Posty

62. Przyszłość... (Zakończenie)

WTokyo zaczynał się marzec. Na dworze było już dość ciepło, pozimie wszystko budziło się do życia. Na drzewach pojawiały siępierwsze liście, a ptaki wesoło ćwierkały. Niebo było niezwyklebłękitne, nie było na nim widać ani jednej chmurki. W jednym zdomów panowała spokojna, miła atmosfera. Jasnowłosa dziewczynasiedziała na werandzie i z szerokim uśmiechem piła zielonąherbatę. Tuż obok niej spoczywał przystojny szatyn zpomarańczowymi słuchawkami na uszach. Jego noga lekko drgała wrytm muzyki płynącej z „głośników”. Patrzył z uśmiechem naswojego brata bliźniaka. Różnili się jedynie długością włosów.Jego braciszek spoczywał pod niewysokim drzewem stojącym napodwórku. Z zaciekawieniem przeglądał jakąś książkę, a mimikajego twarzy była niczym zaklęta - skupiona i poważna. Właśniena dwór wyszedł fioletowowłosy chłopak uczesany wcharakterystyczny czub. W rękach dzierżył kartonik z mlekiem.Usiadł obok blondynki. - Jak tu spokojnie... - Uśmiechnął sięlekko rozglądając dookoła. - Strasznie cicho

61. Powrót do Tokyo

Słońcejuż od kilku godzin wesoło tańczyło po niebie.. Jego promienieniesfornie padały na twarz długowłosego chłopaka. Ten zniezadowoleniem, odwrócił się na bok i przykrył kołdrą. -Wstawaj śpiochu! - Hao głośno jęknął kiedy poczuł na sobieczyjś ciężar. Wysunął głowę spod nakrycia. Uśmiechnął się,kiedy zobaczył wyszczerzoną mordkę swojej ukochanej. Wyciągnąłrękę i wsadził jej za ucho niesforne, czarne, kosmyki włosów. -Dzień dobry... - Szepnął. Obrócił się na plecy, a Aya usiadłana chłopaka okrakiem. - Ale żeś wczoraj padł... - Powiedziałapatrząc na niego wesoło. Asakura złapał w swoje ręce jej dłonie. - Przez tę podroż straciłem całe foryoku.. - Wytłumaczył.Rzeczywiście, kiedy tylko dolecieli do Tokio, Długowłosy zemdlałna trawę. Nawet nie wiedział jak się dostał do tegopomieszczenia, w którym obecnie leżał. - Wiem. Byliśmy w tylumiejscach... Że też każde z nas mieszka na innym kontynencie... -Wyszczerzyła swoje ząbki bruneta. - Tak w ogóle.. To dlaczegonie skorzystaliśmy z księgi, jak

60. Niechciane rozstanie

-Rio gotuje... - Westchnęła marzycielsko Anna. Już z kilkunastumetrów było czuć wspaniały zapach dochodzący z kuchni w domudrużyny Ren'a, gdzie przyjaciele właśnie się kierowali. -Tak. To ty odkryłaś u niego ten talent. - Uśmiechnął się dodziewczyny Yoh. Ta odwzajemniła nieśmiało gest. Może to i lepiej,że młodszy Asakura nie został Królem Szamanów? Chyba dla Królanie wypada chodzić z dziewczyną za rękę, a to byłaby wielkastrata. - Dobrze że już jesteście! - Tuż przed ich nosemdrzwi otworzyła Pilica. - Huh? A gdzie Aya i Hao? - Matko, jakity masz dobry czas reakcji, nawet jeszcze nie pukałem... - ZadyszałYoh, który miał mini zawał. Uśmiechnął się po chwili. - Poszlina spacer. - Mam nadzieję, że niedługo przyjdą.. Wchodźcie!- Zaprosiła ich do środka. - Zanieście bagaże na górę..Postawcie je gdziekolwiek będzie miejsce... - Poprosiła Jun, któraw fartuszku wyjrzała z kuchni. - W końcu coś normalnego dojedzenia! - Wyszczerzyła się Milly. - No.. Totalnie, jużmiałam dość tego żarcia z pus

59. Siła przyjaźni

- Piątka stary! - Horo z Hao wykonali charakterystyczny gest. Właśnie wspólnie pokonali dość sporą ilość demonów z czego byli niezmierne zadowoleni. - Nieźle wam to wyszło. - Przyznał Joco. Sam właśnie za pomocą wielkiej łapy Mic'a wdeptywał w ziemię jednego z nieprzyjaciół. - No chłopaki wymiatamy! - Zarechotał Yoh. Usłyszał ciche kaszlanie ze strony Naoko. - Znaczy... Chłopaki i dziewczyny..? Zapytał niepewnie. Nagle za jego plecami pojawił się jeden z Onito. - Braciszku uważaj! - Krzyknął Hao. Już wyciągnął łapę Ducha Ognia, kiedy demona atakującego młodszego Asakurę pokonał ktoś inny. - Gardłowy atak! - Brunet wcisnął swój miecz prosto w klatkę piersiową przeciwnika, który upadł na ziemię. - Rio?! - Krzyknęli zdezorientowani szamani. - Witam was towarzysze! Znów połączył nas ogień walki. - Mężczyzna uśmiechnął się przymilnie. - Co ty tu robisz? - Zapytał zszokowany Yoh. - Ratuję ci życie mistrzu. - Odpowiedział niczym nie wzruszony Rio. - Ale tak na serio co ty tu robisz? - Ren