2. Wyjaśnienia.
- Matko! Ile on może spać! Leży już nie przytomny od czterech dni! Żeby nie jego uczucia, myślałabym, że umarł. A może umarł? Nie.. Jakby umarł to by nie czół, nie? - Czarnowłosa dziewczyna skinęła głową na swoje demony, które pokiwały główkami mówiąc w ten sposób "tak". - Hm... Może go przypalić czymś, żeby się obudził. Albo oblać zimną wodą? Ech.. Nudzi mi się to czekanie! Jest sobota. Nie muszę iść do pracy, ani szkoły. Moglibyśmy na spokojnie pogadać, a on ciągle śpi! Uh.. Ja najwięcej spałam dwie doby. Cztery dni to już lekka przesada!
Aya siedziała na parapecie w pokoju gdzie spał szaman, jedząc jabłko. - Uratowałam go przed pewną śmiercią, a on nawet się dla mnie obudzić nie chce! Czy każdy, którego uratuje musi się tak zachowywać? Ech.. Takie chyba moje szczęście. Kogo nie uratuję, odwraca się do mnie plecami. Najpierw Hiro, teraz on. - Powiedziała i pogłaskała dwu ogoniastego kota po łebku.
- Gdzie ja jestem? - Usłyszała cichy i słaby głos szatyna, który lekko uchylił powieki. Dziewczyna uśmiechnęła się od ucha do ucha i zeszła z parapetu.
- W moim domu, Słonko. - Powiedziała rozweselona. Szaman wyglądał tak... Rozkosznie z tymi pół przymkniętymi oczyma.
- Co? Kim ty jesteś?
- Ech... Najpierw się rozbudź, okey? A tak w ogóle to zawsze tak długo śpisz, czy tylko wtedy jak Cię ktoś poharata? Myślałam, że umarłeś. Jak przyniosłam Cię do domu to myślałam, że cię nie poskładam, ale się udało. Chyba... Czy ja za dużo mówię? A może za dużo myślę i dlatego tyle mówię? Bo...
- Czekaj, czekaj.. Mówisz, że... - Chłopak chciał usiąść, ale zrezygnował z tego pomysłu. Kiedy tylko się ruszył ból brzucha był niemiłosierny.
- Uważaj! Może jednak źle Cię poskładałam? Nieważne...
- Dla mnie to ważne. - Wymamrotał.
- Oj, no! Gdyby nie ja nie żyłbyś już! Tak twoja wdzięczność? No wiesz! Ja tu się staram.
- Za dużo gadasz...
- Nie no! Ja Cię zaraz zabiję! Chociaż nie... Najpierw mi wszystko wyjaśnisz, a potem Cię zabiję Zik.
- Co mam Ci wyjaśniać? I nie jestem Zik!
- Nie?
- NIE! Jestem Hao! Nie Zik, tylko Hao! Hao, nie Zik... - To ostatnie wyszeptał. Następna osoba, która myliła go z duchem jego przodka. Tylko... - Chwila. Jeśli myślisz, że jestem Zik'em to dlaczego mnie nie zabiłaś? - Próbował się podnieść. Upadł jednak na łóżku z bólem.
- Hm... Dobre pytanie. Chyb dlatego, że wiem, że jesteś dobry. - Powiedziała i uśmiechnęła się.
- Jak to? Przecież myślałaś, że jestem Zik'iem. Zik'iem, który zabił setki ludzi, aby stworzyć świat tylko dla szamanów. Jak możesz myśleć, że jestem dobry.
- Hm... Właśnie wytłumacz mi to. Skoro jesteś Hao, a nie Zik to co macie ze sobą wspólnego?
- Dobra, ale najpierw powiedz dlaczego myślałaś, że jestem dobry?
- Bo jestem empatką.
- Empatką?
- Tak to osoba, która czuje odczucia innych. Wiem, że najbardziej boli Cię rana w lewym boku. I wiem też, że nie jesteś zły.
- Przydatna rzecz.
- Nom, nawet nie wiesz jak. Ale i dokuczliwa. Na początku było się trudno przyzwyczaić. Ale teraz już nad wszystkim panuję.
- Czyli jesteś szamanką? - (Aya zalicza glebę -.-")
- A z kąt znałabym Cię?! Chyba jasne, że z Turnieju, nie? - Wstaje - A to moje Duchy Stróże. Nekomata i Houkou. A gdzie Duch ognia?
- Zapomniałem! Właśnie Duchu ognia gdzie jesteś? - (Aya zalicza drugą glebę) Przed szamanami pojawił się niewysoki chłopak o rudych, prawie czerwonych włosach i zielonych oczach.
- To jest Duch Ognia?! - Dziewczyna pokazała palcem na przybysza.
- Tak, jestem Duchem Ognia. Hao kazał mi przybrać taką formę, bo jak mówi tamta była za groźna. - Przytaknęła zjawa.
- Hm.. Zgadzam się z Hao. A właśnie. To teraz opowiadaj.
- O czym? - Zapytał młody Asakura. Morri spojrzała na niego wzrokiem mówiącym "dobrze wiesz o czym". - A.. No bo to jest tak. Zik Asakura to jest mój przodek. Posiada on potężną moc i ogromne foryjoku (jak to się pisze? ^^'). Żył 1000 lat temu, ale posiada umiejętność regenerowania się, co wykorzystał 500 lat temu. Teraz postanowił nie regenerować się tylko wstąpić w ciało jednego z swoich potomków. I udało mu się to. Jestem tego żywym dowodem. Jednak kiedy walczyłem, a raczej Zik walczył z Yoh, mój bliźniak zadał śmiertelny cios. Zik usunął się z mojego ciała. Ja cudem przeżyłem, ale wszyscy szamani mnie nienawidzą, bo nie wiedzą kim naprawdę jestem. Byłem jeszcze słaby po walce z Yoh, kiedy napadło na mnie trzech szamanów. Chcieli się zemścić, za to, że Zik zabił im rodziny. - "Mi też.." Pomyślała Aya. Postanowiła jednak nie mówić o tym szatynowi. Załamałby się kompletnie. Teraz jego głos drżał. - Próbowałem tłumaczyć, ale nie słuchali. Zdołałem uciec dzięki Duchowi Ognia. A potem ty mnie znalazłaś... A tak w ogóle to jak się nazywasz?
- Jestem Aya z rodziny Morri.
- Właśnie, a twoja rodzina się nie gniewa, że tu jestem? - Zapytał z obawą w głośnie.
- Nie. Mieszkam tu sama. Mój ród wyginął i jestem jego ostatnią przedstawicielką. - Powiedziała ze smutkiem wypisanym w głosie. - Ale wiesz co? Nie chcę o tym mówić. - Po tych słowach nastała chwila ciszy. Każdy myślał o czym innych. On kto mógł wybić całą rodzinę Ayi. Ona co będzie teraz? Chłopak odejdzie i zapomni o niej, czy może zostanie? Chciałaby, żeby został.
- A twoi przyjaciele nie mają nic przeciwko mnie? - Zapytał nagle chłopak.
- Hm... Oni nawet nie wiedzą, kim ty jesteś, a poza tym... Ja nie mam przyjaciół. Kiedyś miałam. Ale mnie zostawili.
- Jak to? - Chłopak spojrzał na nią z zdziwieniem w oczach.
- Normalnie. Wiesz, nikt tu poza mną nie jest szamanem. Nikt nie widzi duchów. Kiedyś mój najlepszy "przyjaciel" - To słowo prychnęła ^^' - potrzebował pomocy. Rabusie go napadli i chcieli pobić. Nie mogłam tak stać i się przyglądać. Ruszyłam na pomoc. Zrobiłam kontrolę ducha. Zaatakowałam... Ludzie nie zrozumieli. Zaczęli mnie wyzywać od czarownic.. Nawet ten chłopak - Hiro, który żeby nie ja zginąłby. Ludzie są niewdzięczni. Jak czegoś nie rozumieją, chcą to od razu zniszczyć. A nawet jeśli ktoś nie ma mi nic do zarzucenia, to i tak się nie przyzna. Nie chce mieć reszty na głowie. Dlatego jestem sama... Hm.. Ale wiesz może i dobrze? Jak pojadę na turniej to przynajmniej za nikim nie będę tęsknić. - Chwila ciszy.
- I wiesz może twój przodek miał trochę racji. - Dziewczyna znów zaczęła rozmowę, a raczej monolog, bo Hao wcale się nie udzielał, tylko patrzył na nią jakoś dziwnie. - Ale ludzi nie powinno się niszczyć, tylko zmienić. Bo w końcu zmiana na lepsze nie polega, na zniszczeniu zła, tylko zmienienia go na lepsze.
- Pokrętne rozumowanie... - Szepnął Asakura. Jednak jego podświadomość w głowie myślała o słowach dziewczyny. Cisza trwałaby jeszcze dłużej gdyby nie... żołądek Hao. ( A tak przy okazji to Mikihisa i Keiko mieli szczęście, że wychowywali tylko Yoh. Inaczej poszliby z torbami, bo nie wystarczyłoby im na jedzenie ^^") Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Ta ja zrobię coś do jedzenia. - Powiedziała i pobiegła do kuchni zrobić "przekąskę" dla Asakury...
Aya siedziała na parapecie w pokoju gdzie spał szaman, jedząc jabłko. - Uratowałam go przed pewną śmiercią, a on nawet się dla mnie obudzić nie chce! Czy każdy, którego uratuje musi się tak zachowywać? Ech.. Takie chyba moje szczęście. Kogo nie uratuję, odwraca się do mnie plecami. Najpierw Hiro, teraz on. - Powiedziała i pogłaskała dwu ogoniastego kota po łebku.
- Gdzie ja jestem? - Usłyszała cichy i słaby głos szatyna, który lekko uchylił powieki. Dziewczyna uśmiechnęła się od ucha do ucha i zeszła z parapetu.
- W moim domu, Słonko. - Powiedziała rozweselona. Szaman wyglądał tak... Rozkosznie z tymi pół przymkniętymi oczyma.
- Co? Kim ty jesteś?
- Ech... Najpierw się rozbudź, okey? A tak w ogóle to zawsze tak długo śpisz, czy tylko wtedy jak Cię ktoś poharata? Myślałam, że umarłeś. Jak przyniosłam Cię do domu to myślałam, że cię nie poskładam, ale się udało. Chyba... Czy ja za dużo mówię? A może za dużo myślę i dlatego tyle mówię? Bo...
- Czekaj, czekaj.. Mówisz, że... - Chłopak chciał usiąść, ale zrezygnował z tego pomysłu. Kiedy tylko się ruszył ból brzucha był niemiłosierny.
- Uważaj! Może jednak źle Cię poskładałam? Nieważne...
- Dla mnie to ważne. - Wymamrotał.
- Oj, no! Gdyby nie ja nie żyłbyś już! Tak twoja wdzięczność? No wiesz! Ja tu się staram.
- Za dużo gadasz...
- Nie no! Ja Cię zaraz zabiję! Chociaż nie... Najpierw mi wszystko wyjaśnisz, a potem Cię zabiję Zik.
- Co mam Ci wyjaśniać? I nie jestem Zik!
- Nie?
- NIE! Jestem Hao! Nie Zik, tylko Hao! Hao, nie Zik... - To ostatnie wyszeptał. Następna osoba, która myliła go z duchem jego przodka. Tylko... - Chwila. Jeśli myślisz, że jestem Zik'em to dlaczego mnie nie zabiłaś? - Próbował się podnieść. Upadł jednak na łóżku z bólem.
- Hm... Dobre pytanie. Chyb dlatego, że wiem, że jesteś dobry. - Powiedziała i uśmiechnęła się.
- Jak to? Przecież myślałaś, że jestem Zik'iem. Zik'iem, który zabił setki ludzi, aby stworzyć świat tylko dla szamanów. Jak możesz myśleć, że jestem dobry.
- Hm... Właśnie wytłumacz mi to. Skoro jesteś Hao, a nie Zik to co macie ze sobą wspólnego?
- Dobra, ale najpierw powiedz dlaczego myślałaś, że jestem dobry?
- Bo jestem empatką.
- Empatką?
- Tak to osoba, która czuje odczucia innych. Wiem, że najbardziej boli Cię rana w lewym boku. I wiem też, że nie jesteś zły.
- Przydatna rzecz.
- Nom, nawet nie wiesz jak. Ale i dokuczliwa. Na początku było się trudno przyzwyczaić. Ale teraz już nad wszystkim panuję.
- Czyli jesteś szamanką? - (Aya zalicza glebę -.-")
- A z kąt znałabym Cię?! Chyba jasne, że z Turnieju, nie? - Wstaje - A to moje Duchy Stróże. Nekomata i Houkou. A gdzie Duch ognia?
- Zapomniałem! Właśnie Duchu ognia gdzie jesteś? - (Aya zalicza drugą glebę) Przed szamanami pojawił się niewysoki chłopak o rudych, prawie czerwonych włosach i zielonych oczach.
- To jest Duch Ognia?! - Dziewczyna pokazała palcem na przybysza.
- Tak, jestem Duchem Ognia. Hao kazał mi przybrać taką formę, bo jak mówi tamta była za groźna. - Przytaknęła zjawa.
- Hm.. Zgadzam się z Hao. A właśnie. To teraz opowiadaj.
- O czym? - Zapytał młody Asakura. Morri spojrzała na niego wzrokiem mówiącym "dobrze wiesz o czym". - A.. No bo to jest tak. Zik Asakura to jest mój przodek. Posiada on potężną moc i ogromne foryjoku (jak to się pisze? ^^'). Żył 1000 lat temu, ale posiada umiejętność regenerowania się, co wykorzystał 500 lat temu. Teraz postanowił nie regenerować się tylko wstąpić w ciało jednego z swoich potomków. I udało mu się to. Jestem tego żywym dowodem. Jednak kiedy walczyłem, a raczej Zik walczył z Yoh, mój bliźniak zadał śmiertelny cios. Zik usunął się z mojego ciała. Ja cudem przeżyłem, ale wszyscy szamani mnie nienawidzą, bo nie wiedzą kim naprawdę jestem. Byłem jeszcze słaby po walce z Yoh, kiedy napadło na mnie trzech szamanów. Chcieli się zemścić, za to, że Zik zabił im rodziny. - "Mi też.." Pomyślała Aya. Postanowiła jednak nie mówić o tym szatynowi. Załamałby się kompletnie. Teraz jego głos drżał. - Próbowałem tłumaczyć, ale nie słuchali. Zdołałem uciec dzięki Duchowi Ognia. A potem ty mnie znalazłaś... A tak w ogóle to jak się nazywasz?
- Jestem Aya z rodziny Morri.
- Właśnie, a twoja rodzina się nie gniewa, że tu jestem? - Zapytał z obawą w głośnie.
- Nie. Mieszkam tu sama. Mój ród wyginął i jestem jego ostatnią przedstawicielką. - Powiedziała ze smutkiem wypisanym w głosie. - Ale wiesz co? Nie chcę o tym mówić. - Po tych słowach nastała chwila ciszy. Każdy myślał o czym innych. On kto mógł wybić całą rodzinę Ayi. Ona co będzie teraz? Chłopak odejdzie i zapomni o niej, czy może zostanie? Chciałaby, żeby został.
- A twoi przyjaciele nie mają nic przeciwko mnie? - Zapytał nagle chłopak.
- Hm... Oni nawet nie wiedzą, kim ty jesteś, a poza tym... Ja nie mam przyjaciół. Kiedyś miałam. Ale mnie zostawili.
- Jak to? - Chłopak spojrzał na nią z zdziwieniem w oczach.
- Normalnie. Wiesz, nikt tu poza mną nie jest szamanem. Nikt nie widzi duchów. Kiedyś mój najlepszy "przyjaciel" - To słowo prychnęła ^^' - potrzebował pomocy. Rabusie go napadli i chcieli pobić. Nie mogłam tak stać i się przyglądać. Ruszyłam na pomoc. Zrobiłam kontrolę ducha. Zaatakowałam... Ludzie nie zrozumieli. Zaczęli mnie wyzywać od czarownic.. Nawet ten chłopak - Hiro, który żeby nie ja zginąłby. Ludzie są niewdzięczni. Jak czegoś nie rozumieją, chcą to od razu zniszczyć. A nawet jeśli ktoś nie ma mi nic do zarzucenia, to i tak się nie przyzna. Nie chce mieć reszty na głowie. Dlatego jestem sama... Hm.. Ale wiesz może i dobrze? Jak pojadę na turniej to przynajmniej za nikim nie będę tęsknić. - Chwila ciszy.
- I wiesz może twój przodek miał trochę racji. - Dziewczyna znów zaczęła rozmowę, a raczej monolog, bo Hao wcale się nie udzielał, tylko patrzył na nią jakoś dziwnie. - Ale ludzi nie powinno się niszczyć, tylko zmienić. Bo w końcu zmiana na lepsze nie polega, na zniszczeniu zła, tylko zmienienia go na lepsze.
- Pokrętne rozumowanie... - Szepnął Asakura. Jednak jego podświadomość w głowie myślała o słowach dziewczyny. Cisza trwałaby jeszcze dłużej gdyby nie... żołądek Hao. ( A tak przy okazji to Mikihisa i Keiko mieli szczęście, że wychowywali tylko Yoh. Inaczej poszliby z torbami, bo nie wystarczyłoby im na jedzenie ^^") Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Ta ja zrobię coś do jedzenia. - Powiedziała i pobiegła do kuchni zrobić "przekąskę" dla Asakury...
Nota dość interesująca, aczkolwiek niewiele się w niej wydarzyło. Jednak przejmujące grozą zwroty akcji nie zawsze są konieczne, więc wysunięcie na pierwszy plan ważnej rozmowy także przyniosło niezły efekt. Nie możemy ci zarzucić popełniania szczególnej ilości błędów (choć czasem robisz gramatyczne i stylistyczne).Skoro mamy już za sobą dwie noty, możemy wyrazić skromną opinię na temat fabuły. Wątek odnoszący się do rozgraniczenia na Hao i Zeeke'a (tak powinno się to poprawnie zapisywać ^^''') nie jest zbyt oryginalny i można go spotkać na wielu blogach. (Ku naszemu niezadowoleniu, bo na Hao-samę składają się wszystkie jego inkarnacje i to one kształtowały jego osobowość, więc w sytuacji, gdy twierdzi się, że wcale nie miał przeszłych żyć, czujemy się, jakbyśmy czytały o jakiejś błachej prersonie, która jedynie nosi imię Asakury ^^'') Wcale nie oznacza to, że w toku opowiadania nie błyśniesz niecodziennymi pomysłami.Natomiast główna boharterka sprawia wrażenie niepospolitej i szczerze mówiąc, już ją polubiłyśmy. Być może dlatego, że lubimy silne osobowości. ^^Nie zgodzimy się natomiast z jej wypowiedzią tyczącą się ludzkości. Twierdzenie, iż ludzi trzeba zmienić a nie niszczyć jest naszym zdaniem wyjątkowo naiwne. == Po pierwsze: niby jak zamierza w stosunkowo krótkim (przecież całkowita degradacja środowiska powodująca nieodwracalne konsekwencje nastąpi już niedługo) czasie 'nawrócić' ponad kilka miliardów osób? Po drugie (i najważniejsze): niestety, ale ludzie są gatunkiem zupełnie nie kwalifikującym się do takich zabiegów. Zarzucamy im egocentryzm, czasową krótkowzroczność i pychę. Człowiek od samego początku swojego istnienia robi wszystki, by ułatwić sobie bytowanie i absolutnie nie liczy się przy tym z nikim i niczym (przyrody nie wyłączając). Fakt ten nasuwa wniosek, że taka jest po prostu natura homo sapiens sapiens, a natury stworzenia nie da się zmienić - to tkwi głęboko w nas samych.Notabene nie dziwimy się, że - jak sama twierdzisz - nie jesteś zbyt pozytywnie nastawiona do Hao-samy, gdyż najprawdopodobniej opinię budowałaś na podstawie polskiej wersji anime, która w dialogach znacznie odbiega od japońskiej. Trzeba też dodać, iż różnica pomiędzy anime i oryginałem Shaman King, czyli mangą, jest wprost horrendalna i tam przedstawiono zupełnie inny obraz Asakury Hao.Nie dziwimy się, że nie masz czasu przeczytać naszego opowiadania - doskonale zdajemy sobie sprawę z faktu, iż znajduje się ono na dość zaawansowanym etapie fabuły i nadrobienie zaległości byłoby niezwykle czasochłonne. Aczkolwiek byłoby nam miło, gdybyś czytała tę historię od etapu na jakim znajduje się obecnie. ^^Czekamy na next ^^Pozdrófka ;*
OdpowiedzUsuńMyślałam że tylko yoh jest takim głodonmorem. Cieszę się że haoś się obudził. Brakuje mi tu wątków miłosnych. Mam nadzieję że je dodasz.Czekam na nexta ;D
OdpowiedzUsuńWidzę, że dalej plączesz się z imieniem Wielkiego Asakury ^^' Zastanów się nad tym dobrze, ponieważ zmienianie imienia jednego z głównych bohaterów nie jest dobre. Wiem to po sobie -.-' Najpierw nazywałam Asakurę ,,Zig'', lecz później zmieniłam na ,,Hao'' pod wpływem drogich B&C, które to skomentowały Twój rozdział ^.^ Zgadzam się z nimi całkowicie najprawdopodobniej dlatego, iż myślimy podobnie. Asakura, z racji tego, że potrafi się reinkarnować (a nie ,,regenerować'', jak napisałaś w opo ^^'), miał wiele wcieleń i z każdej wyniósł coś nowego, co wzbogaciło jego osobę, tak więc według mnie robienie z niego szamana, którego opętał demon jest niepoprawne. Inaczej by to wszystko wyglądało, gdyby od pierwszego życia Hao byłby opętany, lecz wtedy zaprzeczyłoby to jego geniuszowi. Innymi słowy pomysł z oczyszczeniem Ziemi z bezrozumnych stworzeń zwanych potocznie ludźmi nie byłby jego własnym, co doprowadziłoby przedstawienia długowłosego jako grzecznego, niewinnego chłopczyka, a taki Hao byłby bardziej podobny do Yoh, niż do siebie samego. Taa... XimsaM monologuje xD a przecie to dopiero początek, więc wszystko może ulec wielkiej zmianie. Kto wie? Może Asakura nie zrezygnuje z planu unicestwienia wszystkich człowieków xD i stworzenia Królestwa Szamanów. ^.^ Gdyby dołączyła do niego Morri, byłoby wprost wyśmienicie! Tylko jej pomysł ze zmienianiem ludzi jest całkowicie bezsensowny. Mogłabym napisać co o tym myślę, lecz jak widzę zrobiły to za mnie drogie B&C ^.^ I również polecę Ci przeczytanie mangi Shaman Kingu. Jeśli nie wiesz gdzie ją przeczytać, to polecę Ci drugiego bloga Raven1313, którego mam w linkach: ,,Te chętnie czytane'', ponieważ ona tłumaczy mengę na język polski! Tam poznasz prawdziwego Hao-samę. Choć przyznam, iż ja nie czytałam mangi i oglądnęłam tylko i wyłącznie polską wersję anime, to jednak przyjęłam jego poglądy i nie uważam, żeby były złe, a co dopiero sam Asakura ^.^PozdrawiamPS Poprawnie piszę się: ,,foriyoku'' Jak nie wiesz niektórych rzeczy to najzwyczajniej w świecie sprawdź na internecie ^^ No proszę, nawet się zrymowało xD
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś zainteresowana, serdecznie zapraszamy na nową notę na www.skremuje-was-wszystkich.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńdobra... skoro usłyszałaś/przeczytałaś^^ już dwie rozbudowane opinie światopoglądowe, to może i ja się wypowiem?^^ otóż ja się nie zgadzam z B&C i z Ximsam. Aya ma rację - zło zwycięża się dobrem, a nie niszczy za pomocą zła. nie wiem, jak wielkiej przykrości B&C i Ximsam musiały doświadczyć od ludzi, że mają do nich tak krytyczny stosunek, ale nienawiścią nie można niczego zdziałać. to prawda, poczynania niektórych (podkreślam - NIEKTÓRYCH, bo ja na przykład czuję się urażona, kiedy oskarżają całą ludzkość; nie ze względu na siebie, ale na niezwykłe i wspaniałe osoby jakie znam) ludzi zasługują na najwyższe potępienie, ale odbieranie życia to prawo należące tylko do Boga. TYLKO. i do NIKOGO więcej. ludzi można zmieniać. naprawdę. i jeśli jest się wielkim człowiekiem (bądź - w kontekście SK - Królem Szamanów;), to można zmieniać ludzi. na lepsze. niszczyć każdy potrafi, prawdziwą sztuką jest budowanie. zniszczenie wszystkich ludzi dla ratowania świata to według mnie pójście na łatwiznę. poza tym... przepraszam bardzo, ludzie też są częścią Natury! nie można kochać i szanować Natury wybiórczo! ja wiem, że może jestem dość naiwną osobą, ale wierzę w potęgę miłości. wierzę w potęgę miłości, nadziei, wiary i dobra. nie jestem w stanie powiedzieć, że potrafiłabym wybaczyć każdemu, ale - z Bożą pomocą - będę się, kurczę, starać. jestem przecież chrześcijanką. pod tym względem mogę rozumieć brak zrozumienia dla tych poglądów ze strony B&C (nie wiem, jak jest w przypadku Ximsam), bo wiem, że one są ateistkami. i naprawdę bardzo im współczuję, bo mnie ogromnie trudno byłoby żyć na świecie bez łaski wiary...i dlatego nie zgadzam się z poglądami Hao. a że go uwielbiam, dlatego na każdym moim blogu sprowadzam go na dobrą drogę;)co do mangi... rzeczywiście polecam do przeczytania, bo naprawdę jest dużo lepsza niż anime (ale może najpierw obejrzyj sobie anime w wersji oryginalnej - japońskiej z napisami angielskimi - bo różnice między naszą wersją są momentami ogromne; no i nie ma cenzury...) no i w mandze Yohś i Haoś piją razem kawę;D w każdym razie w mandze rzeczywiście o wiele dokładniej pokazane są uczucia i powodu kierujące Hao. tyle że ja nie zostałam przez nie przekonana, ale dowiedziałam się więcej o motywacjach Hao. wiem już, że to przez krzywdy doświadczone w dzieciństwie ze strony ludzi tak ich nienawidzi. ale on spotkał tylko tych złych! wszystko, co trzeba dla niego zrobić, to pokazać mu tych dobrych, udowodnić, że na tym świecie TAKŻE istnieje dobro! a dlaczego Yoh miałby mu tego nie pokazać...? (to taka delikatna sugestia, żebyś pogodziła bliźniakówXD)co do drobnych błędów... pisze się ZEKE i FORYOKU^^ jakbyś jeszcze czegoś nie wiedziała, to pytaj śmiało, chętnie pomogę:)Twój blog mi się bardzo podoba i zaraz dodam go do siebie w linkach:) mam nadzieję, że Aya nie zmieni swojego spojrzenia na świat i przekona do niego także Hao:) no i że bliźniacy się pogodzą^^ najbardziej podobało mi się chyba to spotkanie z Ryu:) kurczak no, jaki ten świat jest mały! człowiek się na każdym kroku o tym przekonuje;) a pomysł ze zmianą image'u^^ Ducha Ognia godny pozazdroszczenia;) swoją drogą... osobiście bardzo podoba mi się rozgrodzenie na dwie osoby Zeke'a i Hao (ciekawe dlaczego... może dlatego, że sama tak zrobiłam na swoich blogach?XD) uwielbiam Haosia i cieszę się, że nie musi mieć na sumieniu przynajmniej grzechów z poprzednich wcieleń...blog naprawdę super:) buziaczki i czekam na next:):):) będę wdzięczna za powiadamianie mnie o nowych notkach:):):)
OdpowiedzUsuń