50. Memento mori.

Wszystkiego najlepszego kochana ;*
Sto lat!

Był ciepły słoneczny dzień. Nad Dobie Village widniały białe puchate chmurki, błękitne niebo, po którym latały uradowane sępy, czekając aż ktoś w końcu zginie na ich warcie . Piasek wydawał się cieplejszy niż zwykle, a słonko bardziej jasne.
- Dzisiaj cię porywamy! - Wykrzyczała uradowana Naoko, do Ayi, która z uśmiechem na ustach obsługiwała dziewczyny. Miała wyśmienity humor. Dzisiaj wieczorem miał się odbyć cały ten festiwal. Niestety Silva i Kalim nie byli tak dobrzy i nie zwolni jej z pracy na ten jeden dzień. Brunetka nie miała mu tego za złe, w końcu rada też uwijała się z tym wszystkim...
W każdym bądź razie Aya, jak i jej przyjaciółki były bardzo podekscytowane.
- Tylko potem oddajcie. - Zaśmiał się Hao, który razem z bratem wszedł właśnie do restauracji.
- NIE! - Krzyknęła Naoko. Podeszła do Ayi. Stanęła za jej plecami i złapała ją w pasie. - Ona jest moja i ci jej nie oddam!
Hao spojrzał groźnie na Chinkę.
- I ja mogę zrobić tak! - Uśmiechnęła się złośliwie młoda Anzai. Jej ręce przesunęły się na piersi Ayi, po czym mocno je ścisnęły. Brunetka zrobiła się cała czerwona. Zaczęła się wyrywać przyjaciółce.
Hao stał zaszokowany, zresztą tak samo jak Yoh i Kumiko.
Dlaczego Naoko gwałci jego dziewczynę w restauracji na oczach tylu ludzi? On przynajmniej robił to w domu.. Albo w gronie najbliższych przyjaciół... No ale na pewno nie tak publicznie!
- Zostaw mnie! - Jęknęła Aya, której "pieszczota" niezbyt się podobała.
- Ale ty masz takie fajne cycki Q_Q - Westchnęła młoda Anzai.
- Co nie znaczy, że masz mnie molestować... Wy wszyscy jesteście tacy sami... - Pożaliła się brunetka. Ze spuszczonym łebkiem poszła na zaplecze.
- No i poszła... - Jęknęła szatynka, siadając koło Kumiko. Bliźniacy zrobili to samo.
- Nie gwałć jej więcej. - Zażądał Starszy Asakura.
- Zazdrosny jesteś? - Zapytała.
- Jakbyś była chłopakiem, to może i tak >_< Czy ci brakuje miłości? - Zapytał trochę już zmartwiony Hao. Naoko była nawet jak na nią za bardzo ruchliwa.
- No bo to niesprawiedliwe... Bo ja nie mam ani takich ładnych piersi jak Aya, ani takich ładnych włosów jak Hao, ani takich długich rzęs jak Yoh... - Pożaliła się, kładąc głowę na stole.
- Nikt ci nie kazał ścinać włosów. - Zaśmiała się Kumiko.
- Ale długo schły po treningu. No ale czy to nie jest niesprawiedliwe?
- Uważam, że nie. Jesteś piękną dziewczyną, niepotrzebnie masz kompleksy. - Powiedział z uśmiechem na ustach Yoh.
- Właśnie. Naprawdę nie masz powodów do narzekania na siebie. - Zaśmiał się właściciel Ducha Ognia. - Szczególnie, że mówią ci to dwaj najprzystojniejsi bliźniacy na świecie.
- To takie słodkie *_* - Naoko uśmiechnęła się.
Nagle koło braci stanęła Aya ubrana w dżinsy i bokserkę z torbą na ramieniu.
- Już was Kalim obsłuży.
- Tak właściwie to my przyszliśmy, aby zabrać ciebie. Ale już Naoko zapowiedziała, że ciebie porywa, także nie mamy nic do gadania. - Wyjaśnił Hao robiąc smutną minkę.
- Nie płacz. - Zaśmiała się młoda Morri. - Spotkamy się na festynie.
- Dopiero? - Jego "rozpacz" pogłębiła się.
- To będzie za jakieś cztery godziny. Przeżyjesz. - Aya nachyliła się nad Hao, który zadarł głowę do góry. Pocałowała go lekko w usta.
- Starczy już tych pieszczot! - Uśmiechnęła się wrednie Naoko. Złapała Ayę za rękę i odciągnęła ją od chłopaków. Kumiko też wstała.
- Cześć! - Krzyknęły na odchodne dziewczyny. Bliźniacy też wstali i wyszli zaraz za przyjaciółkami, ale poszli w dwie różne strony. Odchodząc Hao obejrzał się za siebie. Aya zrobiła to samo. Chłopak uśmiechną się do niej i pomachał na pożegnanie. Młoda Morri odwzajemniła gest. Nie miała jednak czasu, aby przypatrywać się długowłosemu. Naoko i Kumiko zaciągnęły ją do swojego domu. Tu miały wszystkie potrzebne rzeczy. Nie tylko instrumenty, ale też ubrania, które nawiasem mówiąc kupiły przedwczoraj, ciężką krwawicą Ayi, jej łzami i potem. Dziewczyny kazały jej przebierać się w różne dziwne stroje... Nieodgadnione są wyroki Chinek.
Dziewczyny najpierw wzięły prysznic, aby potem zająć się fryzurami, makijażem i tym wszystkim XD
- A co to to to? - Zapytała Aya, biorąc w dłoń małe urządzenie, dla złudzenia przypominające nożyczki. Było jednak płaskie i takie podłużne i... Dziwne. Cóż, Aya nie używała zbyt dużo kosmetyków. Oprócz pasty do zębów, szamponu i żelu pod prysznic był to tylko tonik do twarzy i coś do ust - błyszczyk albo wazelina.
- Zalotka? - Zapytała zdziwiona Kumiko. Nie wiedziała, że można nie wiedzieć takich rzeczy mając 15lat i będąc dziewczyną.
- Tym się zabija? Wygląda jak narzędzie tortur.. - Młoda Morri była przerażona. Słyszała kiedyś, ze "piękno boli" ale że to wygląda aż tak przerażająco o.O?
- Tym się robi ładne oczy. - Naoko podeszła do przyjaciółki. Kładąc ręce na jej ramionach, posadziła błękitnooką na krześle.
- No na pewno. Jak się je tym wydłubie, a potem wyczyści tym... - Pokazała ogromny pędzel do pudru. - ...to na pewno oczy będą ładnie zrobione...
- Ayka! - Krzyknęły Chinki.
- No już już.. Ale i tak uważam, że... - Widząc wzrok przyjaciółek przerwała w pół zdania. Czy to jej wina, że takie rzeczy jak moda albo makijaż nie interesują brunetki? Q_Q
- Kumiś zrób jej paznokcie, a ja ogarnę jej twarz. - Rozkazała młoda Anzai.
- Paznokcie, a to konieczne..? - Zapytała Aya. Po chwili tego pożałowała.
- TAK! - Krzyknęły obie dziewczyny.
- Sama narzekałaś, że przez Tess czujesz się jak chłopak. - Przypomniała jej Naoko.
- A teraz nie chcesz nic z tym robić. - Przytaknęła jej Kumiko.
- Wiem... - Westchnęła brunetka z niechęcią. - Ale zrozumcie mnie ja nie znam większości nazw kosmetyków, NIGDY nie miałam pomalowanych paznokci, jak i w ogóle...
- Nie martw się, przecież wiemy o tym. Po za tym nie będziemy nakładać na ciebie tego makijażu szpachlą z wiadra. Spokojnie. - Blondynka uśmiechnęła się, zajmując się rękoma błękitnookiej.
- A jak Hao mnie nie pozna? Q_Q - Zapytała Aya. Chinki zaśmiały się głośno.
- Tego to już na pewno nie musisz się obawiać. - Zachichotała młoda Hida.
Naoko nachyliła się nad brunetką i zaczęła malować jej rzęsy.
- Aya! NIE MRUGAJ! - Wrzasnęła szatynka.
- Ale to jest odruch bezwarunkowy Q_Q
Cóż.... Godzina szykowania młoda Morri była najcięższą godziną z życia Kumiko i Naoko. Tak w te życie wliczamy wszelkie wypadki, zawody miłosne, walki... Ale malowanie błękitnookiej było najgorszym przeżyciem...
W końcu jakoś zaszpachlowały twarz brunetki xD
Chinki wcisnęły jej ubranie jakie miała nałożyć i wepchnęły do łazienki. Teraz to musiały same się przyszykować.
Młoda Morri zamknęła za sobą drzwi. Nagle w głowie jej zawirowało. Upuściła ubranie na podłogę, stanęła przed lusterkiem i oparła się o umywalkę.
Poczuła coś dziwnego. Nie mogła nic zrobić. Czuła że nie ma władzy nad swoim ciałem. Patrzyła w strony które nie chciała. Nie ze swojej woli zaczęła oglądać swoje ręce. Spojrzała w lusterko. Jej oczy były czerwone. Tak właściwie czy to były już "jej" oczy? Młoda Morri nie miała w ogóle kontroli nad swoim ciałem. Niby widziała swoimi oczami, ale nie mogła nimi ruszać.
- To smutne, że musisz tak skończyć, jeszcze przed swoim występem. Praktycznie jesteś moją córką, więc naprawdę mi przykro. - Powiedziała dziewczyna. Jednak to nie była Aya. Nie wiedziała co się dzieje. Zaczęła skupiać się aby móc się poruszać. Zaczęła czuć ból w każdym mięśniu. Zachwiała się, upadła. Walczyła sama ze sobą. Taczała się po podłodze dobre kilka minut, aż w końcu zaczęła znowu czuć. Leżała na podłodze szczerze przerażona. Nie rozumiała jak to się mogło stać. CO TU SIĘ W OGÓLE STAŁO!?
Brunetka powoli, opierając się o umywalkę wstała.
Była roztrzęsiona. Nie wiedziała co zrobić. Nie miała już ochoty na żadne występy, przyjęcia czy spotkania z przyjaciółmi... Ale nie zrobi tego dziewczynom.
Nagle usłyszała pukanie do drzwi.
- Aya wszystko w porządku? - Zapytała Kumiko.
- Tt.. Tak... - Za jąkała się młoda Morri. Zaczęła szybko nakładać ubranie.
- Na pewno? - Usłyszała trochę jakby zmartwioną Naoko.
- Dlaczego miałoby być coś nie tak? - Zapytała brunetka wychodząc z łazienki, wyszczerzona od ucha do ucha. Obróciła się dookoła. - I jak wyglądam?
- Prześlicznie! - Blondyna podbiegła i ją przytuliła mocno. - Ale na pewno wszystko w porządku?
- Co was napadło? - Błękitnooka poczuła się dziwnie. Nie chciała mówić o tym przyjaciółkom i nie zamierzała tego robić teraz! Tyle przygotowywały się na dzisiejszy dzień, nie pozwoli zepsuć im humoru. Dlatego będzie się szczerzyć, chociaż tak naprawdę ma ochotę ukryć się pod ciepłą kołderką, albo jeszcze lepiej w ramionach pewnego szatyna... Ale to dopiero za kilka godzin...
- Nic po prostu przez chwilę poczułyśmy się dziwnie.. Ale to chyba tylko tak... Albo znowu nas okłamujesz. - Zachichotała młoda Anzai.
- Za kogo wy mnie macie?! - Oburzyła się Aya.
Boże, Boże, Boże! Jaką ona jest cholerną hipokrytką i w ogóle debilką, kretynką i czymkolwiek jeszcze Q_Q Przecież może im wszystko powiedzieć zrozumieją, ale nie! Ona musi je okłamywać! A żeby ją kiedyś pokarało za to wszystko >_<
Dziewczyny już bez zbędnych ceregieli zaczęły się szykować, aby jak najlepiej wypaść na scenie.

*** Godzina około 19.23 ***
Wieczór nastał szybko. Szamani z całego Dobie zebrali się wokół sceny postawionej przez Wielką Radę szamanów. Wiele z mieszkańców sprzedawało swoje ręczne robótki, aby mieć za co żyć w tym jakże pięknym, aczkolwiek drogim do wyżycia miasteczku.
Dobrze nam znana grupa szamanów również udała się na to święto, które tak naprawdę było przykrywką dla niesubordynacji i zaniedbania swoich obowiązków przez Króla Duchów.
Hao z uśmiechem kroczył między swoimi przyjaciółmi, a innymi szamanami. Nikt go nie atakował, nie patrzył na niego wrogo. Każdy traktował go jak zwykłego człowieka. To było najlepsze co mogłoby się zdarzyć Asakurze. Święty spokój...
Nagle szatyn poczuł jak w okół jego ramienia zaciskają się czyjeś ręce. Spojrzał w bok. Zobaczył klejącą się do niego Tessami.
- Wspaniale, że Wielka Rada wymyśliła ten festyn prawda? - Zaszczebiotała, wtulając się w czarnookiego, który próbował jakoś wyrwać swoją biedną łapkę z objęć białowłosej. Dlaczego nie uczepiła się Ren'a? On przynajmniej nie ma dziewczyny...
- Też się cieszymy... - Anna, która szła za rękę z wyszczerzonym Yoh, postanowiła uporządkować zachowanie fioletowookiej. - Ale nie musisz go tak ściskać Tess, krew mu do palców nie dopływa...
Hao spojrzał na młodą Kyoyamę z podziękowaniem. Tessami niechętnie puściła Starszego, który dla upewnienia, że nikt go już nie będzie ciągał wsadził ręce do kieszeni spodni, mocno przyciskając łokcie do siebie.
- A Aya z nami nie idzie? - Zapytała białowłosa zadowolona z faktu, iż brunetki ani widu ani słychu.
- Nie. To znaczy dołączy do nas z dziewczynami później, jak już wystąpią. - Uśmiechnęła się Pilica.
- Wystąpią? - Powtórzyła głucho Tess. - Czyli że ona też będzie śpiewać?
- Tak. - Odpowiedział Hao z dumą.
Cała grupa udała się pod scenę. Przez wywiad środowiskowy Ducha Ognia wiedzieli, o której mniej więcej będą występować dziewczyny. Obecnie na scenie występował jakiś metalowy zespół.
Po jakże dynamicznym występie na scenie wkroczył Silwa, który nie był ubrany w zwykłe szaty, lecz w czarne spodnie i niebieską koszulę. Trzeba było przyznać, że był bardzo przystojny. Zresztą jak każdy Asakura ^^
- Dziękujemy zespołowi Drut, za występ. A teraz przed państwem trzy szamanki z zespołu KAN, czyli Kumiko, Aya i Naoko, z piosenką "My boy"! - Zapowiedział kolejne uczestniczki.
Na scenie pojawiły się perkusja i syntezator. Znaczy nie to że tak pstryk i się pojawiły. Członkowie Wielkiej Rady byli dziś jako pachołki, także to oni wciągali instrumenty na scenę ^^
Wzrok wszystkich szamanów znajdujących się wokół sceny skupił się na wchodzących na nią dziewczynach. Cóż, dużo osób znało Ayę z restauracji, jej walk i ogólnie kto mógłby nie znać dziewczyny Hao ?? >_<
Cóż pierwsza weszła na scenę Aya. Starszy Asakura ledwo ją poznał. Włosy młodej Morri były rozpuszczone, lekko natapirowane. Na jej twarzy widniał makijaż (by Naoko), który wcześniej nigdy nie widniał na buzi brunetki. Była ubrana w czarną sukienkę bez ramiączek, która była krótka, aczkolwiek nie na tyle aby odsłaniać za dużo jej ciała, z białym paskiem w talii. Na rękach miała czarne, krótkie rękawiczki bez palców, a na jej nogach można było zauważyć SZPILKI. Tak, szpilki. Buty, których Aya nienawidziła i zaklinała, że nigdy ich nie nałoży. A teraz chodziła na nich i to prosto! Wszyscy przyjaciele byli w szoku.
Naoko miała na sobie glany, siatkowe rajstopy i krótkie czarne spodenki. Białą bokserkę i czarną skórzaną kurtkę. W uszach duże srebrne kolczyki.
Kumiko natomiast miała na sobie białe leginsy, czarną, dłuższą bluzkę z nadrukiem głoszącym "I love China" i białą kamizelkę. Włosy miała rozpuszczone tylko kilka pasemek było szczepione frotą na lewej stronie głowy.
Zajęły swoje stanowiska. Na chwilę spuściły głowę, po czym zaczęły grać.

Kimi no nayami kizukazuso warukatta kamo
Zenbu uchiakenakute Mochiron iikara ne
Kurai kao shitetara kurai koto wo yobu
Omoi kimochi no mama iru no mottainai yo
Ride On!

Sou janakute kounan dato iitakute mo
Ienai kimi wo ne shitteru
Itsuka kitto gururi kawaru toki ga kuru yo
Ima ga sono toki!

Umarete kite Omedeto nante iwaretai janai?
Kyou no kaze ni fukaretara kimochi ii yo ne!
Ikasareteru manma ni ugoiterutte kanji mo
Kimi no suki ni kaerareru yo It’s so nice!
Subete wa kimi no tame ni arutte
Koto nara dounano? MY BOY!

Uwasa kiitari shitari sou saretari shite
Nayami bukeki seishun Sugoshiteru wake desu
Moteru Motenai sou sore ga mondai ka na?
Aitsu Sugoude nandatte iwaretai no?
Come on!

Sugoude ni wa Sugoude no kodoku ga aru
Kimi yuku michi de wa nai desho?
Tetsunagitai hito ga doko ka matteiru yo
Hora ne, sugu soko!

Umarete kite Omedeto sore de juubun deshou?
Kyou no kaze wa kyou shika fuitenai kara!
Dejitaru na yo no naka dakara ukkari shichau
Honto no jibun sukkari wasurechattari
Subete wa kimi no tame ni arutte
Koto nara dousuru? MY BOY!

Umarete kite Omedeto nante iwaretai janai?
Kyou no kaze ni fukaretara kimochi ii yo ne!
Ikasareteru manma ni ugoiterutte kanji mo
Kimi no suki ni kaerareru yo It’s so nice!
Subete wa kimi no tame ni arutte
Koto nara dounano? MY BOY!


TEKST. Piosenkę wybrałam nie tylko dlatego, że ją lubię, ale też ze względu na tekst. Myślę, że pasuje ^^ Dobra przechodzę już do notki ^^>

Większość słuchaczy była zachwycona. Oczywiście nie każdemu pasowała taka muzyka, aczkolwiek wiele z szamanów było zdumionych i zszokowanych w pozytywny sposób. W szczególności pewna grupa przyjaciół, a już najbardziej długowłosy Asakura. Widząc na scenie Ayę serce mu zaczęło szybciej bić. Widział, że jest szczęśliwa, a na występie czuła się jak ryba w wodzie. Uśmiechnął się do siebie, mając w głowie niecny plan.
Niedługo czekali, a dziewczyny pojawiły się w ich zacnym gronie.
- Nasza młode gwiazdy! - Wyszczerzył się od ucha do ucha Horo.
- Byłyście super! - pochwalił je młodszy Aaskura.
- A te... - Zaczął mówić Morty, ale przerwała mu Jun z Pilicą.
- Jak ją zmusiłyście?! - Stanęły po obu stronach młodej Morri patrząc na jej stopy. Ta uśmiechnęła się uroczo.
- Mamy swoje sposoby. - Naoko wypięła się dumnie. Tak naprawdę Aya sama wyszła z tą inicjatywą, ale jak już przypisują zasługi Chince, to już niech im będzie :D
- Prześlicznie wyglądasz! - Pochwaliła brunetkę Kyoyama. - Zresztą wszystkie ślicznie wyglądacie.
- Dzięki ^^ - Odpowiedziały równocześnie dziewczyny.
- Ej zostawcie trochę komplementów dla mnie. - Zaśmiał się Hao, wyłaniając się z tłumu przyjaciół. Podszedł do młodej Morri. - Przepięknie wyglądasz.
Ujął dłoń błękitnookiej w swoją, po czym musnął jej wierzch. Patrzył z iskierkami w oczach na dziewczynę.
- Muszę przyznać, że wyglądasz nie źle. - Przytaknęła wreszcie Tessami, która cały występ stała z założonymi rękoma, dość naburmuszona. Ze wszystkich sił starała się zwrócić uwagę Hao na swoją osobę, a on nic, tylko uganiał się za tą całą Ayą! A w niej nic takiego nadzwyczajnego nie było! Tesami była od niej o wiele ładniejsza i ogóle! - Szkoda tylko, że to jednorazowa zmiana.
Aya puściła tą uwagę mimo uszu. Wręcz przeciwnie była zadowolona, że białowłosa poczuła się "zagrożona". Ścisnęła mocno dłoń Hao i pocałowała go w policzek. Ten słodki smak zwycięstwa *.*
Stali pod sceną oglądając występy innych zespołów, komentując i  wesoło gadając. Hao objął brunetkę w pasie patrząc na nią co raz z uśmiechem. W pewnym momencie odgarnął jej włosy z ucha. Przysunął usta do jej narządu słuchu.
- Co powiesz na wieczór razem? Może się ulotnimy? - Zapytał z uśmiechem, lekko przygryzając płatek uszny dziewczyny. Brunetka spojrzała na niego ze zdziwieniem, po czym uśmiechnęła się łobuzersko.
- Z miłą chęcią! - Powiedziała wtulając się w jego ramię.
- Uśmiech! - Krzyknęła Kumiko, która dzierżyła w ręku aparat. Znienacka zrobiła wtulonej w siebie parze zdjęcie. Ci tylko zaśmiali się. Pożegnali z przyjaciółmi, którzy odprowadzili ich podejrzliwym wzrokiem, po czym zaśmiali się grupowo. Tylko Tessami była zdenerwowana. Czuła sie pokonana przez brunetkę, ale nie z nią te numery! Chodź by miała go siłą związać i trzymać w szafie, będzie z nim! Podobał jej się i za wszelką cenę go zdobędzie! To jej postanowienie na najbliższą przyszłość.
Hao jednak nie wyglądał w tej chwili na chłopaka, którego można zdobyć. Wręcz przeciwnie, mocno przytulał do siebie Ayę. Odgarnął jej grzywkę i cmokną lekko w czoło.
- Jesteś wspaniała. - Wyszeptał. Chłopak powoli wyprowadził brunetkę za miasteczko, daleko od zgiełku na festiwalu i centrum. Weszli na plażę. Dziewczyna doznała szoku. Nie chodziło tylko o krajobraz - granatowe niebo, srebrne gwiazdy, cicho szumiąca woda i złoty piasek. Zdziwiło ją to co było na piasku... Zapalone świeczki, rozłożony na środku koc, a na nim wiklinowy koszyk. Aya stała oniemiała.
- Aaa... Ale jak? - Zapytała zdziwiona. Szok jednak szybko miną. Spojrzała podejrzliwie na chłopaka.
- Co? - Zaniepokoił się długowłosy nieco zbity z toku myślenia wzrokiem Ayi. - Nie podoba ci się?
- Jest wspaniale. Dziękuję. - Pocałowała do w policzek. Chłopak uśmiechnął się i pociągnął brunetkę w stronę koca. Niestety ta stanąwszy na piaszczystym gruncie zapadła się i gdyby nie silne ramiona Asakury, leżałaby na tym piachu jak długa.
- Może dla własnego bezpieczeństwa zdejmij je tutaj. - Zaproponował długowłosy. - I tak długo wytrzymałaś.
Szaman klęknął przed młodą Morri. Najpierw wysunął jedną stopę z jej buta, potem drugą. Nachylając się lekko musnął ją ustami. Dotknął to miejsce nosem, po czym zaczął jechać nim do góry wzdłuż nogi brunetki. Zatrzymał się dopiero kiedy zaczął zaczynać się strój błękitnookiej. Objął ją w pasie i mocno przytulił.
- Kocham cię. - Uśmiechnął się. Dziewczyna pogłaskała go po włosach. Hao po chwili wstał. Wziął Ayę za rękę i pociągnął w stronę koca. Usiadł, a obok niego przycupnęła brunetka. Zaczęła ściskać lekko swoje stópki.
- Bolą? - Zapytał szatyn lekko zmartwiony.
- Trochę. Po prostu nie jestem przyzwyczajona do szpilek. - Wyjaśniła ciężko wzdychając.
- No muszę ci przyznać, że zrobiłaś nam niespodziankę.... - Powiedział, wyjmować jedzenie z koszyka. Na kocu pojawił się talerz z owocami takimi jak truskawki i winogrona, oraz talerz z czekoladą różnego rodzaju - biała, mleczna, kokosowa, orzechowa, toffi i wszystko firmy Milka *_* < Kocham Milkę <3 >. Położył też na kocu butelkę z bliżej nieokreślonym napojem w środku i kieliszki. - ...ale jak masz cierpieć wolałbym, żebyś chodziła w trampkach. Zresztą w nich też super wyglądasz.
Nalał napoju to kieliszków, po czym dał jeden Ayi. Stuknęli się naczyniami. Upili łyk. Zaczęli wesoło gawędzić karmiąc się nawzajem słodyczami. Śmiali się głośno i całowali co jakiś czas.
- Chcesz mnie upić i zgwałcić? - Zapytała w końcu dziewczyna z uśmiechem.
- Nie. Tylko zgwałcić... - Powiedział jakby od niechcenia długowłosy. Aya spojrzała na niego zdziwiona.
- Zboczeniec.
- Od razu zboczeniec! Zboczeńcem to bym był jakbym tak gadał o każdej dziewczynie, a ja tak gadam tylko o tobie! Zobacz, mam już prawie 16 lat, a jeszcze nigdy nie oglądałem pornola!
- Jeszcze? - Zapytała z chytrym uśmiechem. Asakura zrobił się lekko czerwony.
- Cicho bądź kocie! - Krzyknął i odłożył pusty kieliszek na bok. Nacisnął mocno na dziewczynę tak żeby się położyła, po czym zaczął ją perfidnie łaskotać.
- Przestań! - Jęknęła wyginając się ze śmiechu. Próbowała go od siebie odepchnąć, ale niespecjalnie jej to wychodziło. W końcu przestała wierzgać i podjęła inną taktykę. Objęła Asakurę za szyję i podciągnęła się na nim. Ich usta złączyły się w pocałunku. Hao przestał ją łaskotać. Jedną ręką oparł się na kocu, drugą zaś przytrzymywał brunetkę trzymając ją za plecy. Dziewczyna przygryzła jego dolną wargę lekko ją ciągnąc w swoją stronę. Przejechała po niej językiem, aby w końcu puścić wargę.
- Niegrzeczna jesteś... - Zaśmiał się.
- Naprawdę? - Zapytała przewróciła Asakurę na plecy i usiadła na nim. Rozpięła powoli jego koszulę, po czym zaczęła wodzić rękoma po jego nagim torsie.
- Ayyya... Wodzisz mnie na pokoszenie... - Jęknął, łapiąc jej ręce i odciągając od swojej klatki piersiowej. Wiedział, że młoda Morri podnieca go ot tak dla zabawy, aby go pomęczyć. Teraz zdawał sobie sprawę, że podziałał na nią chyba alkohol.
- Ty też tak robisz. - Wyjaśniła. Chwilę siłowali się na ręce, aż Hao się schytrzył. Ugiął swoje ręce, a Aya poleciała do przodu. Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem. Zamiast romantycznie połączyć swe usta, zderzyli się szczękami.
Oboje jęknęli z bólu. Brunetka zleciała z Hao i złapała się za szczękę, podobnie zresztą jak Asakura.
- Ała... - Jęknęła. Jej biedne białe ząbki Q_Q
- Przepraszam... Na filmach zawsze wychodzi.. - Westchnął Asakura. Położył się na boku przodem do brunetki. Ta zrobiła to samo. - To nie miało tak wyjść...
- Domyśliłam się... - Aya włożyła swoją rękę pod głowę. Drugą dłoń brunetki złapał Hao. Zaczął bawić się jej palcami. - Naprawdę jesteś kochany. Jesteś najlepszym chłopakiem na ziemi. Nikomu cię nie oddam.
- Nikomu nie będziesz musiała mnie oddawać. Będę tylko twój... - Chwilę leżeli w milczeniu, patrząc w gwiazdy z uśmiechem wypisanym na twarzy.
Hao przybliżył się do młodej Morri. Położył swoją rękę, a Aya rozumiejąc o co chodzi położyła na niej swój łebek. Wtuliła się mocno w szatyna obejmując go. Ten głaskał ją po plecach, a drugą ręką po ramieniu.
- Jest mi tak dobrze. - Westchnęła młoda Morri. Modliła się w duchu, aby nigdy nie nastało jutro, aby ta chwila trwała wiecznie. Czuła się taka bezpieczna, nic nie mogło jej się stać, bo była w jego ramionach, które coraz mocniej ją obejmowały.
- Ayeńko, co się dzieje? - Zapytał. Czuł, ze coś nie jest w porządku. Młoda Morri czymś się martwiła, inaczej nie byłaby taka cicha i spokojna.
- Wiesz od jakiegoś czasu dzieje się coś dziwnego. Ale dzisiaj jak byłam u dziewczyn poczułam nagle coś... Bałam się strasznie, że to się nie skończy...
- Ale co masz na myśli tak dokładniej? - Asakura zaczął się martwić i to bardzo mocno. Chciał pomagać swojej dziewczynie przy każdym problemie, ale w tej chwili nie wiedział o co jej chodzi.
- Nie mogłam nic zrobić ze swoim ciałem. Niby w nim byłam, widziałam swoimi oczami, ale nie dałam rady nimi ruszać. Strasznie się bałam... Nic nie mówiłam dziewczynom, bo nie chciałam ich martwić. Ale tobie muszę...
- Cieszę się, że mi ufasz. - Uśmiechną się smutno. - Wiesz ja tak samo się czułam, kiedy panował nade mną Zik... Może to on..?
- Myślę, że chyba nie. Wiesz wtedy powiedziałam coś dziwnego, że jestem czyjąś córą? Nie zrozumiałam tego.
- Czyżby to twoja mama?
- Nie to niemożliwe. Mama by nigdy nie zadała mi bólu. Była najukochańszą osobą na świecie. Ciebie też by pokochała ja syna. - Zaśmiała się. Podniosła lekko i cmoknęła go w brodę. - Ale pewnie ty nie chciałbyś poznać moich rodziców.
- Ayeńko to nie tak że ja nie chcę ich poznać, tylko.. No wiesz. - Powiedział. Czuł się niepewnie. Nie chciał swoimi słowami zranić dziewczyny.
- Wiem, wiem. Rozumiem cię. - Przyznała kładąc się na plecach, nadal opierając się na ramieniu chłopaka. Ich ręce złączyły się w mocnym uścisku. - Wiesz skarbie, bardzo chciałabym abyśmy byli w przyszłości takim małżeństwem jak moi rodzice... Byli wspaniali. Tacy zgodni. Bardzo się kochali.
- Tak jak my. - Uśmiechnął się Hao.
- Wiesz, tak teraz pomyślałam, że fajnie by było, jakbyśmy brali ślub razem z Yoh i Anną. - Zaproponowała Aya, Asakura spojrzał na nią z rozbawieniem. - Fajnie by to wyglądało...
- Tak sobie teraz myślę, czy ten dom w Tokyo to jest kupiony czy wynajmowany. - Zastanowił się Starszy.
- Z tego co wiem wynajmowany. Ale wiesz, że jak coś to trzeba by było go trochę przerobić. No bo wiesz, nie mam nic przeciwko zamieszkaniu razem z Yho. W końcu nie wytrzymalibyście bez siebie więcej niż 3 godziny bez martwienia się. Ale nie chciałabym mieć ich sypialni za ścianą...
- Żeby nie słyszeli co tam będziemy robić? - Zapytał rozbawiony Asakura. - Wiesz pewnie będziesz głośno jęczeć, jak będę cię przywiązywać nagą to łóżka i pieścić powoli twoje ciało...
- Przestań! - Prawie krzyknęła cała czerwona. - Żebyś się nie zdziwił, że to ja cię będę wiązać!
Podniosła się z Asakury. Usiadła na kocu obok chłopaka przodem do niego. Podpierała się na rękach, które były z tyłu. Hao też się podniósł i oparł na łokciach. Młoda Morri musiała przyznać, że w tej pozycji wyglądał mega seksownie. Ten jego zawadiacki wyraz twarzy i odsłonięta klata piersiowa. Już Ayi chciało się krzyczeć z zachwytu na jego widok. Jeszcze tylko nałożyć Asakurze opaskę z kocimi uszkami, a młodej Morri na 100 % popłynęłaby krew z nosa .
- To ma być jakaś obietnica? Bo jeśli tak to już się nie mogę doczekać! Mój ty mały agresorze. - W oczach Asakury można było zauważyć niebezpieczne iskierki w oczach.
- Tak. To obietnica. - Zaśmiała się brunetka. Wzięła do rąk truskawkę i zaczęła karmić chłopaka. Ten położył się wygodnie, dając napełnić swój brzuszek. - A wiesz że z sexu się robią dzieci? ^^
- No co ty?! - Zapytał zaskoczony Hao. - A ile byś chciała mieć?
- Najmniej trójkę. - Bez namysłu powiedziała Aya.
- Czyli jak już to najmniej trzy razy... - Zaczął kalkulować, ale Aya mu przerwała szczypiąc go lekko w bok. - Ała! Już nic nie mówię ^^" Ale zobacz, niech będzie że my mamy czwórkę, no a Yoh pewnie też jakieś tam potomstwo będzie miał, to w domu będzie nas na pewno dużo...
- I fajnie. - Wyszczerzyła się błękitnooka. Nagle jej twarz lekko spochmurniała.
- Ayeńko? - Zapytał zdziwiony Hao.
- Tak..? A! Przepraszam zamyśliłam się... Bo tak sobie myślę.. Że ja chyba chcę zrezygnować z turnieju. No bo wiesz, tyle tego wszystkiego. Biorę udział w wojnie demonów i chodzę na nauki do wyroczni, a jeszcze treningi na turniej, praca. I przez to nie mam czasu dla ciebie. A to jest bardzo źle, bo ty jesteś dla mnie najważniejszy. Po za tym wcale nie interesuje mnie korona i tytuł Króla Szamanów. Tak naprawdę to już mnie nic nie interesuje. Chce żyć normalnie. Ciążą mi wszystkie walki. Mam tego wszystkiego chwilami dość. Jeszcze to co się ostatnio dzieje mnie przeraża. - Wyżaliła się młoda Morri, spuszczając nisko głowę. Hao usiadł obok Ayi i przytulił ją mocno do siebie. Aya schowała twarz w jego ramię. - Kiedyś... Obiecałam Ojcu, że wygram turniej. Ale ja tego nie chcę. Mam jednak wrażenie, że tato by się na mnie gniewał... W końcu mu obiecałam.
- Ayeńko. Twój tato byłby dumny z takiej córki. Zajmujesz się tyloma sprawami na raz, jesteś mądra, piękna i silna. Bez problemu pokonałabyś większość Szamanów z całego Dobie. Wzięłaś na swoje barki nie tylko obowiązki turnieju ale też i Wyroczni. Do teko sytuacja w Roisei. Jesteś niezwykła. Wiele osób na twoim miejscu już by się poddało, a ty stąpasz po tej ziemi z podniesioną głową. Jesteś dumna i wspaniała. Jeśli odejdziesz z turnieju nie traktuj tego jako ucieczki. Po prostu jesteś na tyle rozsądna aby wybrać co dla ciebie jest najważniejsze. - Powiedział patrząc jej prosto w oczy, w których zobaczył dziwne iskierki.
- Wiesz dlaczego tak dużo wytrzymuję? Bo mam ciebie. - Ponownie wtuliła się w Asakurę. - Jesteś najlepszą rzeczą, która mi się w życiu trafiła!
- Jeśli nazywanie mnie rzeczą jest komplementem, to dziękuje Kocurku. - Pocałował ją czule w czoło. Lubiła kiedy wykonywał takie czułe gesty. Czuła się wtedy taka potrzebna i kochana.
- Przepraszam. Nie chciałam, żeby wyszło, ze jesteś dla mnie rzeczą... Jesteś moim szczęściem. Uh.. Ale jak teraz odejdę to przegram zakład. - Pożaliła się chłopakowi trochę się od niego odlepiając.
- Jaki zakład?
- To ty nic nie wiesz? Założyłam się z Ren'em kto dalej przejdzie w turnieju, ja czy on. Przegrany ma wykonać zadanie tego drugiego...
- O nie! Nie dam cię zgwałcić nikomu innemu! - Zapewnił Hao, mocno do siebie przytulając dziewczynę. Teraz siedzieli w takiej pozycji, że Aya miała nogi pod sobą, a całą jej osobę okalały kończyny dolne Asakury. Do tego mocno ją tulił do siebie.
- Nikt inny mnie gwałcić nie chce... - Jęknęła. - A zaraz zabraknie mi powietrza... A znając waszą solidarność to ty wykorzystasz jego życzenie!
- Nie głupi pomysł! - Nad długowłosym zapaliła się żarówka. - Ale to że nikt inny cię nie chce gwałcić to jest kłamstwo! Nawet nie wiesz ile facetów wodzi za tobą wzrokiem w restauracji.
- Zazdrosny jesteś? - Zapytała wcale nie ukrywając rozbawienia.
- Pewnie że tak.. W tym stroju pokojówki.. Wiesz, ja nie wiem co inni sobie wyobrażają. A ty jesteś tylko moja i tylko ja mogę sobie ciebie wyobrażać...
- Idiota. - Skomentowała dziewczyna dając mu pstryczka w nos. - Jesteś strasznie samolubny.
- No wiesz co, a ty to niby nie? - Udał urażonego. Puścił ją i podparł się rękoma za swoimi plecami.
- A co chciałbyś być trochę z inną trochę ze mną? - Zapytała zadziornie dziewczyna. Wyprostowała nagi i położyła je na kończynach Asakury, ręce obierając za sobą. Siedzieli teraz mniej więcej tak samo.
- Oczywiście, że nie. Nie interesują mnie inne dziewczyny. - Uśmiechnął się Asaura.
- Chłopcy? Zdradzasz mnie z chłopakami? - Zapytała z przerażeniem Młoda Morri.
- Tak, z Yoh... >_<
- Musicie wspaniale wyglądać.
- Kiedyś ci pokażemy. Co powiesz na trójkącik? - Udawali poważnych chociaż ich kąciki ust szły coraz bardziej w górę i już ledwie powstrzymywali się aby nie wybuchnąć śmiechem. - No bo wiesz ja się z bratem dzielę wszystkim.
- Mną też? Hm.. Z drugiej strony... To on się dzieli z tobą Anną. - Zauważyła brunetka.
- O tak, jest boska... - Westchnął Hao.
Młoda Morri zrobiła zaszokowaną minę. Postawiła stopę na jego torsie, po czym mocno popchnęła. Asakura śmiejąc się wesoło upadł na koc.
- Jesteś największym idiotą na świecie! - Krzyknęła, po czym położyła się na Hao. Ten zaczął ją głaskać po włosach i szyi.
- Tak naprawdę nawet z bratem się tobą nie podzielę...  Jesteś tylko moja. - Szepnął, ale już bardziej do siebie niż do Ayi, bo ta po strasznie męczącym dniu jak i winie już przysypiała.
- Wspaniałe są te gwiazdy, prawda? - Powiedziała cichutko patrząc zmęczonymi oczami na niebo, gdzie na ciemno granatowym tle migotały srebrne punkciki. - Jak byłam sama często patrzyłam w gwiazdy śniąc o kimś kto mnie pokocha, a teraz mam ciebie. I Yoh, i Annę, Eve i całą resztę... Dziękuję. - Uśmiechnęła się ziewając. Wtuliła się mocno w Hao. Ten odwzajemnił uścisk.
- Tak, są wspaniałe. - Przyznał szatyn. Po niedługim czasie sam usnął. Musiał przyznać, że dzisiejszy dzień był wspaniały, a szczególnie jego koniec. Był szczęśliwy.
Duch Ognia widząc że oboje zasnęli uśmiechnął się. Zmaterializował się i zaczął zbierać świeczki z plaży. Nie chciał budzić pary, więc wyjął koc z kosza i przykrył swojego szamana i jego dziewczynę. Zadowolony ze szczęścia Asaury zmienił się w formę ducha, postanawiając że całą noc będzie czuwać nad parą.

*** Rankiem ***
Hao przebudził się nagle. Otworzył oczy, usiadł na posłaniu. Ayi przy nim nie było. Rozejrzał się dookoła z trudem. Był dość zaspany. Na szczęście na podwórku już świtało.
- Tam jest. - Obok szatyna zmaterializował się Duch Ognia, pokazując palcem postać przed nimi.
Brunetka stała w wodzie sięgającej jej do pasa, ze spuszczoną głową. Hao zerwał się na równe nogi.
- Aya! - Krzyknął. Dziewczyna nie zareagowała. Był przerażony. Scena była dosłownie jak z dobrego horroru, które oglądali często z młodą Morri, kiedy jeszcze mieszkali sami. Szumiące morze i brunetka stojąca do niego tyłem. Po prostu "Ring" w wersji HARD.
- Aya? - Tym razem dosłownie szepnął. Bez większego wahania podbiegł do dziewczyny, sam się zamaczając.
- Yyyy... - Brunetka zaczęła jęczeć. Asaura przestraszony złapał szybko błękitnooką za ramiona i przyciągnął do siebie. - AYA!
Wrzasnął. Ta jednak nie zareagowała. Zaczęła cicho krzyczeć i dostała silnych drgawek. Hao przerażony potrząsnął dziewczyną. To nic nie pomogło, wręcz przeciwnie. Młoda Morri odchyliła głowę do tyłu. Zaczęła mieć dziwne skurcze.
Hao złapał brunetkę za włosy i na chwilę wsadził jej głowę do wody. Kiedy tylko twarz Ayi wyszła na powierzchnię, dziewczyna odetchnęła głęboko. Zaczęła szybko nabierać powietrza do płuc. Odchyliła się do tyłu, tracąc równowagę. Na szczęście był przy niej Hao. Złapał ją za rękę, pociągnął w swoją stronę. Wziął ją na ręce i wyszedł z wody.
- Co... - Wyszeptała brunetka. Nie wiedziała co się dzieje, świat jej w oczach wirował, w gardle było dziwnie sucho. Chciało jej się wymiotować.
Chłopak zaniósł dziewczynę na brzeg. Rozpiął i zdjął jej sukienkę. Brunetka nawet nie zareagowała. Jakby zaczęło gwałcić ją sześciu murzynów w tej chwili byłoby to jej obojętne... Asakura przykrył ja kocem, po czym sam zaczął się rozbierać. Było mu zimno przez mokre ubrania, których niedługo potem się pozbył. Aya w tym czasie skuliła się mocno, drżąc. Hao wszedł pod koc, opatulił mocno i siebie i Ayę.
Powietrze stało się ciepłe, za sprawą Ducha Ognia. Hao uspokajająco gładził jej policzek.
- Jak myślisz co jej jest? - Zapytał duch długowłosego.
- Chciałem o to samo zapytać ciebie...
- Może zabrać ją do Fausta? - Zaproponował rudowłosy.
- Wiesz, myślę, że Faust jej nie pomoże... Żadne tabletki tu nie pomogą. - Westchnął smutno.
Naglę Aya otworzyła szeroko oczy. Podniosła się szybko do pozycji siedzącej, Hao w ostatniej chwili odsunął się od niej, aby nie zderzyli się głowami.
- Co się dzieje? - Zapytała rozglądając się dookoła. Drgawki jej minęły, ale nadal miała dość omotany wzrok. Asakura też usiadł. Aktualnie znajdował się za plecami młodej Morri. Znów okrył ją kocem, tuląc brunetkę mocno to siebie. - Hao... Co się stało?
- Kiedy się obudziłem, stałaś w wodzie. - Wyjaśnił.
- Jej, mam coraz większe schizy... - Zaśmiała się cicho.
- To nie jest śmieszne. - Powaga jego głosu lekko przeraziła brunetkę. Jedną ręką objął dziewczynę w pasie, drugą zaś, tuląc ją do swojej piersi, głaskał uspokajająco po głowie. Oparł się lekko policzkiem o jej czoło. - Aya musimy coś z tym zrobić.
- Ale z czym? Ja nie wiem co się stało... - Westchnęła. - Nie wiem co robiłam. A teraz czuję się już lepiej...
- Tak bardzo chcę ci pomóc i tak bardzo nie mogę... - Szepnął Asakura. Denerwowała go jego bezradność.
- Spokojnie. Serce ci strasznie szybko bije. - Aya uśmiechnęła się leciutko. Miała ucho na klatce piersiowej chłopaka. - Przecież nic mi nie jest.
- A tylko byś spróbowała, żeby coś ci było... - Jego głos był lekko przybity. - Może Masami coś wie na ten temat?
- Wie, ale nie powie. To jest jakaś wielka tajemnica... - Powiedziała z przekąsem. Po chwili jednak jej głos się zmienił. - Hao...
- Tak? - Zapytał. On też się powoli uspokajał, cieszył się, ze to już się skończyło.
- Przepraszam. Zniszczyłam nam ten wieczór, jak wszystko...
- Przestań! Nic nie zniszczyłaś. Tak właściwie... Dopiero teraz jesteśmy bez ubrań... - Uśmiechnął się. Przesunął swoją rękę z jej talii na udo.
Dziewczyna zrobiła się czerwona.
- Bakaaaa... - Powiedziała. Ale uśmiechnęła się do siebie. - Jak chciałeś, trzeba było to robić w nocy, a nie teraz jak świta.
- Teraz mi to mówisz...? - Westchnął ciężko, po czym głośno się zaśmiał, tak jak i Aya zresztą. Dziewczyna pocałowała go namiętnie. Nagle para usłyszała szczekanie, a na horyzoncie pojawił się pies. Znaczy pes... Piesek, który miał może dwadzieścia centymetrów wysokości.
- York. - Powiedział Asakura. - Ale co on tu robi?
- Mo.. - Nie dane było Ayi dokończyć.
- CO WY TU ROBICIE!!?? - Krzyknęła Tessami, która właśnie pojawiła się na horyzoncie. Jej Hao leżał z Ayą pod jednym kocem, a ich ubrania były porozrzucane na piasku. Jak to możliwe!? To ona tu powinna leżeć!
- Nie widzisz? - Zapytała Aya i zaczęła suwać ustami po torsie Asakury. Jaką ona miała podnietę z czerwonej jak burak młodej Young! Dziewczyna była zdenerwowana na max'a.
Hao też miał podnietę, ale z czego innego ^^"
Opamiętał się jednak. Dziwiło go zachowanie Ayi. Ciekawe, czy jakby tu przyszła Anna, albo kto inny też by się tak zachowywała?
- Przestań... - Szepnął do Ayi. Ta uśmiechnęła się i wykonała rozkaż Asakury. - Spędzamy miło wieczór... Noc..? Ranek... Trudno powiedzieć ^^" A ty? Masz psa?
- Tak, mam. - Powiedziała. Podniosła wysoko głowę i wzięła szczeniaka pod pachę. Ten głośno zaszczekał. - Skoro tak się świetnie bawicie, nie będę wam przeszkadzać.
- To dobrze! - Uśmiechnęła się brunetka. Powaliła Hao na posłanie i zaczęła go całować. Tess obróciła się i popatrzyła na parę z zazdrością. Oddaliła się szybko, z urażoną dumą. Ona z nim jeszcze będzie, przecież sobie obiecała! Ale co zrobić z młodą Morri? Coś trzeba będzie... Już ona coś wymyśli...
Aya jednak w tej chwili z łobuzerskim uśmiechem pieściła szyję chłopaka. Widząc, ze białowłosa zniknęła z horyzontu usiadła na brzuchu chłopaka.
- Już poszła. - Uśmiechnęła się i zeszła z długowłosego.
- A... A... A... Potraktowałaś mnie jak rzecz! - Krzyknął urażony Asakura. Obrócił się do dziewczyny plecami. Jak ona tak mogła!? Celowo go podniecała na oczach białowłosej, żeby pokazać Tessami, że on należy do AYI?! Czuł się urażony!
- No przestań się dąsać. - Poprosiła brunetka. Chłopak jednak leżał tyłem do niej nie wzruszony. - Naprawdę jesteś zły?
- Tak.
- Ej no... Proszę... No musiałam zaznaczyć mój teren. - Zaśmiała się.
- To może mnie jeszcze obsikaj?? >_<" - Zbulwersowany Asakura spojrzał na nią groźnie.
- Jeśli to odstraszy Tess...
- Dlaczego mi nie ufasz? - Zapytał z lekką irytacją w głosie. - Zachowujesz się jak dzieciak.
- Powiedział chłopak, który jeszcze nie tak dawno temu obił mordę mojemu byłemu... No oj jejku no, Haoś! Nie fochaj się! - Powiedziała kładąc się na jego plecy. - Kiedy się tak zachowujesz na świecie umiera jedna panda... Ufam ci, po prosu denerwuje mnie Tessami. Nie chcę denerwować ciebie, tylko ją ^^ Myślałam, że ci się podobało.
- Bo podobało. - Tym razem z łobuzerskimi iskierkami w oczach spojrzał na Ayę przez ramię. - Jesteś przerażająca. Jakieś kilkanaście minut temu wyglądałaś jak Emily Rose z Egzorcyzmów, a teraz wyglądasz bardziej jak niewyżyte dziecko...
- Taka jestem szalona.. - Zaśmiała się. - Wiesz, chyba musimy się zbierać... Już ranek.
- Niestety... - Asakura zaczął obracać się na plecy, przez co Aya była zmuszona do wstania z niego. - No ale muszę przyznać, że było miło.
- Bardzo. Dziękuję ci za to. - Na chwilę się zamyśliła. - Hao mogę się coś ciebie zapytać?
- No...
- Dlaczego mnie rozebrałeś?
- To proste! - Uśmiechnął się Hao. - Naoko miała rację.
- Że co? - Zapytała Aya. Co młoda Anzai miała do tego?
- Masz takie fajne! - Krzyknął, tykając malcem jej pierś.
Ta spojrzała na niego z dezaprobatą. Złapała koc i rzuciła go na głowę Hao. Ten śmiał się głośno.
- Nie rozumiem cię Ayeńko. Ale ja już dawno zauważyłem, że Ciebie się nie rozumie, tylko kocha. - Powiedział. Uwolnił się spod koca i pocałował dziewczynę w policzek. Wstał z posłania i zaczął nakładać spodnie.
- I za to też ci dziękuję. - Brunetka sama podniosła swoje szanowne cztery litery. Ubrała się. Razem spakowali swoje rzeczy. Z lepszymi humorami niż po przebudzeniu ruszyli w kierunku domu. Kiedy tylko przekroczyli próg przywitały ich uśmieszki przyjaciół. Ich wykrzywione usta mówiły same za siebie: "wiemy co robiliście...".
Młoda Morri uśmiechnęła się.
- Jeśli o to wam chodzi, to jestem jeszcze dziewicą. - Oświadczyła. Na twarzy Yoh zauważyła dozę zawiedzenia.
- Kurde przegrałem hamburgera...- Westchnął. Za co dostał po łbie od Anny.
- Cześć Aniu, cześć Morty, cześć Faust, cześć Elizo. I witaj mój mało rozwinięty bracie, który zakłada się o mój stosunek sexualny z innymi moimi przyjaciółmi, którzy dostaną ode mnie po łbie... - Przywitał się z uroczym uśmiechem Hao, który wręcz wyśpiewał te słowa. Podszedł powoli do bliźniaka. Objął go ramieniem w okół szyi i zaczął intensywnie trzeć pięścią po jego łbie.
- Właśnie cześć, tak właściwie. - Aya dopiero skapnęła się, że nie przywitała się z przyjaciółmi. - Wybaczcie, ale pójdę wziąć prysznic...
Czuła się naprawdę brudna. Po całonocnym walaniu się w piachu to nie dziwne XD Niby leżeli na kocu, no ale... po prostu czyła piach >_< Po chwili znikneła na górze.
Hao zaśmał się. Puścił brata.
- Z kim się założyłeś? - Zapytał uśmiechnięty. Jednak ten wyraz twarzy nie oznaczał szczescia. Mówił: "uśmiecham się tak, bo lubię patrzeć ja cierpisz, a zaraz własnie to będziesz robił, a bólu doświadczysz z mojej ręi :)". Spojrzał oskarżycielsko na Morty'ego.
- Wybacz, ja w tym udziału nie brałem. - Zastrzegł niski chłopak. - Nie będę też kablował.
- I tak się dowiem. - Powiedział pewnie Hao. - Będę cię obserwował!
Zapewnił swojego bliźniaka.
- Już ja się tego dowiem Hao, zostaw to mnie. - Uśmiechneła się szatańsko Anna.
- No przestańcie... Braciszku... - Yoh podszedł do długowłosego i przytulił go mocno. - Przecież nic złego nie robię... Po prostu chcę cieszyć się twoim szczęściem! A na czym jak na czym ale na Ayi ci chyba zależy.
- Nawet nie wiesz jak i dlatego denerwuje mnie że porównujesz moje szczęście do hamburgerów!
- Dobra to ty też możesz... - Bliźnia z krótszymi włosami spojrzał na blodnyę. Trzymała w dłoni patelnie. Yoh czuł ,że jeśli zaraz nie przygryzie języka to narzędzie pracy czarnookiej wyląduje na jego twarzy? - ..możesz... Pójść z nami na te hamburgery!
- Ale się ładnie z tego wywinąleś! - Pochwalił go Morty.
Nagle usłyszeli huk z góry. Asakurze od razu zaświtało czerwone światełko w głowie. Bez słowa wyrwał się z uścisku brata, pomknął na górę. Szarpnął drzwi do łazienki. Te były zamnięte. Za pomocął swoich szamańskich umiejętności jak i siły, wyrwał drzwi. Nie zdziwił go zbytnio widok pochylonej nad umywalką dziewczyny. Była owinięta ręcznikiem.
- Aya, wszystko dobrze? - Zapytał. Jeśli tak naprawdę nic się nie stało, Anna go zabbije...
Jednak młoda Morri nic nie powiedziała. Zachwiała się i upadła na podłogę. Jej ciało wygęło się w łuk z jękiem.
- O nie... - Jęnął Hao. Podbiegł do niej i uklękną obok. Ścisną mocno rękę dziewczyny.
Do łazienki wpadła reszta przyjaciół. Faust od razu zajął się Ayą. Wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju obok.
Hao siedział na podłodze ze spuszczoną głową, wsłuchując się we wrzaski brunetki.
- Boże, co jej jest? - Zapytała zmartwiona Anna.
- Nie wiem... - Szepnął długowłosy. Yoh spojrzał smutno na brata. Klęknął obok niego i mocno przytulił. Jak na razie tylko tyle mógł zrobić dla długowłosego Hao...

  

Dobra przepraszam, za wszystkie błędy, ale poprawiam to już z 14 raz, a onet ciągle mi pokazuje błąd >__<
Oni sami są błędem.
Ten rysunek nie pasuje do notki, ale go i tak wstawiłam XD Wiele się nad nim napracowałam Q_Q Mam nadzieję, że się podoba XD
Dobra, będzie krótko, bo muszę jeszcze nauczyć się z historii..
Życzenia z początku są dla Minikeiti, która jutro obchodzi urodziny :D Duża rośnij ^^ I żeby ci testy dobrze poszły :D
Chciałam również zaprosić was na blog Li Anahi, bo moim zdaniem jest wspaniały *_* I dziś pojawił się na nim nowy rozdział, który najprawdopodobniej skomentuję jutro, bo dziś już nie zdążę ^^"
Pozdrawiam wszystkich czytelników i mam nadzieję, ze notka przypadła wam do gustu ^^
Pozdrawiam was gorąco ;*
I mam nadzieję, że u was jest śnieg, bo jak na razie u mnie zapowiadają się święta bez bieli...

Komentarze

  1. li_anahi@onet.pl18 grudnia 2011 12:12

    Kya! Aya i Hao tak słodko razem wypadli *o*. Po prostu czytałam niektóre fragmenty parę razy, żeby to sobie przed oczkami utrwalić ^^. Boskie. Ale pisz szybko następny rozdział bo mi się koniec nie podoba. Hao smutny i przestraszony, a kochanej Ayeńce nie wiadomo co się stało O.o, Ja się nie zgadzam, ona ma byś zdrowa i silna. I ma do Haosia wrócić, żeby on ze zmartwienia się nie rozchorował. Ok trochę mnie poniosło ^^''. Ale podsumowując, jestem twoja fanką i kocham ten rozdział całym serduchem ^^. Ps. Mój blog polecać?! Mój?! Li-chan jest zaszczycona *.*. Li-chan płakać będzie. Idę po chusteczkę. ^^''.

    OdpowiedzUsuń
  2. lolXD rozmówki Ayi i Hao są bezbłędneXD nic tylko czytać i zlewać się ze śmiechu;D najbardziej rozwalił mnie tekst o zaznaczaniu terenuXD (rozumiesz - weterynaria, zachowania zwierząt i ogólnie moje tematy;D) "się schytrzył" - strasznie mi się spodował ten zwrotXD wprawdzie musiałam go drugi raz przeczytać, żeby go zrozumieć, ale i tak jest rozkoszny^^tak się zastanawiam... jak to się stało, że jeszcze nie wywalili Tess z ich gromadki...?ach, bliźniacy... Yoh mnie rozwalił swoim zakładem, nie ma to jak kochany braciszekXD uwielbiam jak się tak przepychają i czochrają sobie włosy, mówiłam już?^o^gdyby tylko, kurczak, nie ta Shi siedząca w ciele Ayi... mam nadzieję, że znajdzie się jakiś sposób, żeby wykurzyć ją z Ayeńki...rozdział śliczny jak zwykle:) buziaczki i czekam na następny:)a tak poza tym... zaraz skończę 20 lat i jeszcze nigdy nie miałam makijażu ani pomalowanych paznokci;P moje największe osiągnięcie to pomalowanie ust błyszczykiem na studniówkę, który zresztą zjadłam po 5 minutach^^'' a co do zakładania szpilek, to równie dobrze mogłabym wskoczyć z suszarką do wanny - nie wiem, czym bym się szybciej zabiła^^' toż ja na płaskiej podeszwie potrafię nogę skręcić^^'' w każdym razie w pełni rozumiem Ayę;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha a to dobre, jak zwykle mi się podobało. Ale brak weny na koma więc czekam na cd.Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. li_anahi@onet.pl22 grudnia 2011 02:27

    Nowa "Rysa" na http://swiat-li-anahi.blog.onet.pl/ ^^ Zapraszam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaa! Co żeś zrobiła Ayi?!? Ty niedobra.Ooo...mój biedny Haoś. Ja też go przytulę.*tulimy*I ciebie przytulę *tulimy* Ten obrazek jest niesamowity!Wybacz,ale nie mam weny na komentarz,później to nadrobię. Cały wieczór piszę komentarze=-=Ech...przepraszam.Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  6. li_anahi@onet.pl28 grudnia 2011 03:45

    "Rysa szósta" na http://swiat-li-anahi.blog.onet.pl/Zapraszam i pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy rozdział na http://bracia-asakura.blog.onet.pl/Zapraszam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. li_anahi@onet.pl1 stycznia 2012 08:40

    "Rysa siódma" na http://swiat-li-anahi.blog.onet.pl/Zapraszam i pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

62. Przyszłość... (Zakończenie)

42. Niepokój

43. Przeczucia