48. Roisei
Dla Minikeiti ;*
- Maleńka, poproszę sok. - Horo z uśmiechem zaczepił Ayę. Ta tylko naburmuszyła się, trzepnęła błękitnowłosego w tył głowy i poszła po zamówienie. Nienawidziła jak ktoś mówił do niej per "maleńka" w pracy.
Chłopacy po treningu siedzieli w ich ulubionym lokalu. Od choroby starszego Asakury minął ponad tydzień. Długowłosy nie brał jeszcze udziały w treningach z rozkazu Ayi, ale był na tyle zdrowy, aby móc siedzieć tu i wpatrywać się w swoją dziewczynę. Ostatnio mało ją widział, bo dziewczyna zwiększyła sobie czas treningów. Obiecała sobie, że następnym razem będzie na tyle silna, aby pokonać Soul'a na amen.
- Proszę mój panie. - Powiedziała z ironią młoda Morri stawiając na stole szklankę z pomarańczowym płynem w środku. - Nie czekajcie dzisiaj na nie z kolacją..
- ZNOWU? - Jęknął Hao.
- Znowu, znowu... - Przedrzeźniała go brunetka. Miała wrażenie, że porwanie Eve nie obchodziło nikogo.
- Nie kłóćcie się... - Westchnął Yoh. Jego bratu coraz częściej zdarzały się sprzeczki z błękitnooką.
- Nie kłócimy się! - Warknęła para. Spojrzeli na siebie wrogo, po czym młoda Morri poszła obsługiwać innych klientów.
- Daj jej trochę na luz, przecież wiesz jaka ona jest. - Dał radę przyjacielowi Morty. Długowłosy tylko fuknął gniewnie. Wbił się mocniej w siedzenie. Spojrzał w stronę drzwi. Do restauracji właśnie wchodziły dziewczyny. Wykończone zakupami dźwigały setki toreb (no może nie setka ale DUŻO...). Asakura zerwał się z krzesła i wziął torby dziewczyny idącej na czele tej jakże wesołej bandy. Była nią Tessami, która od pamiętnej choroby Długowłosego zagościła w ich paczce. Hao pomógł również Tamao i Pilice, które załamywały się od ciężaru.
- Dziękuję nasz Księciu. - Zachichotała białowłosa, czochrając szatynowi włosy. Fioletowooka usiadła razem z Anną przy stole chłopaków, a reszta z braku miejsca była zmuszona usiąść przy stoliku obok.
Od razu zaczęli wesoło rozmawiać. Kumiko zachwycała się nowymi butami, które wynalazła jej Tess na wyprzedaży. Blondynka ledwie nie latała w powietrzu. Wesoło dyskutowali i żartowali. Podeszła do nich Aya.
- Chcecie coś dziewczyny? - Zapytała.
- Patrz! - Przed nią dosłownie wyrosła młoda Hida.
- Eee... Buty? - Zapytała niepewnie przestraszona brunetka.
- To są szpilki.. - Ze zrezygnowaniem westchnęła Tess. Ona była ekspertem od takich spraw.
- A co to za różnica? - Wzruszyła ramionami młoda Morri. Nienawidziła, kiedy białowłosa zwracała jej uwagę. W ogóle jej nienawidziła.. Fioletowooka działała na nią jak czerwona płachta na byka.
- Czyż nie są śliczne? - Zadała pytanie zielonooka.
- Cudowne. - Wyszeptała przez zęby Aya. Jeszcze chwilę i wybuchnie. Miała dzisiaj okropny humor, od rana wstała lewą nogą, a wszyscy nic tylko ją denerwowali. Spojrzała nerwowo na zegarek. Nigdy nie myślała, że będzie chciała jak najszybciej wyrwać się z grona swoich przyjaciół. - Dobra, obsłuży was już Kalim, bo ja nie zdążę. Już czternasta..
Obróciła się i poszła na zaplecze.
- Co ona dzisiaj taka drażliwa? - Zapytała Naoko zdziwiona zachowaniem przyjaciółki.
- Palma jej odbija. - Fuknął gniewnie Hao.
Do lokalu wszedł Saison. Kiwnął głową w stronę znajomej sobie grupy szamanów. Cierpliwie poczekał przy drzwiach, aż w końcu młoda Morri pojawiła się.
- Saison? A co ty tu robisz? - Zdziwiła się.
- Czekam na ciebie. - Wyjaśnił krótko demon.
- Wybacz nie mam teraz czasu. Wiesz, że mam trening.
- Masami wie, że cię nie będzie. Muszę cię zabrać w pewne miejsce..
- Jakiś ty tajemniczy.. - Zaśmiała się brunetka.
- Miłej zabawy. - Usłyszała kąśliwą uwagę starszego Asakury.
- Nawzajem. Cześć wam! - Pożegnała się z resztą. Wyszła z restauracji.
- Jakieś kłopoty? - Demon uśmiechnął się lekko do przyjaciółki.
- Nie wszystko wspaniale.. - Ironia w głosie błękitnookiej, była wręcz namacalna. - Gdzie mnie zabierasz?
Demon stanął. Przez chwilę gapił się w bliżej nieokreślony punkt. Jego ręce nerwowo otwierały się i zginały w pięść.
- Aya, posłuchaj mnie. Chcę cię zabrać do Roisei. - Dziewczyna spojrzała na niego spod grzywki. Ostatnio dużo czasu spędzała nie tylko na treningach fizycznych, ale także na nauce języka demonów, ich zwyczajów, zachowań, kultury. - Ale musisz wyrazić na to zgodę.
- Zgadzam się. - Bez zastanowienia powiedziała brunetka. Demony chciały ją na królową, a przecież ona nie była na Roisei - planecie demonów. Była ona w innym wymiarze, dlatego błękitnooka nie mogła tak łatwo się tam przenieść.
Demon przewiązał wokół jej oczu białą szmatkę. Przytulił Ayę do siebie, okrywając ją połami swego płaszcza.
- Możesz się źle poczuć. - Ostrzegł. Młoda Morri wtuliła się w tors szarowłosego. Czuła jego ciepło i przyjemny zapach męskich perfum. Jednak po niedługim czasie poczuła co innego.. Żołądek brunetki podszedł do gardła. W głowie zaszumiało. Poczuła silny ból w czaszce. Tak jakby mózg miał jej zaraz wybuchnąć. Nogi stały się jak z waty. Dziewczyna bezwiednie opadła w ramiona złotookiego.
*** Trochę później już na Roisei ***
Aya otworzyła powoli oczy. Wstała do pozycji siedzącej. Złapała się za głowę, która nie bolała jej już tak bardzo. Rozejrzała się dookoła. Leżała na prowizorycznym hamaku, przybitym to dwóch kołków wbitych w podłogę, która była kamienne, sprawiała wrażenie bardzo zimnej. Kiedy młoda Morri postawiła na niej stopę, przypuszczenia brunetki sprawdziły się. Tak w ogóle nie wiedziała gdzie są jej buty.. Rozejrzała się dookoła. Ściany były obite ciemnymi płachtami. Aya stwierdziła , że oprócz tego "łóżka" na którym leżała, były jeszcze dwa inne posłania. Jedno były to poduszki położone centralnie na ziemi, drugim była przykryta kocem ogromna skrzynia. I właśnie na tej skrzyni stała jedna lała świeczka - jedyne źródło świata.
- Halo...? - Szepnęła cicho i niepewnie. Stanęła na nogi. Podeszła do ściany naprzeciwko. Zaczęła opierać się o nią rękoma iść od prawej do lewej strony. Dość mocno na nią napierała. W końcu musi tu być jakieś wyjście. Nagle nie poczuła oporu. Oślepiło ją światło, a czarnowłosa zaryła twarzą o podłogę. Jęknęła głośno.
Usłyszała donośne śmiechy. Podniosła do góry łebek. W pomieszczeniu było jasno, aż za jasno jak przyzwyczajone do ciemności oczy Ayi. Na drewnianych ścianach były porozwieszane świece. W nos uderzyły ją różne zapachy. Jakieś... Kwiaty, zioła..? Nie miała pojęcia. Na ziemi takiego czegoś nigdy nie czuła. Na środku pomieszczenia stał stół z 5 stołkami. Wśród trzech siedzących osób Aya rozpoznała Darę. Dziewczyna wyszczerzyła się. Podbiegła do młodej Morri i wtuliła w leżącą na ziemi błękitnooką.
- Onee-chan! - Wrzasnęła prosto do ucha Ayi. Ta dostała aż dreszczy na kręgosłupie od maleńkiej demonicy. Po chwili jednak odwzajemniła uścisk.
- Jak miło cię widzieć Dara! Jak się czujesz? Saison dobrze się tobą opiekuje? - Zapytała błękitnooka.
- Tak! Onee-chan to Onee-chan! A to Mirai! - Blondyneczka wskazała najpierw na kobietę o dużych piersiach, białych włosach spiętych w kucyk i turkusowych oczach. Miała na sobie długą bialą spudnicę i tej samej barwy top. Stopy turkusowookiej stały boso na ziemnej podłodze, za co młoda Morri ją podziwiała.. Ayi już nogi odmarzały... Drugą osobą była dziewczynka w wieku mniej więcej Dary. Jej twarz okalały ciemnozielone, króciutkie włosy i puste, niczym wygasłe, białe oczy. Miała na sobie brązową sukieneczkę, a na jej nogach można było zauważyć sandałki. Dopiero po chwili przyglądania się dziewczynce, Aya spostrzegła, że Mirai ma... Trzecie oko. Po środku czoła, czerwone, wielkie i przerażające.
- Dara uspokój się.. - Zachichotała białowłosa. Podeszła do dziewczyn i uśmiechnęła się. - Jestem Kuuki. Saison cię tu przyniósł jak byłaś nieprzytomna..
Maleńka demonica odkleiła się od szamanki. Pobiegła do zielonowłosej siedzącej przy stole. To wykorzystała młoda Morri. Wstała i otrzepała się z kurzu.
- Aya. - Brunetka przywitała się. Chciała podać demonicy rękę, ale ta chyba nie zrozumiała gestu bo ominęła błękitnooką. Weszła do pomieszczenia, w którym Ziemianka się obudziła. Kiedy Kuuki wyszła dzierżyła w ręku buty i torbę młodej Morri. Ta ledwie nie popłakała się ze szczęścia na ich widok. Szybko włożyła na nogi obuwie.
- Idą. - Nagle Mirai cała rozdygotana zeskoczyła ze stolika. Trzęsła się jak osika, a oko na jej czole zrobiło się okrągłe i fioletowe.
- Już?! Ale oni nie wrócili! - Krzyknęła przerażona białowłosa.
- Huh? - Młoda Morri straciła orientacje. Jeszcze większa dezorientacja ją napadła, kiedy drzwi zostały wyważone i do pomieszczenia gdzie przebywały, wtargnął wysoki, umięśniony mężczyzna w spodniach i płaszczu - takim samym jaki nosił Soul. Miał czarne włosy i wrzosowe oczy.
- Idziecie z nami. - Warknął. Wystawił ręce przed siebie. Z rękawów wyskoczyły dwa łańcuchy. Jeden okręcił się wokół Dary i Mirai, a drugi poleciał w stronę Kuuki i Ayi. Brunetka jednak odskoczyła.
Demonice zaczęły krzyczeć i płakać. Błękitnooka nie rozumiała dlaczego się nie bronią. Są DEMONAMI >_< Potrafią walczyć. Chyba...
- One nigdzie z tobą nie pójdą. - Krzyknęła Aya. Brunet spojrzał na nią zdziwiony, po czym prychnął gniewnie.
- Aya nie denerwuj go, bo będzie gorzej! - Jęknęła białowłosa.
- Kim ty jesteś, że wpadasz tu od tak i związujesz je jakimś wieśniackim łańcuchem?! - Aya jak to Aya. W tyłku miała ostrzeżenia..
- Kim ty do jasnej cholery jesteś? Będziesz wspaniałą sztuką. My lubimy buntowniczki... - Zaśmiał się perfidnie "napastnik".
Młoda Morri szybko przywołała Nekomatę i utworzyła kontrolę ducha. Ostatnio dużo trenowała ataki i obronę z Masami.
- Koci pazur! - Wrzasnęła. Wykonała atak w stronę łańcuchów, które pękły. Po niecałej chwili wyciągnęła sztylet z torby. Nim demon zdążył zareagować miał już broń brunetki w sercu. Błękitnooka wyjęła ostrze, a brunet zamienił się w popiół.
Kiedy Aya stanęła w drzwiach doznała szoku. Podobnie ubrane demony porywali kobiety z wioski. Tak przynajmniej można by było nazwać te kilkadziesiąt chatek - prowizorek - które ledwie stały. Podłożem były drobne kamyczki, żwir. Czarne niebo, pokryte okropnymi, ciężkimi chmurami. Młodą Morri przeszedł zimny dreszcz. Związane i rozdygotane kobiety przywiązywano do dwugłowych czarnych koni, które miały po trzy pary oczu na każdej paszczy.
Aya odbiła się od ziemi, wskoczyła na jedne z budynków, po czym spadła koło sześciu koni. Były do nich przywiązani niewolnicy. Błękitnooka przecięła łańcuchy. Trzy konie się spłoszyły. Pobiegły przed siebie. Czarnowłosa wskoczyła na dach najwyższego budynku.
- Macie w tej chwili opuścić to miejsce! - Wrzasnęła szamanka, patrząc na jedynego demona napastnika, który miał na sobie czerwony płaszcz.
- Kim ty to cholery jesteś? - Zapytał. Miał długie, fioletowe włosy i białe oczy.
- Nazywam się Aya Morri. Jestem Wyrocznią i przyszłym Królem Roisei. - Bez namysłu palnęła brunetka. Demon stał chwilę w bezruchu. Po czym on jak i inne Demony zaczęli się śmiać. Przestraszone Demonice rozbiegały się w popłochu, zabierając za sobą dzieci.
- Królem ROISEI?! - Wrzasnął białooki. - Chyba kpisz! Przy Datenshi'm jesteś nikim!
Brunetka podskoczyła.
- Pasmo mroku! - Cień który utworzyła w czasie skoku przemienił się w długą rękę. Dłoń podleciała do demona. Owinęła się niczym wąż wokół fioletowowłosego. Cień "przytrzymał" białookiego. Aya spadając wyjęła sztylet i wbiła go prosto w czoło demona. Ten rozpłynął się. Została po nim mała świecąca kulka, która wzbiła się wysoko, po czym niknęła.
Nagle w stronę Ayi poleciał ogromny piorun. Ta odskoczyła. Podniosła z ziemi sztylet. Zauważyła, że ku niej pędzą węże, które nie wyglądały przyjaźnie. Młoda Morri wskoczyła na dach. Przed nią stanęły dwa demony. Brunetka zaatakowała jednego z nich. Uderzyła go nogą w brzuch. Ten złapał jej stopę. Chciał ją wykręcić, jednak Aya obróciła się przy okazji uderzając mężczyznę nogą w twarz. Szybko upadła na podłogę i wywróciła drugiego demona.
- Mam cię! - Jeden Z napastników złapał dziewczynę za ramię. Brunetka poczuła silne ukłucie w tym miejscu, po czym po jej ciele przeszedł strasznie bolący prąd. Brunetka upadła bezwładnie na dach. Jej każdy mięsień spiął się niemiłosiernie. Któryś z demonów ją kopnął tak, że zleciała z budynku. Nie czuła jednak bólu zetknięcia z ziemią. Wystarczył jej skurcz mięśni... Spojrzała w bok. Ku niej pędziły trzy węże.
- Nie ma tak dobrze! - Wrzasnęła Kuuki. Machnęła ręką, a węże zostały strącone na bok o jakieś 20 metrów. Białowłosa odbiła się od ziemi i wzbiła w powietrze na białych anielskich skrzydłach. Podniosła obie ręce do góry. Między jej dłońmi zaczął zbierać się "wiatr", czyli szybkie strumienie powietrza kumulowały się między jej palcami. Kuuki skierowała swe dłonie w kierunku demonów stojących na dachu. W ich stronę pomknęły dwa tornada, wypływające spomiędzy dłoń demonicy. Mężczyźni zostali pocięci na kawałki. jeden z nich się spalił, pozostawiając po sobie dwie błyszczące się kule, które wzbiły się wysoko w niebo, a drugi po prostu rozpadł się na kawałki uwalniając jedne "światełko".
Dwójka pozostałych przy życiu demonów wskoczyła na swoje konie. zaczęła uciekać w pośpiechu. Kuuki jednak nie zamierzała dać im uciec. Podleciała do nich i zabiła tak samo jak poprzednich przeciwników. Z dwóch demonów wyleciało po jednej kulce.
W tym czasie do Ayi podbiegła inna demonica. Miała długie granatowe włosy i czarne oczy.
- Jak się czujesz? - Zapytała.
- Nie bardzo... Nie mogę się ruszyć. - Jęknęła brunetka, której nawet połykanie śliny sprawiało niemały problem. - Kto to był.. Co się stało?
- To były wysłannicy Datenshi, głównego demona sterującego teraz Roisei'ą. - Powiedziała Kuuki lądując zgrabnie obok, po czym zwróciła się do granatowowłosej. - Kristill zrobiłaś...
- Tak. - Czarnooka nie dała jej dokończyć.
- To dobrze. - Uśmiechnęła się złotooka. Kucnęła i wzięła Ayę na ręce. - Kristill przygotowała specjalny wywar, po nim ci ta paralizacja minie.
- To w międzyczasie porozmawiamy.. - Zaśmiała się cicho błękitnooka.
- Wiesz to dziwne bo zazwyczaj po takim ataku nie da się nawet mrugać oczami...
- To dlatego, że dalej jestem w kontroli ducha... Dlaczego nie atakujecie? - Zapytała brunetka. To było dla niej co najmniej debilne..
- Nie możemy. - Westchnęła Kristill. - Widziałaś te światła wydobywające się z demonów? To Toro. Czyli nasza moc, moc każdego demona. Tylko kilka demonów w historii całej Roisei szdołało opanować sztukę wydobywania Toro. W tym był to Datenshi.
Dziewczyny weszły do domu, gdzie obudziła się Aya. Weszły do ciemnego pomieszczenia. Kuuki położyła Ayę na twardym posłaniu składającym się z koca i skrzyni. Granatowowłosa chodziła i zapalała po kolei świeczki znajdujące się na ścianach.
- Tak więc z tego co wnioskuję Datenshi zabrał wam Toro, tak? Ale przecież Kuuki odzyskałaś swoją siłę..
- I moją demoniczność... To dlatego, że zabiłaś tego demona. Datenshi zabrał mi moc, i przekazał go dla jednego ze swoich pionków. Zabijając go uwolniłaś moje Toro, a ono powróciło. Nie walczymy, bo nie mamy jak. Brakuje nam schronienia. Wszyscy mężczyźni udali się bronić wioskę obok.. Dziękujemy, za to że zaczęłaś nas bronić. - Uśmiechnęła się Kuuki, której Kristill przyniosła z pomieszczenia obok dwie miski. Demonie zaczęły smarować Ayę jakimś mazidłem, które było zimne, żelowate i nieprzyjemne.
- Długo będę taka sparaliżowana?
- Nie. Niedługo powinno ci to przejść. - Zaśmiała się Kristill.
- Bo wiecie... Muszę w jakiś sposób wrócić na Ziemię.
- Tak źle ci u nas? Myślałam, że zostaniesz na dłużej.. Twoja pomoc bardzo by się przydała. Trochę treningu i mogłabyś być Pogromcą. Myślę, że naprawdę masz szansę pokonać Datenshi. - Uśmiechnęła się uroczo złotooka. Wraz z drugą demonicą smarowały ciało Ayi, która powoli odzyskiwała czucie.
- Nie to, że źle.. Bardzo lubię leżeć nie mogąc ruszyć nawet palcem... To moja życiowa pasja. - Zaśmiała się błękitnooka.
Tak naprawdę Aya tęskniła. Strasznie się stęskniła za Hao. Kiedy była w środku walki i ten demon sparaliżował ją.. Bała się, że umrze. Że umrze będąc w niezgodzie ze starszym Asakurą. Jak tylko wróci na Ziemię, skończy tą głupią sytuację. Muszą sobie wszystko wyjaśnić raz na zawsze! Ostatnio oboje zachowywali się jak dzieci w przedszkolu. Aya sprawiała przykrość Hao, a Hao Ayi. Do tego Tessami.. A może Hao już jej nie kocha? W końcu ostatnio strasznie mało mu czasu poświęca.. Może z Tessami byłby bardziej szczęśliwy?
Sama myśl o tym ukłuła serce młodej Morri bardziej niż jakikolwiek paraliż.
Do tego Eve jest nie wiadomo z kim i nie wiadomo gdzie.
- Coś się stało? - Zapytała Kristill, widząc na twarzy brunetki nagły smutek.
- Nie nic... Trzeba wymyślić coś, żeby pokonać Datenshi i jego wojska.... Jestem dziwnie zmęczona... Ale mogę już ruszać ręką! Jedną... - Westchnęła Aya.
Trochę minęło aż cały paraliż odszedł Ayi z ciała. W tym czasie odbyła ciekawą pogawędkę z demonicami. Czując znowu swoje ciało młoda Morri wstała. Wyszła z domu wraz z Kristill i Kuuki. Chodziła po wiosce poznając kolejne demony i małe demoniątka. Okazało się że są to bardzo miłe i przyjazne osoby. Chociaż tak jak ludzie - mieli różne charaktery - wszyscy byli wspaniali. Do tego Aya zyskała u nich ogromny szacunek i podziw. Była zwykłym człowiekiem, a mimo tego stanęła do walki z sześcioma demonami w obronie niewinnych kobiet, które skończyłyby marnie, gdyby tylko zostały porwane przez Datenshi...
Demonice, i dzieci znajdujące się w wiosce poczęstowały Ayę przysmakami z Roisei. Cóż, większość posiłku średnio młodej Morri smakowała. Jadła bo była potwornie głodna. Po za tym to byłoby niegrzecznie nie zjeść takiego podarunku.
- Wracają! - Wykrzyknęła wesoło Mirai, wybiegając z domu w którym aktualnie siedziała cała wioska. Był on największy i najbardziej masywny. Demonice w jednej chwili podniosły się i zaczęły wybiegać za dziewczynką.
- Kto? - Zapytała Aya.
- Nasi! - Uśmiechnęła się Kuuki. Złapała błękitnooką za rękę i pociągnęła na zewnątrz. Z nieba po kolei zaczęły zlatywać demony. Niektórzy byli ranni. Tymi zaczęły zajmować się uradowane kobiety.
- Wygraliśmy! - Wrzasnął Saison. Ogólnie zapanowała radość. Każdy wiwatował i krzyczał. Młoda Morri czuła się zdezorientowana. Wokół niej były same zadowolone osoby. Również Aya próbowała wczuć się w wesoły klimat, ale nie mogła wyrzucić z głowy obrazu Hao i Tess. W tej chwili czuła się chorobliwie zazdrosna. Bo ona jest tu, a tam ten różowobiały szczur podrywa jej chłopaka! Chociaż Aya miała świadomość, że nie powinna o tym myśleć, szczególnie że w Roisei jest taka a nie inna sytuacja, i myśląc o sobie zachowuje się strasznie egoistycznie, ale ... NO kurczaczek z rożna!!
Brunetka stanęła pod jednym z budynków, wyłączając się duchowo. Nie zauważyła nawet kiedy podeszło do niej pięciu demonów.
- Chcieliśmy ci podziękować. - Powiedział jeden.
- I to bardzo. Gdyby nie ty, nasza wioska skończyłyby marnie... - Zaśmiał się nerwowo drugi.
- Nie ma za co. To był mój obowiązek. - Z zakłopotaniem Aya podrapała się po głowie.
- Bardzo brawurowo z twojej strony. - Burknął Saison, który właśnie pojawił się obok. - Co ty sobie myślisz?!
- Że co? - Zapytała zdezorientowana Aya.
- Że nico! Nie wychylaj się tak! Przecież jesteś tylko człowiekiem!
- Aż człowiekiem!! Gorzej by było jakbym była alweolatą! O co ci chodzi?
- O to, że przecież to były demony i to wysłane przez Datenshi, a ty tak po prostu przeciwko nim wyskakujesz!
- Matko kochana, to co miałam dać się związać? Po za tym nie będziesz mi mówić co mam robić!
- Saison daj jej spokój, powinieneś być jej wdzięczny. - Pouczył srebrnowłosego zielonooki demon stojący obok. - Zapraszamy cię na świętowanie naszego zwycięstwa. Będziesz naszym gościem honorowym.
- Ale ja powinnam już wracac... - Powiedziała cicho Aya.
- Przecież wrócisz na Ziemię! Chociaż zostań na trochę!
- No dobrze ale to naprawdę będzie chwilka... Saison zaraz mnie odeślesz. - Zwróciła się do rogatego. Ten tylko kiwnął głową. Nagle poczuli jak ziemia się trzęsie. Zielonooki, który przed chwilą gadał z Ayą wyciągnął ogromny miecz z pochwy na plecach.
- Oj chyba jeszcze nie świętujemy... - Westchnął.
*** "Tymczasem" na Ziemi ***
Asakurowie siedzieli w restauracji Kalima. Ruch był duży jak zwykle, chociaż przychodziło coraz mniej ludzi z powodu dość późnej pory. Hao bacznie obserwował każdego kto wchodzi i wychodzi z pomieszczenia. Kiedy tylko do restauracji wchodziła jakakolwiek brunetka od razu miał nerwowy ruch , czyli podskakiwał jakby mu ktoś szpilkę pod siedzenie podłożył.
- Braciszku spokojnie.
- Spokojnie, spokojnie... A czy ja nie jestem spokojny? - Zapytał długowłosy. Naprawdę jak na tą sytuację to on był naprawdę spokojniutki. Jakby był zdenerwowany, ta restauracja by już nie istniała. - A ty to się niby nie denerwowałeś, jak Anna zniknęła.
- Hao to była inna sytuacja.. My wiedzieliśmy, że jest z Soul'em. A Aya może być wszędzie.
- Yoh, ty mi nie pomagasz Q_Q Właśnie może być wszędzie... Jedyny fakt jaki znamy to to, że poszła gdzieś z Saisonem. Potem ślad po niej zaginął. Dobra, wykluczmy to że porwał ją Soul, co jest prawdopodobne, jednak z racji tego, że gdy tylko o tym wspominam, to wy wszyscy dostajecie białej gorączki krzycząc "nie myśl tak!" i wykluczając to, że zrobił jej krzywdę jakikolwiek inny demon i Wyrzutki, a Eve też nie maczała w tym palców... To nie mam pojęcia gdzie ona może być.. - Długowłosy westchnął ciężko.
- Hao, to nie twoja wina... - Pocieszał go Yoh, wyprzedzając dalszy potok słów brata.
- Ej nie wmawiaj mi tego, okey?! Co jak co ale aż tak głupi nie jestem! Zawaliłem Yoh! Zawaliłem na całej linii! Być może ona mnie naprawdę potrzebowała, a ja nawet tego nie zauważyłem! Co ze mnie za chłopak?! Tylko nie wiem dlaczego zawsze wszytko się musi zawalić żebym zobaczył swoje błędy..
Lokal powoli pustoszał. Nagle do restauracji weszła Kumiko, Naoko, Tess i Anna. Wszystkie usiadły obok chłopaków.
- Co tam? - Zaszczebiotała białowłosa przysuwając się do długowłosego. Ten nawet nie raczył na nią spojrzeć, co fioletowooka skwitowała tylko zatrzepotaniem rzęsami.
- Zaraz będziemy się zbierać do domu. - Zaczął temat Yoh.
- Nic nie wiadomo o Ayi? - Zapytała Anna. Od czasów pamiętnego "porwania" młoda Kyoyama zmieniła się o 180 stopni. Nie męczyła tak chłopaków. Wręcz wszystkim oprócz Yoh odwołała mordercze treningi. Sama zajęła się gotowaniem i dbaniem o dom. Oczywiście domownicy pomagali jej tak z grzeczności i przyzwyczajenia. W każdym bądź razie stara zimna Anna ustąpiła miejsca milszej, aczkolwiek dalej dość twardej dziewczynie.
Młodszy pokręcił głową, utwierdzając dziewczyny w przekonaniu, że jednak nie mają żadnych wieści o młodej Morri.
- Chciałabym już żeby wróciła... Ciężko jest tu pracować... - Westchnęła Naoko, za co dostała kopniaka pod stołem od Kumiko, która siedziała naprzeciwko szatynki. Młoda Anzai pod nieobecność brunetki opiekowała się restauracją. Nie chciała, żeby Kalim wylał jej przyjaciółkę z pracy, więc dobrowolnie poddała się tym torturom.
- Naoko! - Syknęła zielonooka, patrząc z obawą na Hao, który tylko się uśmiechnął.
- Tak.. A Aya codziennie tu pracuje. I potem chodzi na treningi.. - Westchnął po chwili ciężko. "A potem jeszcze słucha moich narzekań, a w między czasie zamartwia się o siostrę" - dodał w myślach. wiedział, że jakby powiedział to na głos, brat znowu zacząłby swoje wywody pod tytułem "to nie twoja wina".
- Przecież nie umarła, jeszcze wróci. - Wzruszyła ramionami Tessami. - Sami mi mówiliście, że zawsze wraca cała i zdrowa, także nie wiem po co te zamartwianie się.
- Tess zamartwianie jest potrzebne, bo to jest nasza przyjaciółka. Po za tym, nie ma już jej trzeci dzień. - Wytłumaczyła Anna.
- Może znudziła się już siedzeniem tutaj w tej dziurze i wyjechała?
- Tessami, może ty byś dała radę zostawić przyjaciół bez pożegnania, jakiegokolwiek słowa wyjaśnienia.! Ale Aya taka nie jest! - Zbulwersował się Długowłosy. - Po za tym nie miałaby powodów. Chyba...
*** W nocy ***
Asakura usłyszał jakieś hałasy na dole. Spojrzał w bok. Faust, Yoh i Morty spokojnie sobie spali. Długowłosy wygramolił się spod cieplutkiego kocyka. Zajrzał po drodze do pokoju dziewczyn. Anna słodko spała, oświetlona księżycem. Obok miejsce było puste. Długowłosy pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Zaniedbał ją. Zaniedbał... Ona też nie powinna tak znikać, mogłaby coś powiedzieć, ale... Może chciała. Może chciała coś powiedzieć, ale Asakura popełnił karygodny błąd... Odwrócił się od niej. Odwrócił się kiedy go potrzebowała...
Schodził powoli po schodach.
- Hao...? - Usłyszał jej głos. Przed nim w korytarzu stała Aya. Długowłosy nie myśląc długo rzucił się na brunetkę i mocno przytulił. Ścisnął ją, upewniając się, czy to nie żaden sen. Dziewczyna cicho pisnęła.
- Ayeńko, co ci jest? - Szepnął. Złapał jej twarz w dłonie, gładząc lekko kciukami policzki brunetki.
- Cześć Hao. - Westchnęła błękitnooka. Czuła się bardzo słabo. Nogi odmawiały młodej Morri posłuszeństwa, w głowie szumiało, a przed oczami miała ciemne plamy. Do tego plecy bardzo mocno ją bolały. Ta jakby miała tam jakąś ranę. - Zmęczona jestem...
- Gdzie byłaś? Martwiłem się... Zniknęłaś tak szybko... Wyglądasz na wykończoną... - Mówił cicho, zsunął dłonie na ramiona błekitnookiej. Poczuł coś ciepłego. Spojrzał na swoją rękę. Była na niej krew. - Matko...
Hao lekko obrócił Ayę, która nie sprawiała zbytniego oporu. Brunetka miała dwie rany na łopatkach. Nie były one zbyt głębokie, ale obficie krwawiły.
- Naprawdę się martwiłeś? - Zapytała błękitnooka.
- Żartujesz? - Zapytał. Jak ona mogła pomyśleć, że Asakura się nie martwił?! - Wychodziłem z siebie!
Po chwili ciszej dodał.
- Jesteś ranna. Chodź do łazienki.. - Szatyn wziął Ayę za rękę i pociągnął w stronę wymienionego wyżej pomieszczenia. Bezszelestnie starali się wejść po schodach. W łazience znajdowała się większość leków. Asakura posadził młodą Morri na koszu do prania.
- Obudzę Fausta... - Zaproponował. Już chciał wyjść, ale Aya złapała go za rękę.
- Hao nie idź nigdzie... - Poprosiła. - To nie są głębokie rany.. Przynajmniej tak myślę, bo mnie nie bolą aż tak mocno. A chcę z tobą porozmawiać. Po za tym Faust pewnie nie byłby zadowolony.. - Zaśmiała się lekko.
Asakura odwzajemnił gest. Podszedł do szafki i wyjął bandaże oraz inne potrzebne do opatrzenia ran rzeczy. Stanął za plecami Ayi, która zdjęła poszarpaną bluzkę. Rozpięła również biustonosz, ale go nie zdejmowała.
- Eh... Kolejna do wyrzucenia... Niedługo znowu będę musiała pujść na zakupy. - Westchnęła, obracając w dłoniach materiał bluzki. Czarnooki zachichotał. Polał wacik wodą utlenioną. Zaczął wycierać plecy młodej Morri z krwi.
- Byłam w Roisei. Na planecie demonów. - Zaczęła wyjaśniać błękitnooka.
- Gdzie? - Zdziwił się Asakura. - Wiesz mogłaś powiedzieć, że wyjeżdżasz na tak długo. Wiem, że byłaś na mnie zła, ale boli mnie to, że nic nie powiedziałaś..
- Hao przepraszam cię.. Nie powinnam znikać na cały dzień..
- Cały dzień?! Aya nie było cię cztery dni!
- Cztery dni? - Błękitnooka była w niemałym szoku. Fakt.. Saison coś tam mówił, że zmiana czasu... Ale młoda Morri nie zwróciła uwagi na to. - Przepraszam cię Hao. Nie wiedziałam... Ała! Widocznie w Roisei jest inny czas... Albo... Ał!
Krzyknęła, po czym mocno przygryzła wargę. Nie chciała obudzić kogokolwiek z domowników.
- Tym razem to ja przepraszam. Już powoli kończę.. Albo co?
- Albo po porostu czas, kiedy nie pamiętam co robiłam.. Widzisz ja nie mam pojęcia skąd te rany.. Tak w ogóle to nawet nie wiem skąd się wzięłam w domu... Obudziłam się pod naszymi drzwiami wejściowymi.. Weszłam, a potem to ty już wstałeś. Coś niefajnego się ze mną dzieje...
- Niefajnego? - Powtórzył Hao. - Możesz już się ubrać.
Sam podszedł do umywalki aby umyć ręce.
- Widzisz jak byłam w Roisei, byłam w jakiejś wiosce. - Opowiadała brunetka zapinając biustonosz. Nie widziała sensu zakładania bluzki, która bardziej przypominała starą szmatę do podłogi. - Zaatakowało ją kilku demonów, a ja razem z Kuuki ich pokonałyśmy... Prawdę mówiąc już wtedy chciałam iść do domu ale jakoś tak... - Aya wolała nie wspominać o swojej "paraliżującej" przygodzie. - Wtedy przyszedł Saison ze swoimi przyjaciółmi i na miasto napadły nowe demony. Zaczęliśmy walczyć. Szło mi dobrze, kiedy nagle zaczęło się kręcić mi w głowie. Potem wiem, że upadłam i obudziłam się tutaj... Być może naprawdę spędziłam w Roisei cztery dni. Nie mam pojęcia.. Nie...
Nagle poczuła niesamowity ból głowy. Przed oczami widziała sytuacje, których nigdy nie była uczestniczką. Nie było to nic wielkiego. Kilka "zdjęć" w jej głowie. Jednak nieźle ją przestraszyły i zadziwiły. To nie były jej wspomnienia.
Szybko potrząsnęła głową, oddalając od siebie dziwne myśli.
- Ayeńko..? - Asakura podszedł do brunetki. Usiadł przed nią. Położył swoje ręce na kolana błękitnookiej.
- Hao ze mną dzieje się coś złego... W ogóle z nami dzieje się coś złego. Oddalamy się od siebie. A ja nie chcę się od ciebie oddalać.. Za dużo czasu spędzam po za domem. - Westchnęła.
- Aya, bo ty nic nie mówisz o tym co się dzieje.
- Bo nie słuchasz! - Powiedziała z lekką pretensją brunetka. - Od pewnego czasu mam wrażenie, że nic cię nie obchodzę.. Od kiedy pojawiła się Tessami...
- Tess? - Przerwał jej zdziwiony Asakura. - A co ona ma do tego? Jesteś zazdrosna...?
Zapytał z lekkim rozbawieniem.
- Bardzo śmieszne. - Warknęła.
- Przepraszam. - Widząc zdenerwowanie błękitnookiej zrozumiał nietakt swojej wypowiedzi. - Ayeńko między mną a Tessami nic nie jest, rozumiesz? Nic a nic jeśli chodzi o kontakty chłopak - dziewczyna. Jest przyjaciółką tak jak Kumiko, Naoko czy Anna. Trochę zaufania do mnie.
- Hao ja tobie ufam. Nie ufam Tessami. - Wyjaśniła Asakurze błękitnooka. - Widzisz Anna albo Kumiko nie patrzy na ciebie z żądzą gwałtu!
- Tessami nie patrzy na mnie z żądzą gwałtu...! - Zadziwił się szatyn. - W przeciwieństwie do Saisona...
Aya spojrzała na szatyna oczami żaby siedzącej na asfalcie którym właśnie jedzie ciężarówka < O___O >
- Hao.. Nie wiem czy ty sobie zdajesz sprawę, ale Saison jest demonem, i nawet jakbym chciała, a NIE CHCĘ, nie mogłabym z nim być. Po za tym on mnie tylko denerwuje... Dzisiaj nawrzeszczał na mnie że ocaliłam jego siostrę. Nie zrozumiałam o co mu chodzi. Po za tym zawsze gdy jestem przy nim dzieje się coś dziwnego...
Uśmiechnęła się lekko i spojrzała w czarne oczy Hao. Jego oczka są prześliczne. Mogłaby w nie gapić się i gapić.
- Nigdy nie zamieniłabym cię na jakiegoś nabuzowanego idiotę z rogami. - Pogłaskała go lekko po włosach.
- Kocham cię. - Asakura wziął jej dłoń i lekko musnął jej wierzch swoimi ustami.
Jeszcze trochę porozmawiali o różnych sprawach. Tych ważnych i tych mniej. Hao opowiedział ukochanej o tym co działo się w Dobie przez cztery dni nieobecności. Aya wyjaśniła chłopakowi sytuację w Roisei. W końcu dziewczyna zaczęła zasypiać w trakcie rozmowy, także Asakura dał za wygraną. Wziął brunetkę na ręce i zaniósł do pokoju. Sam, uspokojony i szczęśliwy, wgramolił się pod kocyk na swoim tatami. Szybko zasnął, wtulając się w poduszkę i myśląc o świetlanej przyszłości.
Tak wiem, wiem... Notki nie było długo, do tego jest porypana na maksa, nie umiem pisać opisów, nie mam pojęcia co pisać dalej, bo mam za dużo koncepcji na to jedne opowiadanie, a na inne opowiadania w ogóle koncepcji nie mam, zaniedbałam blogi swoje i wasze, w szkole mi nie idzie, kontakty towarzyskie mam takie, że można je o kant chusteczki pobić, nic mi nie wychodzi, nie umiem rysować na nowym tablecie, nie mogę znaleźć dobrego programu do konwertowania plików na AVI, przez co nie mogę stworzyć nowego AMV, na co mam chcicę...
Uf... Wyrzuciłam to z siebie.
Przepraszam za wszelkie zaległości i opóźnienia.
Składam również najszczersze kondolencje Spokoyoh :<
Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że wasze życie układa się lepiej niż moje.
Mam doła >_< I nie wiem rozumiem dlaczego podkreśla mi się słowo "doła" o.O
Dobra już kończę bo i tak Minikeiti mnie zabije, że tak późno wstawiam ^^"
Jeśli nie ogarniacie notki nie przejmujcie się...
Ja też jej nie ogarniam ^^"
Pozdrawiam ^^
- Maleńka, poproszę sok. - Horo z uśmiechem zaczepił Ayę. Ta tylko naburmuszyła się, trzepnęła błękitnowłosego w tył głowy i poszła po zamówienie. Nienawidziła jak ktoś mówił do niej per "maleńka" w pracy.
Chłopacy po treningu siedzieli w ich ulubionym lokalu. Od choroby starszego Asakury minął ponad tydzień. Długowłosy nie brał jeszcze udziały w treningach z rozkazu Ayi, ale był na tyle zdrowy, aby móc siedzieć tu i wpatrywać się w swoją dziewczynę. Ostatnio mało ją widział, bo dziewczyna zwiększyła sobie czas treningów. Obiecała sobie, że następnym razem będzie na tyle silna, aby pokonać Soul'a na amen.
- Proszę mój panie. - Powiedziała z ironią młoda Morri stawiając na stole szklankę z pomarańczowym płynem w środku. - Nie czekajcie dzisiaj na nie z kolacją..
- ZNOWU? - Jęknął Hao.
- Znowu, znowu... - Przedrzeźniała go brunetka. Miała wrażenie, że porwanie Eve nie obchodziło nikogo.
- Nie kłóćcie się... - Westchnął Yoh. Jego bratu coraz częściej zdarzały się sprzeczki z błękitnooką.
- Nie kłócimy się! - Warknęła para. Spojrzeli na siebie wrogo, po czym młoda Morri poszła obsługiwać innych klientów.
- Daj jej trochę na luz, przecież wiesz jaka ona jest. - Dał radę przyjacielowi Morty. Długowłosy tylko fuknął gniewnie. Wbił się mocniej w siedzenie. Spojrzał w stronę drzwi. Do restauracji właśnie wchodziły dziewczyny. Wykończone zakupami dźwigały setki toreb (no może nie setka ale DUŻO...). Asakura zerwał się z krzesła i wziął torby dziewczyny idącej na czele tej jakże wesołej bandy. Była nią Tessami, która od pamiętnej choroby Długowłosego zagościła w ich paczce. Hao pomógł również Tamao i Pilice, które załamywały się od ciężaru.
- Dziękuję nasz Księciu. - Zachichotała białowłosa, czochrając szatynowi włosy. Fioletowooka usiadła razem z Anną przy stole chłopaków, a reszta z braku miejsca była zmuszona usiąść przy stoliku obok.
Od razu zaczęli wesoło rozmawiać. Kumiko zachwycała się nowymi butami, które wynalazła jej Tess na wyprzedaży. Blondynka ledwie nie latała w powietrzu. Wesoło dyskutowali i żartowali. Podeszła do nich Aya.
- Chcecie coś dziewczyny? - Zapytała.
- Patrz! - Przed nią dosłownie wyrosła młoda Hida.
- Eee... Buty? - Zapytała niepewnie przestraszona brunetka.
- To są szpilki.. - Ze zrezygnowaniem westchnęła Tess. Ona była ekspertem od takich spraw.
- A co to za różnica? - Wzruszyła ramionami młoda Morri. Nienawidziła, kiedy białowłosa zwracała jej uwagę. W ogóle jej nienawidziła.. Fioletowooka działała na nią jak czerwona płachta na byka.
- Czyż nie są śliczne? - Zadała pytanie zielonooka.
- Cudowne. - Wyszeptała przez zęby Aya. Jeszcze chwilę i wybuchnie. Miała dzisiaj okropny humor, od rana wstała lewą nogą, a wszyscy nic tylko ją denerwowali. Spojrzała nerwowo na zegarek. Nigdy nie myślała, że będzie chciała jak najszybciej wyrwać się z grona swoich przyjaciół. - Dobra, obsłuży was już Kalim, bo ja nie zdążę. Już czternasta..
Obróciła się i poszła na zaplecze.
- Co ona dzisiaj taka drażliwa? - Zapytała Naoko zdziwiona zachowaniem przyjaciółki.
- Palma jej odbija. - Fuknął gniewnie Hao.
Do lokalu wszedł Saison. Kiwnął głową w stronę znajomej sobie grupy szamanów. Cierpliwie poczekał przy drzwiach, aż w końcu młoda Morri pojawiła się.
- Saison? A co ty tu robisz? - Zdziwiła się.
- Czekam na ciebie. - Wyjaśnił krótko demon.
- Wybacz nie mam teraz czasu. Wiesz, że mam trening.
- Masami wie, że cię nie będzie. Muszę cię zabrać w pewne miejsce..
- Jakiś ty tajemniczy.. - Zaśmiała się brunetka.
- Miłej zabawy. - Usłyszała kąśliwą uwagę starszego Asakury.
- Nawzajem. Cześć wam! - Pożegnała się z resztą. Wyszła z restauracji.
- Jakieś kłopoty? - Demon uśmiechnął się lekko do przyjaciółki.
- Nie wszystko wspaniale.. - Ironia w głosie błękitnookiej, była wręcz namacalna. - Gdzie mnie zabierasz?
Demon stanął. Przez chwilę gapił się w bliżej nieokreślony punkt. Jego ręce nerwowo otwierały się i zginały w pięść.
- Aya, posłuchaj mnie. Chcę cię zabrać do Roisei. - Dziewczyna spojrzała na niego spod grzywki. Ostatnio dużo czasu spędzała nie tylko na treningach fizycznych, ale także na nauce języka demonów, ich zwyczajów, zachowań, kultury. - Ale musisz wyrazić na to zgodę.
- Zgadzam się. - Bez zastanowienia powiedziała brunetka. Demony chciały ją na królową, a przecież ona nie była na Roisei - planecie demonów. Była ona w innym wymiarze, dlatego błękitnooka nie mogła tak łatwo się tam przenieść.
Demon przewiązał wokół jej oczu białą szmatkę. Przytulił Ayę do siebie, okrywając ją połami swego płaszcza.
- Możesz się źle poczuć. - Ostrzegł. Młoda Morri wtuliła się w tors szarowłosego. Czuła jego ciepło i przyjemny zapach męskich perfum. Jednak po niedługim czasie poczuła co innego.. Żołądek brunetki podszedł do gardła. W głowie zaszumiało. Poczuła silny ból w czaszce. Tak jakby mózg miał jej zaraz wybuchnąć. Nogi stały się jak z waty. Dziewczyna bezwiednie opadła w ramiona złotookiego.
*** Trochę później już na Roisei ***
Aya otworzyła powoli oczy. Wstała do pozycji siedzącej. Złapała się za głowę, która nie bolała jej już tak bardzo. Rozejrzała się dookoła. Leżała na prowizorycznym hamaku, przybitym to dwóch kołków wbitych w podłogę, która była kamienne, sprawiała wrażenie bardzo zimnej. Kiedy młoda Morri postawiła na niej stopę, przypuszczenia brunetki sprawdziły się. Tak w ogóle nie wiedziała gdzie są jej buty.. Rozejrzała się dookoła. Ściany były obite ciemnymi płachtami. Aya stwierdziła , że oprócz tego "łóżka" na którym leżała, były jeszcze dwa inne posłania. Jedno były to poduszki położone centralnie na ziemi, drugim była przykryta kocem ogromna skrzynia. I właśnie na tej skrzyni stała jedna lała świeczka - jedyne źródło świata.
- Halo...? - Szepnęła cicho i niepewnie. Stanęła na nogi. Podeszła do ściany naprzeciwko. Zaczęła opierać się o nią rękoma iść od prawej do lewej strony. Dość mocno na nią napierała. W końcu musi tu być jakieś wyjście. Nagle nie poczuła oporu. Oślepiło ją światło, a czarnowłosa zaryła twarzą o podłogę. Jęknęła głośno.
Usłyszała donośne śmiechy. Podniosła do góry łebek. W pomieszczeniu było jasno, aż za jasno jak przyzwyczajone do ciemności oczy Ayi. Na drewnianych ścianach były porozwieszane świece. W nos uderzyły ją różne zapachy. Jakieś... Kwiaty, zioła..? Nie miała pojęcia. Na ziemi takiego czegoś nigdy nie czuła. Na środku pomieszczenia stał stół z 5 stołkami. Wśród trzech siedzących osób Aya rozpoznała Darę. Dziewczyna wyszczerzyła się. Podbiegła do młodej Morri i wtuliła w leżącą na ziemi błękitnooką.
- Onee-chan! - Wrzasnęła prosto do ucha Ayi. Ta dostała aż dreszczy na kręgosłupie od maleńkiej demonicy. Po chwili jednak odwzajemniła uścisk.
- Jak miło cię widzieć Dara! Jak się czujesz? Saison dobrze się tobą opiekuje? - Zapytała błękitnooka.
- Tak! Onee-chan to Onee-chan! A to Mirai! - Blondyneczka wskazała najpierw na kobietę o dużych piersiach, białych włosach spiętych w kucyk i turkusowych oczach. Miała na sobie długą bialą spudnicę i tej samej barwy top. Stopy turkusowookiej stały boso na ziemnej podłodze, za co młoda Morri ją podziwiała.. Ayi już nogi odmarzały... Drugą osobą była dziewczynka w wieku mniej więcej Dary. Jej twarz okalały ciemnozielone, króciutkie włosy i puste, niczym wygasłe, białe oczy. Miała na sobie brązową sukieneczkę, a na jej nogach można było zauważyć sandałki. Dopiero po chwili przyglądania się dziewczynce, Aya spostrzegła, że Mirai ma... Trzecie oko. Po środku czoła, czerwone, wielkie i przerażające.
- Dara uspokój się.. - Zachichotała białowłosa. Podeszła do dziewczyn i uśmiechnęła się. - Jestem Kuuki. Saison cię tu przyniósł jak byłaś nieprzytomna..
Maleńka demonica odkleiła się od szamanki. Pobiegła do zielonowłosej siedzącej przy stole. To wykorzystała młoda Morri. Wstała i otrzepała się z kurzu.
- Aya. - Brunetka przywitała się. Chciała podać demonicy rękę, ale ta chyba nie zrozumiała gestu bo ominęła błękitnooką. Weszła do pomieszczenia, w którym Ziemianka się obudziła. Kiedy Kuuki wyszła dzierżyła w ręku buty i torbę młodej Morri. Ta ledwie nie popłakała się ze szczęścia na ich widok. Szybko włożyła na nogi obuwie.
- Idą. - Nagle Mirai cała rozdygotana zeskoczyła ze stolika. Trzęsła się jak osika, a oko na jej czole zrobiło się okrągłe i fioletowe.
- Już?! Ale oni nie wrócili! - Krzyknęła przerażona białowłosa.
- Huh? - Młoda Morri straciła orientacje. Jeszcze większa dezorientacja ją napadła, kiedy drzwi zostały wyważone i do pomieszczenia gdzie przebywały, wtargnął wysoki, umięśniony mężczyzna w spodniach i płaszczu - takim samym jaki nosił Soul. Miał czarne włosy i wrzosowe oczy.
- Idziecie z nami. - Warknął. Wystawił ręce przed siebie. Z rękawów wyskoczyły dwa łańcuchy. Jeden okręcił się wokół Dary i Mirai, a drugi poleciał w stronę Kuuki i Ayi. Brunetka jednak odskoczyła.
Demonice zaczęły krzyczeć i płakać. Błękitnooka nie rozumiała dlaczego się nie bronią. Są DEMONAMI >_< Potrafią walczyć. Chyba...
- One nigdzie z tobą nie pójdą. - Krzyknęła Aya. Brunet spojrzał na nią zdziwiony, po czym prychnął gniewnie.
- Aya nie denerwuj go, bo będzie gorzej! - Jęknęła białowłosa.
- Kim ty jesteś, że wpadasz tu od tak i związujesz je jakimś wieśniackim łańcuchem?! - Aya jak to Aya. W tyłku miała ostrzeżenia..
- Kim ty do jasnej cholery jesteś? Będziesz wspaniałą sztuką. My lubimy buntowniczki... - Zaśmiał się perfidnie "napastnik".
Młoda Morri szybko przywołała Nekomatę i utworzyła kontrolę ducha. Ostatnio dużo trenowała ataki i obronę z Masami.
- Koci pazur! - Wrzasnęła. Wykonała atak w stronę łańcuchów, które pękły. Po niecałej chwili wyciągnęła sztylet z torby. Nim demon zdążył zareagować miał już broń brunetki w sercu. Błękitnooka wyjęła ostrze, a brunet zamienił się w popiół.
Kiedy Aya stanęła w drzwiach doznała szoku. Podobnie ubrane demony porywali kobiety z wioski. Tak przynajmniej można by było nazwać te kilkadziesiąt chatek - prowizorek - które ledwie stały. Podłożem były drobne kamyczki, żwir. Czarne niebo, pokryte okropnymi, ciężkimi chmurami. Młodą Morri przeszedł zimny dreszcz. Związane i rozdygotane kobiety przywiązywano do dwugłowych czarnych koni, które miały po trzy pary oczu na każdej paszczy.
Aya odbiła się od ziemi, wskoczyła na jedne z budynków, po czym spadła koło sześciu koni. Były do nich przywiązani niewolnicy. Błękitnooka przecięła łańcuchy. Trzy konie się spłoszyły. Pobiegły przed siebie. Czarnowłosa wskoczyła na dach najwyższego budynku.
- Macie w tej chwili opuścić to miejsce! - Wrzasnęła szamanka, patrząc na jedynego demona napastnika, który miał na sobie czerwony płaszcz.
- Kim ty to cholery jesteś? - Zapytał. Miał długie, fioletowe włosy i białe oczy.
- Nazywam się Aya Morri. Jestem Wyrocznią i przyszłym Królem Roisei. - Bez namysłu palnęła brunetka. Demon stał chwilę w bezruchu. Po czym on jak i inne Demony zaczęli się śmiać. Przestraszone Demonice rozbiegały się w popłochu, zabierając za sobą dzieci.
- Królem ROISEI?! - Wrzasnął białooki. - Chyba kpisz! Przy Datenshi'm jesteś nikim!
Brunetka podskoczyła.
- Pasmo mroku! - Cień który utworzyła w czasie skoku przemienił się w długą rękę. Dłoń podleciała do demona. Owinęła się niczym wąż wokół fioletowowłosego. Cień "przytrzymał" białookiego. Aya spadając wyjęła sztylet i wbiła go prosto w czoło demona. Ten rozpłynął się. Została po nim mała świecąca kulka, która wzbiła się wysoko, po czym niknęła.
Nagle w stronę Ayi poleciał ogromny piorun. Ta odskoczyła. Podniosła z ziemi sztylet. Zauważyła, że ku niej pędzą węże, które nie wyglądały przyjaźnie. Młoda Morri wskoczyła na dach. Przed nią stanęły dwa demony. Brunetka zaatakowała jednego z nich. Uderzyła go nogą w brzuch. Ten złapał jej stopę. Chciał ją wykręcić, jednak Aya obróciła się przy okazji uderzając mężczyznę nogą w twarz. Szybko upadła na podłogę i wywróciła drugiego demona.
- Mam cię! - Jeden Z napastników złapał dziewczynę za ramię. Brunetka poczuła silne ukłucie w tym miejscu, po czym po jej ciele przeszedł strasznie bolący prąd. Brunetka upadła bezwładnie na dach. Jej każdy mięsień spiął się niemiłosiernie. Któryś z demonów ją kopnął tak, że zleciała z budynku. Nie czuła jednak bólu zetknięcia z ziemią. Wystarczył jej skurcz mięśni... Spojrzała w bok. Ku niej pędziły trzy węże.
- Nie ma tak dobrze! - Wrzasnęła Kuuki. Machnęła ręką, a węże zostały strącone na bok o jakieś 20 metrów. Białowłosa odbiła się od ziemi i wzbiła w powietrze na białych anielskich skrzydłach. Podniosła obie ręce do góry. Między jej dłońmi zaczął zbierać się "wiatr", czyli szybkie strumienie powietrza kumulowały się między jej palcami. Kuuki skierowała swe dłonie w kierunku demonów stojących na dachu. W ich stronę pomknęły dwa tornada, wypływające spomiędzy dłoń demonicy. Mężczyźni zostali pocięci na kawałki. jeden z nich się spalił, pozostawiając po sobie dwie błyszczące się kule, które wzbiły się wysoko w niebo, a drugi po prostu rozpadł się na kawałki uwalniając jedne "światełko".
Dwójka pozostałych przy życiu demonów wskoczyła na swoje konie. zaczęła uciekać w pośpiechu. Kuuki jednak nie zamierzała dać im uciec. Podleciała do nich i zabiła tak samo jak poprzednich przeciwników. Z dwóch demonów wyleciało po jednej kulce.
W tym czasie do Ayi podbiegła inna demonica. Miała długie granatowe włosy i czarne oczy.
- Jak się czujesz? - Zapytała.
- Nie bardzo... Nie mogę się ruszyć. - Jęknęła brunetka, której nawet połykanie śliny sprawiało niemały problem. - Kto to był.. Co się stało?
- To były wysłannicy Datenshi, głównego demona sterującego teraz Roisei'ą. - Powiedziała Kuuki lądując zgrabnie obok, po czym zwróciła się do granatowowłosej. - Kristill zrobiłaś...
- Tak. - Czarnooka nie dała jej dokończyć.
- To dobrze. - Uśmiechnęła się złotooka. Kucnęła i wzięła Ayę na ręce. - Kristill przygotowała specjalny wywar, po nim ci ta paralizacja minie.
- To w międzyczasie porozmawiamy.. - Zaśmiała się cicho błękitnooka.
- Wiesz to dziwne bo zazwyczaj po takim ataku nie da się nawet mrugać oczami...
- To dlatego, że dalej jestem w kontroli ducha... Dlaczego nie atakujecie? - Zapytała brunetka. To było dla niej co najmniej debilne..
- Nie możemy. - Westchnęła Kristill. - Widziałaś te światła wydobywające się z demonów? To Toro. Czyli nasza moc, moc każdego demona. Tylko kilka demonów w historii całej Roisei szdołało opanować sztukę wydobywania Toro. W tym był to Datenshi.
Dziewczyny weszły do domu, gdzie obudziła się Aya. Weszły do ciemnego pomieszczenia. Kuuki położyła Ayę na twardym posłaniu składającym się z koca i skrzyni. Granatowowłosa chodziła i zapalała po kolei świeczki znajdujące się na ścianach.
- Tak więc z tego co wnioskuję Datenshi zabrał wam Toro, tak? Ale przecież Kuuki odzyskałaś swoją siłę..
- I moją demoniczność... To dlatego, że zabiłaś tego demona. Datenshi zabrał mi moc, i przekazał go dla jednego ze swoich pionków. Zabijając go uwolniłaś moje Toro, a ono powróciło. Nie walczymy, bo nie mamy jak. Brakuje nam schronienia. Wszyscy mężczyźni udali się bronić wioskę obok.. Dziękujemy, za to że zaczęłaś nas bronić. - Uśmiechnęła się Kuuki, której Kristill przyniosła z pomieszczenia obok dwie miski. Demonie zaczęły smarować Ayę jakimś mazidłem, które było zimne, żelowate i nieprzyjemne.
- Długo będę taka sparaliżowana?
- Nie. Niedługo powinno ci to przejść. - Zaśmiała się Kristill.
- Bo wiecie... Muszę w jakiś sposób wrócić na Ziemię.
- Tak źle ci u nas? Myślałam, że zostaniesz na dłużej.. Twoja pomoc bardzo by się przydała. Trochę treningu i mogłabyś być Pogromcą. Myślę, że naprawdę masz szansę pokonać Datenshi. - Uśmiechnęła się uroczo złotooka. Wraz z drugą demonicą smarowały ciało Ayi, która powoli odzyskiwała czucie.
- Nie to, że źle.. Bardzo lubię leżeć nie mogąc ruszyć nawet palcem... To moja życiowa pasja. - Zaśmiała się błękitnooka.
Tak naprawdę Aya tęskniła. Strasznie się stęskniła za Hao. Kiedy była w środku walki i ten demon sparaliżował ją.. Bała się, że umrze. Że umrze będąc w niezgodzie ze starszym Asakurą. Jak tylko wróci na Ziemię, skończy tą głupią sytuację. Muszą sobie wszystko wyjaśnić raz na zawsze! Ostatnio oboje zachowywali się jak dzieci w przedszkolu. Aya sprawiała przykrość Hao, a Hao Ayi. Do tego Tessami.. A może Hao już jej nie kocha? W końcu ostatnio strasznie mało mu czasu poświęca.. Może z Tessami byłby bardziej szczęśliwy?
Sama myśl o tym ukłuła serce młodej Morri bardziej niż jakikolwiek paraliż.
Do tego Eve jest nie wiadomo z kim i nie wiadomo gdzie.
- Coś się stało? - Zapytała Kristill, widząc na twarzy brunetki nagły smutek.
- Nie nic... Trzeba wymyślić coś, żeby pokonać Datenshi i jego wojska.... Jestem dziwnie zmęczona... Ale mogę już ruszać ręką! Jedną... - Westchnęła Aya.
Trochę minęło aż cały paraliż odszedł Ayi z ciała. W tym czasie odbyła ciekawą pogawędkę z demonicami. Czując znowu swoje ciało młoda Morri wstała. Wyszła z domu wraz z Kristill i Kuuki. Chodziła po wiosce poznając kolejne demony i małe demoniątka
Demonice, i dzieci znajdujące się w wiosce poczęstowały Ayę przysmakami z Roisei. Cóż, większość posiłku średnio młodej Morri smakowała. Jadła bo była potwornie głodna. Po za tym to byłoby niegrzecznie nie zjeść takiego podarunku.
- Wracają! - Wykrzyknęła wesoło Mirai, wybiegając z domu w którym aktualnie siedziała cała wioska. Był on największy i najbardziej masywny. Demonice w jednej chwili podniosły się i zaczęły wybiegać za dziewczynką.
- Kto? - Zapytała Aya.
- Nasi! - Uśmiechnęła się Kuuki. Złapała błękitnooką za rękę i pociągnęła na zewnątrz. Z nieba po kolei zaczęły zlatywać demony. Niektórzy byli ranni. Tymi zaczęły zajmować się uradowane kobiety.
- Wygraliśmy! - Wrzasnął Saison. Ogólnie zapanowała radość. Każdy wiwatował i krzyczał. Młoda Morri czuła się zdezorientowana. Wokół niej były same zadowolone osoby. Również Aya próbowała wczuć się w wesoły klimat, ale nie mogła wyrzucić z głowy obrazu Hao i Tess. W tej chwili czuła się chorobliwie zazdrosna. Bo ona jest tu, a tam ten różowobiały szczur podrywa jej chłopaka! Chociaż Aya miała świadomość, że nie powinna o tym myśleć, szczególnie że w Roisei jest taka a nie inna sytuacja, i myśląc o sobie zachowuje się strasznie egoistycznie, ale ... NO kurczaczek z rożna!!
Brunetka stanęła pod jednym z budynków, wyłączając się duchowo. Nie zauważyła nawet kiedy podeszło do niej pięciu demonów.
- Chcieliśmy ci podziękować. - Powiedział jeden.
- I to bardzo. Gdyby nie ty, nasza wioska skończyłyby marnie... - Zaśmiał się nerwowo drugi.
- Nie ma za co. To był mój obowiązek. - Z zakłopotaniem Aya podrapała się po głowie.
- Bardzo brawurowo z twojej strony. - Burknął Saison, który właśnie pojawił się obok. - Co ty sobie myślisz?!
- Że co? - Zapytała zdezorientowana Aya.
- Że nico! Nie wychylaj się tak! Przecież jesteś tylko człowiekiem!
- Aż człowiekiem!! Gorzej by było jakbym była alweolatą! O co ci chodzi?
- O to, że przecież to były demony i to wysłane przez Datenshi, a ty tak po prostu przeciwko nim wyskakujesz!
- Matko kochana, to co miałam dać się związać? Po za tym nie będziesz mi mówić co mam robić!
- Saison daj jej spokój, powinieneś być jej wdzięczny. - Pouczył srebrnowłosego zielonooki demon stojący obok. - Zapraszamy cię na świętowanie naszego zwycięstwa. Będziesz naszym gościem honorowym.
- Ale ja powinnam już wracac... - Powiedziała cicho Aya.
- Przecież wrócisz na Ziemię! Chociaż zostań na trochę!
- No dobrze ale to naprawdę będzie chwilka... Saison zaraz mnie odeślesz. - Zwróciła się do rogatego. Ten tylko kiwnął głową. Nagle poczuli jak ziemia się trzęsie. Zielonooki, który przed chwilą gadał z Ayą wyciągnął ogromny miecz z pochwy na plecach.
- Oj chyba jeszcze nie świętujemy... - Westchnął.
*** "Tymczasem" na Ziemi ***
Asakurowie siedzieli w restauracji Kalima. Ruch był duży jak zwykle, chociaż przychodziło coraz mniej ludzi z powodu dość późnej pory. Hao bacznie obserwował każdego kto wchodzi i wychodzi z pomieszczenia. Kiedy tylko do restauracji wchodziła jakakolwiek brunetka od razu miał nerwowy ruch , czyli podskakiwał jakby mu ktoś szpilkę pod siedzenie podłożył.
- Braciszku spokojnie.
- Spokojnie, spokojnie... A czy ja nie jestem spokojny? - Zapytał długowłosy. Naprawdę jak na tą sytuację to on był naprawdę spokojniutki. Jakby był zdenerwowany, ta restauracja by już nie istniała. - A ty to się niby nie denerwowałeś, jak Anna zniknęła.
- Hao to była inna sytuacja.. My wiedzieliśmy, że jest z Soul'em. A Aya może być wszędzie.
- Yoh, ty mi nie pomagasz Q_Q Właśnie może być wszędzie... Jedyny fakt jaki znamy to to, że poszła gdzieś z Saisonem. Potem ślad po niej zaginął. Dobra, wykluczmy to że porwał ją Soul, co jest prawdopodobne, jednak z racji tego, że gdy tylko o tym wspominam, to wy wszyscy dostajecie białej gorączki krzycząc "nie myśl tak!" i wykluczając to, że zrobił jej krzywdę jakikolwiek inny demon i Wyrzutki, a Eve też nie maczała w tym palców... To nie mam pojęcia gdzie ona może być.. - Długowłosy westchnął ciężko.
- Hao, to nie twoja wina... - Pocieszał go Yoh, wyprzedzając dalszy potok słów brata.
- Ej nie wmawiaj mi tego, okey?! Co jak co ale aż tak głupi nie jestem! Zawaliłem Yoh! Zawaliłem na całej linii! Być może ona mnie naprawdę potrzebowała, a ja nawet tego nie zauważyłem! Co ze mnie za chłopak?! Tylko nie wiem dlaczego zawsze wszytko się musi zawalić żebym zobaczył swoje błędy..
Lokal powoli pustoszał. Nagle do restauracji weszła Kumiko, Naoko, Tess i Anna. Wszystkie usiadły obok chłopaków.
- Co tam? - Zaszczebiotała białowłosa przysuwając się do długowłosego. Ten nawet nie raczył na nią spojrzeć, co fioletowooka skwitowała tylko zatrzepotaniem rzęsami.
- Zaraz będziemy się zbierać do domu. - Zaczął temat Yoh.
- Nic nie wiadomo o Ayi? - Zapytała Anna. Od czasów pamiętnego "porwania" młoda Kyoyama zmieniła się o 180 stopni. Nie męczyła tak chłopaków. Wręcz wszystkim oprócz Yoh odwołała mordercze treningi. Sama zajęła się gotowaniem i dbaniem o dom. Oczywiście domownicy pomagali jej tak z grzeczności i przyzwyczajenia. W każdym bądź razie stara zimna Anna ustąpiła miejsca milszej, aczkolwiek dalej dość twardej dziewczynie.
Młodszy pokręcił głową, utwierdzając dziewczyny w przekonaniu, że jednak nie mają żadnych wieści o młodej Morri.
- Chciałabym już żeby wróciła... Ciężko jest tu pracować... - Westchnęła Naoko, za co dostała kopniaka pod stołem od Kumiko, która siedziała naprzeciwko szatynki. Młoda Anzai pod nieobecność brunetki opiekowała się restauracją. Nie chciała, żeby Kalim wylał jej przyjaciółkę z pracy, więc dobrowolnie poddała się tym torturom.
- Naoko! - Syknęła zielonooka, patrząc z obawą na Hao, który tylko się uśmiechnął.
- Tak.. A Aya codziennie tu pracuje. I potem chodzi na treningi.. - Westchnął po chwili ciężko. "A potem jeszcze słucha moich narzekań, a w między czasie zamartwia się o siostrę" - dodał w myślach. wiedział, że jakby powiedział to na głos, brat znowu zacząłby swoje wywody pod tytułem "to nie twoja wina".
- Przecież nie umarła, jeszcze wróci. - Wzruszyła ramionami Tessami. - Sami mi mówiliście, że zawsze wraca cała i zdrowa, także nie wiem po co te zamartwianie się.
- Tess zamartwianie jest potrzebne, bo to jest nasza przyjaciółka. Po za tym, nie ma już jej trzeci dzień. - Wytłumaczyła Anna.
- Może znudziła się już siedzeniem tutaj w tej dziurze i wyjechała?
- Tessami, może ty byś dała radę zostawić przyjaciół bez pożegnania, jakiegokolwiek słowa wyjaśnienia.! Ale Aya taka nie jest! - Zbulwersował się Długowłosy. - Po za tym nie miałaby powodów. Chyba...
*** W nocy ***
Asakura usłyszał jakieś hałasy na dole. Spojrzał w bok. Faust, Yoh i Morty spokojnie sobie spali. Długowłosy wygramolił się spod cieplutkiego kocyka. Zajrzał po drodze do pokoju dziewczyn. Anna słodko spała, oświetlona księżycem. Obok miejsce było puste. Długowłosy pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Zaniedbał ją. Zaniedbał... Ona też nie powinna tak znikać, mogłaby coś powiedzieć, ale... Może chciała. Może chciała coś powiedzieć, ale Asakura popełnił karygodny błąd... Odwrócił się od niej. Odwrócił się kiedy go potrzebowała...
Schodził powoli po schodach.
- Hao...? - Usłyszał jej głos. Przed nim w korytarzu stała Aya. Długowłosy nie myśląc długo rzucił się na brunetkę i mocno przytulił. Ścisnął ją, upewniając się, czy to nie żaden sen. Dziewczyna cicho pisnęła.
- Ayeńko, co ci jest? - Szepnął. Złapał jej twarz w dłonie, gładząc lekko kciukami policzki brunetki.
- Cześć Hao. - Westchnęła błękitnooka. Czuła się bardzo słabo. Nogi odmawiały młodej Morri posłuszeństwa, w głowie szumiało, a przed oczami miała ciemne plamy. Do tego plecy bardzo mocno ją bolały. Ta jakby miała tam jakąś ranę. - Zmęczona jestem...
- Gdzie byłaś? Martwiłem się... Zniknęłaś tak szybko... Wyglądasz na wykończoną... - Mówił cicho, zsunął dłonie na ramiona błekitnookiej. Poczuł coś ciepłego. Spojrzał na swoją rękę. Była na niej krew. - Matko...
Hao lekko obrócił Ayę, która nie sprawiała zbytniego oporu. Brunetka miała dwie rany na łopatkach. Nie były one zbyt głębokie, ale obficie krwawiły.
- Naprawdę się martwiłeś? - Zapytała błękitnooka.
- Żartujesz? - Zapytał. Jak ona mogła pomyśleć, że Asakura się nie martwił?! - Wychodziłem z siebie!
Po chwili ciszej dodał.
- Jesteś ranna. Chodź do łazienki.. - Szatyn wziął Ayę za rękę i pociągnął w stronę wymienionego wyżej pomieszczenia. Bezszelestnie starali się wejść po schodach. W łazience znajdowała się większość leków. Asakura posadził młodą Morri na koszu do prania.
- Obudzę Fausta... - Zaproponował. Już chciał wyjść, ale Aya złapała go za rękę.
- Hao nie idź nigdzie... - Poprosiła. - To nie są głębokie rany.. Przynajmniej tak myślę, bo mnie nie bolą aż tak mocno. A chcę z tobą porozmawiać. Po za tym Faust pewnie nie byłby zadowolony.. - Zaśmiała się lekko.
Asakura odwzajemnił gest. Podszedł do szafki i wyjął bandaże oraz inne potrzebne do opatrzenia ran rzeczy. Stanął za plecami Ayi, która zdjęła poszarpaną bluzkę. Rozpięła również biustonosz, ale go nie zdejmowała.
- Eh... Kolejna do wyrzucenia... Niedługo znowu będę musiała pujść na zakupy. - Westchnęła, obracając w dłoniach materiał bluzki. Czarnooki zachichotał. Polał wacik wodą utlenioną. Zaczął wycierać plecy młodej Morri z krwi.
- Byłam w Roisei. Na planecie demonów. - Zaczęła wyjaśniać błękitnooka.
- Gdzie? - Zdziwił się Asakura. - Wiesz mogłaś powiedzieć, że wyjeżdżasz na tak długo. Wiem, że byłaś na mnie zła, ale boli mnie to, że nic nie powiedziałaś..
- Hao przepraszam cię.. Nie powinnam znikać na cały dzień..
- Cały dzień?! Aya nie było cię cztery dni!
- Cztery dni? - Błękitnooka była w niemałym szoku. Fakt.. Saison coś tam mówił, że zmiana czasu... Ale młoda Morri nie zwróciła uwagi na to. - Przepraszam cię Hao. Nie wiedziałam... Ała! Widocznie w Roisei jest inny czas... Albo... Ał!
Krzyknęła, po czym mocno przygryzła wargę. Nie chciała obudzić kogokolwiek z domowników.
- Tym razem to ja przepraszam. Już powoli kończę.. Albo co?
- Albo po porostu czas, kiedy nie pamiętam co robiłam.. Widzisz ja nie mam pojęcia skąd te rany.. Tak w ogóle to nawet nie wiem skąd się wzięłam w domu... Obudziłam się pod naszymi drzwiami wejściowymi.. Weszłam, a potem to ty już wstałeś. Coś niefajnego się ze mną dzieje...
- Niefajnego? - Powtórzył Hao. - Możesz już się ubrać.
Sam podszedł do umywalki aby umyć ręce.
- Widzisz jak byłam w Roisei, byłam w jakiejś wiosce. - Opowiadała brunetka zapinając biustonosz. Nie widziała sensu zakładania bluzki, która bardziej przypominała starą szmatę do podłogi. - Zaatakowało ją kilku demonów, a ja razem z Kuuki ich pokonałyśmy... Prawdę mówiąc już wtedy chciałam iść do domu ale jakoś tak... - Aya wolała nie wspominać o swojej "paraliżującej" przygodzie. - Wtedy przyszedł Saison ze swoimi przyjaciółmi i na miasto napadły nowe demony. Zaczęliśmy walczyć. Szło mi dobrze, kiedy nagle zaczęło się kręcić mi w głowie. Potem wiem, że upadłam i obudziłam się tutaj... Być może naprawdę spędziłam w Roisei cztery dni. Nie mam pojęcia.. Nie...
Nagle poczuła niesamowity ból głowy. Przed oczami widziała sytuacje, których nigdy nie była uczestniczką. Nie było to nic wielkiego. Kilka "zdjęć" w jej głowie. Jednak nieźle ją przestraszyły i zadziwiły. To nie były jej wspomnienia.
Szybko potrząsnęła głową, oddalając od siebie dziwne myśli.
- Ayeńko..? - Asakura podszedł do brunetki. Usiadł przed nią. Położył swoje ręce na kolana błękitnookiej.
- Hao ze mną dzieje się coś złego... W ogóle z nami dzieje się coś złego. Oddalamy się od siebie. A ja nie chcę się od ciebie oddalać.. Za dużo czasu spędzam po za domem. - Westchnęła.
- Aya, bo ty nic nie mówisz o tym co się dzieje.
- Bo nie słuchasz! - Powiedziała z lekką pretensją brunetka. - Od pewnego czasu mam wrażenie, że nic cię nie obchodzę.. Od kiedy pojawiła się Tessami...
- Tess? - Przerwał jej zdziwiony Asakura. - A co ona ma do tego? Jesteś zazdrosna...?
Zapytał z lekkim rozbawieniem.
- Bardzo śmieszne. - Warknęła.
- Przepraszam. - Widząc zdenerwowanie błękitnookiej zrozumiał nietakt swojej wypowiedzi. - Ayeńko między mną a Tessami nic nie jest, rozumiesz? Nic a nic jeśli chodzi o kontakty chłopak - dziewczyna. Jest przyjaciółką tak jak Kumiko, Naoko czy Anna. Trochę zaufania do mnie.
- Hao ja tobie ufam. Nie ufam Tessami. - Wyjaśniła Asakurze błękitnooka. - Widzisz Anna albo Kumiko nie patrzy na ciebie z żądzą gwałtu!
- Tessami nie patrzy na mnie z żądzą gwałtu...! - Zadziwił się szatyn. - W przeciwieństwie do Saisona...
Aya spojrzała na szatyna oczami żaby siedzącej na asfalcie którym właśnie jedzie ciężarówka < O___O >
- Hao.. Nie wiem czy ty sobie zdajesz sprawę, ale Saison jest demonem, i nawet jakbym chciała, a NIE CHCĘ, nie mogłabym z nim być. Po za tym on mnie tylko denerwuje... Dzisiaj nawrzeszczał na mnie że ocaliłam jego siostrę. Nie zrozumiałam o co mu chodzi. Po za tym zawsze gdy jestem przy nim dzieje się coś dziwnego...
Uśmiechnęła się lekko i spojrzała w czarne oczy Hao. Jego oczka są prześliczne. Mogłaby w nie gapić się i gapić.
- Nigdy nie zamieniłabym cię na jakiegoś nabuzowanego idiotę z rogami. - Pogłaskała go lekko po włosach.
- Kocham cię. - Asakura wziął jej dłoń i lekko musnął jej wierzch swoimi ustami.
Jeszcze trochę porozmawiali o różnych sprawach. Tych ważnych i tych mniej. Hao opowiedział ukochanej o tym co działo się w Dobie przez cztery dni nieobecności. Aya wyjaśniła chłopakowi sytuację w Roisei. W końcu dziewczyna zaczęła zasypiać w trakcie rozmowy, także Asakura dał za wygraną. Wziął brunetkę na ręce i zaniósł do pokoju. Sam, uspokojony i szczęśliwy, wgramolił się pod kocyk na swoim tatami. Szybko zasnął, wtulając się w poduszkę i myśląc o świetlanej przyszłości.
Tak wiem, wiem... Notki nie było długo, do tego jest porypana na maksa, nie umiem pisać opisów, nie mam pojęcia co pisać dalej, bo mam za dużo koncepcji na to jedne opowiadanie, a na inne opowiadania w ogóle koncepcji nie mam, zaniedbałam blogi swoje i wasze, w szkole mi nie idzie, kontakty towarzyskie mam takie, że można je o kant chusteczki pobić, nic mi nie wychodzi, nie umiem rysować na nowym tablecie, nie mogę znaleźć dobrego programu do konwertowania plików na AVI, przez co nie mogę stworzyć nowego AMV, na co mam chcicę...
Uf... Wyrzuciłam to z siebie.
Przepraszam za wszelkie zaległości i opóźnienia.
Składam również najszczersze kondolencje Spokoyoh :<
Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że wasze życie układa się lepiej niż moje.
Mam doła >_< I nie wiem rozumiem dlaczego podkreśla mi się słowo "doła" o.O
Dobra już kończę bo i tak Minikeiti mnie zabije, że tak późno wstawiam ^^"
Jeśli nie ogarniacie notki nie przejmujcie się...
Ja też jej nie ogarniam ^^"
Pozdrawiam ^^
No bez przesady nie zabiła by Cię!!! Gdybym to zrobiła nie znała bym zakączenia:D i reszta za fajnie się z tobą gada:) potem dodam jakiś bardziej sensowny komentarz
OdpowiedzUsuńNee...fajny ten świat demonów^^ Szczerze powiedziawszy mogłabym się tam przeprowadzić.Jak ja nie lubię Saisona! Ale ma bardzo fajną siostrzyczkę^^ Cztery dni? Ajj,to musiała być niezła balanga...Czekam na next!
OdpowiedzUsuńEe tam ja ją ogarniam. Hmm...ciekawe te Roisei. Sama tak bym chciała być w takim miejscu gdy by nie fakt że atakują to miejsce i porywają. Ach sporo czasu czekaliśmy, tak samo u mnie sobie poczekasz ^^'. Ja też mam podobne problemy oprócz szkoły do której nie musze już chodzić i zapomniałaś mnie poinformować x.X. Ale to nic, pewnie byłaś bardzo zajęta. Czekam na nn. [calkiem--inna-historia]. Buziaki ;*** i Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ chęcią będę Cię informować^^ Chciałam Ci bardzo podziękować za poprawienie mi humoru twoim komentarzem,dzięki niemu zaczynam wierzyć,że jednak nie obleje jutrzejszej kartkówki z geogry^^A,jeszcze jedno- te openingi są świetne!
OdpowiedzUsuńcztery dni...? kurczak, a ja się zawsze martwię, że zapomnę przestawić zegarki przy zmianie czasu^^'' a tak w ogóle to co Saison sobie myślał? najpierw każe się Ayi szlajać po świecie demonów, a potem jeszcze się na nią drze== na jego miejscu nie pokazywałabym się Hao na oczy przez najbliższe tysiąclecie;Pcieszę się, że Hao i Aya sobie wszystko wyjaśnili:) może Haoś pomyśli nad pracą kelnera, żeby spędzać z nią więcej czasu?;D miałby we mnie gwarantowaną stałą klientkę;Drozdział mi się podobał:) masz rację, opisy są zue, aczkolwiek jeśli chcesz sobie poczytać nieudane opisy to zapraszam do mnie, bo tu nie masz czego szukać;)buziaczki i czekam na next:)wiem, że to się łatwo mówi, ale zobaczysz, że wszystko jakoś się ułoży:) skoro jest źle, to może już być tylko lepiej;)i dziękuję za słowa otuchy;*
OdpowiedzUsuń