46. Przebudzenie

Kiedy Hao wraz z Ayą na plecach przekroczył próg domu, od razu napotkał wściekły wzrok Yoh, który stał z rękoma założonymi na piesi. Młodszy widząc, iż coś poważnego się stało, uległ. Opuścił ręce, dając uwolnić się złości, a wprowadzić do organizmu zmartwienie.
Młoda Morri powoli zeszła z Asakury.
- Dasz radę ustać? - Zapytał długowłosy. Brunetka kiwnęła głową na "tak" i zaczęła ściągać adidasy, opierając się o ścianę.
- Co się stało? - Zapytała Eve, która zmaterializowała się przy siostrze.
Aya nie odpowiedziała, tylko zwiesiła nisko głowę.
- Eve, zabierz Ayę do łazienki, nich się wykompie, bo inaczej się przeziębi... - Poprosił Hao. Blondynka kiwnęła głową. Złapała siostrę za rękę, lekko ciągnąć ją w stronę schodów. Błękitnooka jak maszyna poszła za nią. Kiedy tylko zniknęły z horyzontu bliźniakom, Hao ciężko westchnął.
- To była nasza Aya? - Zapytał z niedowierzaniem Yoh. - Co się stało?
- Zaraz ci wszystko opowiem.. Tylko się trochę przebiorę.. - Uśmiechnął się lekko, po czym poszedł na górę.
Młodszy Asakura podrapał się leniwie po głowie, po czym ruszył do kuchni. Zrobił dwie herbaty i zaniósł je do salonu. Niedługo czekał, jak bliźniak zszedł na dół.
- Morty śpi o tej porze? - Zapytał ze zdziwieniem Hao. Usiadł na kanapie obok brata.
- Od szybkiej zmiany pogody głowa go rozbolała, więc radziłem mu się położyć.
- A gzie reszta?
Yoh na chwilę umilkł.
- Faust jeszcze gdzieś wyszedł jak nie padało, a Anna niedawno wybiegła mówiąc, że musi coś pilnie załatwić.. Hao ale ty mi oczu nie zamydlaj, tylko mów co się stało! - Zażądał Młodszy, podając bliźniakowi kubek z gorąca herbatą.
- Haoukou nie żyje.. - Westchnął długowłosy biorąc to łapek napój.
- Jak to nie żyje? Przecież to demon.. Da się zabić demona?
- Najwidoczniej.. Aya dostała dosłownie szału... - Czarnooki podniósł swoją koszulkę, w której był do góry. Na jego torsie było widać siniaki po dziesięciu palcach Ayi, którymi popchnęła Starszego.
- Matko, braciszku, co to? - Przeraził się właściciel pomarańczowych słuchawek.
- No mówiłem, że Aya dostała szału... Praktycznie tylko lekko mnie popchnęła, ale bolało jak diabli.. Potem pobiegła gdzieś za Soul'em. Długo jej szukałem.. Aż w końcu znalazłem w takim stanie... - Uśmiechnął się smutno. - Pierwszy raz ją taką widzę..
- Kiedyś podobnie wyglądała, jak trafiłeś do szpitala... - Przypomniał sobie nastolatek o krótszych włosach.
- Matko Yoh, ty nawet nie wiesz jak jest mi ciężko.. - Westchnął Długowłosy. Oparł głowę na ramieniu brata. - Czuję się jakby współwinien tego co się dzieje.. Bo wiesz.. Gdyby...
- Gdyby jej rodzina żyła byłoby inaczej.. - Dokończył za bliźniaka właściciel pomarańczowych słuchawek. - Przecież to co się stało nie ma się nijak do... Yh.
Hao nic nie odpowiedział. Za to jego bliźniak objął go ramieniem i mocno do siebie przysunął. Nagle Dzwonek Wyroczni na ręku Yoh zaczął piszczeć. Bracia podskoczyli ze strachu. Hao wylał na siebie herbatę, przez co już całkowicie odskoczył od Młodszego, zdejmując z siebie w pośpiechu bluzkę i spodnie.
- Wiadomość od Rady...? Oni mają jakieś dziwne pory... - Westchnął Yoh.
- Ale co piszą..? - Zainteresował się Długowłosy.
- Drogi szamanie! - Młodszy zaczął naśladować Silvę. - Z wielką radością informujemy, że przeszedłeś do III rudy wielkiego turnieju szamanów! Czekaj na dalsze instrukcje, już niedługo! - Przeczytał na głos Yoh, przedrzeźniając Silvę. - CO?! To eliminacje były po to, żebyśmy teraz czekali?!
- E.. Nie pojmiesz Rady Szamanów... Ale jak kiedyś Silvie coś się stanie, możesz go zastępować.. - Zaśmiał się Hao, po czym kichnął. - Przepraszam...
- Na zdrowie. Obyś się nie przeziębił..
- Spokojnie nie jestem taki podatny... - Starszy machnął lekceważąco ręką.

*** Ranek ***
- Spokojnie nie jestem taki podatny... - Przedrzeźniał Yoh bliźniaka.
- Ścichnij... - Jęknął Hao. Wyglądał jakby go ktoś młotkiem po głowie bił. Potargane włosy, czerwony nos, zapuchnięte oczy. Mimo iż było niesamowicie gorąco siedział w dwóch swetrach do tego nakryty kocem.
- Przepraszam Hao.. Jakbyś nie leżał wczoraj ze mną w tym deszczu nie zachorowałbyś. - Powiedziała Aya, która właśnie weszła do kuchni. W dłoni dzierżyła szczotkę. Podeszła do Asakury i zaczęła muskać sprzętem jego włosy. - Tak w ogóle powinieneś leżeć w łóżku.
- Zszedłem na śniadanie.. To wcale nie przez ciebie. I co ty tak właściwie robisz?
- Nic. Splotę ci włosy, będzie ci wygodniej. - Wyjaśniła zaczynając robić mu warkocz.
- Swoją drogą trzeba mieć niezłego farta, żeby się przeziębić na pustyni. - Obok Hao zmaterializował się Duch Ognia.
- Ty też przeciwko mnie? - Zrezygnował pierworodny Asakura.
- Nie przeciwko tobie, tylko taka prawda.. - Wzruszył ramionami duch.
- No, Duch Ognia ma trochę racji.. - Zachichotał Morty, który pomagał Młodszemu przygotowywać jedzenie.
- Śniadanie podane! - Ucieszył się Yoh jak małe dziecko na widok lizaka, wsuwając na stół miskę z ryżem okraszoną jakimiś warzywami pod nos Hao.
- A to w ogóle jadalne?? - Zapytał Długowłosy, dłubiąc pałeczką w białych ziarenkach.
- Kpisz!? To jest bardzo jadalne! - Zdenerwował się właściciel słuchawek. - Przygotowuje śniadanie wkładając w to swój pot i krew, a ty drwisz?!
- Mam nadzieję, że z tym potem i krwią, to taki żart był.. - Przestraszył się starszy bliźniak.
- No wiesz co... Jakbyś nie był chory i tak ładnie uczesany, to byś już dostał..
- Ej, co masz do jego uczesania?! Mi się podoba. - Powiedziała młoda Morri która właśnie co skończyła. Chociaż w Dobie rzadko to robiła, a praktycznie wcale, kiedy jeszcze mieszkała z Asakurą sama, często czesała jego włosy. Za co najczęściej dostawała, kiedy na przykład zrobiła coś.. "Dziwnego" z jego "sierścią".. 
- No.. Mi w sumie też.. - Zaśmiał się Yoh. Wyjął z dzbanka stojącego na blacie kuchennym kwiatek i wsadził go za ucho dla brata. Cała trójka - Yoh, Aya i Morty - Spojrzała na Asakurę. Wyglądał tak słodko okryty kocem, z warkoczykiem, kwiatkiem we włosach i wypiekami na twarzy. Nawet duchy zmaterializowały się, aby popatrzeć na to "cudo".
- Idioci.. - Szepnął Hao, obracając lekko głowę.
- Jakbym nie wiedział, że to mój brat, to bym się zakochał.. - Westchnął Yoh.
Nagle usłyszeli za sobą chrząknięcie. Obrócili się. Stała za nimi Anna, patrząc groźnie na Młodszego.
- Dzień dobry Anno! - Wyszczerzył się, po czym ukłonił lekko. - Zapraszam na śniadanie!
- Mam nadzieję, że to jest jadalne... - Westchnęła.
- Nikt nie wierzy w mój talent kulinarny! - Obruszył się właściciel Amidamaru.
- Bo go nie ma... - Stwierdził Morty.
- Spokojnie Yoh! - Aya pogłaskała chłopaka po głowie. - I tak gotujesz lepiej ode mnie!
Wszyscy zaśmiali się.
- A gdzie jest Faust? - Zapytał Hao, który miał nadzieję, że ich domowy lekarz wyjmie spod poduszki magiczną fiolkę z równie magiczną miksturą w środku i go wyleczy...
- Z tego co wiem nie wrócił na noc... - Wzruszyła ramionami Kyoyama.
- Jak to? - Zdziwiła się Morri.
- Oj przestańcie, przecież Faust to dorosły człowiek.. Wie co robi. Pewnie niedługo wróci.. - Machnęła ręką blondynka. - A teraz jedzmy, bo wystygnie. Smacznego.
- Smacznego.. - Powiedział ze zrezygnowaniem Yoh. Nie podobało się mu to, że jego przyjaciel znika bez wieści. Jednak nic nie mógł zrobić. Anna miała rację. Faust był dorosły. Być może zasiedział się gdzieś z Elizą. Na pewno...
Aya wychodząc z domu zabezpieczyła wszystkie drzwi i okna, specjalną pieczęcią, która sprawiała, że żadem nieproszony demon nie mógł tu wejść. Wyglądało to tak iż nad framugą i po obu jej stronach wisiały kartki ze znakami. Można było ją zdjąć tylko od środka, w specjalny sposób, więc była pewna, że Hao, który cały dzień będzie w domu jest bezpieczny.

*** Po południu ***             

Morri poszła się przebrać w swoje ciuchy. Jak najszybciej wyszła z restauracji. Jeszcze tylko odbębnić trening u Masami i będzie mogła zająć się Hao. Miała ogromne wyrzuty sumienia.. Obiecała, że dziś będzie wcześniej. Pewnie Masami ją zrozumie.

- Witaj Shi… – Usłyszała nagle nad sobą kobiecy głos, który najwyraźniej sobie z niej drwił. Aya podniosła do góry głowę.

- Kim jesteś? – Zapytała, widząc unoszącą się w powietrzu personę o błękitnych włosach sięgających stóp i morskich oczach. Była boso, w przewiewnej białej spódniczce i topie tego samego koloru. Na rękach miała mnóstwo złotych bransoletek. Ewidentnie była demonem. Miała elfie uszy  – I to w ogóle było do mnie?  

- Tak do ciebie. Nazywam się Lake i jestem demonem wody, oraz tą szczęściarą, która będzie miała przyjemność cię zabić. Jak widać dla Soul’a to zbyt trudne… - Zachichotała demonica. Klasnęła dwa razy w dłonie, a w Ayę poleciało dziesięć wodnych pocisków.

- Heh. Nie jesteś silniejsza od Soul’a… - Westchnęła Morri, która bez problemu uniknęła ataku.

- Naprawdę? Nie bądź taka pewna… - Kobieta o elfich uszach tym razem klasnęła raz. Aya nagle poczuła, że ktoś zabrał jej słońce.  Obróciła się za siebie, ale już niewiele mogła zobaczyć. Dość duża fala poniosła ją i zostawiła dopiero 30 metrów dalej, całą mokrą i dość zbitą z toku myślenia.

- Zobaczysz zaraz… Nekomata forma ducha! – Rozkazała. – Do kryształu!

Szybko wykonała kontrolę ducha. Wskoczyła na dach jednego z budynków, odbiła się od niego. 

- Koci pazur! – Wrzasnęła, machając jednocześnie ręką, z której wyleciało pięć pasm foryoku. Lake bez problemu je ominęła.

- Po stracie Houkou twoja moc niesamowicie spadła…Biedaczyno… Nie chce cię martwić, ale już po tobie. Heh, to będzie prostsze niż myślałam… - Znów klasnęła w dłonie.

Tym razem Aya wykonała atak, który przepołowił falę, która nawet jej nie dotknęła.

- Nie bądź taka pewna. To prawda, że jestem słabsza.. Ale nadal wiele umiem. – Zaśmiała się. Wykonała wielką kontrolę ducha i już po chwili stała na wielkiej Nekomacie. Kocica machnęła łapą, zbijając Lake na ziemię. Ta jednak po upadku szybko się pozbierała. Dotknęła piasku. Spod jej dłoni wypłynął ogromny strumień wody.  Nagle droga zmieniła się w rzekę. Młoda Morri wraz z Nekomatą wpadły to niesamowicie głębokiego zbiornika. Jej wielka kontrola ducha prysła. Tylko dzięki pomocy swojego ducha stróża brunetka wypłynęła na brzeg.

- Jakim cudem robisz z piasku wodę? To nielogiczne… - Warknęła. Postanowiła już więcej nie marnować foryoku na robienie wielkiej kontroli. Wskoczyła na dach jednego budynku. Nagle przypomniała sobie o sztylecie, którym wczoraj Soul zabił Houkou, a który Aya nadal miała w torbie. Wyjęła go. Lake klasnęła cztery razy w dłonie. Ku Młodej Morri pomknęła ogromna ręka zrobiona z wody, wyłaniająca się z rzeki, którą stworzyła demonica. Brunetka odskoczyła.

- Dobra z ciebie duszyczka, prawda? - Zapytała Lake. - Więc pewnie będziesz zła, jak kilku ludzi przez ciebie zginie?

Błękitnooka spojrzała za siebie. Ogromna łapa wyłoniła się z wody. Złapała małego chłopca, który zaczął się dusić.

- Puść go! - Wrzasnęła Aya. Skoczyła na demonicę, lecz ta tylko klasnęła w dłonie. Kolejna ręka wyłoniła się ze zbiornika wodnego pod walczącymi. Młoda Morri pisnęła, kiedy wielka ręka cisnęła nią o jeden z budynków.

- Nie wiedziałam, że wybierzesz sobie tak słabe ciało, Shi... - Prychnęła Lake. Pstryknęła palcami, a chłopiec znów mógł oddychać.

- Ona nie jest słaba.. - Demonica spojrzała na swoją przeciwniczkę z szeroko otwartymi oczami. - Ona jest po prostu troszkę zagubiona.

Nagle z pleców leżącej Ayi wyłoniły się dwa łańcuchy z ostrymi kunai'ami na początku. Z zawrotną prędkością oplotły Lake, mocno ją ściskając. Brunetka podniosła się. Miała czerwone oczy.

- Witaj po tylu latach, droga Lake... I ty myślałaś, że pokonasz wielką Shi? Ty? Podrzędny demon wodny? Chociaż muszę ci to przyznać. Trochę się nauczyłaś. - Jej przeciwniczka nie miała jak zrobić jakiegokolwiek ruchu. Dwa kunai'e przebiły błękitnowłosą na wylot.

Shi rzuciła niby od niechcenia w cierpiącą demonicę sztyletem, który dzierżyła w dłoni. Wbił się on prosto w środek czoła Lake. Demonica rozbiła się na milion kropel wody, a cała rzeka, którą stworzyła, zniknęła. Sztylet głucho spadł na piasek, a łańcuchy znów schowały się w plecach brunetki.

- Nigdy nie byłaś godną przeciwniczką. - Powiedziała od niechcenia.

- Shi! - Usłyszała znajomy głos. Obróciła się. Z nieba zlecał na nią Saison. Mocno przytulił ją do siebie. - Shi w końcu jesteś..

Dziewczyna odwzajemniła uścisk.

- Tęskniłam za tobą, wiesz? - Zapytała.

- Wiem... Ale co z Ayą?

- Nic. Jest nadal we mnie. Można by rzec, że śpi. Po stracie Houkou jest trochę załamana.. - Zaśmiała się czerwonooka.

- Czy ona.. Będzie to pamiętać?

- Przepraszam bardzo, nie wiedziałeś mnie tyle czasu, a martwisz się tylko o nią?!

- Przepraszam.. - Aby dziewczyna nie poczuła się jakaś niekochana czy coś, demon pocałował ją. - Nie chciałem cię urazić.. Po prostu mielibyśmy kłopoty jakby zobaczył nas ktoś z jej znajomych.

- Wiem.. - Wzruszyła ramionami lekceważąco. - I tak zaraz znowu Aya się ujawni. Jestem jeszcze dość słaba... A teraz większość mojej energii pochłonęło pokonanie Lake.. Po za tym nie mam siły trzymać jej dłużej w środku. Jej duch jest... A właśnie! Nekomata jak dobrze cię widzieć! - Uśmiechnęła się dziewczyna, kucnęła i przytuliła do siebie mruczącą ze szczęścia Nekomatę. - Świetnie się nią opiekowałaś.. Dobra robota! 

Brunetka pochwaliła kocicę, po czym wstała i spoważniała.

- A jak tam u nas..?

- Przykro mi... Wszystko co udało ci się zdobyć.. Leży w gruzach. Datenshi opanował już wszystko... Oczywiście próbujemy.. Ciągle są powstania i w ogóle, ale nie dajemy rady. Dużo naszych w obawie przed jego władzą przeszło na stronę Datenshi... Shi... Wybacz. Obiecałem, że...

- Wiem co mi obiecałeś. Że nie pozwolisz zniszczyć, tego co zbudowałam. Ale wiedziałam ,ze ci się nie uda.. Dlatego właśnie tu jestem! - Uśmiechnęła się chytrze.

- Ale.. Jesteś teraz tylko półdemonem.. A nawet nie do końca. Aya nadal ma władzę nad ciałem. Co możesz zrobić? - Czerwonooka uderzyła go z otwartej dłoni po policzku.

- Ej nie mów tak! Musimy walczyć o swój dom! Znajdę jakiś sposób! Uda mi się! Zobaczysz! - Uspokoiła się, głęboko oddychając po potoku słów, jaki wydobył się z jej ust. - A Ayą się nie martw. W końcu po to została stworzona, nie?

Nagle czerwonowłosa złapała się za głowę i upadłaby, gdyby nie ramiona Saisona.

- SHI! - Krzyknął.

- Kto to jest Shi? - Zapytała młoda Morri. Głowa ją bolała. Nie pamiętała co się działo. - Jak ja się tu znalazłam? I gdzie jest Lake..?

- Pokonałem ją. - Skłamał na poczekaniu demon. Przecież nie powie jej teraz, że w ciele Ayi mieszka Shi - jego dziewczyna i wybranka demonów na wybawcę. - Uderzyłaś się mocno w głowę i zemdlałaś.

- Gdzie byłeś wczoraj? Potrzebowałam cię! Zabili Houkou! Mówiłeś, że będziesz mnie chronić! - Powiedziała z wyrzutem.

- Byłem bardzo zajęty.. Wybacz. - Błękitnooka odepchnęła go. Podeszła i zabrała z ziemi sztylet oraz swoją torbę. - Muszę iść szybko do domu. Jestem cała mokra, muszę się przebrać i iść do Wyroczni.

Powiedziała. Miała wyrzuty do demona. Dlaczego go nie było jak go potrzebowała? Powinien ją bronić przed Soul'em! Sam jej to obiecał! Szybko szła w stronę domu nie oglądając się za siebie. Doskonale wiedziała, że srebrnowłosy wlecze się za nią. Postanowiła nie zwracać uwagi na to. Dumnie kroczyła przed siebie, mimo strasznego bólu głowy. Czyżby aż tak mocno się uderzyła?

Kiedy tylko Aya miała w zasięgu wzroku budynek w którym mieszkała, przeraziła się. Drzwi były otwarte.. Wbiegła do środka. Wszystko było poprzewracane do góry nogami, dom przypominał powojenne pole. Młoda Morri jednak nie zwracała uwagi na to. Pobiegła schodami na górę.

- Hao!? - Wrzasnęła. Miała nadzieję, że jej odpowie. Czarnooki jednak nie był w stanie. Leżał na środku pokoju chłopaków, twarzą do ziemi.

Dziewczyna kucnęła koło szatyna, i przewróciła na plecy. Pogłaskała go po rozpalonym policzku.

- Hao, słyszysz mnie? - Zapytała. Usłyszała hałas. Obróciła się. Do pokoju wbiegł zdyszany Yoh, od razu kucną obok pary. Ciężko oddychał. Widać było, że jest zmęczony. Po jego czole kapały kropelki potu.

- Co z nim?! - Zapytał ciężko sapiąc.

- Nie mam pojęcia co tu się stało.. Hao.. Jest jeszcze bardziej rozpalony niż rano.. I chyba nie kontaktuje. Do tego ma mokre ubranie... - Wyjaśniła Aya. Nagle coś jej wpadło do głowy. Spojrzała na okno. Pieczęć była zdjęta.. Od środka! Tęczówki młodej Morri rozszerzyły się do granic możliwości.

- Soul wtargnął do domu.. Hao próbował się bronić, jednak nie był w stanie. Przegnałem go, po czym pobiegłem szukać Yoh. - Wyjaśnił Duch Ognia.

- Wezmę go do łazienki i ogarnę. Nie rozumiem dlaczego jego ubranie jest całe zimne i mokre.. - Powiedział Yoh, niosąc brata w stronę bliżej obranego pomieszczenia. - I dlaczego ty jesteś mokra...

- Potem. - Krótko powiedziała Morri. Podeszła do okna. Wzięła w rękę kartkę z pieczęcią. - To niemożliwe... Eh..

Z rezygnacją rzuciła ją na podłogę. Saison to zauważył.

- Opanowałaś już pieczęć? - Zapytał zdziwiony.

- Tak. Ale jak widać nie podziałała.. Jestem chyba za słaba.

- Nieprawda. Pieczęć była solidna. Mogę to wyczuć. Ktoś ją zerwał od środka. Ktoś kto mógł tu wejść.

- Wiem to Saison... Ale nie chcę o tym myśleć. Nie chcę myśleć, że w domu jest zdrajca... - Szepnęła. Nagle po jej plecach przeszedł ziny dreszcz. Nie tylko od tych czarnych myśli - była po prostu cała mokra. Wpadła w końcu do lodowatego jeziora. Wyminęła demona i ruszyła do pokoju dzielonego z Anną. Zdjęła mokre ciuchy i nałożyła suche. Zdziwiła się widząc dwie duże dziury z tyłu bluzki. Potem zajęła się przygotowaniem ciepłego posłania dla Hao.

- Eve! - Krzyknęła. Duch się nie pojawił. Błękitnooka zmarszczyła mocno brwi. Coraz mniej jej się to wszystko podobało. W tej chwili miała tylko nadzieję, że nic nie jest Eve, ani Faustowi, który jak widać jeszcze się nie odnalazł, że Hao szybko wyzdrowieje i że Soul'a w końcu szlak jasny trafi.  


*** Tymczasem w piwnicy jednego z budynków w Dobie ***

- Soul! - Wrzasnęła Anna. Była wściekła. Miała ochotę wyrzucić wszystko w powietrze.

- Tak mój złoty kwiatuszku? - Zapytał jak gdyby nigdy nic czerwonowłosy, leżąc na wyświechtanym kocu, który rozłożony był na skrzyniach.

- Nie nazywaj mnie tak! Obiecałeś, że jak ci pomogę, to ich nie skrzywdzisz! - Tupnęła nogą pokazując swoje niezadowolenie.

- Naprawdę tak powiedziałem? - Zdziwił się demon. - Nie przypominam sobie...

- Ty chamie! - Krzyknęła Kyoyama wymierzając skrzydlatemu swój "firmowy policzek". Ten jednak złapał jej rękę, mocno ją wykręcając. - Puszczaj, bo inaczej..!

- Bo co? Co ty mi możesz zrobić? Zastraszyłem cię, wykorzystałem. Przekazałaś mi wszystkie informacje, jakie chciałem i dziś wpuściłaś mnie nawet do domu. Ja mogę cię zabić, ale ty nic mi nie możesz zrobić. Co poskarżysz się swojemu chłopakowi? A może swojej przyjaciółeczce? - Zadrwił z czarnookiej. - Po tym co jej zrobiłaś, na pewno twoja Aya ci pomoże...

Zaśmiał się szpetnie, trzymając w ręce jedyne zdjęcie rodziców młodej Morri. Drugą dłonią dalej krępował ręce blondynki. Miał już plan jak wykończyć błękitnooką nie używając do tego bezpośrednio siły...

- Przestań! - Krzyknęła blondynka. Żałowała. Bardzo żałowała tego co zrobiła. Miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Teraz straci zaufanie przyjaciół, swoją dumę i najważniejsze.. Straci Yoh. - Powiedziałeś, że zabierzesz tylko jakiś papier i się już na zawsze odczepisz!

- Zmieniłem plan. - Wyjaśnił krótko. Pchnął ją. Dziewczyna zmuszona była iść i kierunku obranym przez demona. Jednak doskonale wiedziała gdzie zmierzają. Przed nimi znajdowała się ściana z drzwiami. Demon otworzył je. Silnym popchnięciem "wrzucił" młodą Kyoyamę do środka. Dziewczyna wpadając przewróciła się i upadła na ziemię.

- Może jeszcze mi się przydacie.. - Wzruszył obojętnie ramionami demon. Zatrzasnął drzwi. W pomieszczeniu zrobiło się całkowicie ciemno. Nie było tu żadnego okna ani krat. Ściany były murowane. Pomieszczenie miało niewielkie wymiary. Oprócz Anny znajdował się tutaj Faust i związane koralami Eliza i Eve.

- Jak mogłaś! - Wrzasnęła oskarżycielsko piwnooka. Nie mogła uwolnić się z więzów, chociaż bardzo chciała ostrzec swoją siostrę.

- Przepraszam... - Szepnęła Anna. - Chciałam tylko.. Abyście byli bezpieczni.. On powiedział...

- Musimy się jakoś stąd wydostać i ostrzec Yoh. - Powiedział stanowczo Faust. - Nie mogę zrobić kontroli ducha. Te pomieszczenie musi być w jakiś sposób zaklęte..

- Bo jest.. Teraz możemy tylko czekać.. - Westchnęła Anna. Skuliła się w kącie, czekając na ratunek, albo na śmierć.      



Boże, w końcu mam stały internet!! Yatta!! *U*
Praktycznie przez cały MIESIĄC nie miałam internetu.
I <3 NEOSTRADA
Jestem zarazem wściekła i szczęśliwa.
Obiecuje nadrobić wszystkie wasze notki do wtorku. Przepraszam bardzo że nie komentowałam. Na początku wakacji nie miałam czasu, a potem internetu! >.<
Naprawdę przepraszam...
Tak więc wiem, ze mam zaległości u Aki, Sayi i Hoshi. Jeśli kogoś pominęłam, to proszę mnie powiadomić.
A co do rozdziału.. Notka taka... Dziwna XD
Jeśli czegoś nie zrozumieliście nie martwcie się... Wszystko się niedługo wyjaśni. Mam nadzieję o.O Bo sama nie ogarniam troszkę XD Za to już mam pomysł na zakończenie *U* Ale jak na razie nie zapowiada się na nie XD
Jeszcze raz naprawdę przepraszam...
Już jedna połowa wakacji... Ech... Szybko mija >_<
Pozdrawiam was i mam nadzieję, że wam minął ten czas lepiej niż mi ^^"

Komentarze

  1. kurczak no... aż nie wiem, co napisać... chyba za dużo wrażeń na raz^^' od czego zacząć... to może od początku i od czegoś optymistycznego^^ ach, jak ja kocham tych bliźniaków^o^ uroczo Yoh się troszczył o braciszka^^ taa... na miejscu Hao zaczęłabym się baćXD i tez chętnie zobaczyłabym Haosia z kwiatem we włosachXDnom, to teraz te bardziej niepokojące sprawy... Shi:/ jakiś pasożyt w ciele Ayi== ale chyba nie bedzie chciała pozbyć się jej, żeby przejąć ciało, prawda...? ech, znając życie, które is very brutal, pewno tak...== no i jeszcze sprawa z Anną... rozumiem, że chciała dobrze... niestety dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, a umowy z demonami nigdy nie kończą się dobrze... ale licze na to, że jej przyjaciele okażą wyrozumiałość. no i że szybko uratują zakładników...ogólnie rozdział bardzo mi się podobał:) aczkowliek fajnie by było, żeby następny był bardziej optymistyczny^^' na przykład mogą na miły początek skopać Soulowi tyłekXDbuziaczki i czekam na next:):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytam potem ok. Ale chciałabym powiadomić ciebie o newsie u mnie , ale nie rozdział. Zresztą zobacz sama. A i czekam by przeczytać u ciebie http://miharu-shibara.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle, nieźle. Tego zacząłem wczoraj czytać i przyznam szczerze, że jak na razie jest interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!!!!!!! ^ ^ Biedny Haoś!!!!!!!!!!! T ^ T Ale musiał słodko wyglądać w warkoczyku i kwiatku. -* v *-Niech Haoś wyzdrowieje. Podawaj mu dużo rosołku, herba z miodem, syropów, okładów na łepek, przykryj też go dwoma kocami , a i na noc ma zakładać skarpety, bo biedactwo tak ciężko choruje. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  5. News na: asakura-brothers-and-hoshia-story.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Oto nowy adresik bloga. Nowe opowiadanie nie wiem kiedy ^^'. Ale o newsach powiadamiaj mnie już tu w księdze oki? >> http://calkiem--inna-historia.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. http://calkiem--inna-historia.blog.onet.pl >> Pierwszy rozdział.Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  8. adzia.xd1151@onet.pl2 września 2011 13:56

    Cześć, nominowałam Cię do konkursu u http://sasuke-sakura-surfing-love.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. http://finding-harmony.blog.onet.pl/(nie tolerujesz-usuń)

    OdpowiedzUsuń
  10. nowy rozdział na http://asakura-twins-forever.blog.onet.pl :)zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowe cztery rozdziały na :http://calkiem--inna-historia.blog.onet.pl >>> Zapraszam! ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne i w ogule wspaniałe. bardzo się ciesze że wkącu napisałaś i może teraz znowu coś tam dodsz było by naprawde miło. mam nadzieje że to nie będzie jakiś problem żeby mnie powiadomić na gg(36562095) i mam nadzieje że się zgodzisz żebym opisała tego bloga na moim (blogi-o-shaman-king.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

62. Przyszłość... (Zakończenie)

42. Niepokój

43. Przeczucia