39. Marionetka
Środek nocy. Tarcza księżyca była w pełni, wysoko na niebie. Nic nie burzyło ciszy, która panowała w Dobie Village. Mimo błogiego spokoju panującego dookoła, Ayi nie spało się dobrze. Miała okropny koszmar, z którego nie mogła się wybudzić. Cicho jęczała na łóżku ze strachu i niemocy. Była cała mokra od potu. Czuła jakby jej ciało było sparaliżowane i tylko umysł dziwnie czysty. W końcu udało jej się podnieść powieki. Przez ułamek sekundy widział nie sufit, lecz zielone oczy. To wystarczyło, aby Aya przeraziła się nie na żarty. Nie krzyczała jednak. Usiadła na łóżku i podkuliła pod brodę nogi. Wiedziała do kogo należał ten wzrok. To były oczy tego demona, który zaatakował ją i Eve w lesie.. Właśnie, gdzie Eve?! Aya pomimo miękkich nóg wstała i wyszła z pokoju. Dlaczego to uczucie tak silnie na nią działało? Przecież w swoim życiu miła wiele koszmarów, ale żaden nią tak nie wstrząsał. Teraz czuła się tak, jakby za chwilę miała wybuchnąć płaczem jak mała dziewczynka.. Dlaczego? Dlaczego