40. Komplikacje
Dedykowane Wioli ^_^ Za Kółko Wesołych Pedofilii i jeszcze kilka innych natchnień xD
Aya siedziała w kuchni i piła kawę. Prawdę mówiąc nie smakowała jej ani trochę, ale podobno stawia na nogi.. Chociaż ją na nogi to chyba tylko elektrowstrząsy postawiłyby..
Westchnęła ciężko, po czym spojrzała na zegarek, który wskazywał 5.23.
Słyszała z góry tupot stóp i wrzaski Anny. Blondynka naprawdę przejęła się eliminacjami gorzej niż młoda Morri. Czasami Aya zaczynała myślec, że Annie na wygranej zależy bardziej niż Yoh. W końcu Kyoyama chce zostac Królową Szamanów. Ta.. A dlaczego brunetka bierze udział w Turnieju? Dla władzy? Raczej nie.. Dla obietnicy którą złożyła ojcu? Chyba też odpada.. Dla siebie? Jednak czy to będzie dobre dla losów świata? Co zrobi jako pierwsze po wygraniu turnieju..?
NIE! Za bardzo głowa ją boli na takie myśli.
Dopiła kawę i wstała od stołu.
W kuchni nagle pojawił się Hao.
- Przyniosłem ci bluzę. Na pewno dasz radę walczyc? - Zapytał z troską wypisaną nie tylko w głosie, ale też w całym ciele. Naprawdę wyglądał na zmartwionego.
- Hao, nie jestem głupia (w myślach: jestem największą debilką!)! Jak nie będę dała racy to po prostu zrezygnuję z walki. Nie mart.. - Zaczęła, lecz chłopak nie dał jej dokończyc.
- Aya, ja nie dam rady się nie martwic.
- Wiem. Ale nie jestem w stanie nic mądrzejszego wymyślic.. - Przyznała. Spojrzała na szamana spod grzywki kocimi oczami.
Chłopak zaśmiał się cicho. Podszedł do błękitnookiej i pomógł jej nałożyc bluzę.
Z góry zaczęła zbiegac roześmiana grupa szamanów pod groźnym wzrokiem Anny.
- Chodź Kocurku. - Wziął Ayę za rękę i pociągną w stronę korytarza. Dziewczyna obróciła się, zerkając przed wyjściem na kuchnię. W oknie zobaczyła niewielką twarz błękitnookiej laleczki. Nic nie powiedziała.
*** 5.50 Główna Arena w Dobie ***
Wszyscy obserwatorzy turnieju siedzieli już na trybunach, a zawodnicy w chaotycznym nieładzie rozproszyli się po całej arenie, w mniejszych lub większych grupkach.
- Aż tak się boisz eliminacji? - Zadrwił Ren widząc bladą jak kreda twarz Ayi.
- Ależ ty zabawny.. Po prostu, szok.. Od Joco się uczysz? - Zapytała z wrednym błyskiem w oku.
- Jeśli chcesz Ren, mogę cię nauczyc kilku dowcipów o... - Murzyn nie miał szansy, aby dopowiedziec to co chciał.
- Nikt mnie nie będzie niczego uczył! Wszystko co mi trzeba już umiem! - Zapewnił Tao.
- Ale dziewczyny nie masz... - Podsumowała brunetka.
- Może nie potrzebuję?! - Zapytał złotooki.
- Może nie wiesz jak zagadac? - Zaproponowała po cichu Aya.
- Nie męcz go.. On chyba nie jest w tym dobry. - Zadrwił Horo.
- Horo ty jesteś na tej samej pozycji co ja! - Zauważył Ren.
- A no rzeczywiście T.T Też nie mam dziewczyny.. - Zmartwił się Usui.
- A gdzie moja Królowa?! - Rzucił pytanie Rio.
- Matko kochana, po co ja ten temat zaczynałam.. Stwórzcie Kółko Wesołych Pedofili, jak wam się w związkach nie układa.. - Zaproponowała.
Po chwili Rio, Horo i Jaco stali w kółku trzymając się za ręce. Mina reszty była po prostu bezcenna xD
- ŻARTOWAŁAM! - Wrzasnęła błękitnooka. Po chwili podeszły do nich Kumiko i Naoko, ale nie zdążyły nic powiedziec, bo na Arenę wkroczyła Goldwa z mikrofonem w ręku.
Wszyscy zamilkli. Kobieta kilka razy odchrząknęła, po czym zaczęła mówic:
- Drodzy szamani! Gratuluję dotarcia do eliminacji trzeciej rundy w Wielkim Turnieju Szamanów! Wykazaliście się wielką siłą! Każdy z was ma już coś w sobie ze zwycięscy, jednak tylko jedna osoba wygra i otrzyma tytuł Króla Szamanów! - Tutaj rozbrzmiały oklaski, gwizdy i wszelkiego rodzaju okrzyki. - Jednak zanim to nastąpi czeka Was wszystkich jeszcze dużo pracy i trudu. Na świecie żyją setki tysięcy szamanów, jednak tylko wam udało się zajśc tak daleko. Jesteście wybrańcami, którzy teraz stawią czoła nowym przeszkodom! Eliminacje są potrzebne do zawężenia osób w turnieju. Będą to walki jeden na jednego. Za chwilę jednak odbędzie się walka rozpoczynająca eliminacje do trzeciej rundy Turnieju Szamanów!
- Matko, Ren trzymaj mnie... - Szepnęła Aya. Wcisnęła swoją rękę pod jego i kurczowo zaczęła się przytulac do ramienia młodego Tao. Nagle dostała takiej silnej migreny, że myślała, że umrze.
- Dobrze się czujesz? - Zapytał zdziwiony chłopak. Młoda Morri tylko pokręciła przecząco głową.
- Dasz radę iśc?
Dziewczyna tym razem kiwnęła na "tak". Młody Tao obrócił się powoli i zaczął wyprowadzac dziewczynę z tłumu. Ludzie patrzyli na nich zdziwieni, jednak chłopak nie przejmował się tym. Czuł coraz mocniej zaciskające się palce Ayi na swojej ręce.
W końcu doszli pod wejście na Arenę, gdzie stała niewielka ławka. Ren posadził dziewczynę na siedzisku i przyklękną koło niej.
- Ej, co ci? - Zapytał jednak nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Dziewczyna spuściła głowę i oparła ją o dłonie.
- Ren, co jej jest? - Chłopak usłyszał za sobą przestraszony głos Kumiko. Obrócił się i spojrzał w górę.
Nad nim stała nachylona blondynka. Jej zielone oczy błyszczały się z przejęcia, a twarz wyrażała troskę. Złotooki uśmiechnął się lekko.
- Nie wiem. - Powiedział swoim zwykłem, zimnym głosem. Zacisną mocno pięśc. Dlaczego on nie potrafi chociaż trochę zmnienic swojego zachowania?!
Nagle jak jakiś pocisk z wejścia na arenę wybiegł Hao. Ledwie się nie zabił hamując w piachu ^^"
- Aya, co ci? - Zapytał, podchodząc do dziewczyny i obejmując ją ramieniem.
- Już mi lepiej. - Szepnęła. Lekko się uśmiechnęła.
- Chodź do domu. - Powiedział Asakura i wziął młodą Morri na ręce. Po czym skinął na młodego Tao. - Dzięki Ren.
Potem Hao przywołał Ducha Ognia (który spowodował nawiasem mówiąc spore zamieszanie ^_^"), ulokował się na jego ramieniu i razem z brunetką polecieli do domu.
Kumiko i Ren żegnali ich wzrokiem puki nie zniknęli z horyzontu.
- Jak myślisz, nic jej nie będzie? - Zapytała blondynka.
Chłopak tylko wzruszył ramionami.
Tymczasem Goldva dalej kontynuowała przemówienie:
- Proszę się jednak nie rozchodzic. Walka będzie jedna po drugiej, bez więszych przerw. Chcemy, aby eliminacje trwały krótko. Przegrywa ta osoba, która będzie niezdolna do walki przez utratę foryoku, lub stan zdrowotny. Teraz wylosujemy pierwsze dwie osoby, które stoczą pojedynek. Szamani, których dzwonki zadzwonią, są proszeni o podejście do mnie.
Zapadła niczym niezmącona cisza. Każdy chciał żeby to był jego dzwonek wyroczni. I tylko kilka osób modliło się, aby to ich przyjaciółka nie usłyszała sygnału od Rady Szamanów.
- Mam nadzieję, że to nie będzie dzwonek Ayi... - Szepnęła Naoko.
- Nie martw się. Ona aż takiego szczęścia nie ma. - Uśmiechną się do niej Horo, kładąc rękę na ramieniu szatynki. Nagłe rozległa się pisk dzwonka... Młodej Anzai!
Wokół rozległy się brawa i gwizdy. Usui objął koleżankę przyjacielsko ramieniem.
- No Mała! Pokaż na co cię stac!
- Nie jestem Mała! - Dziewczyna oblała się rumieńcem. - I póśc mnie, bo muszę iśc i komuś skopac tyłek!
Chłopak z uśmiechem zdjął rękę z jej ramienia.
- Powodzenia! - Krzyknął do Naoko, której szamani odgradzali drogę jakby była jakąś królową.
Dziewczyna podeszła do Goldvy o lekko trzęsących się nogach, jednak z powagą na twarzy.
Po chwili dało się słyszec drugi dzwonek. Tym razem z tłumu wyszła rudowłosa dziewczynka o dziwnych różowych oczach. Także stanęła obok Goldvy, tylko po przeciwnej stronie niż Naoko.
- Oto dwie pierwsze szamanki biorące udział w eliminacjach do trzeciej rundy, Naoko Anzai i Violett Black! - Krzyknęła Goldva.
Wszyscy szamani zaczęli bic brawa i szalec (czyli gwizdac, skakac ipd. itp. ^^").
No nie wszyscy...
- Matko czego oni się tak zachwycają.. Walka jak walka.. Po za tym i tak wiadomo, że Naoko wygra. Przecież ta Violett to jeszcze dziecko! - Powiedziała dumnie Kumiko do Ren'a. Jednak nie czekała na odpowiedź. On mało się do niej odzywał.
- Wiesz, nie życzę Naoko źle, ale nie oceniaj wroga po wyglądzie. - Orzekła jakże mądrze młody Tao xD
- Hmm..? Masz na myśli jakiś przykład. - Zapytała zdziwiona, że złotooki przemówił.
- Nie. Raczej nie. - Skłam. Miał Na myśli wiele przykładów. Po pierwsze samego siebie. W końcu on na co dzień nie zachowuje się jak seryjny morderca, a przecież kiedyś zabijał z zimną krwią na polecenie wuja. Po drugie Hao, który na pewno nie zachowuje się jak ktoś kto kogokolwiek mógłby zabic, chociaż ludzie uważają iż codziennie gwałci i zabija jakieś niewinne dziewice (może przesadziłam ciut xD). Po trzecie Aya. Ona też nie wygląda groźnie (no, może czasami...) a potrafi zrobic takie rzeczy, o których połowie szamanów się nawet nie śniło. Po czwar...
- Ren.. - Poczuł, że ktoś go szturcha w ramie.
- Tak? - Spytał zaskoczony, wyrwany z własnych myśli.
- Chodź! Zaraz zacznął wychodzic, żeby zrobic miejsce na walkę! Staranują nas! - Zaśmiała się blondynka. Złapała chłopaka za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia.
*** Pół godziny później ^^" ***
Póki ludzie opuścili arenę i usiedli na trybunach minęło pół godziny ^^" Cóż nie ma się czemu dziwic, tyle ludu xD
Wracając do tematu, Wiolett i Naoko były gotowe do walki. Wyjątkowo sędziowała w niej Goldva.
- Także przygotujcie się. Pojedynek rozpoczęty! - Wrzasnęła przewodnicząca Wielkiej Rady Szamanów.
- Chika do zegara! - Elfica zamieniła się w małą kulkę i połączyła się z złotym zegarkiem, który dyndał na grubym, aczkolwiek subtelnym łańcuszku.
- Claudine! Do soczewek! - Wrzasnęła dziewczynka. Chwilę potem jej oczy zaświeciły się przepełnione foryoku. Naoko patrzyła na to ze zdziwieniem.
- Strumień czasu! - Wrzasnęła młoda Anzai. Z przedmiotu, który trzymała, wyleciało kilkanaście ostrzy przypominających wskazówki zegara. Rudowłosa stojąca naprzeciwko niej zachowywała stoicki spokój. Jednak kiedy starzały były bardzo blisko niej, wszystkich uniknęła. Naoko patrzyła na to ze zdumieniem. Nawet jej nie drasnęło!
Violett na chwilę zamknęła oczy. Otworzyła je, a z tęczówek wyskoczyły dwa pasma foryoku skierowane w młodą Anzai. Ta jednak odskoczyła. Promienie, które uderzyły w ziemię, zrobiły dwie sporej wielkości dziurki.
- Oj. - Jęknęła Naoko. - Wahadło przeznaczenia!
Łańcuch, do którego był przyczepiony zegar się wydłużył. Z szybkością błyskawicy mknął w stronę młodej Black. Ta jednak obróciła się pod takim kątem, że wahadło się odwróciło. Młoda Anzai wpadła sama w swoje sidła. Mruknęła z niezadowoleniem kiedy kolejna seria pocisków z oczu dziewczynki poleciała w jej stronę. Taczając się po ziemi uniknęła wszystkich. Kiedy miała chwilkę odpoczynku wyplątała się z zegara. Nie wiedziała co robic. Dalsze atakowanie nie miało sensu. Ta mała uniknie każdego jej ataku.. To co ma stanąc i czekac aż ta wykona ruch?? Nie wiedziała.
Nagle na trybunach zrobiło się dośc głośno. Ludzie się czegoś przestraszyli i zaczęli uciekac. To co zobaczyła młoda Anzai, przeszło jej najśmielsze oczekiwania...
*** Tymczasem... ***
Hao wniósł Ayę po schodach na górę do pokoju dziewczyn. Brunetka usiadła na tatami. Młoda Morri naprawdę źle wyglądała - zapuchnięte oczy, blada cera i zmęczony wraz twarzy. Asakura usiadł koło niej. Zabrał z jej czoła grzywkę i dotknął je ustami.
- Ayeńko, ty masz gorączkę. - Powiedział ze zmartwieniem w głosie.
Pogłaskał ją lekko po policzku. - Idę zrobię ci herbaty, a ty przebież się w piżamę. Chyba, że nie dasz radę to jak przyjdę ci pomogę.
Uśmiechnął się ciepło do dziewczyny, po czym wyszedł. Aya powoli przebrała się. Założyła krótkie spodenki i szeroką bluzkę (to służyło jej za piżamę ^^). Znowu usiadła na łóżku, czekając na Asakurę.
Po kilku minutach wszedł Hao z kubkiem gorącej herbaty. postawił napój obok tatami, a sam usiadł koło błękitnookiej.
- Przepraszam, zawsze masz przeze mnie problemy. - Powiedziała.
- Głuptasie, to nie są ani twoje, ani moje problemy. To są nasze problemy. - Uśmiechnął się. - Może chcesz się położyc?
- Nie. Ja nawet nie wiem co mi jest. Teraz czuję się już lepiej niż wcześniej. Ale wtedy, gdyby nie Ren, to bym upadła.. Wiesz.. Kiedy on mnie prowadził wydawało mi się, że chce mnie zaatakowac i... To głupie... I dziwne.. Wariuję.
- Kacurku, ty teraz o tym nie myśl. - Objął dziewczynę mocno ramieniem. Aya wtuliła się w niego. - Ja o tym pomyślę, ty odpoczywaj.
- Kochany jesteś. - Szepnęła z uśmiechem. Mocno się w niego wtuliła, tak, że chłopak stracił równowagę i upadł na posłanie. Zaśmiał się. Jedną rękę wsadził sobie pod głowę, a drugą gładził włosy dziewczyny. Oboje po niedługim czasie zasnęli. W końcu Hao miał prawo uciąc sobie drzemkę. Nie spał tej nocy, a i poprzednia nie należała do udanych.
Nie było mu jednak dane pospac. Po jakichś dwudziestu minutach chłopaka zbudziło donośne pukanie do drzwi. Ostrożnie odsunął od siebie Ayę, i poszedł otworzyc. Młoda Morri czując, że jej osobisty grzejnik gdzieś ucieka, otworzyła oczy. Rozejrzała się uważnie. Nagle przez okno wleciał czerwonowłosy demon.
Dziewczyna przeraziła się. Momentalnie usiadła na łóżku. Otworzyła usta, alby coś powiedziec, kiedy zielonooki ją wyprzedził. Rzucił w nią małą, różową kulką, która zakleiła jej usta.
- Ja nie do ciebie. Ale nie radzę ci się uspokajac. - Machnął ręką, a drzwi się z trzaskiem zamknęły. Zostały zaklejone tą głupią mazią, co usta młodej Morri. W pokoju zmaterializowały się demony Ayi. Nekomata rzuciła się na intruza.
- Ty... - Demon wrednie się uśmiechnął. Wyjął małą, czarną kuleczkę z kieszeni spodni. Rzucił ją prosto do rozwartego pyszczka kociego demona.
Nekomata przerażająco zawyła. Położyła się na podłodze, kuląc z bólu. Aya podbiegła do niej. Spojrzała groźnie na rudowłosego.
Brunetka słyszała, jak Hao szarpie za klamkę, a potem próbuje czymś wyważyc drzwi. Na próżno.
Nekomata nagle otworzyła oczy. Było w nich pełno złości i nienawiści. Były dalej błękitne, jednak inne niż zwykle. Z jej pyska zaczęła wydobywac się ślina. Młoda Morri przerażona odskoczyła pod ścianę. Houkou zaczął szczekac jak oszalały.
- Zabawę czas zacząc. - Zaśmiał się demon stojący obok okna.
Nagle kocica o dwóch ogonach rzuciła się na Ayę. Powoli Nekomata wchodziła w ciało błękitnookiej. Twarz brunetki wyrażała niesamowity ból. Nie mogła nawet krzyczec, gdyż miała zaklejone usta. Upadła na kolana.
Niespodziewanie przez okno wpadł Hao. Widząc klęczącą Ayę podbiegł do niej. Objął ją ramieniem.
- Ayka, co ci jest!? - Wrzasnął. Ciałem dziewczyny wstrząsały dziwne ciarki. Siłą rozerwała swoje usta. Wydobył się z nich przeraźliwy krzyk. Na podłogę zaczęły padac krople krwi z ust błękitnookiej. Asakura spojrzał wściekle na rudowłosego stojącego jak gdyby nigdy nic pod ścianą. - Coś ty jej zrobił?! I kim ty do jasnej cholery jesteś?! Daj jej spokój!
- Mówi to osoba, która wymordowała tej biedaczce rodzinę... Nie uważasz, że to dziwne?
- Ja się ciebie o nic nie pytałem!! - Wrzasną naprawdę wkurzony do granic możliwości długowłosy.
- Ja też nie prosiłem, żeby jakieś głupie ciało Zik'a się wtrącało. W ogóle dlaczego ty żyjesz? - Zapytał się Demon. - I jeśli chcesz dalej życ, radziłbym się od niej odsunąc.
- Huh? - Asakura nie zdążył pomyślec. Nagle Aya wyrwała się spod jego ręki. Na czworaka podbiegła w kąt pokoju i... stanęła na ścianie. Jej włosy były jakby natapirowane - stały każdy w inną stronę. Miała kocie uszy i dwa kocie ogony, które były stworzone z czegoś podobnego do foryoku. Miała czerwone oczy i wydłużone pazury na dłoniach i stopach. Jej postawa nie była ludzka. Była skulona jak jakieś zwierze. Zamiast przednich zębów pojawiły się długie kły, niemieszczące się w ustach, z których z ciekała ślina pomieszana z krwią.
- A... Aya... - Szepnął przerażony Asakura. Powoli podsunął się pod ścianę. Dziewczyna spojrzała na niego, po czym oblizała się. Odepchnęła mocno od ściany i rzuciła na niego.
Hao spiął mocno wszystkie mięśnie. Nie miał odwagi jej zaatakowac, tak więc czekał na pewną śmierc. O dziwo dziewczyna... Chociaż nie. Ona nie była już dziewczyną... Hm.. Jak by to nazwac.. Mniejsza! W każdym bądź razie, wywołując zdziwienie nie tylko Asakury, ale też demona, Aya nie zaczęła go atakowac. Powąchała jego szyję i lekko przejechała po niej językiem, zostawiając przy tym ślady od swoich pazurów na ścianie. Odskoczyła od długowłosego. Wyskoczyła przez okno i biegnąc jak zwierze na czworaka pobiegła w stronę Areny Głównej. Pomknął za nią Houkou.
Hao stał chwilkę zszokowany tym co się przed chwilą stało. Zsunął się na podłogę i skierował swój wściekły wzrok na demona, który wyglądał z zaciekawieniem przez okno. Asakura rzucił się na niego i przycisnął mocno plecami do ściany. Skrzydła demona cicho trzasnęły pod jego ciężarem.
- COŚ TY JEJ ZROBIŁ?! - Wrzasnął wręcz opętanym złością głosem.
- Mówisz o tej swojej suce? - Zapytał niczym niewzruszony rudowłosy.
Hao nic nie odpowiedział. Jego dłoń samowolnie stała się pięścią skierowaną w policzek zielonookiego. Ten jednak zatrzymał atak swoją dłonią, mocno ściskając nadgarstek Asakury.
- Dzieciaku, co ty chcesz? Jesteś tylko małym, nic nie znaczącym szamanem, jakich są tysiące na tym świecie. Nie fikaj z demonami, bo się możesz nieźle na tym przejechac. A ta twoja dziwka i tak jest już skończona. Jeśli nie rozerwie ją od środka Nekomata, zrobią to inni szamani. Chociaż nie powiem, łeb miała mocny. Była pierwszą osobą, która nie poddała się Mi. Pierwszą i ostatnią. - Powiedział spokojnie demon. Odepchnął od siebie Asakurę, po czym rzucił nim jak jakąś zabawką w stronę zaklejonych dziwną substancją drzwi. Uśmiechnął się wrednie.
- A taka ładna była z was para.. Trzeba było ją brac puki była ciepła. - Zaśmiał się, po czym wyleciał prze okno.
Asakura zaczął mruczec pod nosem słowa, które na pewno zostałyby ocenzurowane. Nawet nie wiedział, że tyle ich zna o__O
Po kilku minutach mocowania się z drzwiami, wpadł na wręcz genialny pomysł, że nie po to ma Duch Ognia, żeby się z klejem na drzwiach szamotac ^^"
Tak więc uratowany przez swojego stróża Hao wybiegł przez okno (nowa tradycja) i na Duchu Ognia leciał w stronę Areny, z której uciekali spłoszeni szamani. Długowłosy w końcu osiągnął swój cel i wylądował na placu boju.
Aya już w ogóle nie przypominała człowieka. Wokół niej zbierało się czarne foryoku w kształcie kota, zakrywając ludzkie ciało. Była większa niż wcześniej. Miała około 4 metrów wzrostu, a stała na czworaka. Jej oczy przypominały wygłodniałą tygrysicę. Kły były grube i długie. Stała na środku areny. Trybuny gdzieniegdzie się paliły.
Wszyscy mądrzy ludzie pouciekali, a wokoło Ayi zebrała się cała paczka "Asakurów" (wiecie nie to że w jednej paczce jak delicje siedziało 20 Yoh tylko no że ich grupa czyli Ren, Horo, Naoko, Komiko, Rio itp. nie chce mi się ich wszystkich wymieniac) i Rada Szamanów. Goldwa przymierzyła się do ataku, kiedy rozległ się głos Asakury:
- Nie atakujcie! - Zawołał.
- Hao, cymbale! Zostawiłeś Ayę samą w domu w takim stanie w jakim była?! Co z ciebie za chłopak! My sobie poradzimy! - Wrzasnęła Naoko.
- No właśnie Ayę macie przed sobą. - Wyjaśnił.
- CO?! - Nikt z przyjaciół nie spodziewał się, że ledwo stojąca na nogach brunetka mogła się przerodzic w kilkumetrowego potwora...
Nie bijcie ^^"
Po pierwsze wesołych świąt xD Karpia pewnie wszyscy już zjedliście, ale w końcu święta Bożego Narodzenia to nie tylko wigilia ^^ Chociaż prawdę mówiąc u mnie nigdy jeszcze karpia na wigilie nie było o__O Może temu że mam tylko prysznic, a nie wannę xD Mniejsza ^^"
Nie komentuję rozdziału, bo aż żal mi się robi xD Pisałam go 3 razy i 3 razy wykasowywałam wszystko, bo wpadałam na fajniejszy pomysł -.- Masakra! Muszę w końcu wymyślic mniej więcej jakiś plan mojego opowiadania, bo można zwariowac ^^" Ale kiedy najlepsze pomysły przychodzą nagle xD No nie, Wiola?? ^__^
Ale wiecie ile mam pomysłów na nowe notki?? Tylko z czasem i chęcią pisania gorzej ;/ Ale... Nie można byc wybrednym ^^
Mam wrażenie, że coś jeszcze miałam napisac, ale nie pamiętam, więc napiszę to przy innej okazji xD
Pozdrawiam i jeszcze raz Wesołych Świąt ;*
Aya siedziała w kuchni i piła kawę. Prawdę mówiąc nie smakowała jej ani trochę, ale podobno stawia na nogi.. Chociaż ją na nogi to chyba tylko elektrowstrząsy postawiłyby..
Westchnęła ciężko, po czym spojrzała na zegarek, który wskazywał 5.23.
Słyszała z góry tupot stóp i wrzaski Anny. Blondynka naprawdę przejęła się eliminacjami gorzej niż młoda Morri. Czasami Aya zaczynała myślec, że Annie na wygranej zależy bardziej niż Yoh. W końcu Kyoyama chce zostac Królową Szamanów. Ta.. A dlaczego brunetka bierze udział w Turnieju? Dla władzy? Raczej nie.. Dla obietnicy którą złożyła ojcu? Chyba też odpada.. Dla siebie? Jednak czy to będzie dobre dla losów świata? Co zrobi jako pierwsze po wygraniu turnieju..?
NIE! Za bardzo głowa ją boli na takie myśli.
Dopiła kawę i wstała od stołu.
W kuchni nagle pojawił się Hao.
- Przyniosłem ci bluzę. Na pewno dasz radę walczyc? - Zapytał z troską wypisaną nie tylko w głosie, ale też w całym ciele. Naprawdę wyglądał na zmartwionego.
- Hao, nie jestem głupia (w myślach: jestem największą debilką!)! Jak nie będę dała racy to po prostu zrezygnuję z walki. Nie mart.. - Zaczęła, lecz chłopak nie dał jej dokończyc.
- Aya, ja nie dam rady się nie martwic.
- Wiem. Ale nie jestem w stanie nic mądrzejszego wymyślic.. - Przyznała. Spojrzała na szamana spod grzywki kocimi oczami.
Chłopak zaśmiał się cicho. Podszedł do błękitnookiej i pomógł jej nałożyc bluzę.
Z góry zaczęła zbiegac roześmiana grupa szamanów pod groźnym wzrokiem Anny.
- Chodź Kocurku. - Wziął Ayę za rękę i pociągną w stronę korytarza. Dziewczyna obróciła się, zerkając przed wyjściem na kuchnię. W oknie zobaczyła niewielką twarz błękitnookiej laleczki. Nic nie powiedziała.
*** 5.50 Główna Arena w Dobie ***
Wszyscy obserwatorzy turnieju siedzieli już na trybunach, a zawodnicy w chaotycznym nieładzie rozproszyli się po całej arenie, w mniejszych lub większych grupkach.
- Aż tak się boisz eliminacji? - Zadrwił Ren widząc bladą jak kreda twarz Ayi.
- Ależ ty zabawny.. Po prostu, szok.. Od Joco się uczysz? - Zapytała z wrednym błyskiem w oku.
- Jeśli chcesz Ren, mogę cię nauczyc kilku dowcipów o... - Murzyn nie miał szansy, aby dopowiedziec to co chciał.
- Nikt mnie nie będzie niczego uczył! Wszystko co mi trzeba już umiem! - Zapewnił Tao.
- Ale dziewczyny nie masz... - Podsumowała brunetka.
- Może nie potrzebuję?! - Zapytał złotooki.
- Może nie wiesz jak zagadac? - Zaproponowała po cichu Aya.
- Nie męcz go.. On chyba nie jest w tym dobry. - Zadrwił Horo.
- Horo ty jesteś na tej samej pozycji co ja! - Zauważył Ren.
- A no rzeczywiście T.T Też nie mam dziewczyny.. - Zmartwił się Usui.
- A gdzie moja Królowa?! - Rzucił pytanie Rio.
- Matko kochana, po co ja ten temat zaczynałam.. Stwórzcie Kółko Wesołych Pedofili, jak wam się w związkach nie układa.. - Zaproponowała.
Po chwili Rio, Horo i Jaco stali w kółku trzymając się za ręce. Mina reszty była po prostu bezcenna xD
- ŻARTOWAŁAM! - Wrzasnęła błękitnooka. Po chwili podeszły do nich Kumiko i Naoko, ale nie zdążyły nic powiedziec, bo na Arenę wkroczyła Goldwa z mikrofonem w ręku.
Wszyscy zamilkli. Kobieta kilka razy odchrząknęła, po czym zaczęła mówic:
- Drodzy szamani! Gratuluję dotarcia do eliminacji trzeciej rundy w Wielkim Turnieju Szamanów! Wykazaliście się wielką siłą! Każdy z was ma już coś w sobie ze zwycięscy, jednak tylko jedna osoba wygra i otrzyma tytuł Króla Szamanów! - Tutaj rozbrzmiały oklaski, gwizdy i wszelkiego rodzaju okrzyki. - Jednak zanim to nastąpi czeka Was wszystkich jeszcze dużo pracy i trudu. Na świecie żyją setki tysięcy szamanów, jednak tylko wam udało się zajśc tak daleko. Jesteście wybrańcami, którzy teraz stawią czoła nowym przeszkodom! Eliminacje są potrzebne do zawężenia osób w turnieju. Będą to walki jeden na jednego. Za chwilę jednak odbędzie się walka rozpoczynająca eliminacje do trzeciej rundy Turnieju Szamanów!
- Matko, Ren trzymaj mnie... - Szepnęła Aya. Wcisnęła swoją rękę pod jego i kurczowo zaczęła się przytulac do ramienia młodego Tao. Nagle dostała takiej silnej migreny, że myślała, że umrze.
- Dobrze się czujesz? - Zapytał zdziwiony chłopak. Młoda Morri tylko pokręciła przecząco głową.
- Dasz radę iśc?
Dziewczyna tym razem kiwnęła na "tak". Młody Tao obrócił się powoli i zaczął wyprowadzac dziewczynę z tłumu. Ludzie patrzyli na nich zdziwieni, jednak chłopak nie przejmował się tym. Czuł coraz mocniej zaciskające się palce Ayi na swojej ręce.
W końcu doszli pod wejście na Arenę, gdzie stała niewielka ławka. Ren posadził dziewczynę na siedzisku i przyklękną koło niej.
- Ej, co ci? - Zapytał jednak nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Dziewczyna spuściła głowę i oparła ją o dłonie.
- Ren, co jej jest? - Chłopak usłyszał za sobą przestraszony głos Kumiko. Obrócił się i spojrzał w górę.
Nad nim stała nachylona blondynka. Jej zielone oczy błyszczały się z przejęcia, a twarz wyrażała troskę. Złotooki uśmiechnął się lekko.
- Nie wiem. - Powiedział swoim zwykłem, zimnym głosem. Zacisną mocno pięśc. Dlaczego on nie potrafi chociaż trochę zmnienic swojego zachowania?!
Nagle jak jakiś pocisk z wejścia na arenę wybiegł Hao. Ledwie się nie zabił hamując w piachu ^^"
- Aya, co ci? - Zapytał, podchodząc do dziewczyny i obejmując ją ramieniem.
- Już mi lepiej. - Szepnęła. Lekko się uśmiechnęła.
- Chodź do domu. - Powiedział Asakura i wziął młodą Morri na ręce. Po czym skinął na młodego Tao. - Dzięki Ren.
Potem Hao przywołał Ducha Ognia (który spowodował nawiasem mówiąc spore zamieszanie ^_^"), ulokował się na jego ramieniu i razem z brunetką polecieli do domu.
Kumiko i Ren żegnali ich wzrokiem puki nie zniknęli z horyzontu.
- Jak myślisz, nic jej nie będzie? - Zapytała blondynka.
Chłopak tylko wzruszył ramionami.
Tymczasem Goldva dalej kontynuowała przemówienie:
- Proszę się jednak nie rozchodzic. Walka będzie jedna po drugiej, bez więszych przerw. Chcemy, aby eliminacje trwały krótko. Przegrywa ta osoba, która będzie niezdolna do walki przez utratę foryoku, lub stan zdrowotny. Teraz wylosujemy pierwsze dwie osoby, które stoczą pojedynek. Szamani, których dzwonki zadzwonią, są proszeni o podejście do mnie.
Zapadła niczym niezmącona cisza. Każdy chciał żeby to był jego dzwonek wyroczni. I tylko kilka osób modliło się, aby to ich przyjaciółka nie usłyszała sygnału od Rady Szamanów.
- Mam nadzieję, że to nie będzie dzwonek Ayi... - Szepnęła Naoko.
- Nie martw się. Ona aż takiego szczęścia nie ma. - Uśmiechną się do niej Horo, kładąc rękę na ramieniu szatynki. Nagłe rozległa się pisk dzwonka... Młodej Anzai!
Wokół rozległy się brawa i gwizdy. Usui objął koleżankę przyjacielsko ramieniem.
- No Mała! Pokaż na co cię stac!
- Nie jestem Mała! - Dziewczyna oblała się rumieńcem. - I póśc mnie, bo muszę iśc i komuś skopac tyłek!
Chłopak z uśmiechem zdjął rękę z jej ramienia.
- Powodzenia! - Krzyknął do Naoko, której szamani odgradzali drogę jakby była jakąś królową.
Dziewczyna podeszła do Goldvy o lekko trzęsących się nogach, jednak z powagą na twarzy.
Po chwili dało się słyszec drugi dzwonek. Tym razem z tłumu wyszła rudowłosa dziewczynka o dziwnych różowych oczach. Także stanęła obok Goldvy, tylko po przeciwnej stronie niż Naoko.
- Oto dwie pierwsze szamanki biorące udział w eliminacjach do trzeciej rundy, Naoko Anzai i Violett Black! - Krzyknęła Goldva.
Wszyscy szamani zaczęli bic brawa i szalec (czyli gwizdac, skakac ipd. itp. ^^").
No nie wszyscy...
- Matko czego oni się tak zachwycają.. Walka jak walka.. Po za tym i tak wiadomo, że Naoko wygra. Przecież ta Violett to jeszcze dziecko! - Powiedziała dumnie Kumiko do Ren'a. Jednak nie czekała na odpowiedź. On mało się do niej odzywał.
- Wiesz, nie życzę Naoko źle, ale nie oceniaj wroga po wyglądzie. - Orzekła jakże mądrze młody Tao xD
- Hmm..? Masz na myśli jakiś przykład. - Zapytała zdziwiona, że złotooki przemówił.
- Nie. Raczej nie. - Skłam. Miał Na myśli wiele przykładów. Po pierwsze samego siebie. W końcu on na co dzień nie zachowuje się jak seryjny morderca, a przecież kiedyś zabijał z zimną krwią na polecenie wuja. Po drugie Hao, który na pewno nie zachowuje się jak ktoś kto kogokolwiek mógłby zabic, chociaż ludzie uważają iż codziennie gwałci i zabija jakieś niewinne dziewice (może przesadziłam ciut xD). Po trzecie Aya. Ona też nie wygląda groźnie (no, może czasami...) a potrafi zrobic takie rzeczy, o których połowie szamanów się nawet nie śniło. Po czwar...
- Ren.. - Poczuł, że ktoś go szturcha w ramie.
- Tak? - Spytał zaskoczony, wyrwany z własnych myśli.
- Chodź! Zaraz zacznął wychodzic, żeby zrobic miejsce na walkę! Staranują nas! - Zaśmiała się blondynka. Złapała chłopaka za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia.
*** Pół godziny później ^^" ***
Póki ludzie opuścili arenę i usiedli na trybunach minęło pół godziny ^^" Cóż nie ma się czemu dziwic, tyle ludu xD
Wracając do tematu, Wiolett i Naoko były gotowe do walki. Wyjątkowo sędziowała w niej Goldva.
- Także przygotujcie się. Pojedynek rozpoczęty! - Wrzasnęła przewodnicząca Wielkiej Rady Szamanów.
- Chika do zegara! - Elfica zamieniła się w małą kulkę i połączyła się z złotym zegarkiem, który dyndał na grubym, aczkolwiek subtelnym łańcuszku.
- Claudine! Do soczewek! - Wrzasnęła dziewczynka. Chwilę potem jej oczy zaświeciły się przepełnione foryoku. Naoko patrzyła na to ze zdziwieniem.
- Strumień czasu! - Wrzasnęła młoda Anzai. Z przedmiotu, który trzymała, wyleciało kilkanaście ostrzy przypominających wskazówki zegara. Rudowłosa stojąca naprzeciwko niej zachowywała stoicki spokój. Jednak kiedy starzały były bardzo blisko niej, wszystkich uniknęła. Naoko patrzyła na to ze zdumieniem. Nawet jej nie drasnęło!
Violett na chwilę zamknęła oczy. Otworzyła je, a z tęczówek wyskoczyły dwa pasma foryoku skierowane w młodą Anzai. Ta jednak odskoczyła. Promienie, które uderzyły w ziemię, zrobiły dwie sporej wielkości dziurki.
- Oj. - Jęknęła Naoko. - Wahadło przeznaczenia!
Łańcuch, do którego był przyczepiony zegar się wydłużył. Z szybkością błyskawicy mknął w stronę młodej Black. Ta jednak obróciła się pod takim kątem, że wahadło się odwróciło. Młoda Anzai wpadła sama w swoje sidła. Mruknęła z niezadowoleniem kiedy kolejna seria pocisków z oczu dziewczynki poleciała w jej stronę. Taczając się po ziemi uniknęła wszystkich. Kiedy miała chwilkę odpoczynku wyplątała się z zegara. Nie wiedziała co robic. Dalsze atakowanie nie miało sensu. Ta mała uniknie każdego jej ataku.. To co ma stanąc i czekac aż ta wykona ruch?? Nie wiedziała.
Nagle na trybunach zrobiło się dośc głośno. Ludzie się czegoś przestraszyli i zaczęli uciekac. To co zobaczyła młoda Anzai, przeszło jej najśmielsze oczekiwania...
*** Tymczasem... ***
Hao wniósł Ayę po schodach na górę do pokoju dziewczyn. Brunetka usiadła na tatami. Młoda Morri naprawdę źle wyglądała - zapuchnięte oczy, blada cera i zmęczony wraz twarzy. Asakura usiadł koło niej. Zabrał z jej czoła grzywkę i dotknął je ustami.
- Ayeńko, ty masz gorączkę. - Powiedział ze zmartwieniem w głosie.
Pogłaskał ją lekko po policzku. - Idę zrobię ci herbaty, a ty przebież się w piżamę. Chyba, że nie dasz radę to jak przyjdę ci pomogę.
Uśmiechnął się ciepło do dziewczyny, po czym wyszedł. Aya powoli przebrała się. Założyła krótkie spodenki i szeroką bluzkę (to służyło jej za piżamę ^^). Znowu usiadła na łóżku, czekając na Asakurę.
Po kilku minutach wszedł Hao z kubkiem gorącej herbaty. postawił napój obok tatami, a sam usiadł koło błękitnookiej.
- Przepraszam, zawsze masz przeze mnie problemy. - Powiedziała.
- Głuptasie, to nie są ani twoje, ani moje problemy. To są nasze problemy. - Uśmiechnął się. - Może chcesz się położyc?
- Nie. Ja nawet nie wiem co mi jest. Teraz czuję się już lepiej niż wcześniej. Ale wtedy, gdyby nie Ren, to bym upadła.. Wiesz.. Kiedy on mnie prowadził wydawało mi się, że chce mnie zaatakowac i... To głupie... I dziwne.. Wariuję.
- Kacurku, ty teraz o tym nie myśl. - Objął dziewczynę mocno ramieniem. Aya wtuliła się w niego. - Ja o tym pomyślę, ty odpoczywaj.
- Kochany jesteś. - Szepnęła z uśmiechem. Mocno się w niego wtuliła, tak, że chłopak stracił równowagę i upadł na posłanie. Zaśmiał się. Jedną rękę wsadził sobie pod głowę, a drugą gładził włosy dziewczyny. Oboje po niedługim czasie zasnęli. W końcu Hao miał prawo uciąc sobie drzemkę. Nie spał tej nocy, a i poprzednia nie należała do udanych.
Nie było mu jednak dane pospac. Po jakichś dwudziestu minutach chłopaka zbudziło donośne pukanie do drzwi. Ostrożnie odsunął od siebie Ayę, i poszedł otworzyc. Młoda Morri czując, że jej osobisty grzejnik gdzieś ucieka, otworzyła oczy. Rozejrzała się uważnie. Nagle przez okno wleciał czerwonowłosy demon.
Dziewczyna przeraziła się. Momentalnie usiadła na łóżku. Otworzyła usta, alby coś powiedziec, kiedy zielonooki ją wyprzedził. Rzucił w nią małą, różową kulką, która zakleiła jej usta.
- Ja nie do ciebie. Ale nie radzę ci się uspokajac. - Machnął ręką, a drzwi się z trzaskiem zamknęły. Zostały zaklejone tą głupią mazią, co usta młodej Morri. W pokoju zmaterializowały się demony Ayi. Nekomata rzuciła się na intruza.
- Ty... - Demon wrednie się uśmiechnął. Wyjął małą, czarną kuleczkę z kieszeni spodni. Rzucił ją prosto do rozwartego pyszczka kociego demona.
Nekomata przerażająco zawyła. Położyła się na podłodze, kuląc z bólu. Aya podbiegła do niej. Spojrzała groźnie na rudowłosego.
Brunetka słyszała, jak Hao szarpie za klamkę, a potem próbuje czymś wyważyc drzwi. Na próżno.
Nekomata nagle otworzyła oczy. Było w nich pełno złości i nienawiści. Były dalej błękitne, jednak inne niż zwykle. Z jej pyska zaczęła wydobywac się ślina. Młoda Morri przerażona odskoczyła pod ścianę. Houkou zaczął szczekac jak oszalały.
- Zabawę czas zacząc. - Zaśmiał się demon stojący obok okna.
Nagle kocica o dwóch ogonach rzuciła się na Ayę. Powoli Nekomata wchodziła w ciało błękitnookiej. Twarz brunetki wyrażała niesamowity ból. Nie mogła nawet krzyczec, gdyż miała zaklejone usta. Upadła na kolana.
Niespodziewanie przez okno wpadł Hao. Widząc klęczącą Ayę podbiegł do niej. Objął ją ramieniem.
- Ayka, co ci jest!? - Wrzasnął. Ciałem dziewczyny wstrząsały dziwne ciarki. Siłą rozerwała swoje usta. Wydobył się z nich przeraźliwy krzyk. Na podłogę zaczęły padac krople krwi z ust błękitnookiej. Asakura spojrzał wściekle na rudowłosego stojącego jak gdyby nigdy nic pod ścianą. - Coś ty jej zrobił?! I kim ty do jasnej cholery jesteś?! Daj jej spokój!
- Mówi to osoba, która wymordowała tej biedaczce rodzinę... Nie uważasz, że to dziwne?
- Ja się ciebie o nic nie pytałem!! - Wrzasną naprawdę wkurzony do granic możliwości długowłosy.
- Ja też nie prosiłem, żeby jakieś głupie ciało Zik'a się wtrącało. W ogóle dlaczego ty żyjesz? - Zapytał się Demon. - I jeśli chcesz dalej życ, radziłbym się od niej odsunąc.
- Huh? - Asakura nie zdążył pomyślec. Nagle Aya wyrwała się spod jego ręki. Na czworaka podbiegła w kąt pokoju i... stanęła na ścianie. Jej włosy były jakby natapirowane - stały każdy w inną stronę. Miała kocie uszy i dwa kocie ogony, które były stworzone z czegoś podobnego do foryoku. Miała czerwone oczy i wydłużone pazury na dłoniach i stopach. Jej postawa nie była ludzka. Była skulona jak jakieś zwierze. Zamiast przednich zębów pojawiły się długie kły, niemieszczące się w ustach, z których z ciekała ślina pomieszana z krwią.
- A... Aya... - Szepnął przerażony Asakura. Powoli podsunął się pod ścianę. Dziewczyna spojrzała na niego, po czym oblizała się. Odepchnęła mocno od ściany i rzuciła na niego.
Hao spiął mocno wszystkie mięśnie. Nie miał odwagi jej zaatakowac, tak więc czekał na pewną śmierc. O dziwo dziewczyna... Chociaż nie. Ona nie była już dziewczyną... Hm.. Jak by to nazwac.. Mniejsza! W każdym bądź razie, wywołując zdziwienie nie tylko Asakury, ale też demona, Aya nie zaczęła go atakowac. Powąchała jego szyję i lekko przejechała po niej językiem, zostawiając przy tym ślady od swoich pazurów na ścianie. Odskoczyła od długowłosego. Wyskoczyła przez okno i biegnąc jak zwierze na czworaka pobiegła w stronę Areny Głównej. Pomknął za nią Houkou.
Hao stał chwilkę zszokowany tym co się przed chwilą stało. Zsunął się na podłogę i skierował swój wściekły wzrok na demona, który wyglądał z zaciekawieniem przez okno. Asakura rzucił się na niego i przycisnął mocno plecami do ściany. Skrzydła demona cicho trzasnęły pod jego ciężarem.
- COŚ TY JEJ ZROBIŁ?! - Wrzasnął wręcz opętanym złością głosem.
- Mówisz o tej swojej suce? - Zapytał niczym niewzruszony rudowłosy.
Hao nic nie odpowiedział. Jego dłoń samowolnie stała się pięścią skierowaną w policzek zielonookiego. Ten jednak zatrzymał atak swoją dłonią, mocno ściskając nadgarstek Asakury.
- Dzieciaku, co ty chcesz? Jesteś tylko małym, nic nie znaczącym szamanem, jakich są tysiące na tym świecie. Nie fikaj z demonami, bo się możesz nieźle na tym przejechac. A ta twoja dziwka i tak jest już skończona. Jeśli nie rozerwie ją od środka Nekomata, zrobią to inni szamani. Chociaż nie powiem, łeb miała mocny. Była pierwszą osobą, która nie poddała się Mi. Pierwszą i ostatnią. - Powiedział spokojnie demon. Odepchnął od siebie Asakurę, po czym rzucił nim jak jakąś zabawką w stronę zaklejonych dziwną substancją drzwi. Uśmiechnął się wrednie.
- A taka ładna była z was para.. Trzeba było ją brac puki była ciepła. - Zaśmiał się, po czym wyleciał prze okno.
Asakura zaczął mruczec pod nosem słowa, które na pewno zostałyby ocenzurowane. Nawet nie wiedział, że tyle ich zna o__O
Po kilku minutach mocowania się z drzwiami, wpadł na wręcz genialny pomysł, że nie po to ma Duch Ognia, żeby się z klejem na drzwiach szamotac ^^"
Tak więc uratowany przez swojego stróża Hao wybiegł przez okno (nowa tradycja) i na Duchu Ognia leciał w stronę Areny, z której uciekali spłoszeni szamani. Długowłosy w końcu osiągnął swój cel i wylądował na placu boju.
Aya już w ogóle nie przypominała człowieka. Wokół niej zbierało się czarne foryoku w kształcie kota, zakrywając ludzkie ciało. Była większa niż wcześniej. Miała około 4 metrów wzrostu, a stała na czworaka. Jej oczy przypominały wygłodniałą tygrysicę. Kły były grube i długie. Stała na środku areny. Trybuny gdzieniegdzie się paliły.
Wszyscy mądrzy ludzie pouciekali, a wokoło Ayi zebrała się cała paczka "Asakurów" (wiecie nie to że w jednej paczce jak delicje siedziało 20 Yoh tylko no że ich grupa czyli Ren, Horo, Naoko, Komiko, Rio itp. nie chce mi się ich wszystkich wymieniac) i Rada Szamanów. Goldwa przymierzyła się do ataku, kiedy rozległ się głos Asakury:
- Nie atakujcie! - Zawołał.
- Hao, cymbale! Zostawiłeś Ayę samą w domu w takim stanie w jakim była?! Co z ciebie za chłopak! My sobie poradzimy! - Wrzasnęła Naoko.
- No właśnie Ayę macie przed sobą. - Wyjaśnił.
- CO?! - Nikt z przyjaciół nie spodziewał się, że ledwo stojąca na nogach brunetka mogła się przerodzic w kilkumetrowego potwora...
Nie bijcie ^^"
Po pierwsze wesołych świąt xD Karpia pewnie wszyscy już zjedliście, ale w końcu święta Bożego Narodzenia to nie tylko wigilia ^^ Chociaż prawdę mówiąc u mnie nigdy jeszcze karpia na wigilie nie było o__O Może temu że mam tylko prysznic, a nie wannę xD Mniejsza ^^"
Nie komentuję rozdziału, bo aż żal mi się robi xD Pisałam go 3 razy i 3 razy wykasowywałam wszystko, bo wpadałam na fajniejszy pomysł -.- Masakra! Muszę w końcu wymyślic mniej więcej jakiś plan mojego opowiadania, bo można zwariowac ^^" Ale kiedy najlepsze pomysły przychodzą nagle xD No nie, Wiola?? ^__^
Ale wiecie ile mam pomysłów na nowe notki?? Tylko z czasem i chęcią pisania gorzej ;/ Ale... Nie można byc wybrednym ^^
Mam wrażenie, że coś jeszcze miałam napisac, ale nie pamiętam, więc napiszę to przy innej okazji xD
Pozdrawiam i jeszcze raz Wesołych Świąt ;*
nowy rozdział na http://asakura-no-futago.blog.onet.pl/ :)zapraszam:) a u Ciebie przeczytam dzisiaj, tylko jak się wyśpię, ok?^^'
OdpowiedzUsuńkurczak, narobiłaś mi smaka... mieć taką paczkę 20 Yoh...*-* chcę coś takiego na następne urodzinyXD co do samego rozdziału... miałam już taką nadzieję, że Haoś rozkwasi temu @#$% debilowi nos, a tu guzik... kurczak no>< jakim prawem ten drań uwziął się na Ayę?! żeby ktoś się zaraz na niego nie uwziął>< pragnę przypomnieć, że jestem w posiadaniu sympatycznego skalpela...>) i, nie chwaląc się, nabieram coraz większej wprawy w ściąganiu skóry...>)mam nadzieję, że Ayeńka wyjdzie z tego cało, razem ze swoim duchem stróżem... bo inaczej Haoś normalnie w depresję popadnie...rozdział świetny, jak zwykle zresztą:):):) buziaczki i z niecierpliwością czekam na next:):):)wszystkiego dobrego w nowym roku:):):):)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam , że dopiero teraz komentuje, ale byłam trochę zajęta,Ale czytałam notkę i stwierdzam , że wciąga czytelnika , ato znaczy , że jest świetna ^ ^ . Nie no Aya zmieniła się bestie O.O , to ja już dostaje padaczki -_-''' Jak dorwę dego demona to rozszarpię na strzępy, że nie będzie nawet strzępów z niego. Napiszę może ksiązkę 1001 sposobów na torurowanie, a oparta będzie nna torturach na tej ot demonicznej mendzię.I czekam na next , to papatki - ^ ^ -
OdpowiedzUsuńNowa notka na : asakura-twins-i-noa-sk.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń