17. Kochani rodzice!

Notka dedykowana B&C; ; )

"...Mała brunetka leniwie otwierała zapuchnięte od płaczu oczka. Miała nadzieję, że to wszystko to tylko sen. Okropny koszmar. Zaraz pobiegnie do kuchni, mama uśmiechnie się do niej ciepło i podsunie pod nos śniadanie. Tato nie będzie się odzywał patrząc to na jedną to na drugą bliźniaczkę, które zaczęłyby się albo przekomarzać, albo w ciszy kopać pod stołem.. Jednak nic się takiego nie stało.. Aya siedziała w jaskini pomiędzy dwoma demonami, do których się wtulała. Jednak to nie sen.. To prawda. Dla pewności uszczypnęła się. Nic. Dalej była tam samo.

- I co ja teraz zrobię.. - Zapytała się nie oczekując odpowiedzi. Nagle przypomniała , że kiedyś przyszła tu razem z Eve i ojcem, ale tylko blondynka tu weszła, jako "wybranka". Aya z zaciekawieniem rozejrzała się po jaskini. Nic nadzwyczajnego..

Powolutku wstała i na chwiejnych nóżkach ruszyła w głąb skały. Houkou i Nekomata szły krok w krok za nią. Tunel ciągnął się w nieskończoność. Przynajmniej tak się wydawało dla Małej. Nagle zauważyła niewielkie drzwi. Niepewnie dotknęła klamki, której kształt dla złudzenia przypominał rozłożony zwój. Nic. Nawet nie drgnęła. Spróbowała jeszcze raz. Pchała z całej siły. Nie miała szans. Była zbyt słaba. Nagle poczuła, że nie jest sama. Odwróciła się i przeraziła. Stała przed nią kobieta o długich czerwonych włosach i tego samego koloru oczach. Czarna, długa suknia nadawała jej przerażającej powagi.

- Co tu robisz dziecinko? - Zapytała się. Brunetka nie wyczuła w jej głosie wrogości. Wręcz przeciwnie. Była miła.

- Ja.. Przepraszam. Moja wioska spłonęła, a ja.. Ja tu spałam i...

- Jesteś z klanu Morri?

- Tak. Jestem Aya. Aya Morri.

- Twoja wioska spłonęła?

- Tak...

- Przeżył ktoś?

- Nie wiem, ale.. Raczej nie.. - W oczach dziewczynki pojawiły się łezki, które otarła.

- Jeśli mówisz prawdę i nikt nie przeżył, a ty jesteś jedyną przedstawicielką klanu Morri, kiedyś tu przyjdziesz. Przyjdziesz tu w poszukiwaniu mocy. Na pewno ci się przyda.Chociażby dla zemsty. Jednak teraz jesteś za mała, aby przyjąć tyle foryoku. Teraz uciekaj. Stań się silna i mądra, a w odpowiednim czasie przypomnisz sobie o mnie i o tym miejscu. Wtedy nadejdzie czas, abyś została, tym kim masz zostać. - Powiedziała nieznajoma i położyła na ramieniu dziewczynki dłoń,a jej długie palce zaczęły głaskać ją po policzku.

- Kim.. Kim mam zostać??? - Czerwonooka wzbudzała w niej respekt.

- Silną szamanką. A reszty dowiesz się w swoim czasie. - Odpowiedziała z uśmiechem.

- A pani kim jest?

- Jestem Wyrocznią. Idź teraz.

- Gdzie..? Nie mam domu.. Ja.. Mogę tu zostać??

- Nie, nie możesz. Idź przed siebie. Masz dwóch opiekunów, którzy Cię ochronią. Widzę po oczach, że Ci się uda. Na razie żegnaj. Spotkamy się w przyszłości. - Powiedziała Wyrocznia, wstała i zniknęła w płomieniach ognia.

- Nie! Zaczekaj! - Jednak Aya poczuła tylko chłód. Westchnęła. Wiedziała, że została sama i nikt jej nie pomoże. Jest skazana na siebie. Nie może liczyć na nikogo. Tylko ona i demony. Zaczęła powoli wychodzić z jaskini. Niestety nie zauważyła promieni Słońca. Wręcz przeciwnie. Wiał chłodny wiatr, a ciężkie, ciemne chmury zawisły na całym horyzoncie. Na 99% zaraz zacznie padać.. Brunetka westchnęła. Wskoczyła na Nekomatę.

- Biegnij do wioski. - Demon wykonał jej rozkaz. Biegł lasem jakieś 30 minut, aż dotarł na miejsce. Jednak kiedy tylko Aya przybyła do swojego "domu", żałowała tego czynu. Zgliszcza. Na ogromne polanie, gdzie jeszcze wczoraj było pełno uśmiechniętych i zadowolonych ludzi, a domu były piękne i zadbane, można było zobaczyć jedynie szkielety domów, które jakimś cudem ocalały i wiele  ton popiołu. Wiatr lekko unosił w powietrze czarny pył, wprawiając go w niesamowity taniec. Cały widok dopełniał okropny zapach dymu i ciężka aura, otaczająca byłą wioskę. Tam już nawet nie było czego ratować, zbierać.. Nie mówiąc już o pogrzebie.. Mała westchnęła, a z nieba zaczęła się sączyć woda. Brunetka szła popaloną uliczką w stronę posiadłości, w której jeszcze wczoraj mieszkała. Znalazła tylko popiół i mały fragment domu, który "przeżył". Coś ją zastanowiło... Gdzie są ciała?? Coś przecież musiało ocaleć?!

- Ayaaa.. - Usłyszała zachrypnięty głos.. Swojego ojca! Obróciła się w tamtą stronę. Ledwie powstrzymała się od krzyku. Jej rodziciel był cały spalony. Praktycznie nie miał skóry. Było mu widać niektóre mięśnie i organy.

- Tato! - Pisnęła, a z jej oczu poleciały łzy. Podbiegła do"ciała" I lekko przytuliła się do bruneta. Nie brzydziła się. Czuła tylko żal i ból, który również czuł jej ojciec.

- Aya, Eve nie przeżyła prawda? - Zapytał się. Jakby to nie była taka kryzysowa sytuacja, w jakiej się znaleźli, to Brunetka chyba strzeliłaby focha! To ona jest koło niego i płacze, a on jak zwykle tylko o EVE?!

- Tak. - Powiedziała słabo.

- Chyba się pomyliłem. To nie ona. To ty. Posłuchaj, weź pierścień i Houkou. To mamy, wiesz.. Ale jej się już nie przyda. - Uśmiechnął się smutno. - To będzie Twój drugi duch stróż. Uważaj na siebie i uciekaj. Nie płacz i nie próbuj się zemścić. Z nim nie wygrasz. Nigdy. Asakura jest silniejszy. Pamiętaj, dobieraj sobie godnych przeciwników. Musisz przeżyć. Kiedyś tu jeszcze wrócisz, a wtedy zrozumiesz o czym mówię. Nie zawiedź mnie. Weź udział w turnieju. Nie musisz wygrać, ale nie zhańb honoru Morri, tak jak ja to zrobiłem.

-Nie tato. Ja wygram obiecuję, stanę się najsilniejszą osobą na świecie. A Morrri będzie oznaczać siłę. Będziesz ze mnie dumny, tak jak byłeś dumny z Eve. Proszę tylko nie odchodź! - Powiedziała i przytuliła najmocniej jak potrafiła do ojca. - Kocham Cię.

-Ja Ciebie też kocham, Ayu. - Szepnął i.. Koniec. Przestał oddychać. Jego narządy, które i tak były praktycznie "nagie" przestały pracować. Już się nic nie dało zrobić. To koniec. The End. Brunetka puściła tatę i wzięła od niego pierścionek. Był jeszcze za duży na jej palce, ale dziewczynka nałożyła go na łańcuszek, gdzie już dyndał czarny kryształ. Obróciła się i wyszła z tego piekła, jakim były zgliszcza jej wioski. Wsiadła na Nekomatę.

-Biegnij przed siebie. Teraz jestem Aya Morri. Jedyna przedstawicielka mojego klanu, a w przyszłości najsilniejsza szamanka na świecie! - Powiedziała z determinacją i uśmiechem na twarzy, oddalając się od dawnego domu, gdzie zostało wszystko, co kochała, i ceniła. Nic już nie miała. Jest sama i to się nie zmieni. Wiedziała jednak, że sobie poradzi. Musiała, bo przecież nie zawiedzie ojca. Już dawno mu mówiła, że to ona wygra turniej, ale jej nie wierzył i powtarzał, że z Eve niema szans. Teraz się wszystko zmieniło, a Aya musi sobie poradzić. O tak.. Teraz pokaże na co ją stać!..."


*** Dobie Village godzina 16.00 ***

Od dobrych paru dni nikt z przyjaciół nie walczył. A nie! Odbyła się pierwsza walka Drużyny Ren'a. Jednakże była ona tak prymitywna, że nikt nie liczył jej jako prawdziwej potyczki. Bo w końcu, co może zrobić Drużyna Puchatych Poduszek ^^" A wydawało się, że tu nie ma słabych szamanów.. Cóż, pozory mylą..

W posiadłości Asakurów sny Ayi nie minęły, rana się zagoiła, a Hao jest nadal zły i się do niej nie odzywał. Wręcz przeciwnie, kiedy ta dwójka się mijała po pomieszczeniu latały groźne iskry. No tak. Życie jest piękne..

Wszyscy całą gromadą właśnie siedzieli w salonie i próbowali się jakoś ochłodzić. Cóż.. Nie wychodziło im to za bardzo.. Na podwórku było 46*C i ani wiatru, ani chmur..

- Istne piekło na podwórku.. - Zawył Horo, któremu upał najbardziej doskwierał.

- Co ty. W piekle nie jest tak gorąco. - Zakpiła Aya.

- Eee.. To ja chcę do piekła.. - Powiedział z rezygnacją i odchylił głowę do tyłu, aby włosy nie dodawały mu ciepła.

- Ukrócić Ci cierpienia? - Z pomocą przyszedł Ren, wyciągając rękę po swoją broń. Nie ma co. Uczynny z niego chłopak.. Nikt w to raczej nie wątpił ^^"

- Nie dzięki. Jakoś się przemęczę. - Niebieskowłosy nie skorzystał z usług przyjaciela. - Ale ta pogoda ma swoje mocne strony. Nawet Joco się zamknął.

- No. Tu muszę przyznać Ci rację. - Przytaknął młody Tao. Każdy spojrzał na komika leżącego plackiem na dywanie. Miał otwarte usta z których leciała ślin, a po włosach łaziły mu muchy.

- Chyba wolę jego dowcipy, niż ten widok. - Prychnął Ryu, a każdy się roześmiał.

Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Wszyscy spojrzeli po sobie. Nikt nie miał zamiaru się ruszyć. I jakimś dziwnym trafem, ten zaszczyt padł na Morty'ego. Mówiąc normalnie Anna dała mu do zrozumienia, że jeśli za 5 sekund drzwi się nie otworzą, to ona nie będzie zadowolona.

- Dzień dobry. - Usłyszeli kobiecy głos, który przynajmniej dla części z nich był znany. I właśnie te osoby zamarły. Yoh poderwał się na równe nogi i skoczył do przedpokoju.

- Mama!? - Wydarł się na cały regulator. Po prostu szczęka mu opadła. Co ona tu robiła?! Przecież powinna być w Izuo! - Co ty tu robisz?!

- Tak witasz swoich rodzinów synku? Myślałem, że lepiej Cię wychowaliśmy. - Młody Asakura obrócił się i zobaczył za sobą Mikihisę. Yoh zaniemówił już zupełnie.

- Idioto co ty tam wrze.. - Po pomieszczenia wszedł Hao i osłupiał. Niedosłyszał co "mamrocze" jego bliźniak. Myślał że to może Silva, który dość często u nich gościł. Jednak kiedy zobaczył swoją rodzinkę.. Dosłownie oszalał. Nie wiedział czy się chować, uciekać, czy.. No więcej opcji chyba nie miał ^^"  A nie. Od razu mógł wykonać kontrolę ducha ==

- Synku! - Krzyknęła Keiko i rzuciła się na starszego Asakurę. Miała łzy w oczach widząc swojego syna całego i zdrowego. Pamiętała swoje szczęście kiedy dostała list od męża. Dowiedziała się wtedy, że Hao został jednym z przyjaciół Yoh i najwyraźniej się zmienił. Z początku nie wierzyła. Nie przyjmowała do wiadomości, że ma dwóch synów. Jej bliźniaki w końcu są razem.. Musiała się o tym przekonać sama i ruszyła do Dobie.

- Eee... - Wydukał baaardzo inteligentnie starszy Asakura. Nic innego mu nie przychodziło do głowy. Nie wiedział co w ogóle robić. Jego matka go ściskała, a on stał jak jakiś.. Niepełnosprytny i gapił się przed siebie maślanym wzrokiem.

Kiedy Keiko trochę zwolniła uścisk Hao doszedł do siebie.

- Yyy.. Nie chcecie mnie zabić?

- Nie synku oczywiście, że nie. Mikihisa powiedział mi, że trzymasz z Yoh. Czyli ty wcale nie jesteś zły. Nie możesz.. - Szepnęła. I tym razem przytuliła oboje bliźniaków, którzy byli otumanieni. Jednak po chwili zrozumieli co się stało. Rodzina wie o Hao, a nie są na nich wściekli! Nawet nie chcą walczyć! Juhu! Tylko ciekawe czy znają całą prawdę?

Tymczasem do pomieszczenia weszła reszta paczki (cud! zmieścili się xD). Im entuzjazm bliźniaków też się udzielił. Wiedzieli, że bracia bają się tego spotkania. I to strasznie! A tu? Szczęśliwa rodzinka cała i zdrowa. Keiko, która w końcu puściła synów była cała rozpromieniona. A jednak to co mówił jej mąż było prawdą. Yoh i Hao się pogodzili! Właśnie, ale dlaczego? Przecież ostatnio walczyli na śmierć i życie w Sanktuarium Gwiazdy!

- Musicie nam wyjaśnić jak do tego doszło. - Powiedziała spokojnie Keiko.

- Z przyjemnością. - Yoh pokazał ząbki w swoim firmowym uśmiechu xD

- Może najpierw zaprosicie rodziców do salonu?! - "Zapytała" Anna. Chłopaki od razu się odsunęli i wpuścili Asakurów. Całą gromadą ludzi poszła do salonu. Każdy usiadł gdzie mógł. To znaczy goście na honorowym miejscu (czyt. kanapie xD), a reszta gdzie popadnie. No i Yoh zaczął opowiadać jak dowiedział się, że jego brat tak naprawdę nie nazywa się Zik, a Hao. Cały Mikihisa i Keiko przysłuchiwali się temu z ciekawością. 

W końcu jednak dla Yoh skończyło się powietrze w płucach i musiał wziąźć parę głębszych oddechów. Za dużo emocji wkładał w opowiadanie. A się zasapał xD

- Z tego co mówisz Zik wcale się nie reinkarnował w tym Turnieju. Zrobił to po to, aby w razie klęski móc zaatakować ponownie. Pewnie będzie dawać o sobie znaki. Nie odpuści. - Zauważył Mikihisa po przeanalizowaniu nowo nabytych danych.

- Już się tego domyśliliśmy. - Wtrąciła Aya, którą dobiła spostrzegawczość mężczyzny ^^"

- A ty kim jesteś dziecko? - Zapytała Keiko patrząc się na nią takim.. Zaciekawionym wzrokiem. Dziewczyna wstała i ukłoniła się. No cóż. Wbrew pozorom to przecież jedni z członków klanu Asakura i należy im się szacunek.

- Jestem Aya Morri.

- Morri..? - Zdziwił się Mikihisa.

- Tak.

- Cóż.. Myślałem, że nikt z Morrich nie przeżył. To co Zik zrobił z twoim klanem było naprawdę okropne. - W pokoju zapadła cisza..


Haha xD Notka dedykowana B&C;, które dały mi pomysł na nią ^^ A raczej na końcówkę, bo pół tekstu to wspomnienia Ayi. Cóż. To się na gmatwało. Jeszcze tylko muszę wymyślić jak Hao na to zareaguje i będzie git xD Ech..

Chciałabym polecić blog Nany, który jest w linkach. Są dopiero dwie notki, ale dobrze się zapowiada ;) Przynajmniej mi się podoba xD

Co ja jeszcze mogę dodać? Eee... Dzisiaj dałam kosza chłopakowi, który ze mną pisze na gg od dwóch lat xD Nie no fajny koleś, ale taki trochę dziwny.. A mi dobrze bez chłopaka. Mało zmartwień mam == Jak napisać następną notkę! To dopiero wyzwanie xD

Ech.. Jestem pokręcona i wiem, że się nie zmienię xD

Pozdrawiam ;***   


  

Komentarze

  1. Jak zawsze nota wspaniała ! xDTylko..., musiałaś skończyć w takim momencie ? ; ( ^^Uch. Z niecierpliwością czekam na next. ; )Bardzo się ciesze, że mój blog Ci się podoba, i dziękuję za polecenie. ;* xDPozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. jej... nie wiem, co powiedzieć... strasznie świetna notka-^^- (istnieje takie określenie?^^'') heh, Keiko zrobiła takie "wejście smoka" że normalnie z krzesła spadłamXD a najlepsza była reakcja Hao;D nawet nie wiesz jak się cieszę, rodzinka Asakurów jest już w komplecie, bez żadnych konfliktów:) tylko że chyba niechcący wydała się tajemnica Ayi...^^'' ale może to i lepiej...? i tak musi kiedyś powiedzieć Hao prawdę... łatwe to nie będzie, ale przecież Hao ją kocha, na pewno jakoś się to wszystko ułoży...:) notka super:):):) buziaczki i czekam na next:):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękujemy za dedykację! ^^Nota była świetna. ^^ Taaa, wspomnienia Ayi zdecydowanie dodały nieco dramatyzmu. Szczególnie scena, w której Aya znajduje swojego ojca. O_o To było mocne! xD nie ma to jak porządna, wstrząsająca scena! xDCiekawi nas bardzo ta kobieta, którą Aya spotkała w jaskini. O_oFajnie, żę Asakurowie są tak entuzjastycznie nastawieni i nie usiłują zabić Hao, ale Mikihisa mógłby czasem pomyśleć, zanim coś powie. == No dobra, może i nie wiedział, że Hao nie ma pojęcia o tym, jak zginęła rodzina Ayi, ale jakby się przez chwilę zastanowił... -_- Chociaż nie, chyba przeceniamy zdolności intelektualne Mikihisy xDBardzo nas interesuje, jak Hao zareaguje... Tak właśnie się martwiłyśmy, żę dowie się tej strasznej prawdy przypadkiem... ^^''Czekamy na next. ^^Pozdrófka ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. kwiatuszek153@poczta.onet.pl1 sierpnia 2009 18:53

    Notka wspaniała!Nie no! Ale Mikihisa palnął głupotę! >< On chyba jednak nie myśli co mówi! KARAI! TWÓJ OJCIEC TO IDIOTA! (*przychodzi Karai* Nigdy nie mówiłam, że nie jest =.= Niestety Asakurowie są ograniczeni *idzie sobie*) Tego się nie spodziewałam O,O...Czekam na następną notkę! Bo długo na nią czekałam i jeszcze poczekam! ^^Natachi

    OdpowiedzUsuń
  5. jesteś genialna! wczoraj znalazłam twojego bloga (arcydzieło!) i jestem zachwycona! z niecierpliwością czekam na nexta, (bo całą resztę przeczytałam...xD) i zapraszam na mojego bloga: http://manga-opowiadanie-sasaya.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. nowa notka na www.asakura-no-futago.blog.onet.pl :)zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. mon.star@vp.pl7 sierpnia 2009 10:22

    Serdecznie zapraszam na nowy, trzeci rozdział, zatytułowany "Gorycz" na http://fukidokuritsu.blog.onet.pl !

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy nowa nota co ? x DBo ja już się doczekać nie mogę. ^^'

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas nowa nota na http://skremuje-was-wszystkich.blog.onet.pl/ zapraszamy serdecznie xD

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

62. Przyszłość... (Zakończenie)

42. Niepokój

43. Przeczucia