Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2012

55. Kinhon

Hao otworzył oczy. Za oknem świtało i pierwsze blade promienie słońca padały na jego zaspaną twarz. Usiadł na posłaniu, po czym przeciągnął się. Jego kości skrzypnęły jakby miał co najmniej osiemdziesiąt lat. Starość nie radość... Uśmiechnął się niepewnie. Wstał z tatami i podszedł do szafy. Wyciągnął pierwsze lepsze ubranie w postaci dżinsów, bluzki z krótkim rękawem oraz bluzy. Nałożył je na siebie. Skierował się ku drzwiom. Jakież było jego zdziwienie, kiedy klamka poruszyła się, mimo iż szatyn nie dotknął owego przedmiotu. Drzwi nagle otworzyły się uderzając Bogu Ducha winnego Asakurę w czoło. Szaman jęknął żałośnie. - Przepraszam! - Osoba, która była sprawcą bólu czarnookiego przysunęła się do niego. - Aya! - Krzyknął. Całkowicie zapominając o pulsującym czole, mocno objął brunetkę. Tak dawno nie trzymał jej w ramionach. - Tak tęskniłem... - Ja też Hao. - Uśmiechnęła się smutno, po czym odwzajemniła uścisk. Było to dość trudne, ponieważ ręce Asakury oplatały ją bardzo mocno. Młoda