45. Odchodzisz - to tak boli...
Piosenka chyba odpoienia do tego rozdziału --> ♫♪♫♫♪♫
Hao otworzył powoli oczy. Rozejrzał się po pokoju. Posklejany taśmą zegarek wskazywał 3.33. Asakura przejechał ręką po twarzy. Spojrzał w stronę okna.
- Yoh? - Wyszeptał widząc brata siedzącego na parapecie. Długowłosy wygramolił się z łóżka i podszedł do bliźniaka. Młodszy jakby nie słysząc swojej drugiej połowy, dalej wpatrywał się w okno.
Wzrok Hao poszedł w ślady brata.
- Piękna noc... - W końcu posiadacz Ducha Ognia przerwał milczenie. Spojrzał na Yoh zmartwionym wzrokiem. - Co się dzieje?
- Nie wiem.. Jakoś tak.. Nie mogę spac.. - Młodszy Asakura westchnął cicho. - Nie myślisz, że Anna się ostatnio dziwnie zachowuje?
- Anna..? - Zapytał głucho Hao. - Znaczy tak jak zawsze.. Może trochę częściej wychodzi z domu..
- Właśnie.. - Młodszy Asakura podkulił nogi. - Hao.. A ja ją chyba kocham..
Ognisty szaman patrzył na brata lekko zdziwiony. Wiedział, że Kyaoyama i Yoh idą ku sobie. I ta cała sprawa z "narzeczeństwem".. Jednak nigdy nie widział swojego bliźniaka z blondynką jako "pary" idącej na randkę.
Hao przytulił brata mocno do siebie.
- Chciałbym wiedzieć, jeśli coś się dzieje w jej życiu.. Chciałbym móc jej pomóc.. Ale Anna się odsuwa ode mnie.. Było już nawet dobrze. Ale teraz.. - Szeptał Yoh. Widać było, że te wszystkie myśli go dręczą.
Starszy Asakura nagle sobie przypomniał coś. Aya.. Ona już wcześniej wyczuwała "dziwną aurę" wokół Anny.. Hao jednak postanowił nie mówic teraz tego bratu.
- Yoh, wszystko będzie dobrze. Myślę, że wszystko ma racjonalne wytłumaczenie. Może po prostu pogadaj z Anną? - Zaproponował Długowłosy.
- Boję się.. A jeśli moje obawy są słuszne? Co wtedy? - Yoh odwzajemnił uścisk brata.
- Ej, braciszku. Niby co takiego się mogło stac z Anną, z czym byśmy sobie nie poradzili?
- Masz rację. - Zaśmiał się Młodszy. - Dobra, chodźmy już spac. Przepraszam, że cię obudziłem.
- Nie przepraszaj. - Długowłosy wyszczerzył się i poczochrał włosy brata. - W końcu od tego mnie masz!
Bliźniacy grzecznie już położyli się w łóżkach.
- Dobranoc Yoh.
- Branoc Hao.
Zasypiając złapali się za ręce. Całą noc przespali w tym braterskim uścisku dłoni, który dla innych był zwykłym dotykiem, lecz dla nich było to czymś w rodzaju wybawienia...
*** Rankiem... ***
W kuchni przy stole siedziała Anna. W ręku miała kubek gorącej herbaty. Popijała ją z zapałem wsłuchując się w ciszę. Do czasu...
- Matko zaspałam! - Wrzasnęła Aya zbiegając po schodach. Miała nieogarnięte włosy, koszulkę nałożoną tył na przód, do tego na lewą stronę. - Silva mnie zabije!
Na górze było słychac odgłosy stóp biegających po podłodze. Rio coś głośno nucił, udając się do łazienki.
Nagle ze schodów zeskoczył Hao. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że targał na swojej przepięknej główce pomarańczowe słuchawki ^^ Oczywiście kilka sekund później na dole pojawił się zdenerwowany do granic możliwości Yoh.
- Oddawaj! - Wrzasnął Młodszy. Długowłosy przebiegł przez kuchnie dookoła stołu. Tam posiadacz Amidamaru dogonił brata. Złapał go za koszulę i już chciał odebrac swoją własność. Hao jednak złapał go za nadgarstki, podnosząc je do góry. Chwilę się szamotali. Starszy po krótkiej zabawie odepchnął rodzeństwo od siebie. Wbiegł do salonu. Przeskoczył po drodze nad pełzającą po podłodze młodą Morri szukającą czegoś. Oczywiście drugi bliźniak podążał krok w krok za bratem. Jednakże miał o tyle szczęścia, że brunetka znalazłszy zwój którego szukała i powoli wstawała. Yoh z całą swoją siłą wpadł na nią. Dziewczyna straciła równowagę. Razem z Młodszym który w akcie desperacji wtulił się w jej rękę, popchnęła stojącego nieopodal zdezorientowanego Hao. Całą trójką wpadli na kanapę, która przewróciła się.
- Ała... - Jęknęła Aya. Cóż.. Byli teraz w dość ciekawych, aczkolwiek powykręcanych pozycjach ^^"
Yoh korzystając z okazji, ściągnął bratu z głowy swoje słuchawki i nasadził je na swoją czuprynę. Jego oczy dziwnie zaświeciły się na czerwono.
- Nikt.. NIKT... ALE TO NIKT! NIE MA PRAWA DOTYKAĆ MOICH SŁUCHAWEK! NAWET TY BRACISZKU! - Wrzasnął Młodszy. Zrzucił nogę młodej Morri ze swojego brzucha i rzucił się na brata. Aya wypełzła na czworaka spomiędzy szamoczących się braci. Nagle nie wiadomo skąd wytoczył się szukany przez brunetkę zwój, który podczas "lotu" zgubiła ponownie.. Szybko go złapała.
- A wy co ćwiczycie Kamasutrę? - Zapytała z uśmiechem starsza Morri lewitująca pod sufitem.
- Nie.. Eve, powiesz im potem, że ja już poszłam, bo boję się do nich teraz podejśc. A i tak już jestem spóźniona... - Poprosiła błękitnooka. Wsadziła zwój do torebki, wzięła buty w rękę i wyskoczyła przez okno.
- Tylko zwierzęta nie wychodzą drzwiami == - Westchnęła ze zrezygnowaniem piwnooka. Spojrzała na bliźniaków, którzy szamotali się i czochrali wzajemnie. Westchnęła przeciągle. Poleciała do kuchni. Zdziwiła się.
- Anno.. Chłopcy właśnie demolują ci salon nie zareagujesz? - Zapytała widząc Kyoyamę pijącą jak nigdy nic swoją herbatkę.
- Nie. - Ucięła Itako. Eve spojrzała na nią podejrzliwie.
- To nie twoim stylu.. - Niespodziewanie Anna zdjęła dyndające na jej szyi korale. Złapała nimi starszą Morri. Przyciągnęła ją do siebie.
- W twoim nie powinno być wścibianie nosa w nie swoje sprawy. Nie zapominaj, że mogę cię odesłać na drugą stronę kiedy tylko zechcę. A komuś piśniesz słowo, to odeślę cię do piekła! - Zagroziła Anna, po czym puściła zdziwionego do granic możliwości ducha. Udała się pośpiesznie na górę.
Eve wpatrywała się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała Anna. Z przerażeniem stwierdziła, że Kyoyama z sprzymierzeńca stała się wrogiem...
Wyjrzała z kuchni do salonu. Bliźniacy z uśmiechniętymi minami naprawiali przez siebie wyrządzone szkody. Kolejny dylemat... Powiedzieć o tym Ayi, czy nie...?
*** Kilka godzin później. Robimy matrixa w czasie ^^ ***
- Panie i panowie! - Rio niespodziewanie stuknął pałeczkami w szklankę z sokiem. Wszyscy zebrani z domu Asakurów, łącznie z Drużyną Ren'a i dziewczynami żyjącymi z nimi w domu, jedli obiad w restauracji u Kalima. Pseudoelvis chrząknął kilka razu po czym zaczął swoją przemowę. - Postanowiłem obwieścić swoje postanowienie.
- Ta.. Gramatyka ponad wszystko.. - Wciął się Ren, ale dostał od siostry w żebra.
- Postanowiłem opuścić Dobie. - Wyznał Rio.
- CO?! - Wrzasnęli wszyscy przyjaciele wraz z Ayą, która nie opuszczając stanowiska pracy podsłuchiwała szamanów ^^"
- Cóż.. Po tym jak przegrałem tą walkę.. Bycie tutaj tylko mnie przytłacza. Postanowiłem po wielu przemyśleniach wyjechać i znów dołączyć do Beznadziejnych. Razem będziemy szukać swojego uświęconego miejsca! - Oczy Rio zaczęły świecić się marzycielsko. Przyjaciele patrzyli na niego ze zdziwieniem.
- Przemyślałeś to dobrze? - Zapytała Pilica.
- Tak. Wyruszam jeszcze dziś. - Obwieścił, po czym wypiął dumnie swą pierś.
- Będzie nam ciebie brakowac Rio.. - Powiedział Morty uśmiechając się do przyjaciela.
- Mi was też. Jednak chciałbym sprawdzić, co porabiają Beznadziejni.. Poza tym, kiedy już Yoh wygra Turniej Szamanów, na pewno się o tym dowiem, bo świat stanie się wspaniałym miejscem! - Wyznał Rio, a jego oczy zaświeciły się jeszcze bardziej.
- CO TO ZNACZY KIEDY JUŻ YOH WYGRA?! - Wrzasnęli razem Ren , Horo i Joco. - To jasne że JA wygram!
Trójka przyjaciół spojrzała po sobie ze złością. Zaczęli się szamotać. I wykłócać, kto z nich jest lepszy.
- Horo! Uspokój się! - Próbowała przywrócić brata do porządku Pilica.
- Ty też Renuś! - Jun ze zmartwieniem patrzyła jak złotooki dostaje po głowie od Afroamerykanina.
Nagle między chłopakami przeleciały dwie pałeczki, które potem wbiły się w ścianę.
- Jak chcecie coś rozwalać, to stąd wyjdźcie z łaski swojej!! Nie będę po was sprzątać i świecić oczami przed Silvą! Więc posadźcie swoje cztery litery grzecznie na krzesłach, albo was stąd wyrzucę! - Zagroziła brunetka, patrząc groźnie na przyjaciół. "Drużyna Ren'a" już bez sprzeczek usadowiła się na miejscach.
- No. Tak lepiej.. - Aya poszła za bar widząc, iż stoją tam klienci.
- Ona staje się straszna... - Przerażony Joco wsunął się pod stół. Ren tylko fuknął znacząco.
- Przepraszam... - Szepnęła cicho Koken, która dotychczas siedziała cichutko w kącie z kubkiem herbaty. Prawdę mówiąc szamani dopiero uświadomili sobie, że z nimi tu przyszła. - Cóż, pochodzę z innego wieku jednak.. Ten świat, który powstał przez te stulecia mnie bardzo interesuje.. Chciałabym bardzo go zwiedzić.. Dlatego.. Czy pozwolisz Rio, że wybiorę się z tobą?
Wszyscy zamarli patrząc tempo w szatynkę, która zrobiła się czerwona po czubki uszu. Cóż.. Młoda Uno była cicha i unikała bliższych kontaktów. W szczególności z mężczyznami. A tu.. Cóż.. Rio uśmiechnął się szarmancko. Pokazał dziewczynie kciuk do góry.
- No pewnie Mała, że możesz ze mną jechać. Razem zawsze raźniej ^^
- Nie jestem pewna, czy puszczenie Koken razem z Rio sam na sam to dobry pomysł.. - Westchnęła ciężko Pilica.
- Ej nie przesadzaj. - Zaśmiała się Jun.
- Właśnie. - Przyznał jej rację Yoh. - Rio jest bardzo odpowiedzialny. Prawda, Rio? - Właściciel pomarańczowych słuchawek skinął na przyjaciela. Jednak nie zauważył go. Szaman z charakterystyczną fryzurą klęczał przed młodą Uno z bukiecikiem kwiatków.
- Obiecuję, że cię nie skrzywdzę, moja piękności.. - Rzekł podając jej kwiaty.
Na czołach przyjaciół można było zauważyć charakterystyczne kropelki.
- Ta.. - Jęknął Horokeu. W takim oto wesołym nastroju jedli ostatni w tym składzie posiłek.. Chociaż na pewno Rio oraz Koken zobaczą jeszcze nie raz, to w ich sercach czaił się pewien smutek..
Potem wszystko potoczyło się niemiłosiernie szybko.. Wpadli do domu po rzeczy. Oboje się spakowali (Koken wyniosła pół szafy Jun, bo swoich ubrań niezbyt dużo posiadała, ale zielonowłosa nie miała urazy. Ren z niezadowoleniem stwierdził, że teraz Jun pewnie będzie się odkupować miesiącami, spędzając czas w strasznie drogich sklepach w Dobie XD). Całą paczką, wraz z młodą Morri, która dziś wyjątkowo postanowiła spóźnić się na trening (będzie boleć...) odprowadzili Rio i Koken pod "bramy" Dobie Village. Tam Umemiya wylał morze łez, zanim pożegnał się ostatecznie z szamanami. Młoda Uno podziękowała im za wszystko, a w szczególności Ayi, która przywróciła ją w końcu do życia. Potem Pseudoelvis utworzył dużą kontrolę ducha i polecieli z byłą Bezimienną do najbliższego miasta, aby złapać jakiś autobus.
- Jakoś smutno bez nich.. - Szepnął Trey patrząc za coraz mniejszą sylwetką Tokagero.
- Śnieżynko, nadal ich widzisz! - Krzyknął Ren.
- Ale może odczuwam brak przyjaciela! - Wrzasnął Usui.
- Ta... - Westchnęła Aya. - Ale wiecie jak ja odczuje ich wyjazd? Fujisaka mnie zabije T_T
- Miło było ciebie poznać bratowo.. - Powiedział Yoh. Podszedł do młodej Morri, kłaniając się i całując ją w dłoń.
- Yoh! Uważaj!! - Krzyknęła brunetka. Popchnęła szatyna na ziemię padając na niego. Po chwili w miejscu, gdzie przed chwilą stał młodszy Asakura powstała pokaźnych rozmiarów dziura.
- Matko co to było? - Krzyknęła Tamao.
- Soul... - Warknęła Aya. Podniosła się szybko z Yoh. - Co ty tu robisz do cholery?!
- Huh? - Wszyscy spojrzeli w stronę, gdzie patrzyła młoda Morri.
- Aya.. Ale my nic nie widzimy! - Zauważył Ren.
- Ukrywasz się tchórzu, co? - Zaśmiała się lekko Aya. Po czym zaczęła odskakiwać. W każdym miejscu, które opuściła, tworzył się dół, po wybuchu.
- Nie muszę ci nic tłumaczyć. Zresztą nie ukrywam się. To ich wina, że nie są na tyle silni, żeby mnie zauważyć. - Zaśmiał się czerwonowłosy, który utrzymując się w powietrzy rzucał w błękitnooką swoje różowe pociski.
- Ale mógłbyś się przecież im pokazać. - Powiedziała, zadziornie patrząc na Soul'a. - Wtedy pokazałbyś swoją prawdziwą siłę, walcząc z tyloma szamanami.
Młoda Morri spojrzała na zdezorientowanych przyjaciół. Każdy patrzył się w inną stronę, nie mając zielonego pojęcia gdzie stoi wróg. Wszyscy, oprócz Yoh, który nie wziął katany, utworzyli kontrolę ducha. Hao uporczywie patrzył w niebo. Nagle ogromna łapa Ducha Ognia złapała demona i cisnęła nim o ziemię.
- Hao widzisz go? - Zapytała Aya. Asakura kiwnął głową na tak. Jego oczy bacznie obserwowały Soul'a. Widział go jednak dość niewyraźnie, dlatego nie chciał go stracić z horyzontu.
Czerwonowłosy wstał z piasku i otrzepał płaszcz. Z wściekłością zmaterializował swój pocisk. Z całą siłą cisnął go w Hao. Długowłosy bez problemu obronił się ogromną łapą swojego stróża. Jedynie włosy my zafalowały od fali uderzeniowej.
Aya w tym czasie wyjęła ze swojej torby pistolet, który otrzymała od Masami. Wycelowała w Soul'a. Strzeliła. Niestety demon złapał pocisk tuż przed swoją głową.
- Z czym ty wyskakujesz? - Zapytał lekceważąco. Aya zmarszczyła brwi ze zdenerwowaniem. Demon ponownie rzucił pocisk tylko że tym razem w zdezorientowanych szamanów. Soul trafił w ich sam środek, powalając na ziemię Horo, Ren'a i Yoh.
- Lepiej jakbyście sad zniknęli! - Powiedział Hao podbiegając do brata i reszty. Dziewczyny kiwnęły tylko głowami. Szybko pobiegły w tylko sobie znanym kierunku.
- Ale poradzicie sobie bez nas? - Zapytał Faust.
- Z całym szacunkiem, ale nie macie jak nam pomóc. - Aya z uśmiechem puściła oczko do przyjaciół, po czym wystrzeliła kilka razy w stronę demona. Trafiła go w ramię, jednak niestety na wylot i jego rana praktycznie od razu się zagoiła. Młoda Morri przeklęła coś pod nosem. Nagle w stronę demona poleciała kula ognia. Niestety czerwonowłosy ominął w porę pocisk.
- Chybiłeś... - Jęknęła z wyrzutem Aya.
- Ej! - Obruszył się Asakura.
- Oj, przecież żartuję... - Zaśmiała się.
- Ale wy mi na nerwy działacie... - Warknął Soul. W mgnieniu oka podleciał do Hao. Wyjął zza płaszcza mały srebrn6y sztylecik, którego ostrze było krzywe. Chciał wbić broń w ciało szatyna, jednak mu nie wyszło. Asakura sprawnie ominął napastnika. Kiedy Soul był plecami do czarnookiego, ten podniósł nogę i z całej siły uderzył nią w demona. Ten zgiął się. Odszedł parę kroków, po czym dostał z buta w twarz od Ayi, tak iż podeszwa jej adidasa odbiła się na jego policzku. Demon zachwiał się jeszcze bardziej. Wtedy brunetka poczęła ofensywę XD Cóż, zajęcia z Fujiską bardzo poprawiły jej sztuki walki jak i kondycję fizyczną.
Aczkolwiek ku niezadowoleniu młodej Morri, Soul wyrwał się jej i wzbił w powietrze. Wytarł rękawem krew spływającą mu z wargi.
- Suka. - Warknął gniewnie. Teraz akcją zajął się czarnooki. Wskoczył na Ducha Ognia. Demon był mniejszy, za to zwinniejszy niż ogromna postać Ognistego Stwora. Natomiast Hao był już przyzwyczajony do walk i świetnie sobie radził. Soul nie dawał już rady tworzyć swoich pocisków. Były coraz słabsze oraz mniejsze. W końcu Asakura postanowił skończyć tą zabawę. Złapał w ogromną łapę Ducha Ognia demona. Ręka Stróża zapłonęła, po czym spalone ciało czerwonowłosego spadło na ziemię. Demon miał jeszcze siłę, aby wyjąć swój sztylecik z kieszeni i cisnąć nim w brunetkę. Ta nie zauważyłaby broni gdyby nie to, że popchnął ją... Houkou. Czworonóg wziął się nie wiadomo skąd.
Aya upadła na ziemię. Sztylet wbił się w białego psa. Ten okropnie zawył. Wygiął się, po czym upadł na ziemię. Aya podeszła do niego na czworaka.
- Houkou! - Wrzasnęła. Obok dziewczyny pojawiła się Nekomata. Zaczęła gładzić pyszczkiem sierść swojego przyjaciela, który wył coraz ciszej. Młoda Morri bezradnie wplatać palce w białą, puszystą sierść demona. Sierść, która tyle razy ją ratowała, która była dla niej niejednokrotnie posłaniem i miejscem odpoczynku. Pogłaskała demona po pyszczku. Pies już umilkł. Tylko bezwiednie kręcił na wszystkie strony oczyma.
- Haoukou błagam, nie odchodź.. Kocham cię.. - Aya szeptała w desperacji. Niebo zachmurzyło się dosłownie w jednej sekundzie. Pojedyncze krople deszczu spadały na rozpalony piasek. Ciało Houkou powoli zaczęło znikać. Aya dosłownie czuła, jak miękka sierść wymyka się spod jej palców, próbowała ją złapać, jednak to na nic. Po kilkunastu sekundach po demonie zostało tylko trochę płatków kwiatów wiśni, które praktycznie od razu porwał wiatr oraz sztylet.
Młoda Morri czuła narastający w niej gniew.
- Aya... - Dziewczyna poczuła na ramieniu ciepłą dłoń Hao.
- Nie dotykaj mnie! - Wrzasnęła. Odepchnęła Asakurę tak, iż stracił równowagę i upadł na piach.
Brunetka wstała. Zacisnęła obie ręce w pięści. Grzywka całkowicie zasłaniała jej twarz. Hao również wstał.
- Aya uspokój się... - Szepnął. Nie wiedział dlaczego, ale... Zaczął bać się młodej Morri. Nagle poczuł coś dziwnego. Aurę, która jeszcze nigdy nie otaczała błękitnookiej. Złapał ją za nadgarstek. - Proszę Ayeńko...
- MÓWIŁAM NIE DOTYKAJ MNIE! - Wrzasnęła dziewczyna. Wyrwała rękę z uścisku Asakury. Popchnęła go obiema rękami. Chłopak odleciał na 4 metry. Przez kilka sekund nie mógł oddychać. Miał wrażenie, że to "popchnięcie" połamało mu i wbiło w płuca wszystkie żebra. Jednak po dłuższej chwili mógł już nabierać powietrza. Spojrzał na Ayę, która w ręku dzierżyła sztylet, jaki został po śmierci Houkou. Ruszyła biegiem w stronę Soul'a, który był już w stanie funkcjonować. Wzbił się w powietrze, mimo licznych poparzeń na skórze. Zaczął gdzieś lecieć uśmiechając się chytrze. Młoda Morri ruszyła biegiem za nim.
- Aya! - Krzyknął szatyn. Chciał się podnieść z ziemi, jednak zgiął się w pół z bólu. Miejsca w które uderzyła brunetka na jego klatce piersiowej niesamowicie bolały.
Deszcz zaczął już padać na dobre...
*** Godzinę później ***
- AYA! - Wydarł się Asakura na całe gardło. Gęsty, rzęsisty deszcz nie dawał mu dużej widoczności. Hao był bardzo zmartwiony. Szukał już młodą Morri godzinę i nic.
- Aya.. - Szepnął widząc postać leżącą na piasku nad brzegiem jeziora. Podbiegł szybko do dziewczyny. Brunetka leżała na boku, skulona. Rękoma trzymała się za brzuch. Włosy zasłaniały większą część jej twarzy. Nie było jednak widać poważnych ran.
Asakura kucnął nad nią. Przyłożył czoło to jej ramienia. Tym razem błękitnooka nie odepchnęła go. Hao położył się obok dziewczyny, na lewym boku, tak aby móc ją widzieć od przodu. Milczeli. Jedynie krople deszczu szumiały głucho.
- Aya.. - Szepnął. Wplótł palce w jej włosy i przysunął się bliżej. Przyłożył swoje czoło do czoła brunetki. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko rozpłakała się. Jednak nie zmieniła swojej pozycji.
Hao nie próbował nawet mówić czegoś takiego jak "nie płacz, będzie dobrze". Wręcz przeciwnie. Chciał żeby w końcu dziewczyna zaczęła wyrażać jakoś swoje uczucia, nie tylko pozytywne, ale i te negatywne. Pierwszy raz widział, żeby dziewczyna po prostu płakała. Ot tak, bo jej było smutno, więc leżał tak w tym deszczu i głaskał ją po włosach, które były przemoczone. Sam zresztą też już ociekał wodą..
Leżeli tak.. Długo. Asakura nie mógł dokładnie sprecyzować ile, jednak zaczęło mu się robić zimno, a od wody dosłownie mu się palce zmarszczyły.
- Przepraszam.. - Zaszlochała młoda Morri kładąc jedną rękę na klatce piersiowej chłopaka.
- To nic. - Uśmiechnął się lekko, mimo tego, że nawet lekki dotyk jej dłoni sprawiał mu ból.
- Znowu masz przeze mnie powody do zmartwień.. Przynoszę ci same kłopoty..
- Nieprawda.. - Nachylił się nad błękitnooką i pocałował ją w policzek, po czym podniósł swoje ciało do pozycji siedzącej. Po chwili brunetka zrobiła to samo. Obok niej zmaterializowała się Nekomata. Miała spuszczony łebek. Ugięła przednie łapy. Wyglądało to jakby przepraszała młodą Morri.
- To nie twoja wina. - Szepnęła błękitnooka, po czym objęła szyję demona. Mocno się do niej przytuliła. Bardzo cicho powiedziała. - I zostałyśmy we dwie...
Asakura lekko się uśmiechnął.
- Ayeńko, może już pójdziemy do domu? - Zaproponował po dłuższej chwili. - Pewnie reszta już spazmów dostaje...
- Tak.. Chodź. - Dziewczyna puściła kota. Wstała. Podała rękę Hao. Ten skorzystał z pomocy. Aya zrobiła pierwszy krok, jednak zachwiała się lekko. Czarnooki złapał ją w pasie. Młoda Morri uśmiechnęła się minimalnie. - Przepraszam... Kręci mi się w głowie...
Asakura puścił ją, obrócił się plecami i ukucnął.
- Wskakuj, poniosę cię.. - Zaproponował. Aya nie opierała się zbytnio.
"Idąc" tak na plecach szatyna, nie mogła się opędzić od myśli o Houkou. Aya często podróżowała na jego plecach.. Szczólnie jak byłą mała. Wtedy białosierstny demon był dla niej największym wsparciem. Nie mogła uwierzyć, że on zginął.. Był przecież demonem! Ale jak widać demony też mogą umrzeć.. Niestety.. Aya nawet w walce bardziej współpracowała z Houkou niż Nekomatą. Może dlatego, że kojarzył jej się z mamą? Mama..
Po policzkach brunetki spadły kolejne potoki łez...
Wybaczcie ale na nic bardziej inteligentnego mnie nie stać >_<
Cóż, nie mam zbyt dobrego humoru, więc taka smutniejsza końcówka ^^" Wybaczcie...
Matko chcę wam tyle napisać, ale jakoś wszystko mi nagle uciekło z głowy... Jestem już zmęczona i mogą wystąpić błędy gdzie nie gdzie, ale dodam notkę dzisiaj ^^
Co jeszcze?? Hm...
Zaraz wakacje!! Yatta!! I znowu 2 miesiące nudy... ^^" wiem marudzę XD Tylko żeby wszyscy znajomi nie wyjeżdżali z miasta na wakacje byłoby fajniej..
Cóż nie mam pojęcia, kiedy następna notka ^^ Nie spodziewajcie się jej bardzo szybko xD
Pozdrawiam was i mam nadzieję, że wszyscy będziecie zadowoleni ze swoich świadectw/zaliczeń i wyników egzaminów/matur ^^ Oraz, że co poniektórzy dostaniecie się do wymarzonych szkół XD Ale do tego czasu notkę na 100 % napiszę XD
Branoc ;*
Hao otworzył powoli oczy. Rozejrzał się po pokoju. Posklejany taśmą zegarek wskazywał 3.33. Asakura przejechał ręką po twarzy. Spojrzał w stronę okna.
- Yoh? - Wyszeptał widząc brata siedzącego na parapecie. Długowłosy wygramolił się z łóżka i podszedł do bliźniaka. Młodszy jakby nie słysząc swojej drugiej połowy, dalej wpatrywał się w okno.
Wzrok Hao poszedł w ślady brata.
- Piękna noc... - W końcu posiadacz Ducha Ognia przerwał milczenie. Spojrzał na Yoh zmartwionym wzrokiem. - Co się dzieje?
- Nie wiem.. Jakoś tak.. Nie mogę spac.. - Młodszy Asakura westchnął cicho. - Nie myślisz, że Anna się ostatnio dziwnie zachowuje?
- Anna..? - Zapytał głucho Hao. - Znaczy tak jak zawsze.. Może trochę częściej wychodzi z domu..
- Właśnie.. - Młodszy Asakura podkulił nogi. - Hao.. A ja ją chyba kocham..
Ognisty szaman patrzył na brata lekko zdziwiony. Wiedział, że Kyaoyama i Yoh idą ku sobie. I ta cała sprawa z "narzeczeństwem".. Jednak nigdy nie widział swojego bliźniaka z blondynką jako "pary" idącej na randkę.
Hao przytulił brata mocno do siebie.
- Chciałbym wiedzieć, jeśli coś się dzieje w jej życiu.. Chciałbym móc jej pomóc.. Ale Anna się odsuwa ode mnie.. Było już nawet dobrze. Ale teraz.. - Szeptał Yoh. Widać było, że te wszystkie myśli go dręczą.
Starszy Asakura nagle sobie przypomniał coś. Aya.. Ona już wcześniej wyczuwała "dziwną aurę" wokół Anny.. Hao jednak postanowił nie mówic teraz tego bratu.
- Yoh, wszystko będzie dobrze. Myślę, że wszystko ma racjonalne wytłumaczenie. Może po prostu pogadaj z Anną? - Zaproponował Długowłosy.
- Boję się.. A jeśli moje obawy są słuszne? Co wtedy? - Yoh odwzajemnił uścisk brata.
- Ej, braciszku. Niby co takiego się mogło stac z Anną, z czym byśmy sobie nie poradzili?
- Masz rację. - Zaśmiał się Młodszy. - Dobra, chodźmy już spac. Przepraszam, że cię obudziłem.
- Nie przepraszaj. - Długowłosy wyszczerzył się i poczochrał włosy brata. - W końcu od tego mnie masz!
Bliźniacy grzecznie już położyli się w łóżkach.
- Dobranoc Yoh.
- Branoc Hao.
Zasypiając złapali się za ręce. Całą noc przespali w tym braterskim uścisku dłoni, który dla innych był zwykłym dotykiem, lecz dla nich było to czymś w rodzaju wybawienia...
*** Rankiem... ***
W kuchni przy stole siedziała Anna. W ręku miała kubek gorącej herbaty. Popijała ją z zapałem wsłuchując się w ciszę. Do czasu...
- Matko zaspałam! - Wrzasnęła Aya zbiegając po schodach. Miała nieogarnięte włosy, koszulkę nałożoną tył na przód, do tego na lewą stronę. - Silva mnie zabije!
Na górze było słychac odgłosy stóp biegających po podłodze. Rio coś głośno nucił, udając się do łazienki.
Nagle ze schodów zeskoczył Hao. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że targał na swojej przepięknej główce pomarańczowe słuchawki ^^ Oczywiście kilka sekund później na dole pojawił się zdenerwowany do granic możliwości Yoh.
- Oddawaj! - Wrzasnął Młodszy. Długowłosy przebiegł przez kuchnie dookoła stołu. Tam posiadacz Amidamaru dogonił brata. Złapał go za koszulę i już chciał odebrac swoją własność. Hao jednak złapał go za nadgarstki, podnosząc je do góry. Chwilę się szamotali. Starszy po krótkiej zabawie odepchnął rodzeństwo od siebie. Wbiegł do salonu. Przeskoczył po drodze nad pełzającą po podłodze młodą Morri szukającą czegoś. Oczywiście drugi bliźniak podążał krok w krok za bratem. Jednakże miał o tyle szczęścia, że brunetka znalazłszy zwój którego szukała i powoli wstawała. Yoh z całą swoją siłą wpadł na nią. Dziewczyna straciła równowagę. Razem z Młodszym który w akcie desperacji wtulił się w jej rękę, popchnęła stojącego nieopodal zdezorientowanego Hao. Całą trójką wpadli na kanapę, która przewróciła się.
- Ała... - Jęknęła Aya. Cóż.. Byli teraz w dość ciekawych, aczkolwiek powykręcanych pozycjach ^^"
Yoh korzystając z okazji, ściągnął bratu z głowy swoje słuchawki i nasadził je na swoją czuprynę. Jego oczy dziwnie zaświeciły się na czerwono.
- Nikt.. NIKT... ALE TO NIKT! NIE MA PRAWA DOTYKAĆ MOICH SŁUCHAWEK! NAWET TY BRACISZKU! - Wrzasnął Młodszy. Zrzucił nogę młodej Morri ze swojego brzucha i rzucił się na brata. Aya wypełzła na czworaka spomiędzy szamoczących się braci. Nagle nie wiadomo skąd wytoczył się szukany przez brunetkę zwój, który podczas "lotu" zgubiła ponownie.. Szybko go złapała.
- A wy co ćwiczycie Kamasutrę? - Zapytała z uśmiechem starsza Morri lewitująca pod sufitem.
- Nie.. Eve, powiesz im potem, że ja już poszłam, bo boję się do nich teraz podejśc. A i tak już jestem spóźniona... - Poprosiła błękitnooka. Wsadziła zwój do torebki, wzięła buty w rękę i wyskoczyła przez okno.
- Tylko zwierzęta nie wychodzą drzwiami == - Westchnęła ze zrezygnowaniem piwnooka. Spojrzała na bliźniaków, którzy szamotali się i czochrali wzajemnie. Westchnęła przeciągle. Poleciała do kuchni. Zdziwiła się.
- Anno.. Chłopcy właśnie demolują ci salon nie zareagujesz? - Zapytała widząc Kyoyamę pijącą jak nigdy nic swoją herbatkę.
- Nie. - Ucięła Itako. Eve spojrzała na nią podejrzliwie.
- To nie twoim stylu.. - Niespodziewanie Anna zdjęła dyndające na jej szyi korale. Złapała nimi starszą Morri. Przyciągnęła ją do siebie.
- W twoim nie powinno być wścibianie nosa w nie swoje sprawy. Nie zapominaj, że mogę cię odesłać na drugą stronę kiedy tylko zechcę. A komuś piśniesz słowo, to odeślę cię do piekła! - Zagroziła Anna, po czym puściła zdziwionego do granic możliwości ducha. Udała się pośpiesznie na górę.
Eve wpatrywała się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała Anna. Z przerażeniem stwierdziła, że Kyoyama z sprzymierzeńca stała się wrogiem...
Wyjrzała z kuchni do salonu. Bliźniacy z uśmiechniętymi minami naprawiali przez siebie wyrządzone szkody. Kolejny dylemat... Powiedzieć o tym Ayi, czy nie...?
*** Kilka godzin później. Robimy matrixa w czasie ^^ ***
- Panie i panowie! - Rio niespodziewanie stuknął pałeczkami w szklankę z sokiem. Wszyscy zebrani z domu Asakurów, łącznie z Drużyną Ren'a i dziewczynami żyjącymi z nimi w domu, jedli obiad w restauracji u Kalima. Pseudoelvis chrząknął kilka razu po czym zaczął swoją przemowę. - Postanowiłem obwieścić swoje postanowienie.
- Ta.. Gramatyka ponad wszystko.. - Wciął się Ren, ale dostał od siostry w żebra.
- Postanowiłem opuścić Dobie. - Wyznał Rio.
- CO?! - Wrzasnęli wszyscy przyjaciele wraz z Ayą, która nie opuszczając stanowiska pracy podsłuchiwała szamanów ^^"
- Cóż.. Po tym jak przegrałem tą walkę.. Bycie tutaj tylko mnie przytłacza. Postanowiłem po wielu przemyśleniach wyjechać i znów dołączyć do Beznadziejnych. Razem będziemy szukać swojego uświęconego miejsca! - Oczy Rio zaczęły świecić się marzycielsko. Przyjaciele patrzyli na niego ze zdziwieniem.
- Przemyślałeś to dobrze? - Zapytała Pilica.
- Tak. Wyruszam jeszcze dziś. - Obwieścił, po czym wypiął dumnie swą pierś.
- Będzie nam ciebie brakowac Rio.. - Powiedział Morty uśmiechając się do przyjaciela.
- Mi was też. Jednak chciałbym sprawdzić, co porabiają Beznadziejni.. Poza tym, kiedy już Yoh wygra Turniej Szamanów, na pewno się o tym dowiem, bo świat stanie się wspaniałym miejscem! - Wyznał Rio, a jego oczy zaświeciły się jeszcze bardziej.
- CO TO ZNACZY KIEDY JUŻ YOH WYGRA?! - Wrzasnęli razem Ren , Horo i Joco. - To jasne że JA wygram!
Trójka przyjaciół spojrzała po sobie ze złością. Zaczęli się szamotać. I wykłócać, kto z nich jest lepszy.
- Horo! Uspokój się! - Próbowała przywrócić brata do porządku Pilica.
- Ty też Renuś! - Jun ze zmartwieniem patrzyła jak złotooki dostaje po głowie od Afroamerykanina.
Nagle między chłopakami przeleciały dwie pałeczki, które potem wbiły się w ścianę.
- Jak chcecie coś rozwalać, to stąd wyjdźcie z łaski swojej!! Nie będę po was sprzątać i świecić oczami przed Silvą! Więc posadźcie swoje cztery litery grzecznie na krzesłach, albo was stąd wyrzucę! - Zagroziła brunetka, patrząc groźnie na przyjaciół. "Drużyna Ren'a" już bez sprzeczek usadowiła się na miejscach.
- No. Tak lepiej.. - Aya poszła za bar widząc, iż stoją tam klienci.
- Ona staje się straszna... - Przerażony Joco wsunął się pod stół. Ren tylko fuknął znacząco.
- Przepraszam... - Szepnęła cicho Koken, która dotychczas siedziała cichutko w kącie z kubkiem herbaty. Prawdę mówiąc szamani dopiero uświadomili sobie, że z nimi tu przyszła. - Cóż, pochodzę z innego wieku jednak.. Ten świat, który powstał przez te stulecia mnie bardzo interesuje.. Chciałabym bardzo go zwiedzić.. Dlatego.. Czy pozwolisz Rio, że wybiorę się z tobą?
Wszyscy zamarli patrząc tempo w szatynkę, która zrobiła się czerwona po czubki uszu. Cóż.. Młoda Uno była cicha i unikała bliższych kontaktów. W szczególności z mężczyznami. A tu.. Cóż.. Rio uśmiechnął się szarmancko. Pokazał dziewczynie kciuk do góry.
- No pewnie Mała, że możesz ze mną jechać. Razem zawsze raźniej ^^
- Nie jestem pewna, czy puszczenie Koken razem z Rio sam na sam to dobry pomysł.. - Westchnęła ciężko Pilica.
- Ej nie przesadzaj. - Zaśmiała się Jun.
- Właśnie. - Przyznał jej rację Yoh. - Rio jest bardzo odpowiedzialny. Prawda, Rio? - Właściciel pomarańczowych słuchawek skinął na przyjaciela. Jednak nie zauważył go. Szaman z charakterystyczną fryzurą klęczał przed młodą Uno z bukiecikiem kwiatków.
- Obiecuję, że cię nie skrzywdzę, moja piękności.. - Rzekł podając jej kwiaty.
Na czołach przyjaciół można było zauważyć charakterystyczne kropelki.
- Ta.. - Jęknął Horokeu. W takim oto wesołym nastroju jedli ostatni w tym składzie posiłek.. Chociaż na pewno Rio oraz Koken zobaczą jeszcze nie raz, to w ich sercach czaił się pewien smutek..
Potem wszystko potoczyło się niemiłosiernie szybko.. Wpadli do domu po rzeczy. Oboje się spakowali (Koken wyniosła pół szafy Jun, bo swoich ubrań niezbyt dużo posiadała, ale zielonowłosa nie miała urazy. Ren z niezadowoleniem stwierdził, że teraz Jun pewnie będzie się odkupować miesiącami, spędzając czas w strasznie drogich sklepach w Dobie XD). Całą paczką, wraz z młodą Morri, która dziś wyjątkowo postanowiła spóźnić się na trening (będzie boleć...) odprowadzili Rio i Koken pod "bramy" Dobie Village. Tam Umemiya wylał morze łez, zanim pożegnał się ostatecznie z szamanami. Młoda Uno podziękowała im za wszystko, a w szczególności Ayi, która przywróciła ją w końcu do życia. Potem Pseudoelvis utworzył dużą kontrolę ducha i polecieli z byłą Bezimienną do najbliższego miasta, aby złapać jakiś autobus.
- Jakoś smutno bez nich.. - Szepnął Trey patrząc za coraz mniejszą sylwetką Tokagero.
- Śnieżynko, nadal ich widzisz! - Krzyknął Ren.
- Ale może odczuwam brak przyjaciela! - Wrzasnął Usui.
- Ta... - Westchnęła Aya. - Ale wiecie jak ja odczuje ich wyjazd? Fujisaka mnie zabije T_T
- Miło było ciebie poznać bratowo.. - Powiedział Yoh. Podszedł do młodej Morri, kłaniając się i całując ją w dłoń.
- Yoh! Uważaj!! - Krzyknęła brunetka. Popchnęła szatyna na ziemię padając na niego. Po chwili w miejscu, gdzie przed chwilą stał młodszy Asakura powstała pokaźnych rozmiarów dziura.
- Matko co to było? - Krzyknęła Tamao.
- Soul... - Warknęła Aya. Podniosła się szybko z Yoh. - Co ty tu robisz do cholery?!
- Huh? - Wszyscy spojrzeli w stronę, gdzie patrzyła młoda Morri.
- Aya.. Ale my nic nie widzimy! - Zauważył Ren.
- Ukrywasz się tchórzu, co? - Zaśmiała się lekko Aya. Po czym zaczęła odskakiwać. W każdym miejscu, które opuściła, tworzył się dół, po wybuchu.
- Nie muszę ci nic tłumaczyć. Zresztą nie ukrywam się. To ich wina, że nie są na tyle silni, żeby mnie zauważyć. - Zaśmiał się czerwonowłosy, który utrzymując się w powietrzy rzucał w błękitnooką swoje różowe pociski.
- Ale mógłbyś się przecież im pokazać. - Powiedziała, zadziornie patrząc na Soul'a. - Wtedy pokazałbyś swoją prawdziwą siłę, walcząc z tyloma szamanami.
Młoda Morri spojrzała na zdezorientowanych przyjaciół. Każdy patrzył się w inną stronę, nie mając zielonego pojęcia gdzie stoi wróg. Wszyscy, oprócz Yoh, który nie wziął katany, utworzyli kontrolę ducha. Hao uporczywie patrzył w niebo. Nagle ogromna łapa Ducha Ognia złapała demona i cisnęła nim o ziemię.
- Hao widzisz go? - Zapytała Aya. Asakura kiwnął głową na tak. Jego oczy bacznie obserwowały Soul'a. Widział go jednak dość niewyraźnie, dlatego nie chciał go stracić z horyzontu.
Czerwonowłosy wstał z piasku i otrzepał płaszcz. Z wściekłością zmaterializował swój pocisk. Z całą siłą cisnął go w Hao. Długowłosy bez problemu obronił się ogromną łapą swojego stróża. Jedynie włosy my zafalowały od fali uderzeniowej.
Aya w tym czasie wyjęła ze swojej torby pistolet, który otrzymała od Masami. Wycelowała w Soul'a. Strzeliła. Niestety demon złapał pocisk tuż przed swoją głową.
- Z czym ty wyskakujesz? - Zapytał lekceważąco. Aya zmarszczyła brwi ze zdenerwowaniem. Demon ponownie rzucił pocisk tylko że tym razem w zdezorientowanych szamanów. Soul trafił w ich sam środek, powalając na ziemię Horo, Ren'a i Yoh.
- Lepiej jakbyście sad zniknęli! - Powiedział Hao podbiegając do brata i reszty. Dziewczyny kiwnęły tylko głowami. Szybko pobiegły w tylko sobie znanym kierunku.
- Ale poradzicie sobie bez nas? - Zapytał Faust.
- Z całym szacunkiem, ale nie macie jak nam pomóc. - Aya z uśmiechem puściła oczko do przyjaciół, po czym wystrzeliła kilka razy w stronę demona. Trafiła go w ramię, jednak niestety na wylot i jego rana praktycznie od razu się zagoiła. Młoda Morri przeklęła coś pod nosem. Nagle w stronę demona poleciała kula ognia. Niestety czerwonowłosy ominął w porę pocisk.
- Chybiłeś... - Jęknęła z wyrzutem Aya.
- Ej! - Obruszył się Asakura.
- Oj, przecież żartuję... - Zaśmiała się.
- Ale wy mi na nerwy działacie... - Warknął Soul. W mgnieniu oka podleciał do Hao. Wyjął zza płaszcza mały srebrn6y sztylecik, którego ostrze było krzywe. Chciał wbić broń w ciało szatyna, jednak mu nie wyszło. Asakura sprawnie ominął napastnika. Kiedy Soul był plecami do czarnookiego, ten podniósł nogę i z całej siły uderzył nią w demona. Ten zgiął się. Odszedł parę kroków, po czym dostał z buta w twarz od Ayi, tak iż podeszwa jej adidasa odbiła się na jego policzku. Demon zachwiał się jeszcze bardziej. Wtedy brunetka poczęła ofensywę XD Cóż, zajęcia z Fujiską bardzo poprawiły jej sztuki walki jak i kondycję fizyczną.
Aczkolwiek ku niezadowoleniu młodej Morri, Soul wyrwał się jej i wzbił w powietrze. Wytarł rękawem krew spływającą mu z wargi.
- Suka. - Warknął gniewnie. Teraz akcją zajął się czarnooki. Wskoczył na Ducha Ognia. Demon był mniejszy, za to zwinniejszy niż ogromna postać Ognistego Stwora. Natomiast Hao był już przyzwyczajony do walk i świetnie sobie radził. Soul nie dawał już rady tworzyć swoich pocisków. Były coraz słabsze oraz mniejsze. W końcu Asakura postanowił skończyć tą zabawę. Złapał w ogromną łapę Ducha Ognia demona. Ręka Stróża zapłonęła, po czym spalone ciało czerwonowłosego spadło na ziemię. Demon miał jeszcze siłę, aby wyjąć swój sztylecik z kieszeni i cisnąć nim w brunetkę. Ta nie zauważyłaby broni gdyby nie to, że popchnął ją... Houkou. Czworonóg wziął się nie wiadomo skąd.
Aya upadła na ziemię. Sztylet wbił się w białego psa. Ten okropnie zawył. Wygiął się, po czym upadł na ziemię. Aya podeszła do niego na czworaka.
- Houkou! - Wrzasnęła. Obok dziewczyny pojawiła się Nekomata. Zaczęła gładzić pyszczkiem sierść swojego przyjaciela, który wył coraz ciszej. Młoda Morri bezradnie wplatać palce w białą, puszystą sierść demona. Sierść, która tyle razy ją ratowała, która była dla niej niejednokrotnie posłaniem i miejscem odpoczynku. Pogłaskała demona po pyszczku. Pies już umilkł. Tylko bezwiednie kręcił na wszystkie strony oczyma.
- Haoukou błagam, nie odchodź.. Kocham cię.. - Aya szeptała w desperacji. Niebo zachmurzyło się dosłownie w jednej sekundzie. Pojedyncze krople deszczu spadały na rozpalony piasek. Ciało Houkou powoli zaczęło znikać. Aya dosłownie czuła, jak miękka sierść wymyka się spod jej palców, próbowała ją złapać, jednak to na nic. Po kilkunastu sekundach po demonie zostało tylko trochę płatków kwiatów wiśni, które praktycznie od razu porwał wiatr oraz sztylet.
Młoda Morri czuła narastający w niej gniew.
- Aya... - Dziewczyna poczuła na ramieniu ciepłą dłoń Hao.
- Nie dotykaj mnie! - Wrzasnęła. Odepchnęła Asakurę tak, iż stracił równowagę i upadł na piach.
Brunetka wstała. Zacisnęła obie ręce w pięści. Grzywka całkowicie zasłaniała jej twarz. Hao również wstał.
- Aya uspokój się... - Szepnął. Nie wiedział dlaczego, ale... Zaczął bać się młodej Morri. Nagle poczuł coś dziwnego. Aurę, która jeszcze nigdy nie otaczała błękitnookiej. Złapał ją za nadgarstek. - Proszę Ayeńko...
- MÓWIŁAM NIE DOTYKAJ MNIE! - Wrzasnęła dziewczyna. Wyrwała rękę z uścisku Asakury. Popchnęła go obiema rękami. Chłopak odleciał na 4 metry. Przez kilka sekund nie mógł oddychać. Miał wrażenie, że to "popchnięcie" połamało mu i wbiło w płuca wszystkie żebra. Jednak po dłuższej chwili mógł już nabierać powietrza. Spojrzał na Ayę, która w ręku dzierżyła sztylet, jaki został po śmierci Houkou. Ruszyła biegiem w stronę Soul'a, który był już w stanie funkcjonować. Wzbił się w powietrze, mimo licznych poparzeń na skórze. Zaczął gdzieś lecieć uśmiechając się chytrze. Młoda Morri ruszyła biegiem za nim.
- Aya! - Krzyknął szatyn. Chciał się podnieść z ziemi, jednak zgiął się w pół z bólu. Miejsca w które uderzyła brunetka na jego klatce piersiowej niesamowicie bolały.
Deszcz zaczął już padać na dobre...
*** Godzinę później ***
- AYA! - Wydarł się Asakura na całe gardło. Gęsty, rzęsisty deszcz nie dawał mu dużej widoczności. Hao był bardzo zmartwiony. Szukał już młodą Morri godzinę i nic.
- Aya.. - Szepnął widząc postać leżącą na piasku nad brzegiem jeziora. Podbiegł szybko do dziewczyny. Brunetka leżała na boku, skulona. Rękoma trzymała się za brzuch. Włosy zasłaniały większą część jej twarzy. Nie było jednak widać poważnych ran.
Asakura kucnął nad nią. Przyłożył czoło to jej ramienia. Tym razem błękitnooka nie odepchnęła go. Hao położył się obok dziewczyny, na lewym boku, tak aby móc ją widzieć od przodu. Milczeli. Jedynie krople deszczu szumiały głucho.
- Aya.. - Szepnął. Wplótł palce w jej włosy i przysunął się bliżej. Przyłożył swoje czoło do czoła brunetki. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko rozpłakała się. Jednak nie zmieniła swojej pozycji.
Hao nie próbował nawet mówić czegoś takiego jak "nie płacz, będzie dobrze". Wręcz przeciwnie. Chciał żeby w końcu dziewczyna zaczęła wyrażać jakoś swoje uczucia, nie tylko pozytywne, ale i te negatywne. Pierwszy raz widział, żeby dziewczyna po prostu płakała. Ot tak, bo jej było smutno, więc leżał tak w tym deszczu i głaskał ją po włosach, które były przemoczone. Sam zresztą też już ociekał wodą..
Leżeli tak.. Długo. Asakura nie mógł dokładnie sprecyzować ile, jednak zaczęło mu się robić zimno, a od wody dosłownie mu się palce zmarszczyły.
- Przepraszam.. - Zaszlochała młoda Morri kładąc jedną rękę na klatce piersiowej chłopaka.
- To nic. - Uśmiechnął się lekko, mimo tego, że nawet lekki dotyk jej dłoni sprawiał mu ból.
- Znowu masz przeze mnie powody do zmartwień.. Przynoszę ci same kłopoty..
- Nieprawda.. - Nachylił się nad błękitnooką i pocałował ją w policzek, po czym podniósł swoje ciało do pozycji siedzącej. Po chwili brunetka zrobiła to samo. Obok niej zmaterializowała się Nekomata. Miała spuszczony łebek. Ugięła przednie łapy. Wyglądało to jakby przepraszała młodą Morri.
- To nie twoja wina. - Szepnęła błękitnooka, po czym objęła szyję demona. Mocno się do niej przytuliła. Bardzo cicho powiedziała. - I zostałyśmy we dwie...
Asakura lekko się uśmiechnął.
- Ayeńko, może już pójdziemy do domu? - Zaproponował po dłuższej chwili. - Pewnie reszta już spazmów dostaje...
- Tak.. Chodź. - Dziewczyna puściła kota. Wstała. Podała rękę Hao. Ten skorzystał z pomocy. Aya zrobiła pierwszy krok, jednak zachwiała się lekko. Czarnooki złapał ją w pasie. Młoda Morri uśmiechnęła się minimalnie. - Przepraszam... Kręci mi się w głowie...
Asakura puścił ją, obrócił się plecami i ukucnął.
- Wskakuj, poniosę cię.. - Zaproponował. Aya nie opierała się zbytnio.
"Idąc" tak na plecach szatyna, nie mogła się opędzić od myśli o Houkou. Aya często podróżowała na jego plecach.. Szczólnie jak byłą mała. Wtedy białosierstny demon był dla niej największym wsparciem. Nie mogła uwierzyć, że on zginął.. Był przecież demonem! Ale jak widać demony też mogą umrzeć.. Niestety.. Aya nawet w walce bardziej współpracowała z Houkou niż Nekomatą. Może dlatego, że kojarzył jej się z mamą? Mama..
Po policzkach brunetki spadły kolejne potoki łez...
Wybaczcie ale na nic bardziej inteligentnego mnie nie stać >_<
Cóż, nie mam zbyt dobrego humoru, więc taka smutniejsza końcówka ^^" Wybaczcie...
Matko chcę wam tyle napisać, ale jakoś wszystko mi nagle uciekło z głowy... Jestem już zmęczona i mogą wystąpić błędy gdzie nie gdzie, ale dodam notkę dzisiaj ^^
Co jeszcze?? Hm...
Zaraz wakacje!! Yatta!! I znowu 2 miesiące nudy... ^^" wiem marudzę XD Tylko żeby wszyscy znajomi nie wyjeżdżali z miasta na wakacje byłoby fajniej..
Cóż nie mam pojęcia, kiedy następna notka ^^ Nie spodziewajcie się jej bardzo szybko xD
Pozdrawiam was i mam nadzieję, że wszyscy będziecie zadowoleni ze swoich świadectw/zaliczeń i wyników egzaminów/matur ^^ Oraz, że co poniektórzy dostaniecie się do wymarzonych szkół XD Ale do tego czasu notkę na 100 % napiszę XD
Branoc ;*
Hej no szkoda że nie ma z nimi Ryu, no ale cuż tak bywa. Ten Soul mnie już tak wnerwia, jak mógł go zabić. Biedna Aya, no ale ma się reszte przyjaciół, no i Hao ^^. Buziaki i czekam na CD.
OdpowiedzUsuńNo i byłam pierwsza. Co nie zawsze mi się zdarza ;> .
OdpowiedzUsuńDruga!!! Wspaniały rozdział!!!!!!!!Biedna Aya i Hao!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czemu ukochany demon Ayi musiał odejść!!!!!!!!!!!!!!!!!! T^TChce , aż mi się płakać.Chyba nie powstrzymam potoku łez. Piosenka świetna. Czekam na next, a i błędami się nie przejmuj , ja robie gorsze, więc nie martw się.
OdpowiedzUsuńRio odchodzi? Właściwie to jego obecność mnie nie obchodzi, więc nie mam zamiaru udawać, że mi przykro z tego powodu ;D. Tej dziewczyny, która z nim pojechała nawet nie kojarzę, ale pewnie nie była specjalnie mądra skoro chciała pojechać z nim... ^^' Podoba mi się walka Ayi i Hao przeciwko Soul`owi. Szkoda tylko, że zabił tego psa/demona/pso-demona/demonicznego psa/psiego demona (niepotrzebne skreślić), ale lepiej, że jego niż Hao. Lubię takie smutne rozdziały ^^. Miałam napisać coś odnośnie tej mowy końcowej, ale mi się zapomniało co... ^^'' No to życzę weny i oby wakacje nie były takie jak zawsze ;D[mankin]
OdpowiedzUsuńnowa notka na :asakura-twins-i-noa-sk.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńgomen, gomen, gomen za zaległości... niestety nauka nie pozwoliła mi tu zajrzeć wcześniej:/ i żałuję, bo było co czytać^^ tylko czemu, do ciężkiem dżumy, ten upośledzony niedorozwój, ten żałosny menel, jakim prawem on śmiał zabić Houkou???? T-T biedny HoukouT-T będzie mi go tak brakowało...:( i biedna Ayeńka... jak ona się pozbierra...? mam nadzieję, że szykujesz dla Soula jakiś wyjątkowo marny i bolesny koniec==kurczak, ja też zaczęłam martwić się o Annę... dzieje się z nią coś niedobrego, to pewne. a znając szczęście naszych bohaterów, szykują się kolejne kłopoty^^'' gorąco liczę, że uda się je rozwiązać, bo bardzo lubię parę YohXAnna i życzę im jak najlepiej:)ach, i wspaniały wątek z Ryu i Koken!:D szkoda, że Ryu wyjeżdża, ale może dzięki temu wreszcie znajdzie swoją królową...?;) bo się mu należy jak mało komu;) ja bym chciała takiego faceta;Drozdział jak zwykle świetny:):):)buziaczki i czekam na next:) tylko może o jakiejś bardziej ludzkiej godzinie;P ja tez się zaraz kładę, bo już trzeci dzień z rzędu poszłam spać przed drugą w nocy i dłużej się nie da^^'''
OdpowiedzUsuńU mnie jest warzna informacja na blogu. Jeśli chcesz to wpadni. Ale ostrzegam bardzo krótka ^^'.
OdpowiedzUsuńTo nie powrót, ale zapraszam na nowy rozdział. Zresztą wiecej przeczytasz na blogu ;). Zapraszam i buziaczki. Inoue
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=D_fez8UL2sI
OdpowiedzUsuńZapraszam na coś z innej beczki czyli Mini dialogi cz.I http://miharu-shibara.blog.onet.pl ;]]
OdpowiedzUsuń