... - Wzruszyła ramionami. - No nie chciałam wa...
Nie mogła dokończyć, ponieważ dostała dzikiego napadu kaszlu. Od razu pojawił się przy niej Hao. Objął ją i pogłaskał po włosach. Brunetka zgięła się w pół,opierając się o długowłosego. 
- Przepraszam was, ale chyba pójdę się położę... - Uśmiechnęła się dość niewyraźnie.
- Nie masz za co przepraszać! Odpoczywaj Ayeńko i wracaj do formy. -Odwzajemniła gest Kumiko. Przyjaciele zgodnie stwierdzili, że nie mają za złe tego, iż brunetka uda się na odpoczynek. Hao objął ją w pasie i zaczął prowadzić w stronę schodów. Jednak już na piątym stopniu dziewczynie nogi odmówiły posłuszeństwa. Hao nic nie mówiąc wziął ją na ręce i poniósł dalej. 
Przyjaciele przez chwilę stali w milczeniu. Anna ciężko westchnęła. Yoh podszedł do niej i lekko przytulił do siebie. 
- Nie martwcie się wszystko będzie dobrze. - Uśmiechnął się do reszty. 
- Na  pewno, już tyle razy miała śmiertelne rany, a teraz miałaby sobie nie poradzić? - W pocieszaniu reszty pomogła Naoko. 
- Ale mimo wszystko w takim stanie jej jeszcze nie widziałam... - powiedziała szeptem Kumiko. 
- Choroba Ayi to nie wszystko. - "Pocieszył" szamanów młody Tao.Przyjaciele spojrzeli na niego, a on wczepił swoje złote tęczówki w Tamao. Taza różowiała na twarzy. - No... To chyba w twojej sprawie tu przyszliśmy?
- Bo Anno, ja miałam wizje.. - Szepnęła różowowłosa. Każdy zebrany w kuchni od razu zainteresował się tym. Młoda Tamamura westchnęła ciężko. - Jest ona jednak dość niezrozumiała, i równie dobrze mogło mi się to przyśnić...
- Tamao! - Krzyną Ren. - Dobrze wiesz ze to nie był sen, więc mów co widziałaś i się nie wykręcaj!
- Ren dobrze mówi. - Przyznał rację młodemu Tao Amidamaru. - Mów.
- Na początku widziałam pustynię, a w nią wbity sztylet Ayi, potem ziemia się rozstępuje i wydobywają się z niej łańcuchy, oplatają sztylet i go łamią, potemz aczęły się rozpalać, aż w końcu płonąć, potem ogień zgasł, a z niego wyłoniły się duchy w białych szatach... - Opowiedziała swoją wizję Tamao. Podeszła i usiadła przy stole. - Martwię się, to była jedna z dziwniejszych wizji...    
- Po za tym.. - Wtrącił Horo. - ...słyszeliście o zniknięciach duchów? 
- Co? - Zapytał przestraszony Morty. Nie chce znowu spotkać pogromców Q_Q 
- Duchy znikają, ale Silva powiedział że na 90% nie są to pogromcy. - Zauważyła Pilica. 
- Duchy znikają ot tak, media szamanów nie są złamane. - Dopowiedziała Jun.
- Zupełnie jak Eve. - Zauważyła Naoko, która biorąc przykład z młodego Usui nie pytając nikogo o zdanie, poczęstowała sie niedojedzonymi płatkami Ayi. No co głodna była… Q_Q
- To pewnie Soul. - Anna dogłębnie układała sobie w głowie wiadomości od przyjaciół.Cóż sytuacja była nie za ciekawa...
- Uh... Akurat w takim momencie? - Jęknął Yoh. Walka teraz byłaby ciężka. Aya nie nadawała się nawet do stania, Hao też ze zmartwień nie sypiał, mało jadł iw ogóle chodził osowiały, a każdemu z przyjaciół ten nastój się udzielał. Atak Soula jest teraz najmniej pożądaną rzeczą. 
- Tamao, jak Aya zaśnie, a Hao wyjdzie z pokoju to pójdziemy tam. Mam pewną książkę o symbolach. Zobaczymy co oznacza twoja wizja dogłębniej. A jak na razie... Kto chce herbaty…? 

*** Tymczasem...***
- Ostatnio często nosisz mnie na rękach. - Zaśmiała się brunetka, którą Asakura kładł właśnie na posłanie. Okrył ją kołdrą po samą szyję, aczkolwiek młoda Morri wyjęła spod nakrycia ręce. Pogłaskała chłopaka po włosach. 
- Obiecuję, że przez całe życie będę to robił. - Uśmiechnął się. Wziął jej dłoń i przesunął na swój policzek. - Masz zimną rękę.
- Wiem. - Ucięła krótko. Pogłaskała go po rozpalonej twarzy. Palce u drugiej ręki wplotła między palce Asakury. - Ostatnio ciągle śni mi się pewna kobieta.Ma czarne włosy i czerwone jak krew oczy. Wiesz, jest bardzo ładna, ale ma dziwną aurę, która mnie przeraża...
Na chwilę zamilkła. Odwróciła głowę w drugą stronę. Hao spojrzał na nią zdziwiony. 
- Mówi, żebym pożegnała się z wszystkimi, których kocham i na których mi zależy, bo niedługo mnie tu nie będzie. 
Hao drgnął. Mocno zacisną palce brunetki między swoimi. Położył głowę na jej brzuchu. 
- Przestań. To tylko głupi sen, rozumiesz? - Zapytał. Brunetka pogłaskała go po włosach. 
- Wiem, ale jestem przerażona. Hao, bądź ze mną. - Poprosiła.
- Już jestem z tobą. - Zaśmiał się. Podniósł i opierając się łokciem obok jej głowy zawisł nad dziewczyną. - Będę tutaj. 
- Cieszę się. - Podniosła lekko głowę do góry, ewidentnie oczekując pocałunku.Asakura postanowił nie kazać jej czekać. Podłożył rękę pod jej głowę, aby nie musiała się wysilać. Ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Hao pieszczotliwie muskał jej wargi i trącał swoim języczkiem jej język. Aya mruknęła z zadowoleniem przymykając oczy. Co jak co, ale całowanie wychodziło Asakurze bosko...
Kiedy przerwali, a młoda Morri otworzyła oczy można było w nich zobaczyć migotające iskierki. Mimo tego, jej ślepia zamykały się ciężko co chwila.
- Słodka jesteś. - Położył jej głowę na posłanie. - Ale chyba i śpiąca? 
- Troszeczkę. - Przytaknęła. - Posiedzisz tu póki nie zasnę? 
- Oczywiście, córeczko. - Odgarnął grzywkę z jej głowy, uśmiechnął się ciepło.- Śnij dobrze. 
Aya zamknęła oczy. Długowłosy złapał ją za dłoń i trzymał przez cały czas, aż jej oddech nie uspokoił się. Zasnęła. 
Hao posiedział jeszcze chwilę, głaszcząc jej dłoń. W końcu postanowił wyjść.Cmokną brunetkę na pożegnanie w czoło. Kiedy wychodził błękitnooka zaczęła pojękiwać. 
Asakura smutno patrzył na Ayę. Wyszedł z pokoju i zamykając drzwi, oparł się o nie plecami. Zsunął się na podłogę. Podkulił kolana pod brodę i schował twarz w dłoniach.
Co się z nią dzieje? Jak on jej może pomóc? Co może zrobić? Aya nie może umrzeć!Matko o czym on myśli? Ona na pewno nie umrze!
- Braciszku...? - Usłyszał cichy głos Yoh. Starszy Asakura spojrzał na przybysza lekko zaszklonymi oczami. Miał ochotę się rozpłakać. 
Yoh klęknął przy bliźniaku i mocno go objął. Długowłosy schował głowę w objęciach młodszego szamana. 
- Hao, wszystko będzie dobrze. - Pocieszał bliźniaka Młodszy z rodzeństwa. -Ona wyzdrowieje, na pewno...
- Yoh, ja tak strasznie się boję... Że ją stracę...  Ona jest dla mnie bardzo ważna. Kocham ją tak samo mocno jak ciebie. - Wyszeptał jeszcze mocniej wtulając się w brata.
- Jej jak pięknie... Chyba zaraz się rozpłaczę. - Usłyszeli kpiący głos Saisona, który pojawił się przed nimi z głupim uśmiechem. 
 Dla Hao włosy stanęły dęba. Odepchnął bliźniaka i rzucił się z gołymi rękoma na demona. Ten jednak zatrzymał jego atak.
- Masz się z tond natychmiast wynieść, rozumiesz?! - Wrzasnął Hao, próbując kopać Saisona.
- Myślałem, ze jesteś rozważniejszy. - Westchnął szarowłosy. 
- Zostaw go. - Zażądał Yoh. Sam nie umiał stwierdzić czy mówi to do rozwścieczonego brata, czy do demona. 
- Masz zakaz zbliżania się do Ayi! - Krzyknął Hao. Na jego słowa demon uśmiechnął się chytrze. 
- No tak zapomniałem, że ty nic nie wiesz. Chodź. - Rozkazał. Przejechał palcem po powietrzu. Po środku korytarza powstał duży, migoczący na niebiesko portal.Saison wepchnął starszego Asakurę, po czym sam wskoczył, mówiąc szybko"Zaraz wrócimy". Potem, "przejście” się zamknęło.
Yoh stał bezradny z nadzieją, że naprawdę zaraz będą…

 *** Tymczasem... ***
Asakurze trochę zawirowało w głowie. Rozejrzał się dookoła. Był w jakimś ciemnym pomieszczeniu, oświetlonym jedynie łuną księżyca padającą przez okno.Długowłosy widział niewiele. Był wściekły.
- Co ty zrobiłeś! - Wrzasnął. 
- Nie krzycz. Oskarżasz mnie o całe zło, tak więc postanowiłem pokazać ci jak to było naprawdę. To że Aya tak naprawdę nie jest córką Reiko i Mimoru. 
- Zamilcz! - Wrzasnął szaman, po czym uderzył demona w twarz.
- Uspokój się! - Wrzasnął demon. - Te wybuchy agresji nic nie wskórają. To sie już dzieje. Po za tym jesteś w przeszłości, nic nie możesz zrobić.
Hao stanął prosto z zaciśniętymi mocno rękoma. Zacisnął mocno wargi i spojrzał gniewnie na demona. 
- Jesteśmy w domu Ayi. - Wyjaśnił krótko Saison, który stał niewzruszony.
- Jak się tu znaleźliśmy? - Zapytał przez zęby Hao.
- Jestem demonem czasu. Mam dostęp do życia każdego człowieka. – Wyjaśnił demon.
Nagle zza drzwi, których wcześniej Hao nie zauważył wyszła niewysoka blondynka.Była w zaawansowanej ciąży, ubrana w białą sukienkę na ramiączkach sięgającą do kolan, stąpała boso do pokoju znajdującego się naprzeciwko. Hao w popłochu odskoczył.
- Spokojnie, dopóki jesteś ze mną nikt cię nie widzi. - Poinformował Saison. 
- To Reiko, prawda? - Zapytał Asakura, który teraz był już spokojniejszy. -Powinienem wracać, Aya mnie potrzebuje...
- Przestań. - Jęknął Saison. - Przyprowadziłem cię tu, żebyś coś zrozumiał. Ayanawet nie jest człowiekiem... Człowiekiem nie może być ktoś kto został stworzony. 
- Zamknij się! - Asakura zgiął dłonie w pięści. - Jak to stworzona?! Jej matka jest w ciąży! 
- Niby tak. - Wzruszył ramionami demon. Wziął Hao za ramię i pociągnął w stronę ściany. Bez większego problemu przeszli przez nią. Widząc szok na twarzy szamana, Saison przewrócił oczami. – Dopóki jesteś ze mną nikt ani nic cię nie widzi. 
Asakura rozejrzał się dokładnie. Pomieszczenie było ewidentnie salonem. Podłoga była drewniana, a ściany pomalowane na brzoskwiniowy kolor. W rogu stał kominek z palącym się ogniem w środku. Na środku stała biała sofa i bujany fotel. Wzrok Asaury przyciągnęła komoda, a w szczególności rzeczy na niej. Stało tam bowiem zdjęcie mężczyzny o czarnych włosach i błękitnych oczach, bardzo podobnych do ślepi Ayi. Postać przytulała kobietę, tę samą, która właśnie wchodziła do pomieszczenia. Usiadła w bujanym fotelu ciężko wzdychając. Zaczęła cicho podśpiewywać pewną piosenkę. Hao nie zwracał teraz na nią zbytniej uwagi.  Wziął w ręce zdjęcie USG, które również leżało na blacie. Coś jednak Asakurze się nie zgadzało. Na zdjęciu bowiem było tylko jedne dziecko, a podpisy takie jak imię i nazwisko ciężarnej pod spodem się zgadzało: Reiko Morri. Hao pokręcił z rezygnacją głową.
- Patrz teraz uważnie Asakura. - Ostrzegł go Saison. Hao spojrzał na kobietę. Naglę obok niej pojawiła się druga osoba. Również to była kobieta, o długich czarnych włosach i czerwonych oczach. Kiedy się uśmiechnęła Hao zauważył jej lekko wyostrzone kły.
- Witaj Rei... - Uśmiechnęła się nachylając nad panią Morri. 
- Shi! - Entuzjazm blondynki był ogromny. Ze szczęścia oczy jej się zaświeciły.Czerwonooka cmoknęła siedzącą w policzek. - Tak dawno cię nie widziałam! Co u ciebie? 
- Powiedzmy, że dobrze. - Uśmiechnęła się smutno brunetka. Stanęła naprzeciwko Reiko. – Wiesz, że Minoru mnie nie znosi.
- Przestań. Jest kochany. Po prostu strasznie nieufny. - Zaśmiała się blondynka. - Jakby cię lepiej poznał polubilibyście się.
- Ta... Zapewne... - Brunetka nie zabrzmiała przekonywująco. Nagle jej twarz spoważniała. - Wiesz... Właściwie ja przychodzę w interesie.
- Hm..? - Blondynka spojrzała na przyjaciółkę. Zaczęła głaskać się lekko po brzuchu. Dziecko stało się niespokojne. Kobieta poprawiła się na siedzeniu.Zaśmiała się lekko po chwili. - Mała strasznie kopie. 
- Ja właśnie w tej sprawie.. Posłuchaj na Roisei jest bardzo ciężka sytuacja. Aja.. Wiem, że niedługo polegnę. 
- Jak to? - Złotooka spojrzała przerażona na demonicę, która jakby nigdy nic zaczął chodzić i uważnie rozglądać się po pokoju.
- Normalnie. Jestem demonem śmierci, wiem takie rzeczy. Nie mogę teraz umrzeć.Beze mnie Roisei nie ma żadnej szansy. Datenshi zawładnie nim doszczętnie. A wiesz, że jeśli to się stanie Ziemia też ucierpi. Zresztą już jest nie fajnie.Ludzie, a nawet szamani nie zdają sobie spray, że tysiące demonów biorą udział w ich codziennym życiu. Demony życia, śmierci, miłości, wody czy ognia... To od nas wszystkich zależy w dużej mierze co się stanie na tej pięknej planecie. Ajeśli Datenshi zawładnie tymi światami... To sama wiesz co się stanie. To by było straszne... Nie chcę tego. Dlatego chcę zapewnić sobie przetrwanie. Chcę,abyś urodziła mi ciało.
Blondynka doznała szoku. Z emocji jakich doznała wstała, czego trochę pożałowała, bo lekko zakręciło się w jej głowie.
- Shi wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważna. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, ale nie oddam ci mojego dziecka! - Wrzasnęła trzymając się za brzuch.
- Nie, nie, nie... Nie chcę żebyś mi oddała wasze dziecko, kochanie. - Uśmiechnęła się demonica. - Umiem niejedno. Wykorzystam to, że jesteś w ciąży. Urodzisz bliźniaczki. Druga dziewczyna będzie stworzona przeze mnie. Użyję do tego twojego brzucha jako inkubatora. Drugie dziecko narodzi się martwe. To będzie po prostu moje ciało. Dzięki temu przeżyję. W dzień porodu przybędzie tu Saison. Nie będę wtedy już żyła. Odbierze dziecko i wsadzi do niego moją duszę.To proste... Pierworodna jest wasza. - Wyjaśniła Shi.
Hao stanął jak wryty. Czyli.. To prawda? Aya jest córką Shi i teraz ta demonica chce przejąć jej ciało? 
- Ale.. To bezpieczne? - Zapytała niepewnie Reiko.
- A czy ja cię kiedyś okłamałam, albo zraniłam? Byłam z tobą od zawsze.Obiecuję, że twojej córce się nic nie stanie. Proszę to dla mnie bardzo ważne.Chce to zrobić nie tylko dla Roisei ale także dla mnie i Saisona. Ty masz Mimoru, a ja jego…
- W takim razie.. Dobrze. Jeśli to ma ci pomóc przeżyć.. - Uśmiechnęła się blondynka.
- Tak! - Na twarzy demonicy był wypisany triumf. Złapała blondynkę za rękę i przyciągnęła do siebie. Położyła rękę na jej brzuchu, a ta zaczęła krzyczeć. 
- Tu już nic ciekawego nie będzie. - Powiedział Saison. Rozprysło białe światło, i razem z Hao zniknęli w chmurce dymu. Długowłosy zamknął oczy. Kiedy je otworzył znajdowali się znowu w przedpokoju. Tym razem w pomieszczeniu oprócz nich był jeszcze brunet o błękitnych oczach chodzący nerwowo z kąta w kąt i drugi Saison. Mimo tego, ze było to piętnaście lat temu, demon wyglądał praktycznie identycznie.
Zza ściany było słychać głośne krzyki. Hao w odruchu był już gotowy wejść do pokoju. 
- Nie radzę. Chyba, że chcesz popatrzeć na rodzącą Reiko.. - Ostrzegł szarowłosy stojąc obok swojej młodszej wersji. 
Asakura ciężko przełknął ślinę. Jakoś wizja zobaczenia cierpiącej przy porodzie przyszłej teściowej nie napawała go szczęściem. 
Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanęła białowłosa o szarych oczach ubrana w lekarki kitel. W rękach trzymała małe zawiniątko. Podeszła do bruneta, który drżał jakby go miało zaraz opętać. 
- Twoja córeczka. - Uśmiechnęła się kobieta, podając niemowlę w ręce mężczyzny ten lekko odszedł do tyłu. - Nie bój się nie zrobisz jej krzywdy... 
Błękitnooki wyciągnął ręce i wziął dziecko. Był bardzo ostrożny a w jego oczach można było zauważyć strach. Niemowlę głośno płakało. 
- Ci.. Tatuś jest przy tobie.. - Uśmiechnął się mężczyzna i zaczął leciutko kołysać dziecko. Nachylił się i pieszczotliwie pocałował w czoło córeczkę. 
Asakura uśmiechnął się. To pewnie maleńka Eve i Mimoru. Wyglądali tak słodko.Hao nie wiedział czemu, ale zawsze wyobrażał sobie ojca Ayi, jako stąpającego twardo po ziemi mężczyznę, o zimnym spojrzeniu i mrocznej aurze. Spotkał natomiast kochającego ojca i męża, jaki nikogo by nie skrzywdził. 
- Teraz pora na Shi. - Uśmiechnął się młody Saison, czym zespół nastroje pozostałych. Usłyszeli głośny krzyk Reiko, po czym nastała zupełna cisza.Szarowłosy wyjął zza pazuchy mały słoiczek, a w środku migoczące światełko. - Jej dusza już czeka na ciało… 
Demon delikatnie przejechał po szkle jakby była to najcenniejsza rzecz w jego życiu. Tak też i było. W środku znajdowała się dusza Shi - jego najukochańszej Shi,kobiety, którą kochał nad życie. Zrobiłby dla niej wszystko. 
Nagle w domu zapadła cisza. Nawet płacząca jak to tond Eve zamilkła. Saison uśmiechnął się triumfalnie. Zaraz włoży swoją ukochaną do nowego ciała. Mimoru przytulił mocno dziecko. Hao dałby słowo, że z jego oka spłynęła łza. Białowłosa stojąca obok pana Morri położyła mu pocieszająco rękę na ramieniu. 
Nagle usłyszeli krzyk dziecka. Nie było to jednak niemowlę w ramionach  Mimoru.Wszyscy podnieśli głowy z zaszokowaniem. 
Drzwi otworzyły się raptownie. Stała w nich długowłosa kobieta o czarnych włosach i czarnych oczach. Miała zmarszczone brwi. 
- Żyje! - Wrzasnęła. Mimoru nie zastanawiając się długo ruszył do pokoju, z którego wyszła brunetka. Stanął zdziwiony w drzwiach. Zobaczył leżącą na łóżku zdyszaną Reiko. Widać było zmęczenie blondynki. Uśmiechała się jednak uroczo.Na rękach trzymała małe zawiniątko, które płakało. 
Kobieta widząc męża uśmiechnęła się jeszcze szerzej. 
- Mimoru... Spójrz! - Odkryła kawałek materiału z trzymanego na rękach dziecka.Cóż, niemowlę nie było zbyt urocze. Chyba jak każdy noworodek. Była czerwona,pomarszczona i mokra... 
Brunet podszedł powoli do żony. Pogłaskał ją lekko po rozpalonym czole. 
- Mimoru.. Ja nie chce jej oddawać.. - Powiedziała a z jej oczy popłynęły łzy. 
- Dlaczego to coś żyje?! - Wrzasnął rozwścieczony Saison. Wszedł do pomieszczenia. - Jakim prawem?!
- Nie krzycz! - Pouczył go pan Morri. - Nie jesteś u siebie! Po za tym... Dziecko miało urodzić się martwe.. Żyje, czyli jest dzieckiem moim i Reiko... 
- Chciałbyś! Nie wyrolujecie tak Shi! Ona potrzebuje tego ciała! - Wrzasnął demon. Podszedł do blondynki i wyrwał jej niemowlę z rąk. Dziecko darło się wniebogłosy. 
Mimoru oddał pierworodną żonie i wstał. Zanim jednak cokolwiek zdążył zrobić,demon rozbił słoik, a migoczące w nim światło weszło w ciało Ayi. 
Hao napiął wszystkie mięśnie. Czuł się jakby oglądał wyśmienity film na faktach, z lekkim dreszczykiem. W sumie tak mniej więcej było...
Maleństwo trzymane przez Saisona zawyło, po czym zaczęło już ciszej łkać. 
Saison wydawał się być wciąż zaszokowany.
- Jak to..? - Zapytał tak jakby sam siebie. Mimo, iż dusza jego ukochanej była już w tym ciele, nie była aktywna. Czyżby.. Naprawdę umarła? Nie... Przecież oddał jej duszę w to ciało. Być może jest w stanie uśpienia... Szarowłosy syknął głośno. Nie ma czasu zajmować się zwykłym dzieckiem! Warknął gniewnie, po czym spojrzał na Mimoru.

- No cóż... Chyba jednak to dziecko zostanie z wami na jakiś czas. Póki Shi się nie odezwie możecie się nim zaopiekować...
Niezbyt ostrożnie wcisnął niemowlę w ręce Mimoru. Saiosn obrócił się napięcie i wyszedł z domu.
Na chwilę zapadła cisza przerywana płaczem dzieci.
- Chcesz wychowywać tego małego czorta?! - Wrzasnęła brunetka stojąca do tej pory w drzwiach. 
- Masz coś przeciwko temu? - Zapytał marszcząc brwi brunet. 
- Pewnie, że mam! Przecież wiesz, że Shi zrobiła Zik’a na szaro! A on tak się składa niedawno reinkarnował się! Będzie chciał ją zdobyć, a wtedy może zrobić komuś krzywdę! Chyba że masz chytry plan oddania Shi dla Asakury, wtedy to masens. - Przyznała czarnooka.
Brunet spojrzał na swoją żonę. Reiko była zmęczona a do tego przerażona. Bardzo chciała wychować obie córki. Nie obchodziło ją kto się nimi interesuje, ani kim tak naprawdę są. Kochała je obie tak samo, żadna nie była dla niej gorsza... 
Mimoru puścił słowa kobiety mimo uszu. Podszedł do leżącej blondynki. 
- Yosuke... Proszę cię wyjdź. - Poprosił Minoru. - Za chwilkę z tobą porozmawiam. 
Kobieta zgodnie z poleceniem wyszła zatrzaskując za sobą drzwi. 
- Widzę, ze jesteś zmęczona... - Szepnął mężczyzna, głaszcząc lekko złotooką po włosach. - Odpocznij.. 
- Ale... 
- Ci... Sata zajmie się dziećmi. - Uśmiechnął się. - Nie dam ich nikomu skrzywdzić... 
- Dobrze nich zabierze Eve i Ayę. - Zgodziła się. 
- Kogo? - Zapytał. Po chwili zrozumiał, że to chodzi o jego córki. No cóż,zastanawiali się nad imieniem ale nie wybrali nic ciekawego. 
- Nie podoba ci się? - Przestraszyła się lekko. 
- Nie. Wspaniałe imiona wybrałaś. - Powiedział po czym pocałował ją w nos. -Śpij słodko.. 
Wstał. Odłożył śpiące dziecko do łóżeczka stojącego pod ścianą. Potem zrobił to samo z drugim niemowlakiem. Cóż... mimo tego, że drugie dziecko miało należeć do Saisona, Reiko uczepiła się aby wszystko kupować jak dla bliźniaków.A Mimoru zawsze ulegał żonie, praktycznie w każdej kwestii. Wyszedł z pokoju i zwrócił się do stojącej nadal w przedpokoju białowłósej. 
- Możesz jej dopatrzeć? - Zapytał.
- No pewnie! - Z entuzjazmem szarooka weszła do pomieszczenia, a Mimoru został sam. Przejechał ręką po swoich włosach. Po chwili wypiął dumnie pierś i wyszedł przed dom. Stała tam Yosuke ja i czerwonowłosa kobieta. Hao, który chodził krok w krok za brunetem rozpoznał w niej Otsune.
- Musisz to zrobić! - Krzyknęła Czarnowłosa.
- Niby co zrobić? - Zapytał niewinnie błękitnooki. 
- Jak to co?! - Zdziwiła się Otsune. - Musisz zabić tego małego bękarta! 
- Nic nie muszę! - Wrzasnął brunet. Mimo tego, że sekundę temu był opanowany teraz opętała go wściekłość. Zaciskał pięści. Ze złością w oczach patrzył na kobiety.
- Musisz zabić tego demona! - Czerwonowłosa też nie była spokojna.
- Nie mogę! Zrozum, to dziecko jest moim dzieckiem!
- Może i narodziła się z duszą! Może i jest twoim dzieckiem, ale Saison i tak wepchnął do niej Toro Shi! Posłuchaj mnie do jasnej cholery! Będziesz wychowywał tu tego demona?! Zgłupiałeś?! Przez ciebie cała wioska zginie! -Oburzyła się Otsune.
- Nikt nie zginie. - Zlekceważył jej słowa wzruszeniem ramion. 
- Zik już jest! Niedawno temu się narodził, ale jest! Asakurownie nas powiadomili! Swoją drogą, jacy oni uprzejmi... - Żachnęła się. - Zik dowie się,że to ta dziewczyna jest reinkarnacją Shi! A wtedy zabije nas wszystkich!
- Przestań! Nie zbiję własnego dziecka. - Powiedział niebezpiecznie podchodząc do Otsune. Yosuke walnęła go otwartą ręką w twarz. 
- To nie jest twoje dziecko! Zrozum, że to potwór! Dlaczego, po prostu tego nie zrobisz!? Byłoby po krzyku! Jeśli tego nie zrobisz, to zobaczysz, że kiedyś to się skończy źle! Na naradzie wszyscy uznaliśmy, że to dziecko musi zginąć!
- Rada składała się z was dwóch? Posłuchajcie, wioska wybrała mnie na przywódcę,i dokonuję tego wyboru jako przywódca i jako ojciec. A to dziecko nazywa się Aya. Nie zabiję jej! Nawet jeśli przez Ayę ma zginąć cały klan, zaryzykuję! 
- Nie będziesz ryzykować! - Wrzasnęła czerwonowłosa. Wyjęła z kieszeni małe szkiełko na nitce, które zapłonęło białym foryoku. - Gutai Yume...
Szepnęła, maczając "wahadełkiem" przed oczami bruneta. Jego źrenice zwężyły się, a blask w nich wygasł. 
- Masz zabić dziewczynkę. Młodszą. - Powiedziała monotonnym głosem. Minoru wyminął kobietę, a ta uśmiechnęła się triumfalnie. - Jeszcze mi za to podziękujesz...
- Dobrze, że Wyrzutki zabili nawet jej ducha! - Krzyknął wściekły Asakura. Ta czerwonowłosa debilka wpieniła go bardzo!
 - Ale on nie zabije Ayi, nie? - Zapytał długowłosy Saisona, jaki wydawał się być niewzruszony tragedią dziejącą się wokół.
- Asaura wydajesz się inteligentny... Debilu jakieś niecałe dwadzieścia minut temu czasu teraźniejszego gadałeś z tą swoją Ayą, także uwierz, ona żyje.
- Przestań się ze mnie zgrywać! Tak swoją drogą, to niezły kłamca z ciebie...Udajesz przyjaciela i w ogóle, a tak naprawdę chcesz ją tylko skrzywdzić! - Wrzasnął,po czym pobiegł za brunetem znikającym z pola widzenia w drzwiach domu.  
Minoru uchylił ostatnie drzwi po lewej na końcu korytarza. Za plecami miał nóż.Widocznie gdy Hao gadał z tym niedorobem Saisonem, pan Morri zdążył być już w kuchni... 
- O Minoru! - Uśmiechnęła się wychodząca z pomieszczenia białowłosa. - Muszę już lecieć, Hisaki dostał napadu astmy... Pa! 
Powiedziała po czym szybko wybiegła. 
Brunet wszedł do pokoju. Stanął nad łóżeczkiem jednego ze śpiących dzieci.Podniósł wysoko nóż. 
Hao chociaż już zareagować w jakikolwiek sposób, jednak bruneta powstrzymał kto inny.
- Mimoru... Co ty...? - Widząc takiego męża odepchnęła go z całej siły jaką miała na bok. Brunet praktycznie ruszył się tylko o pół metra, ale to wystarczyło. Blondynka złapała dziecko i uciekła w róg pokoju. Przytuliła płaczące niemowlę do piersi. Jako, że była bardzo wyczerpana po porodzie upadła na kolana. Sama kobieta zaczęła płakać.
- Mimoru... Co ci się stało...? - Zachlipała, po czym uśmiechnęła się smutno. -Naprawdę chcesz ją zabić? Tylko dlatego, że ktoś ci powiedział, że będzie zła?Przecież to jaka będzie zależy tylko i wyłącznie od tego jak ją wychowamy...Ile dostanie miłości i ciepła... Więc jeśli chcesz ją zabić... ZABIJ TEŻ I MNIE!
Po policzkach blondynki szerokim strumieniem leciały łzy. 
Hao złapał się za serce. Słowa Reiko... Zabolały go. Naprawdę poczuł ich sens.Jego mama nie zrobiła czegoś takiego. Oddała go na pewną śmierć mimo tego, że nie wiedziała który z bliźniaków jest Zik'iem. A gdyby Yomei uderzył w Yoh jako pierwszego?
Asakura był świadomy, że jego matka na pewno z ciężkim sercem oddała na poświęcenie swoje dzieci. Jednak tak czy siak czuł trochę żalu, może żeby Keiko się postawiła to.. To wszystko potoczyło by się całkiem inaczej...
Mimoru podszedł do kobiety, po czym podniósł wysoko w górę nóż. Chwilę stał w takiej pozycji. Eve obudziła się i zaczęła płakać. Mężczyzna spojrzał w górę, po czym odrzucił nóż na podłogę za siebie. 
- Co ja chciałem zrobić... - Szepnął. Upadł na kolana, przytulił do siebie mocno Reiko, płacząc. - Przepraszam.. Kochanie, przepraszam! Ja... 
- Wybaczam. - Uśmiechnęła się blondynka, po czym wtuliła sie w bruneta.Mężczyzna pogłaskał niemowlę kciukiem po policzku.
- Kocham was wszystkie. - Powiedział Mimoru. 
Hao uśmiechnął się sam do siebie. Byli taką wspaniałą parą. Dlaczego tacy ludzie jak oni muszą tak cierpieć? Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe?
- Teraz już rozumiesz? - Zapytał Saison, który pojawił sie obok długowłosego. - Shi domaga się pełnych praw do swojego ciała. Długo odpoczywała, aby teraz wyjść z Ayi w pełni sił. 
- Jakie ona ma prawo do ciała Ayi? Dalej tego nie rozumiem! - Żachnął się. -Straciła je kiedy tylko w ciele Ayi wytworzyła się dusza!.
Saison warknął groźnie. W furii złapał Asakurę za kołnierz. Podniósł go do góry, tak że szatyn nie dostawał do ziemi. 
- Posłuchaj mnie! Czy chcesz tego czy nie, Shi wróci! Ciekałem ma nią tak długo! Teraz nie ma takiej opcji, żeby jakaś mała, smarkata szamanka i jej chłopak jej przeszkodzili! A teraz już... - Obok nich znów pojawił się dziwny portal. Saison wrzucił Hao do środka. Długowłosy zdołał na koniec zobaczyć uśmiechniętych państwa Morri stojących nad łóżeczkami niemowląt. Chwilę potem błysnęło mu przed oczami. Hao poczuł ból. Kiedy otworzył oczy zrozumiał, że z siłą jaką demon go wrzucił, tak samo został wyrzucony i trafił głową w ścianę. Osunął się na podłogę. Do jego uszu dobiegł głośny krzyk Ayi. Od razu zerwał się na równe nogi. Wbiegł do pokoju dziewczyn. Brunetkę znowu zaczęło wykręcać. Tym razem to tak naprawdę. Aby utrzymać ją na posłaniu trzymali ją Yoh, Ren, Horo i Joco. Faust aktualnie wstrzykiwał jej coś w żyły. 
Asaura podbiegł do nich. i zaczął naciskać na ramiona błękitnookiej. 
- Co się dzieje?! - Zapytał zaszokowany przekrzykując krzyk młodej Morri. Szamani spojrzeli na niego smutno. Nikt mu nic nie odpowiedział. Czekali aż dziewczyna się uspokoi. 
Nastało to jakieś kilka minut później. Brunetka opadła ciężko na łóżko,oddychając już lżej i cichnąc.
- To była końska dawka, powinna działać od razu... - Zdziwił się blondyn. Zdyszani przyjaciele spojrzeli na niego. Joco upadła na plecy. 
- Boże, co ją opętało? - Wyszeptał komik. 
Starszy Asakura patrzył na brunetę, pogłaskał ją pieszczotliwie po policzku. Yoh położył mu dłoń na ramieniu. Chciał być blisko brata, wiedział, że jest mu bardzo ciężko. 
- Tak właściwie to nic ją nie opętało. - Powiedział spokojnie szatyn, uśmiechając się smutno. Szamani spojrzeli na niego z miną "o czym ty gadasz?". 
Długowłosy tylko westchną. Teraz trochę zrozumiał Saisona... On kochał Shi i dlatego był taki zimy. Na jego miejscu Hao też robiłby wszystko, aby tylko odzyskać młodą Morri. Ale to że współczuje szarowłosemu, to nie znaczy, że odda mu brunetkę!
- Tak w ogóle gdzie byłeś!? - Zapytał lekko przestraszony Yoh. 
- Eee... Saison przeniósł mnie do przeszołości... - Tłumaczył lekko zakłopotany szatyn. 
- CO?! - Wykrzyczała reszta. 
- Ej! Ciszej! Jak chcecie gadać, to idźcie na duł, ona potrzebuje spokoju. - Zbeształ szamanów Faust. Wszyscy bez sprzeciwu wyszli, a Hao zostawił na czatach Ducha Ognia. 
Zeszli do kuchni. Tam dziewczyny siedziały nad dużą książką. Hao spojrzał na nie zdziwiony, ale przemilczał nie pytając co robią. Podszedł do lodówki, jednak nic z niej nie wyjął. Chociaż był głodny nic nie wyglądało na tyle apetycznie,aby się tym zainteresować.
Przyjaciele posiadali gdzie kto mógł. 
- Dowiedziałyście się czegoś ciekawego? - Zapytał Yoh stając nad Anną. Ta spiorunowała go wzrokiem.
- Nie patrz mi przez ramię nie lubię tego >_< - Spojrzała źle na Chłopaka. 
- Gomenasai... - Przeprosił drapiąc się z zakłopotaniem po głowie i klękając przy blondynce. - Może być?
- Tak >_<" - Westchnęła. - Ogólnie to ta wizja jest dziwna...Oznacza coś smutnego, niewolę, opętanie, samotność...
- A coś pozytywnego? - Zapytał Ren, który widział lekki szok na twarzach przyjaciół. 
- Gorącą miłość. - Młoda Kyoyama uśmiechnęła się w specyficzny sposób. Wszyscy spojrzeli na Hao, jaki zwiesił lekko łeb, zalewając się rumieńcem pod wpływem tylu par oczu.
- Biały oznacza niewinność, ale też i narodziny, początek czegoś nowego... -Poinformowała Tamao. 
- Może to nowy początek życia Shi... - Westchnął smutno długowłosy.
- Kto to tak właściwie jest? - Zapytał młody Tao. 
- To jedna z najpotężniejszych demonów, wielka wojowniczka i dziewczyna Saisona. - Na chwilę zamilkł. - To jest dziwne... Shi od narodzin Ayi była w jej ciele.. Tak właściwie to ona przyczyniła się do jej narodzin... Ale dopiero teraz się uaktywnia. Ale wierzę, ze Aya się nie da. 
- No to akurat byłoby najgorsze rozwiązanie da ich dwóch. - W kuchni pojawił się Saison. Każdy spojrzał na niego. 
- Co ty mówisz? - Zapytała Jun. 
- To proste.  Nie chodzi tylko o to, że Shi chce zdegradować duszę Ayi. Shi przemienia jej ciało w ciało demona. No znaczy pół-demona bo prawdziwym to sie już tak od razu nie stanie... W każdym bądź razie przy każdym napadzie takim jak teraz ciało Ayi się zmienia. Jeśli w przeciągu kilku godzin nie odda swojego ciała dla Shi...
- Ono nie wytrzyma. - Dopowiedział Faust. 
- Jak to? - Dopytywała się młoda Anzai.
- Mięśnie jej się rozerwą chociażby. - Z obojętnością wytłumaczył nekomata. 
- CO?! - Wrzasnął starszy Asakura. - Więc Aya i tak jest na przegranej pozycji!Albo jej dusza zostanie uśpiona, albo jej ciało po prostu pęknie?
- Nom. - Przyznał mu rację Saison. - Ale spokojnie, nie dojdzie do tego. Tym zastrzykiem sprawiliście, że Aya szybko się podda. 
Hao nic nie powiedział wyminął demona i poszedł na górę. Już było wiadomo gdzie się udał. Reszta tylko westchnęła. Yoh, który dalej klęczał obok Anny położył głowę na jej kolanach. Blondynka odruchowo zaczęła głaskać go po włosach.
- Będzie dobrze, prawda? - Zapytała Tamao.
- Na pewno. - Uśmiechnął się szatyn. 
Natomiast na górze Hao wszedł do pokoju dziewczyn. Bruneta nie spała. Długowłosy podszedł do posłania i ciężko upadł na kolana. Jedną rękę wsunął pod jej głowę, a drugą objał ją w pasie. Głowę położył na jej piersiach.
Dziewczyna miała półprzymknięte oczy, ale uśmiechała się. Pogłaskała Asakurę po włosach. 
- Nie zetniesz ich nigdy, prawda? - Zapytała.
- Nie, obiecuję. - Mimo tego, co przed chwilą usłyszał uśmiechnął się. 
- To dobrze. Zawsze je lubiłam. 
Zapadła cisz. Hao wiedział że nie może zacząć nic mówić bo zacznie płakać. Nie chciał tego robić przy niej. Wystarczająco cierpiała. Przypomniała mu się piosenka którą śpiewała Reiko. Mimowolnie zaczął ją nucić.
Młoda Morri drgnęła. Uśmiechnęła się i zawtórowała Asakurze. 
Niedługi czas miną, a dziewczyna zamilkła. 
Hao to zdziwiło. Coś się zmieniło. Nie słyszał bicia jej serca.
Podniósł głowę. Aya miała zamknięte oczy i lekko uchylone usta. 
- Boże nie... - Szepnął. Wziął jej twarz w dłonie. Dziewczyna była niemiłosiernie blada. - Aya...? Aya! AYA! 
Wrzasnął. Nie wyobrażał sobie, że ona teraz odejdzie. To niemożliwe. Ręce długowłosego zaczęły się trząść. Oczy zaszkliły się od łez. 
Nagle dziewczyna nabrała łapczywie powietrza. Jej powieki podniosły się. Z tym,że... To już nie była Aya. 
Hao odskoczył od dziewczyny. 
Jej czerwone tęczówki lśniły. Natychmiast usiadła na posłaniu. Z jej łopatek wyrwały się dwa łańcuchy zakończone ostrzami, jakie przebiły ścianę. Brunetka wstała. Dokładnie oglądając przy tym swoje ręce. Wyciągnęła przed siebie dłoń i poruszała palcami.
- W końcu.. - Szepnęła. - W końcu to zrobiłam... 
Uśmiechnęła się i wygięła w łuk plecy. Łańcuchy zaczęły chować się z dzikim szustem w plecy brunetki. Dziewczyna poczochrała się lekko po włosach. 
- Dwa kilometry i ciągnie rośnie! Moje siły wracają! - Jej rumieńce szczęścia na policzkach były ogromne. Spojrzała na Asaurę. - Dzięki ,że się nią opiekowałeś przez ten czas.
- Oddaj mi ją! - Krzyknął. 
- Wybacz Hao, nie mogę. - Szepnęła dziewczyna. Odwróciła się i podeszła do okna. - Naprawdę mi przykro. Nie chciałam, żeby ktokolwiek cierpiał. No cóż..Aya jest tak jakby moją córą... I naprawdę jest mi ciężko. Ale po to właśnie ją stworzyłam. Jej przeznaczeniem było pomóc mi w pokonaniu Datenshi. I spełniła swoją rolę. Wybacz, że zrobiłam ci taką nadzieję... Znajdź sobie równie fajną dziewczynę. - Uśmiechnęła się lekko. Po czym wybiegła przez okno. 
Hao nic nie zrobił.
Po prostu siedział z opuszczoną głową i zwieszonymi rękoma.
Nagle poczuł jakiś ruch. Asakura podniósł wzrok. Na poduszce, gdzie jeszcze kilka minut temu leżała Aya leżało małe okrągłe lusterko odwrócone do dołu odbiciem. Było do niego przyklejona guma do żucia. Chłopak spojrzał w górę. Na suficie dyndała druga część truskawkowej Orbit. 
Hao coś sobie uświadomił. Ktoś pomógł Shi! Głupi Saison! Niech go ziemia pochłonie! Asakura stanął na chwiejne nogi. Trochę to jeszcze do niego nie dotarło. Na miękkich nogach zszedł na dół. Przyjaciele widząc jego minę przerazili się. Yoh podszedł do bliźniaka i położył mu obie ręce na ramieniu. 
- Co się stało? - Zapytał. 
- Shi… Shi osiągnęła swój cel. - Hao spojrzał na brata z pustką w oczach. Z tą samą pustką jaką czuł w sercu...

 

Napisałam!

Zajęło mi to 16 stron w Wordzie i 7 097 słów XD Yatta *_*

A może nie yatta, bo notka dość smutna :< Na serio jak pisałam to miałam takiego doła, że szok o.O Ale to równie dobrzemogło być jeszcze wzruszenie po Angel Beats ^^”

O właśnie! Arigato Spokoyoh, za polecenie Ao No Exorcist ^^ Było wspaniałe *_* Rin i Yukio *____* Ale i tak w porównaniu z braćmi Asakura nie mają szans XD

Nienawidzę tego, że musiałam dzięki onetowi sprawdzać tą notę 4 razy <3

Pozdrawiam was bardzo gorąco ^^ 

A!

No i szczęśliwego nowego roku!



Komentarze

  1. Nie mogę w to uwierzyć. Czytając ten rozdział miałam łzy w oczach. A na końcówce po prostu się poryczałam. Biedny Hao! Biedna Aya! GŁUPIA SHI!Kenami musisz coś zrobić, wierzę w ciebie^^. Na pewno to wszystko naprostujesz, ne? Musisz bo inaczej idę się utopić w kałuży=.=''. A teraz idę po chusteczki, muszę się doprowadzić do porządku^^.Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  2. li_anahi@onet.pl5 stycznia 2012 06:50

    "Rysa ósma" na http://swiat-li-anahi.blog.onet.pl/Zapraszam^^

    OdpowiedzUsuń
  3. kurczak, zgadałyście się z Li, żeby mnie dzisiaj porządnie do płaczu zmusić...?T-T już po tytule czułam, że coś będzie nie tak... Saison to myśli tylko o sobie== ok, mogę zrozumieć, że tęsknił za ukochaną kobietą, ale w takim razie powinien dobrze rozumieć Hao, którego skazał teraz na dokładnie takie samo cierpienie! reasumując - Saison jest draniem>< przekaż mu, że lepiej dla niego będzie, jeśli mnie nie spotka na swojej drodze><

    OdpowiedzUsuń
  4. li_anahi@onet.pl6 stycznia 2012 02:05

    Ja nie mam ani krzty talentu do robienia szablonów^^'. Zrobiła go dla mnie Kir z "shinko-kabi". Tak nawiasem polecam tę stronę^^. W tym akurat niestety nie mogę ci pomóc :<

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty...Wredna...Aaa! Ja ci dam Danse Macabre! Grr=-= Wredoto ty jedna!*biegnie na Shi z mieczem* Zając,ja ci pokażę==.........Fajnie to wymyśliłaś z tą ciążą. Naprawdę bardzo mi się podobało. A to lusterko przyklejone na Orbit to już wogóle...wow. Ale i tak żądam natychmiastowego oddania AYI! *gdzie jest Aya,gdzie jest Aya*Heh...==Bardzo fajna notka,czekam na nextPozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Hę ; _ ;?! Już mi się smutno zrobiło i prawie się popłakałam ; _ ;. W takim momęcie nie lubie jak ktoś kończy. Ta Shi ale z niej okropna demonica nie ma co ! A Saisona spalić żywcem w tejże chwili! > <. Mam nadziejd że Aya wróci do nich. Biedny Hao stracić ukochaną osobę to okropne. Pozostaje mi czekać na nn. Buziaki i pozdrawiam ^,^.

    OdpowiedzUsuń
  7. Boziu! Jaki śliczny szablonik^^ Skąd go masz? Sama zrobiłaś?^^Ps. "Rysa dziewiąta" na http://swiat-li-anahi.blog.onet.pl/Zapraszam^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że Ayi jakoś sie uda z tego wszystkiego wyjść i tym samym utrzeć nosa Saisonowi i Shi, bo inaczej wkroczę ja z moimi super mocami i przyłączę się do reszty szamanów, którzy z pewnością będą chcieli pomóc swojej przyjaciółce. *przegląda dom w poszukiwaniu jakiś ewentualnych broni*.A tak wracając do rzeczywistości: bardzo mi się podobał zarówno ten, jak i wszystkie pozostałe rozdziały, które przeczytałam. Świetnie piszesz. Już się nie mogę doczekać kolejnej części!

    OdpowiedzUsuń
  9. łaa... nowy szablon...:D

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie po raz pierwszy od tak dawna nowa notka. Mam nadzieje że wpadniesz. Nawet jeśli to nie jest nowy rozdział ;) ).

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow...*rozgląda się w zachwycie* Jak tu ślicznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałbyś zareklamować swojego bloga? Chcesz, by inni poznali twoją twórczość? Wystarczy, że zostawisz zgłoszenie a ja wypromuję twojego bloga. Zupełnie za darmo. reklamy-blogow-anime-manga.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. No oczywiście! Sama go zrobiłaś? Jak ja ci strasznie zazdroszczę! Szablon jest naprawdę cudowny,aż ochlapałam dywan herbatą jak go zobaczyłam (oj...Q_Q).

    OdpowiedzUsuń
  14. nowy rozdział na www.asakura-no-futago.blog.onet.pl :)zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. li_anahi@onet.pl16 stycznia 2012 11:05

    "Rysa dziesiąta" na http://swiat-li-anahi.blog.onet.pl/Zapraszam^^

    OdpowiedzUsuń
  16. News na: asakura-brothers-and-hoshia-story.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Byłabym niezmiernie wdzięczna gdybyś weszła na bloga Misy-chan i oceniła go dając komentarz ^^. Bo jest naprawde świetny. Prosze wejdź na niego. Na pewno Ci się oddzwięczy tym samym.www.ilovefma.blog.onet.plMam nadzieje że wejdziesz. Niech wie że jest jeszcze ktoś kto wchodzi na jej bloga :-D. Z góry dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział na http://swiat-li-anahi.blog.onet.pl/Zapraszam^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja normalnie mialam fontanne na twarzy czy ty naprawde musisz pisac takie mega smutne rzeczy nie pisze że notka zla ale strasznie smutna :'(.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

62. Przyszłość... (Zakończenie)

42. Niepokój

43. Przeczucia